fbpx

Recepta na szczęście odkryta dzięki pewnej książce

by Dorota Zalepa
19 komentarzy

Czytam „Plaster Miodu” o. Adama Szustaka. To takie moje małe, duchowe przygotowanie do Świąt Bożego Narodzenia. Oprócz pierniczków, umytych okien, wypranych firan i pierogów, chcę przygotować także swoją duszę na przyjście Jezusa Chrystusa. Pragnę by narodził się w moim sercu, bym mogła kroczyć jego drogą, by był centrum mojego życia. Bo jeśli wpuszczę Boga do mojego domu, małżeństwa, rodzicielstwa, pracy, wtedy wszystko poukłada się tak, jak powinno. W moim sercu nastanie spokój i radość, której nic innego nie jest w stanie mi dać. Żadne dobra materialne, podróże, sukces zawodowy nie dadzą mi szczęścia. Bez Boga, zawsze będzie panowała w nim jakaś pustka.

 

Dlatego chcę przeżyć, a nie przetrwać te święta, jak to niejednokrotnie bywało. Wszystko było dopięte na ostatni guzik – sprzątnięte i udekorowane mieszkanie, smaczne potrawy, elegancki strój, spotkanie z najbliższymi, nastrojowe kolędy, opłatek, ale jakiś niepokój, pośpiech i podenerwowanie nie pozwalało mi usiąść przy wigilijnym stole i zatopić się w chwili. Bo w biegu świątecznych przygotowań zabrakło chwili refleksji, czasu dla Boga. W tym roku jest inaczej. Do świąt zostały jeszcze dwa tygodnie, a ja czuję, że wszystko jest gotowe. Nie dlatego, że mam wysprzątane mieszkanie, zrobione zakupy, przygotowane prezenty, ale dlatego że na pierwszym miejscu postawiłam Boga. Czuję, że On przygotowuje mnie na swoje przyjście. Reszta, choć ważna, liczy się mniej!

 

Czytam więc sobie Szustaka i nagle trafiają do mnie takie słowa:

Jeśli chcesz kogoś wydobyć ze smutku, a szczególnie siebie – idź i służ. Idź i kochaj.

 

Doznałam olśnienia! Treść tego zdania jest kluczem do szczęścia. Bo przecież Jezus nie przyszedł na świat, by królować, by jemu się kłaniano i podawano, ale po to by służyć. Bóg uniżył się by służyć człowiekowi, obmywać mu stopy, uzdrawiać, nauczać, prowadzić, a na końcu umrzeć, by go zbawić. I jeśli, choć w ułamku będziemy go naśladować, pomagając i czyniąc bezinteresowne dobro dla innych ludzi, odnajdziemy spełnienie i szczęście. Nie musimy nagle stawać się wolontariuszami w organizacjach charytatywnych, możemy czynić dobro wokół siebie. W życiu, które prowadzimy, wśród ludzi, których spotykamy na co dzień.

 

plaster-miodu-a-szustak

Służba, czyli czynienie dobra

 

Jeśli chcemy mieć w sobie tę Bożą radość i łaskę, musimy nauczyć się służyć innym. Mówi się że praca jest lekarstwem na całe zło. Pisałam Wam kiedyś, że dla mnie receptą na niemoc jest radykalna zmiana. Trzeba wstać, ruszyć z miejsca i zacząć robić coś zgoła innego od tego, co robiliśmy wcześniej. Niech to będzie sprzątanie, gotowanie, ćwiczenia fizyczne albo taniec, coś co pomoże nam się wyłączyć, wyciszy gonitwę myśli, wybije nas z rytmu. Nagle za sprawą wysiłku fizycznego zaczną wytwarzać się endorfiny i będziemy mieli poczucie, że zrobiliśmy coś dobrego dla siebie. Teraz dołożyłabym do tego zrobienie czegoś dobrego dla drugiego człowieka. Niech to będzie przygotowanie śniadania dla całej rodziny, pozmywanie naczyń, pomimo, że to nie nasza kolej, upieczenie ciasta na Wigilię, którą spędzamy jako goście, to będzie miły gest dla gospodarzy. Cokolwiek, co sprawi drugiemu człowiekowi radość. Bo dzięki czynieniu dobra dla innych, sami jesteśmy jego częścią. Do nas to dobro też dociera. I pamiętajcie nigdy nie jest za późno by to zrobić.

 

Miłość

 

Ojciec Adam Szustak pisze nie tylko o służeniu, ale także miłości. Jedno wypływa z drugiego, bo przecież jeśli kogoś kochamy, chcemy tej osobie pomagać i sprawiać radość. Czasem jednak do głosu dochodzą kalkulacje – Bo za dużo daję, a nie otrzymuję nic w zamian. Bóg kocha nas bezwarunkowo i bezinteresownie. Bez względu na to, czy coś dla Niego robimy, czy zupełnie się od Niego odwracamy, zawsze czeka z otwartymi ramionami. Nie czekajmy na miłość drugiego człowieka, zacznijmy od siebie. Zacznijmy okazywać ją naszym bliskim i dalszym, a nawet obcym ludziom. Jeśli chcielibyśmy w naszym małżeństwie więcej czułości i bliskości, okażmy ją mężowi, żonie. Jeśli chcemy by dzieci poświęcały nam więcej uwagi, poświęćmy im więcej troski i zacznijmy ich słuchać. Nie czekajmy aż coś się samo zmieni, zacznijmy zmieniać siebie.

 

Święta Bożego Narodzenia, Adwent są takim idealnym czasem, by tego dokonać. Zacząć pracować nad duchową stroną naszego życia, dostrzegać to co w nim jest najważniejsze, nie tracić czasu na kłótnie i nerwy, a jeśli już do nich dojdzie szybko wyciągać rękę na zgodę, nie patrzeć na to, kto zawinił. Nie odkładajmy życia na jutro. Jutro jest niepewne, zróbmy już dzisiaj to, co chcielibyśmy zrobić dla innych.

[fb_button]

 

Zapisz się na Kameralny Newsletter i zyskaj dostęp do dodatkowych materiałów i treści. Dołącz do grupy, by wspólnie inspirować się do życia w rytmie slow.

Zapraszam Cię także na mój Fan Page na Facebooku oraz Instagram, gdzie wrzucam różne anegdotki z życia i niepublikowane wcześniej zdjęcia :)

Jeśli podobał Ci się wpis, proszę udostępnij go dalej. Dziękuję! :)




Podobne wpisy

19 komentarzy

Ania z Alp 14 grudnia 2016 - 21:22

Bardzo piekny post.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 15 grudnia 2016 - 08:24

Dziękuję Aniu! :)

Odpowiedz
Agnieszka 14 grudnia 2016 - 22:01

Dorota dziękuję za ten post. W tym roku moje serce mam przygotowane na przyjście Jezusa Chrystusa jak nigdy dotąd dzięki modlitwie. Od początku adwentu wydarzyło się tyle rzeczy, które mogłyby zburzyć ten święty czas, ale dotarło do mnie, że mimo wszystko te różne niesprzyjające sytuacje nie mają żadnego znaczenia. Dzięki modlitwie moje serce chroni Boża tarcza :-) Z Nim wszystko jest prostsze i bardziej przyjemne :-) A Przeżywaniem nadchodzących świąt staram się zarażać nie tylko najbliższych.
Ps. Ojciec Adam Szustak jest cudownym przewodnikiem duchowym, nie zamieniłabym go na nikogo innego.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 15 grudnia 2016 - 08:25

Pięknie! U mnie wciąż tej modlitwy jest za mało, ale dzięki książce i regularności, mam codzienną dawkę Pisma Świętego i ciekawych, mądrych i napisanych przystępnym językiem rekolekcji. :)

Odpowiedz
Edyta 14 grudnia 2016 - 22:27

Jak ja zazdroszczę Ci tej wiary w Boga. Ja ciągle próbuję, ale jednak stoję na rozstaju dróg i nie potrafię zdecydować, w którą pójść. W piątek wybieram się do spowiedzi, być może to będzie ten krok w dobrą stronę.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 15 grudnia 2016 - 08:22

To z pewnością będzie krok w dobrym kierunku! :) U mnie też w głowie co jakiś czas rodzą się pytania, ale mam silne postanowienie nie zbaczać z tej drogi i jak każdy człowiek upadam, podnoszę się itd. W moim życiu były różne okresy, silnej wiary, odejścia od Boga i wiem, że bez Boga moje życie było niepełne, ciągle czegoś mi brakowało, dążyłam do celu i nigdy nie mogłam go osiągnąć.

Odpowiedz
Magda 14 grudnia 2016 - 23:15

Pani Doroto,dzięki pani odkryłam o.Adama.nawet nie wiedziałam ile wspaniałych i wartościowych konferencji jest na you tubie. Pozdrawiam i życzę Radosnych Świąt!!!! Magda
PS. Książkę musze zamówić.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 15 grudnia 2016 - 08:24

Dziękuję i również życzę mnóstwa wspaniałych chwil w te Święta! :)

Odpowiedz
Gosia 15 grudnia 2016 - 09:28

Pani Dorotko bardzo dziękuję za ten wpis. Ja też czytam Plaster miodu. Jestem zachwycona tą książką. Pomaga w przygotowaniu się do przyjęcia Jezusa. Przyjmując go do serca otwieramy się na drugiego człowieka. Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia życzę Pani dużo miłości i błogosławieństwa Bożego w nadchodzącym 2017 roku.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 15 grudnia 2016 - 20:34

Bardzo dziękuję Gosiu i wzajemnie! :)

Odpowiedz
Musicalna 15 grudnia 2016 - 16:07

Piękne słowa :) Dla mnie ten adwent miał być inny, dobrze przeżyty, wykorzystany. Tymczasem chciałam dobrze, a wyszło jak zwykle. Zaniedbałam kalendarz, a w Arce (bo ja idę tymi rekolekcjami) mam 4 dni zaległości. Na szczęście zawsze można zacząć od nowa i coś zmienić na te ostatnie dni, co właśnie zamierzam zrobić :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 15 grudnia 2016 - 20:36

To nic, że masz zaległości. Nie zawsze uda się zrealizować wszystko tak, jak zaplanowaliśmy. Mam wrażenie, że nigdy tak nie wychodzi. Nie ma co dążyć do perfekcji w żadnej dziedzinie, jesteśmy ludźmi. Ja też jestem do tyłu ze 3 dni. :) Nigdy nie jest za późno by zrobić coś dobrego dla siebie lub innych. :)

Odpowiedz
Ola&Emilka 15 grudnia 2016 - 20:22

Adwent to dla mnie najpiękniejszy czas, ta atmosfera oczekiwania, radości i przy okazji refleksji nad samym sobą. A potem następuje niewyobrażalne szczęście z powodu przyjścia Jezusa i ta nadzieja, że tym razem zawita do mojego serca z jeszcze większą radością i miłością, a ono będzie otwarte dla Niego na oścież i będzie się radowało Jego obecnością.
Też mam tę książkę, słucham tego, co ojciec Adam mówi w swoich filmikach, jest dla mnie ogromną inspiracją i motywacją do tego, by codziennie stawać się lepszą. Również polecam wszystkim o. Adama :)

Odpowiedz
Ania Kalemba 17 grudnia 2016 - 13:55

Uwielbiam o. Adama :)))))))))

Odpowiedz
hann 19 grudnia 2016 - 12:44

Od wielu lat nie żyje z Bogiem. Może on gdzieś tam jest, może nawet mi pomaga, ale zupełnie zapomniałam co to znaczy wpuścić Boga do swego życia, małżeństwa, relacji. Zastanowiłam sie co ja wpuściłam, bo od kilku lat to życie moje się zmieniło . Wpuściłam spokój. Za spokojem idzie zaduma, wolniejsze życie, mniej stresu, lepsze relacje rodzinne, czy jakiekolwiek inne codzienne. Pamiętam jak kiedyś zatapialam się w Bogu. Teraz tak nie potrafię, nie chce , znalazalam dla siebie alternatywę, a nawet samoistnie wręcz wypełniła ona lukę jak to w życiu. Podobno wiara to łaska. Tak sobie tłumacze mój ateizm. Czasem taka bezsilność czuje wobec tego co się dzieje od wiekow i nie wynosimy lekcji… Ale to podobno „wciąż jest piękny świat” co ja na to mogę… zacząć od siebie, swych relacji, by być w zgodzie nie z sumieniem a wrażliwością. Każdy z nas dokłada kamyk do tego świata.

Okres adwentu to dla mnie okres sprawdzenia moich zdolnosci organizacyjnych, okres podsumowań i planów na kolejny rok, okres wzmożonej pomocy materialnej innym, okres większej refleksji nad tymi, którzy nie mają tyle szczęścia by zjeść smaczna ciepłą zupę w wigilijny wieczór. Mimo to wierzę że magia świąt wygra, magia drzemiacego w nas dobra wygra i wiekszosc ludzi na świecie nawet w zgrzebnych warunkach spędzi ten wieczór razem, w spokoju i doświadczy odrobinę mistycznosci, która daje siłę w walce z tym co na tej ziemi bywa okrutne.

Odpowiedz
Ewa | Day with Coffee 19 grudnia 2016 - 18:47

Pięknie piszesz o duchowej stronie świąt – przecież o to w tym chodzi! Ja osobiście mam tak, że dopóki nie obejdę do spowiedzi świątecznej, to za nic nie czuję klimatu świąt i nie wyciągam choinki. Kiedy moja dusza jest gotowa i ja szczęśliwa, od razu czuję, że Boże Narodzenie blisko :)

Odpowiedz
Kasia z CzasNaZiemi.pl 20 grudnia 2016 - 15:49

Piękny wpis. Tak samo piękny był ten o Twojej mamie. A o Szustaka ja też uwielbiam :-) W natłoku tego chłamu na yt one jako jeden z nielicznych robi dobrą robotę.

Odpowiedz
S. 27 grudnia 2016 - 11:53

Pani Doroto,
Przeczytałam wpis z lekkim opóźnieniem więc nie wiem czy zobaczy Pani ten komentarz ale co mi szkodzi ;)
Napisała pani, że doznała Pani olśnienia po przeczytaniu zacytowanego zdania.
Ciekawe, że tak naprawdę jest ono tylko parafrazą tego, co już dawno temu powiedział sam Pan Jezus ;)
W Dziejach Apostolskich 20:35 – Szczęście wynika z dawania. Poprostu :) Dawania od siebie – innym.
Wydaje mi się, że pisała Pani kiedyś o tym, że czyta Biblię. Jednak, abstrahując, mam wrażenie, że częściej sięgamy po różne poradniki, książki traktujące o życiowym spełnieniu, niż po Biblię. A przecież to skarbnica wiedzy! I najlepszy poradnik życiowy – na wielu płaszczyznach – bo przecieź pochodzący od naszego Stwórcy, który zna nas najlepiej i wie czego potrzebujemy by prowadzić prawdziwie satysfakcjonujące życie.
Bardzo pokrzepiające jest to, że wciąż są osoby, które nie bagatelizują swoich potrzeb duchowych i zwracają uwagę na rzeczy ważniejsze.
Bardzo mądry wpis.

Odpowiedz
Dorota 8 stycznia 2017 - 18:40

Pierwszy raz właśnie u Ciebie przeczytałam o o. Adamie. A na dodatek Twój wpis zachęcił mnie do kupienia i przejścia wspólnie z nim przez adwent. Przyznaję, czasem dawał dużo do myślenia i były momenty, gdy buntowałam się przeciwko temu co pisał. Ale właśnie w te dni miałam szansę się zastanawiać, że chyba warto coś zmieniać i wychodzić ze strefy własnego komfortu. Bardzo Ci dziękuję za ten wpis.
Jestem stałym bywalcem na Twoim blogu, Instagramie, FB, ale chyba pierwszy raz komentuję.

Odpowiedz

Zostaw komentarz