10 powodów, dla których warto wybrać wakacje all inclusive

by Dorota Zalepa
25 komentarzy

Czy warto wyjechać na wakacje all inclusive? Od razu Wam odpowiem, że warto! Dlaczego?

 

1. Nie musimy martwić się o posiłki, napoje, przekąski i alkohole na wyjeździe, a często też leżaki na plaży i ręczniki. Wszystko jest  z góry opłacone, a my wystarczy, ze nosimy opaskę na ręku i możemy dowolnie z tego korzystać.

 

2. Jeżeli jedziemy z dziećmi jest to duże ułatwienie. Gdy dziecko zaczyna domagać się picia, jedzenia, wystarczy, że podejdzie do jednego z punków gastronomicznych i otrzyma to na co ma ochotę. Nie słyszymy ciągle: mamo jeść, mamo pić, mamo coś słodkiego.

 

3. W krajach arabskich, możemy obawiać się, że potrawa zjedzona na mieście nam zaszkodzi, dlatego bezpieczniej jest żywić się w hotelu.

 

4. All inclusive wychodzi taniej niż jedzenie na mieście w restauracjach, szczególnie jeśli jedziemy całą rodziną. Lody, napoje, przekąski, owoce w lokalnych sklepach kosztują sporo.

 

5. Duży wybór dań sprawia, że możemy wybrać to na co mamy ochotę. W karcie nie widać jak danie wygląda, a w bufecie szwedzkim możemy spróbować danej potrawy i jeśli nam nie smakuje wybrać coś innego.

 

6. Wakacje all inclusive to przede wszystkim komfort. Jeśli nastawiamy się głównie na wypoczynek na plaży, bądź przy basenie, jest niewątpliwie ogromną zaletą. Będąc w Tunezji, nie wyobrażałam sobie szukania sklepów i kupowania wody czy jedzenia do pokoju, choćby dlatego, że te sklepy były sporo oddalone od hotelu.

 

7. Nie musimy brać ze sobą dużej ilości gotówki, a jeśli zrezygnowalibyśmy z pamiątek, nie musimy brać gotówki w ogóle.

 

8. Nawet jeśli ominiemy posiłek, co zdarzyło się nam parę razy, bo zwyczajnie wyjechaliśmy do miasta pozwiedzać, nie musimy się martwić, że będziemy głodni, bo  cały dzień są czynne punkty, w których możemy coś przekąsić. W Tunezji do 2 w nocy robili najlepszą na świecie pizzę.

 

9. All  inclusive często dostępne jest również na plaży. Nie tylko wspomniane wyżej leżaki i parasole, ale także napoje i przekąski, tak było podczas mojego pobytu w Bułgarii.

 

10. No i ostatnie, dla niektórych najważniejsze, alkohol. Drinki, koktajle oraz lokalne alkohole są wliczone w cenę bez ograniczeń, w większości hoteli do godziny 22-24, ale są hotele, tak jak ten z Tunezji, które zapewniają alkohol przez całą dobę. Wieczorne życie w hotelowym lobby tętniło.

 

Nie zawsze wyjeżdżałam na wczasy all inclusive. Bywały wyjazdy, na których miałam wykupioną opcję HB (czyli 2 posiłki), były też takie ze śniadaniem i organizowane zupełnie na własną rękę. O ile w Europie możemy zorganizować sobie wczasy i stołować się w małych, lokalnych knajpkach, co jest bardzo urokliwe, o tyle w krajach arabskich lepiej wybrać posiłki serwowane w hotelu.

 

Jest jedna wada, opcja „wszystko w cenie” sprzyja obżarstwu i można wrócić z kilkoma kilogramami więcej.

A Wy jakie wczasy wolicie?

 

Jeśli podobał Ci się wpis, proszę udostępnij go dalej. Dziękuję! :)




Podobne wpisy

25 komentarzy

Małgosia 12 marca 2014 - 20:54

O ile znam Twoją świetną przemianę materii z dodatkowymi kilogramami nie wróciłaś ;D

Odpowiedz
Dorota Zalepa 12 marca 2014 - 21:04

Mnie najpyszniejsze all inclusive na świecie nie jest w stanie utuczyć i powiem Ci, że ubolewam nad tym bardzo.

Odpowiedz
Wiktor 12 marca 2014 - 21:20

Jak gdzieś lecieć, to tylko do hotelu z opcją all inclusive. Wtedy właściwie nie ma się o co martwić ;)

Odpowiedz
pięknie jest żyć 12 marca 2014 - 21:45

U mnie są dwa rodzaje urlopów; krótkie (do 5 dni) eskapady po Europie i minimum 7 dniowe urlopy z biurem podróży. I tak jak w przypadku tych pierwszych są to wyjazdy organizowane od a do z na własną rękę więc all nie wchodzi w grę, tak 7-dniówki tylko i wyłącznie w all inclusive. Bo to jest najzwyczajniej w świecie wygodne. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie by spróbować czegoś „na mieście”, ale mam ten komfort, że w hotelu jedzenia i picia mi nie zabraknie. No i może dla niektórych banał, ale ja część tego urlopu spędzam po prostu na basenie leniąc się aż miło, dostępność przekąsek i alkoholu ( z klasa i umiarem oczywiście ;) ), bez konieczności noszenia i pilnowania portfela jest wtedy dla mnie na wagę złota :)
Także zgadzam się z każdym punktem, no w zakresie punku dot. dzieci muszę przemilczeć bo nie mam doświadczenia ;)

Odpowiedz
Kasia 12 marca 2014 - 22:28

Nie lubię leżeć na plaży i przy basenie, ale czasami wersja all inclusive z biurem podróży jest po prostu wygodna i wbrew pozorom tania! Przykładowo, dwa lata temu mój mężczyzna postanowić spełnić moje marzenie o pływaniu z delfinami, znaleźliśmy fantastyczne delfinarium w Turcji, które ma program „zostań trenerem delfinów na jeden dzień”. Po przeliczeniu kosztów podróży na własną rękę, okazało się, że dużo taniej jest wykupić po prostu tydzień pobytu w pobliskim hotelu prze biuro podróży.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 13 marca 2014 - 10:19

Ja z kolei lubię się powylegiwać, ale też nie do przesady. Nie wyobrażam sobie takiej opcji, że spędzam cały pobyt w hotelu lub na plaży. Zawsze zwiedzam i bardzo rzadko korzystam z wycieczek organizowanych przez biuro. Dla mnie najwygodniejszą opcją i często najtańszą jest wykupienie wycieczki przez biuro, a na miejscu i tak przecież robię to, co mi się podoba. Różnica jest w sumie taka, że wszystkie formalności załatwia biuro.
Chciałabym zacząć wyjeżdżać na takie krótsze wypady 4 dniowe na przykład, do różnych stolic europejskich, wtedy organizacja na własną rękę. Tyle tylko, że te 4 dni wychodzą często podobnie jak tydzień zorganizowany przez biuro.

Odpowiedz
Alicja 12 marca 2014 - 22:41

Musi być all, chociaż w Europie wolę pojechać na własną rękę, np. na Chorwację, ale tam stołowanie na mieście jest drogie niestety…

Odpowiedz
Dorota Zalepa 13 marca 2014 - 10:28

Do Chorwacji chciałam wyjechać rok temu na kemping, mają tam świetne kempingi z domkami albo super wyposażonymi przyczepami, z basenem i nad samym morzem. Wtedy byłby dłuższy wyjazd, przynajmniej 2 tygodnie no i jechalibyśmy samochodem. Chcieliśmy od razu zahaczyć o Medjugorie i pozwiedzać więcej. Plany się pokrzyżowały, ale nadal myślę o tej Chorwacji.

Odpowiedz
Agnieszka 17 marca 2014 - 12:28

Nie zgadzam się, ze jedseniw na miescie w chirwacji jest drogie. W porownaniu do innych europejskich krajow to w chorwacji mozna za 50 zl w przeliczeniu zjesc pyszna, duza rybe grillowana z dodatkami w fajnej konobie z stolikami nakrytymi obrusem i dobra obsluga.

Chorwacje uwielbiam i polecam i jednak najlepiej na wlasna reke tak samo jak wlochy i francja. Osobiscie nie jestem fanka wakacji all inclusive :)

Odpowiedz
Dominika 13 marca 2014 - 09:44

Ja jeszcze nie miałam okazji wypróbować all inclusive, ponieważ póki co podróżujemy po Europie na własną rękę i wybieramy mieszkania i apartamenty do wynajęcia (z kuchnią). Dopóki nie mam dzieci to nie stanowi to problemu. Jestem pewna, że na wakacjach all inclusive przytyłabym z 5 kg …
Pozdrawiam,
D.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 13 marca 2014 - 10:21

Fajna opcja, a mogę wiedzieć z jakiej strony korzystasz rezerwując sobie takie mieszkanie? I jak to wychodzi finansowo, czy jest tańsze/droższe od hotelu?

Odpowiedz
Dominika 18 marca 2014 - 09:12

Nic nie rezerwujemy :) Zawsze jedziemy na spontan i szukamy mieszkania na miejscu (tylko raz musieliśmy spędzić noc na plaży ;)). Nie powiem jest to dość męczące, ale przynajmniej wiem od razu co wybieram bo to widzę na własne oczy. Np. w Bułgarii udało nam się wynająć całe mieszkanie zaraz przy plaży za totalne grosze. Nie pamiętam ile bo to było jakiś czas temu, ale byliśmy nieźle zaskoczeni. Jeżeli chodzi o wynajem mieszkań to zawsze wychodzi taniej niż hotel (w przypadku jak się jedzie większą grupą osób- to dużo taniej), ale do tego trzeba liczyć koszty jedzenia, co przeważnie i tak wychodzi taniej niż hotel :)
Pozdrawiam,
D.

Odpowiedz
Small Sapphire 13 marca 2014 - 13:08

Też jestem oczywiście za All inclusive! Zgadzam się ze wszystkimi Twoimi punktami, wygoda, nie musisz się martwić, gdzie pójść zjeść, w każdej chwili bierzesz to na co masz ochotę. Jak na dłuższy urlop to tylko taka opcja! Zazdroszczę urlopu :)

Odpowiedz
Królowa Karo 13 marca 2014 - 13:42

Właśnie o tych dodatkowych kilogramach pomyślałam, jak zaczynałam to czytać. A jak z urozmaiceniem posiłków?

Odpowiedz
Dorota Zalepa 13 marca 2014 - 13:45

Wybór spory, mimo to po paru dniach i tak się nudzi. Gdybyśmy postanowili każdego dnia jeść jedno-dwa dania, a nie wszystkich po trochu, pewnie do końca pobytu nie znudziłoby nam się jedzenie.

Odpowiedz
Kasia 13 marca 2014 - 21:06

Zgadzam się z podziałem na Europę i resztę świata :P Fajnie jest podróżować po Europie na własną rękę, poznawać ludzi, stołować się w lokalnych knajpkach :) Natomiast nie zawsze obce kultury ku temu sprzyjają :) Lepiej mieć wszystko zapewnione :)
Bardzo podoba mi się Twój blog :) Tym bardziej cieszę się, że poznamy się 22 marca w Olsztynie :)
Pozdrawiam!

Odpowiedz
Dorota 13 marca 2014 - 21:14

Dziękuję za miłe słowa. Też się cieszę, że się poznamy :) Do zobaczenia!

Odpowiedz
Paula 14 marca 2014 - 19:08

Wszystko zależy dokąd się leci i o ile „All” sprawdza się w Afryce- Egipt, Tunezja to już w europie niekoniecznie.
Bułgaria-lepiej żywili poza hotele niż, cenowo też przyjemnie. Zalezy pewnie od hotelu, ale ja z hotelami nie szaleję, ma być czysto i schludnie, nie oczekuje marmuru i złotych klamek.

Odpowiedz
Arsnova 19 marca 2014 - 15:08

Jeżdżąc na stacjonarne wyjazdy zorganizowane, zwłaszcza all-inclusive – nieważne, w Europie czy gdziekolwiek indziej – tak naprawdę nie wyściubia się nosa za własne podwórko. Bo jak to: niby wyjeżdżam, ale zarazem odcinam się od wszystkiego, co mnie otacza, w tym nawet od lokalnego jedzenia? To już lepiej rozłożyć się w hamaku za miastem, a o ileż taniej! Poza tym zdajmy sobie sprawę z tego, że wyjazdy all-inclusive odbywają się przeważnie kosztem lokalnych społeczności. To niby oczywiste, ale bardzo przekonująco otwiera na to oczy choćby książka „Witajcie w raju” Jennie Dielemans…

Odpowiedz
Dorota Zalepa 19 marca 2014 - 15:50

Arsnowa, kto powiedział, że jadąc na wakacje all-inclusive nie wyściubia się nosa z hotelu? To, że za posiłki i napoje zapłaciliśmy przed wyjazdem, nie oznacza wcale, że jesteśmy zmuszeni przebywać w hotelu. Osobiście uważam, że mija się to z celem wyjazdów zagranicznych, na których chcemy przecież zwiedzić kawałek świata.

Nikt też nie powiedział, że mając all-inclusive nie można zjeść na mieście i posmakować regionalnego jedzenia (choć w przypadku krajów arabskich, warto być ostrożnym w tym względzie).

Nie wiem, czy wiesz, ale talerza nie trzeba pilnować. Pomiędzy posiłkami jest zazwyczaj parę godzin wolnego ;)

Odpowiedz
ewelina 31 marca 2014 - 11:37

Inna opcja wakacji nie wchodzi w grę:) pozdrawiam

Odpowiedz
Miniomki 15 kwietnia 2014 - 16:01

Nie zgadzam się. Byłam na wakacjach all incusive 3 razy i…
– jedzenie nie ma nic wspólnego z tym lokalnym, jest robione na masówkę więc pod gusta europejskie
– alkohol o ile nie wybierzemy opcji ultra all inclusive jest lokalny a więc nie do wypicia i dziwne sensacje się po nim zdarzają – w szczególności w krajach arabskich, ale i w Europie ciężko to stoi
– wycieczki fakultatywne i te na własną rękę są drogie bo trzeba przeważnie wynająć samochód a biuro podróży pobiera ok 30% prowizji dla siebie
– przeloty wcale nie są tańsze – zależy czy ktoś umie upolować okazję
– to samo tyczy się noclegu (mamy przecież coś takiego jak hostele i couchsurfing)
– jedzenie może i jest korzystne, ale jak już wspominałam nie ma nic wspólnego z lokalnym
– jeździmy do miast turystycznych a tam liczy się kasa i sprzedaż, więc nie bardzo możemy liczyć na szczere przyjaźnie
Nie oszukujmy się na wakacje all inclusive wybierają się głównie osoby starsze i te pozbawione wyobraźni. Fajna opcja jeśli komuś zależy na luksusie, bo z podróżowaniem niewiele ma to wspólnego. Oczywiście nie neguję wyborów, ale wydaje mi się, że przytoczone zalety są mocno naciągnięte – ale przyznaję, kiedyś miałam podobne myślenie. Dzisiaj liczy się dla mnie przede wszystkim lokalna KULTURA, którą chcę poznać :)

Odpowiedz
Martynosia 30 kwietnia 2014 - 15:22

Zaczelam jezdzic na takei wakacje odkad zamieszkalam na Wyspach i musze przyznac, ze bardzo mi one odpowiadaja, choc nie wyleguje sie na plazy, zwykle kupujemy jakies dodatkowe wycieczki, albo pozyczamy samochod i sami zwiedzamy okolice :) Juz nie moge doczekac sie moich kolejnych wakacji – juz tylko miesiac! :)

Odpowiedz
Betka 12 września 2014 - 08:29

Szczerze mówiąc, nigdy nie wybieram opcji all inclusive, I robię to w pełni świadomie. Z wakacji zamierzam wrócić ze wspomnieniami, zdjęciami, zobaczyć i spróbować jak najwięcej,. Nie wyobrażam sobie spędzać całego wolnego czasu na leżaku przed hotelem popijając drinki „w cenie”. Gdybym wykupiła wszystkie posiłki, zapewne nie paliłoby mi się, żeby iść na miasto i próbować lokalnych specjałów. Oczywiście rozumiem, że czasem fajnie jest nie martwić się o nic i korzystać z wakacji, jednak to nie dla mnie ;o) Rękami i nogami jestem przeciwna all inclusive :D

Odpowiedz
Agata 12 stycznia 2016 - 14:45

Oj nie, NIGDY! All inclusive nie byłam, ale kilka wyjazdów z biurami podróży w latach 90. to był koszmar. Zresztą i wtedy uciekałam od hotelowych posiłków (w Tunezji też, są tam świetne knajpki i pyszne lokalne jedzenie, a w hotelu nudne Bratwursy i inne schaboszczaki). Zawsze sami, na własną rękę, uwielbiam to. Hotel z hordą sterotypowych turystów, jedzenie w hotelowej restauracji i jeszcze hotelowy basen… Brr. Wolę kameralne pensjonaty albo po prostu wynajęty apartament (tak robimy odkąd jeździmy z dziećmi, a zaczęliśmy, gdy mieli po kilka miesięcy). Jakoś mi do ciebie nie pasują takie wyjazdy…

Odpowiedz

Zostaw komentarz