Praca blogerki wygląda nieco inaczej niż to sobie wyobrażałam na początku. Wiedziałam, że czeka mnie sporo nauki i ślęczenia nad stroną, ale myślałam, że wystarczą dwie godzinki dziennie na działalność blogową, a resztę dnia będę mogła poświęcić firmie, którą prowadzę od 8 lat. Rezygnując z ciepłej posadki na etacie, marzyłam by mieć więcej czasu dla rodziny i własnych pasji. Okazało się, że blogowanie jest bardzo pracochłonnym i czasochłonnym zajęciem, które często przekracza osiem etatowych godzin. Samo pisanie zajmuję mi mniej więcej 2-3 godziny, ale dochodzą do tego zdjęcia (przygotowanie i wybór miejsca do sesji, rekwizyty, obróbka) oraz cała masa działań promocyjnych. Jak znaleźć jeszcze czas na przygotowanie zdrowych posiłków, odrabianie lekcji z dzieckiem, hobby. Jak być slow, kiedy na nic nie mamy czasu?
By pogodzić pracę nad blogiem, w firmie, w domu i obowiązki mamy, muszę zadbać przede wszystkim o swoje zdrowie. Staram odżywiać się zdrowo oraz zapewniam organizmowi codzienną dawkę ruchu i świeżego powietrza. To są priorytety, które sprawiają, że wielogodzinne siedzenie przed komputerem nie wysysa ze mnie wszystkich sił. Samo przeglądanie internetu przez kilka godzin potrafi pozbawić człowieka energii, a co dopiero praca, która polega na byciu online przez większość dnia. Dlatego pilnuję, by w ciągu dnia znalazł się czas na bycie offline. Znajduję też sobie różne ciekawe miejsca do pracy, by nie dopadła mnie monotonia. Ostatnio takim miejscem jest balkon. Przy okazji mogę poobserwować przyrodę, ponieważ mam to szczęście, że obok mojego bloku jest las. Mogę odetchnąć świeżym powietrzem. Pięknie urządzony balkon sprawia, że praca jest po prostu przyjemna. Tego brakowało mi gdy pracowałam na etacie.
Dziś chciałabym Wam pokazać jak wygląda mój harmonogram dnia i jak znajduję w nim miejsce na zdrowe przekąski i aktywność fizyczną?
7:00-8:00 – pobudka, szklanka ciepłej wody z cytryną, delikatna gimnastyka
Chociaż nie muszę zrywać się z samego rana, wstaję dosyć wcześnie. Jeśli pozwolę sobie na dłuższy sen (czasem tak robię, gdy mam luźniejszy dzień i potrzebuję odpoczynku), ryzykuję, że w ciągu dnia będę musiała gonić z zadaniami.
Wypijam na czczo szklankę ciepłej wody z sokiem z połówki cytryny, lub wrzucam 2-3 grubsze plastry i parę liści mięty. Kupuję cytrynę ekologiczną, ale i tak porządnie ją szoruję i sparzam wrzątkiem. Taka miksturka działa detoksująco, pobudza i nawadnia organizm już od samego rana. Nigdy nie ćwiczę na czczo, przed każdym treningiem muszę zjeść jakiś posiłek, który doda mi energii. Rano staram się jedynie na spokojnie porozciągać oraz rozruszać stawy i mięśnie. Zastany po nocy organizm łatwo ulega kontuzji. Robię krążenia wszystkich stawów, delikatnie naciągam ścięgna i robię kilka przysiadów. Pobudzam krążenie.
Wprowadziłam jedną ważną zasadę – nie zaczynam dnia od przeglądania internetu, ponieważ strasznie mnie to rozprasza i zabiera czas.
8:00–8:30 – śniadanie
Przygotowuję śniadanie dla siebie i dziecka. Staram się urozmaicać nasze posiłki, by dostarczyć nam wszystkich niezbędnych składników odżywczych. Jako mama dobrze wiem, że dzieci potrafią być bezlitosne i jeśli damy im dwa razy z rzędu kanapki, zaczynają się dąsać. Dziś na śniadanie były placuszki jogurtowo-bananowe, które wbrew pozorom przygotowuje się dość szybko, są sycące i smaczne. Innym razem jest to omlet z warzywami, owsianka, jajka na różne sposoby. Kanapki też mogą być pyszne, szczególnie teraz, gdy możemy dołożyć do nich świeże warzywa – sałatę, rzodkiewkę, pomidor czy ogórek.
8:30–9:00 – ogarnięcie mieszkania
Po śniadaniu poświęcam chwilę na ogarnięcie mieszkania. Jeśli tego nie zrobię, przez cały dzień bałagan skutecznie mnie rozprasza. Ścielę łóżko, zmywam naczynia (niestety nie mam zmywarki), przecieram blaty i nastawiam pralkę. Wietrzę też porządnie mieszkanie, by lepiej mi się pracowało.
9:00–11:30 – praca
To czas na pracę. Odpowiadam na maile, komentarze, sprawdzam i publikuję różne materiały w mediach społecznościowych, planuję posty na najbliższe dni, przeglądam i negocjuję umowy, co wymaga ode mnie dużego skupienia. Kiedyś wystarczyło zanotować sobie wpisy w notesie, dziś nie ruszam się bez kalendarza, by nic mi nie umknęło. Jeśli wystarcza czasu, to piszę szkic postu, zawsze najpierw w notesie, potem przelewam go na komputer. To ułatwia zapanowanie nad treścią i sprawia, że odrywam się od komputera.
11:30–12:00 – drugie śniadanie
Staram się robić przerwy w pracy przynajmniej co dwie-trzy godziny. Inaczej sukcesywnie zaczynam tracić energię. Higiena pracy jest dla mnie ogromnie ważna. Po prawie czterech latach regularnego blogowania, wiem, że nie mogę pozwalać sobie na wielogodzinne siedzenie przy komputerze. Muszę być zorganizowana i znajdować czas na zdrowe posiłki, inaczej odbija się to na moim zdrowiu i ogólnym samopoczuciu. Drugie śniadanie ma mi dostarczyć energii do obiadu. W sezonie wiosenno-letnim stawiam przede wszystkim na świeże owoce i warzywa. Przygotowuję soki i koktajle owocowo-warzywne, które są bogatym źródłem witamin, minerałów i antyoksydantów. Dzięki uprzejmości marki Kuvings, która jest partnerem tego postu, korzystam z super nowoczesnej wyciskarki do soków.
Wyciskarka Kuvings C9500 jest mercedesem wśród tego typu urządzeń. Dzięki niej przygotowuję świeże soki z owoców i warzyw, które nie nadają się do blendera, czy sokowirówki. Mam tutaj na myśli cytrusy i wszelkie warzywa liściaste. Mój synek wypija szklankę takiej bomby witaminowej przed szkołą i wiem, że jedną porcję owoców i warzyw ma zapewnioną. Wyciskarka jest bardzo przyjazna w użytkowaniu, cicha, łatwo się czyści, ma zamykany korek niekapek, wystarczy podłożyć szklankę i porcja soku jest gotowa.
Dostępne w sklepach napoje i soki nie mogą równać się z takimi świeżo wyciskanymi. Często ich głównymi składnikami są woda i cukier, dlatego, gdy kupuję sok zawsze czytam etykiety. Czyste soki z kolei mogą być produkowane z koncentratów, które poddawane są obróbce termicznej, by zachowały świeżość przez dłuższy czas i tym samym tracą sporo cennych właściwości. Świeże soki powinny być wypite natychmiast, ponieważ z każdą godziną tracą na wartości. Do każdej wyciskarki dodawana jest książeczka z przepisami na 100 najlepszych soków. Jest po prostu genialna i bardzo ułatwia życie zdrowo-maniakom. Nie dość, że zawiera listę świetnych przepisów, opisane są także ich wartości oraz działanie na organizm. Dzięki wolnoobrotowej metodzie wyciskania soków (ogromny ślimak nie rozciera owoców, lecz je miażdży), powstają bardziej klarowne napoje. Więcej informacji o wyciskarce Kuvings przeczytacie na stronie www.zdroweimarkowe.pl. Warto jeszcze dodać, że producent udziela aż 10 letniej gwarancji na swój produkt. Także nie ma obaw, że coś nagle przestanie nam działać.
Wypróbowałam trzy przepisy pochodzące z książeczki 100 najlepszych soków Sarah Owen. Do przygotowania soków użyłam wyciskarki Kuvings.
- brzoskwinia, morela, mango – sok dostarczający energii. Wystarczą 3 wydrylowane brzoskwinie, 3 wydrylowane morele i 1 mango obrane ze skórki i wydrylowane. Sok jest bogaty w witaminy z grupy B, witaminę C, E, beta-karoten, kwas foliowy, oraz minerały.
- burak, marchewka, jabłko – sok wypłukujący toksyny – 3 małe, obrane buraki, 2 duże obrane marchewki, 2 jabłka. Sok jest bogaty w witaminy – B,C,K, beta karoten, biotynę, kwas foliowy i minerały.
- pomarańcza, kiwi, szpinak – sok dostarcza energii – 300 g liści szpinaku, 2 pomarańcze obrane ze skórki, 3 owoce kiwi obrane ze skórki. Jedna szklanka tego skoku zawiera trzykrotną wymaganą dzienną dawkę witaminy C. Jest bogaty także w witaminy z grupy B, żelazo i kwas foliowy.
12:00–12:30 – obowiązkowy punkt dnia – spacer
Odprowadzam synka do szkoły. Jest to czas na wspólną rozmowę, a przy okazji dotleniam organizm i pobudzam krążenie. Co by się nie działo, zostawiam wszystko i wychodzę. Oderwanie się od zajęć i spacer działają na mnie zbawiennie, poza tym pilnuję tego naszego czasu z synkiem. Gdy wracam, jestem gotowa do pracy. W drodze powrotnej robię lżejsze zakupy, zachodzę do piekarni po świeże pieczywo i do pobliskiego marketu. Większe zakupy robi mąż wracając z pracy.
12:30–15:00 – ciąg dalszy pracy nad blogiem
W tym czasie powstają posty i zdjęcia na bloga. Odpowiadam na kolejne maile, które przychodzą w ciągu dnia, zaglądam także do mediów społecznościowych (FB, Instagram, Twitter, Pinterest). Staram się nie przebywać zbyt długo w social mediach, by nie wypaść z rytmu pracy, ponieważ bardzo rozpraszają moją uwagę. Wykonuję tylko to co zaplanowałam na dany dzień, często korzystam z planowanych postów na Facebooku, które publikują się automatycznie w tygodniu.
15:00-16:00 – przygotowanie obiadu
W tygodniu raczej nie jadamy na mieście, staram się krzewić ideę slow food, czyli przygotowania zdrowych posiłków w domu. Wspólny obiad to stały punkt w harmonogramie dnia. Dostosowuję jego porę tak, byśmy wszyscy mogli zasiąść do stołu. Przy obiedzie rozmawiamy, dzielimy się swoimi sprawami, mamy chwilę dla siebie. Dziś na obiad jedno z naszych ulubionych dań, spaghetti bolognese. By uprościć sobie codzienne obowiązki, przygotowuję obiad od razu na dwa dni, dzięki czemu następnego dnia mam więcej czasu na inne zajęcia.
16:00 – 18:00 – ostatnie szlify i publikacja postu
Po obiedzie zazwyczaj dopracowuję post, obrabiam zdjęcia, przygotowuję go pod SEO, by tuż po 18 pojawił się na blogu. Przygotowanie jednego postu trwa czasem kilka dni, jeśli post jest bardzo pracochłonny. Na przykład metamorfoza balkonu, czy poradniki zakupowe, do których przeszukuję sklepy internetowe i tworzę grafiki, powstają w ciągu 2-3 dni. Sesja zdjęciowa poza domem także zabiera sporo czasu i przeważnie powstaje niezależnie od tekstu. Jeszcze przez jakiś czas po publikacji jestem dostępna w sieci, by reagować na komentarze pod postem i na Facebooku. W tym czasie synek odrabia lekcje, mąż ogarnia mieszkanie po obiedzie i pomaga mi w realizacji zleceń w firmie.
18:30–19:00 – jogging lub ćwiczenia siłowe w domu
Trzy razy w tygodniu biegam wspólnie z mężem, w pozostałe dni robię sobie siłownię w domu. Naprawdę niewiele trzeba, by wykonać kompleksowy trening siłowy, nie musimy od razu korzystać z profesjonalnego sprzętu na siłowni. Mnie wystarczą pięciokilowe hantle, jestem w stanie wykonać z nimi ćwiczenia na większość partii mięśniowych.
19:00–19:30 – kolacja
Każdy przygotowuje sobie to, na co ma ochotę. Ja uwielbiam mozzarellę z pomidorami i świeżą bazylią na grzankach lub z dwiema kromkami razowego chleba, koktajl truskawkowy lub bananowy z płatkami owsianymi i jogurtem naturalnym, który świetnie uzupełnia niedobory po bieganiu. Czasem są to zwykłe kanapki, najlepiej z chleba razowego z dużą ilością świeżych warzyw.Koktajle i sorbety mogę także przygotować w wyciskarce Kuvings (co dla mnie jest dużą nowością), wystarczy że skorzystam z dodatkowych przystawek.
19:30-21:00 – czas dla rodziny
Czas rodzinny, zabawy z synkiem, przesiadywanie na balkonie, rozmowy lub spacer.
21:00–23:00 – film, czytanie i czas dla rodziców
W tym czasie często oglądamy jakiś film lub program w telewizji. W ciągu dnia telewizor jest zawsze wyłączony, wieczorem lubimy zrelaksować się przy czymś ciekawym i lekkim. Jest to też dobry czas na lekturę.
23:00 – sen
Zazwyczaj nie chodzę spać później niż o 23, w przeciwnym razie, rano czuję się zmęczona. Nawet jeśli pośpię dłużej, nie będę tak wypoczęta, jak wtedy, gdy kładę się spać o regularnych porach. Organizm lubi pewien rytm, do którego szybko się przyzwyczaja, wszelkie odchylenia od normy, zawsze odbijają się na naszym samopoczuciu. Zdrowy, 7-8 godzinny sen jest podstawą dobrej regeneracji i wypoczynku. Warto wyłączyć wszystkie urządzenia elektroniczne na godzinę przed snem, co nie zawsze mi się udaje, ponieważ często zasypiam już podczas filmu. Przerywany i niespokojny sen sprawia, że rano wstaję zmęczona. Unikam także picia alkoholu, kawy i mocnej herbaty przed snem, dobrze wietrzę mieszkanie lub zostawiam na noc otwarte okno.
Każdy dzień wygląda trochę inaczej, bo wiąże się z różnymi zadaniami. W dni publikacji na blogu (poniedziałki, środy, piątki) pracuję intensywniej, pomiędzy nimi staram się trochę zwolnić, choć i tak wykonuję część pracy na następny dzień. Dochodzą jeszcze obowiązki związane z firmą. W tygodniu i w weekendy staramy się wspólnie gdzieś wyskoczyć – na przykład do kina, nad jezioro, czy na rowery. Weekendy zazwyczaj są luźniejsze, choć w soboty często przygotowuję dodatkowe sesje fotograficzne i planuję posty, których szkice notuję w notesie.
Pilnuję się, by w ciągu dnia znaleźć czas na zdrowe posiłki, aktywność fizyczną, spacer, czy książkę. Jeśli wykonuję je regularnie wchodzą w nawyk. Bywają jednak dni, że o 22 jestem tak zmęczona, że marzę jedynie o spokojnym śnie. Bardzo mnie ciekawi, jak wygląda Wasz harmonogram dnia i czy znajdujecie w nim czas na zdrowe nawyki. A może nie lubicie odrywać się od pracy do momentu, aż wykonacie jakieś zadanie, nawet jeśli musicie spędzić nad nim kilka godzin?
49 komentarzy
Dwa pytania mi się nasunęły:
1 – Gdzie siedzi twój syn do godziny 12, zanim odprowadzisz go do szkoły?
2 – Dlaczego masz takie dziwne ustawienie szafki z TV, że 'wystaje” ona razem z tv zza ściany? Czy to jest wygodne i czy nie zahaczasz o nią chodząc?
Mój synek niestety trzy razy w tygodniu ma druga zmianę, ale odprowadzam go na 8, jak córkę, jest na świetlicy. Gdyby siedział w domu, nie udałoby mi się nic zrobić (no chyba, ze bym mu pozwoliła grać na telefonie, ale no way :)). Też rano wypijam szklanke wody z cytryną (i miodem), niestety nie jestem jeszcze tak dobrze zorganizowana, jak ty…
Ja też pilnuję synka, by nie grał za dużo, a już przed szkołą to w ogóle odpada. :)
najlepiej oddać dzieciaka – niech w szkole pilnują. Lekcje zaczyna o 11,12 pewnie, niech siedzi świetliczankom na głowie, a co. Najgorsze jest to, że normalnie pracujący rodzice takich rzeczy nie robią, siedzące w domu kobiety – niestety już tak.
To ludzie pracujący w domu są „nienormalni”? Ciekawa teoria… A co twoim zdaniem robią rano z chodzącymi na drugą zmianę dziećmi „normalni” rodzice? Zostawiają same w domu?
Bardzo niesprawiedliwa jest Twoja ocena. Przecież rodzice, którzy pracują na etacie także zostawiają dzieci na świetlicy od 7 do 16 (nawet dłużej), lekcje w niższych klasach trwają od 8 do 12, więc dziecko też czeka na powrót rodziców w świetlicy. Nie dziwię się, że @disqus_ALXZQHzNJw:disqus korzysta z możliwości zostawienie swoich pociech w świetlicy, praca w domu z dziećmi (szczególnie małymi) jest bardzo ciężka. A tam są pod dobrą opieką, bawią się z rówieśnikami, chodzą na dwór, mają zapewniony obiad. Nie popadajmy w paranoję.
Bardzo często wracam do postu, który podlinkowałaś (Jak być slow kiedy na nic nie masz czasu?), bo utwierdza mnie w przekonaniu, że nie ma rzeczy niemożliwych i wiele spraw można ze sobą pogodzić :) Również ten uświadamia mi, że czas na przygotowanie zdrowego posiłku, aktywność itd. nie jest czasem straconym i jednak warto :)
Cieszę się, że post się przydaje. :) Pewnie że można pogodzić wiele spraw, wymaga to od nas dobrej organizacji i dyscypliny. U mnie wszystko się sypie, gdy zaczynam zajmować się mało istotnymi rzeczami, potem próbuję nadgonić z pracą i czas się kurczy. Mnie też zdarzają się dni słabszej motywacji (pisałam o jednym z nich w poprzednim poście), także to nie jest tak, że każdy dzień wygląda tak samo, ale staram się trzymać swoich ustaleń, znam siebie i wiem, co mnie motywuje, a co zupełnie przeciwnie. :)
Marzę o takiej wyciskarce !!!!! Głośna jest? Moja chodzi jak elektrownia w Czarnobylu przed wybuchem :P
A co do blogowej pracy, też myślałam, że będzie zajmowała mi mniej czasu, ale obstawiałam 3 godziny dziennie :) A tworzenie wpisu + zdjęcia + reszta tematów okołoblogowych czasem zajmuje mi cały dzień!
Co do tworzenia samych postów, też zapisuje pomysły w notesie, w wolnych chwilach robię szkic postu – to przyspiesza późniejszą pracę. A bez kalendarza już dawno się nigdzie nie ruszam (nie tylko ze względu na blog) bo jak powtarzam, to moja druga głowa :P
Właśnie zdziwiłam się, bo chodzi naprawdę cicho, w porównaniu do mojej sokowirówki, to niebo i ziemia. Bardzo fajny sprzęt, myślałam, że będzie wielkich rozmiarów, ale wkomponowała się ładnie. No i te soki, pyszne są! :)
O matko nie straszcie! Ja niedawno zaczęłam blogować i kompletnie nie potrafię tego logistycznie wkomponować w plan dnia.
Witam, obecnie mieszkam w Stanach Zjednoczonych, a wcześniej w Chinach, wiec moja codzienna rutyna w tych krajach wygladała zdecydowanie inaczej. Obecnie mam więcej czasu i zwolniłam tempo mojego życia. Zaczynam mój poranek od szklanki cieplej wody z cytryna wraz z stworzeniem zestawów na stronie polyvore, która zajmuje się modą. Następnie krótka gimnastyka. Moje śniadanko to owsianka z owocami goji i kawa:). Prysznic. Nadrobionie kursów. Tłumaczenia(praca). Lunch. Przerwa na serial, ksiazke badz muzyke. Nastepnie powrot do tlumaczeń. Obiad. Spacer. Na ogol nie ide spac pozniej niz 22, gdyz wstaje bardzo wczesnie nie pozniej niz 6 rano:). Staram sie nie popaść w rutyne chociaż powiem, zę to nie jest latwe. Pozdrawiam Serdecznie.!
Wow! Trochę podróżujesz po świecie. Super! Marzę o wyjeździe do USA. Wiadomo, że każda praca będzie wymagała od nas innej organizacji. Myślę że Twoje wczesne wstawanie przyczynia się do dobrego rozplanowania dnia i większej ilości czasu dla siebie. :) Pozdrawiam ciepło! :)
Co to za akcja z ta wyciskarka? Bo juz widze na kolejnym blogu… Polecasz? Bo myslalam wlasnie nad wyciskarka slimakową ale upatrzylam sobie taka za 1500zl i teraz zastanawiam sie czy nie doinwestowac jeszcze troche…
Jestem z niej bardzo zadowolona, choć na razie jest u mnie krótko. Producent daje aż 10 lat gwarancji, więc urządzenie musi być solidne. Wyciskałam już warzywa liściaste, twarde, cytrusy i radzi sobie super. Do produkcji użyto jakiegoś innowacyjnego tworzywa (nie pamiętam teraz nazwy, ale na stronie znajdziesz informację), które jest zdrowe dla organizmu i bardzo trwałe. Warto poczytać, bo wydatek niemały. 😊
Super! Dzieki! :)
u mnie wyciskarka Kuvings jest już ponad dwa lata i jestem bardzo zadowolona i polecam mimo iż jest droższa od innych na rynku
Dziękuję!
Moim obowiązkowym punktem dnia jest książka. Mogę wiele rzeczy odpuścić, przełożyć, ale nie czytania. Ostatnio pracuję również nad tym, by się więcej ruszać, bo to niestety mocno zaniedbałam. Zaczęłam od roweru ;-) Podoba mi się pomysł fajnie zorganizowanego kącika do pracy. Sam muszę to wdrożyć- ponieważ po pracy często pracuję dodatkowo w domu. I bez ogarnięcia mieszkania również nie potrafię niczego zrobić ;-)
Ostatnio też publikowałam wpis o moim dniu na blogu. U mnie zdecydowanie mniej zdrowych nawyków. Rzeczywiście tak mam, że jak mnie pochłonie praca to ciężko mi się od niej oderwać.
A kiedy zajmujesz się firmą?
Ja też nie lubię się odrywać, ale jeśli zaniedbam przerwy i zdrowe przekąski/trochę ruchu, szybciej spada moja efektywność, a wieczorem jestem już nie do życia. Firmą zajmuję się w ciągu dnia, tutaj bardzo pomaga mi mąż. Bez niego nie ogarnęłabym wszystkiego. :)
Mamy naprawdę sporo punktów wspólnych. :) Począwszy od cytryny na wieczornych ćwiczeniach kończąc. :) Nie mam póki co dziecka, więc to największa różnica, ale gdyby nie to… to tak naprawdę kopiuj wklej ten plan dnia mogłabym zapostować u siebie. :)) Swoją drogą ostatnio też robiłam zdjęcia korzystając z cytatów z love style life. :) Przepiękna książka! :)))
Jak ja chciałabym mieć taki regularny plan dnia, przynajmniej roboczego… a tu połowa planów bierze w łeb, gdy człowiek musi zostać po godzinach (i okazuje się, ze wtedy obi więcej niż przez 8 h… uroki ciszy, spokoju i telefonów, które już nie dzwonią), ale te zdrowe nawyki chyba pościągam i powplatam w swój dzień! :)
Oj to prawda, czasem są takie nieprzewidziane sytuacje, które wszystko rozbijają. Zdarzają się zlecenia, które są tak pracochłonne, że pracuję do późna i nie mam już czasu na nic więcej. Staram się jednak ćwiczyć regularnie, nawet jeśli wychodzę na bieganie o 21.
Chyba dlatego czasami mocniej tęsknię za szkołą czy studiami – w tamtych czasach zdecydowanie rzadziej zdarzało się coś, co rozbijało cały dzień. A ja jednak lubię działać zgodnie z planem – mimo że spontaniczność też cenię :)
Mój plan dnia to jeden wielki harmider w porównaniu do Twojego. Około godziny 8 zawożę chłopców na zajęcia, o 11:50 odbieram, o 13:30 muszą być ponownie w szkole. Lekcje kończą o 15 lub 16, zazwyczaj każdy o innej godzinie. W każdy dzień mają jakieś dodatkowe zajęcia. Każdy w innym miejscu i o innej porze. Jak dołączyć do bycia szoferem, funkcję kucharki, sprzątaczki, zaopatrzeniowca itp. to niewiele czasu zostaje na coś innego. I pomyśleć, że często słyszę, a nie pracujesz, czyli siedzisz w domu. :P
No właśnie, praca mamy jest wymagająca, a jak nie da się jeszcze poukładać wszystkiego tak, jakbyśmy chciały, trudno znaleźć czas na cokolwiek innego. Bardzo masz rozbite te zajęcia dzieci, nie dziwię się, że ciężko ustalić Ci jakiś harmonogram. Mam łatwiej, bo synek sam wraca ze szkoły.
Ze swojego doświadczenia już wiem, że dobrze jest sobie robić przerwy w pracy. Następuje wtedy często przełączenie aktywności półkul mózgowych, co wiąże się z tym, że wtedy wpadają nam do głowy najlepsze pomysły. Często, gdy nie byłam w stanie skleić ani jednego zdania na nowy post, szłam pod prysznic i wracałam z gotową formułką. Przerwy są bardzo ważne – może praca zabierze nam trochę więcej czasu, ale na pewno będzie bardziej efektywniejsza:)
Da się wszystko połączyć, ale organizacja to podstawa. I wcale nie jest łatwo, jak wiele osób uważa. To, że nie pracuje się na etacie nie oznacza, że nie ma się obowiązków – szczególnie, jeśli prowadzisz własną firmę ;) I jeszcze do tego macierzyństwo.. olaboga. Ja aktualnie łączę blogowanie + freelance + pracę zdalną i nie wiem jak bym jeszcze ogarnęła bycie mamą do tego zestawu :D
Grunt to ustalenie priorytetów, co ma być zrobione danego dnia. Mam też ogromną pomoc męża, gdyby nie on, byłoby znacznie trudniej. Ale dobra organizacja to podstawa, jeśli wyeliminujemy wszelkie rozpraszacze, od razu dzień się cudownie wydłuża. :)
Podziwiam Cię! Chciałabym tak doskonale zorganizować sobie dzień. Do tej pory udaje mi się przestrzegać tylko pór posiłków i odprowadzania i odbioru Synka z przedszkola.
Natomiast mój największy wyrzut sumienia, to późne chodzenie spać (często nawet o 2 lub 3 w nocy!). To głównie wtedy pracuję nad blogiem, choć z marnym skutkiem, ze względu na zmęczenie.
Zainspirowałaś mnie, spróbuję wprowadzić rutynę podobną do Twojej, z drobnymi modyfikacjami.
Mnie też byłoby bardzo ciężko pracować o tej porze, wolę już wstać o 5. :) Mój grafik też w dużej mierze jest ustalony przez szkołę synka i pory posiłków. Próbuję wszystko pogodzić, nie zawsze jest tak różowo, bo gdy mam bardzo dużo pracy, ciężko ze wszystkim zdążyć.
Bez organizacji daleko nie zajdziemy, a twój dzień jest pięknie po układany :D U mnie to bywa różnie, przy dwójce dzieci jest co robić, ale staram się wstawać 5.30 -6.00 i ogarniam sprawy blogowe, a później całą resztę. P.s. woda z cytryną w wikszych ilościach ODWADNIA.
Piękny plan dnia – bardzo podoba mi się to, że priorytetem jest dla Ciebie zdrowie, aktywność i spokój – tak to czytam :) Choć sama wiem, jak trudne czasem to może być!
Ależ Ty jesteś zorganizowana. Daleko mi do tego niestety. Wpadam na Twojego bloga, bo lubię Twój porządek, harmonię i spokój, którym emanuję Twoje posty. Piękne zdjęcia w tym poście – to z pilotem w ręku jakoś szczególnie mi się spodobało :)
Czytając Twój post coraz bardziej dochodzę do wniosku, że muszę się zorganizować… Jestem typem mocno niezorganizowanym :) Czasami udaje mi się wejść w rutynowy charakter dnia, ale imprezy rodzinne i inne tego typu rozpraszacze skutecznie mnie z niego wyrywają. Twój plan przypomina moje godziny pracy (też pracuję w domu) i chyba czas skorzystać z jakiegoś notatnika i zacząć wieczorem planować czas i zadania na kolejny dzień/tydzień.
Co do zdrowych nawyków, to ten temat już od dawna jest u mnie stale rozwijany i poszerzany, również z racji wegetarianizmu (od ponad 7 lat). W tym roku za to zaczynam pomału być „rowerowym dzikiem” ;). Praktycznie codziennie robimy z narzeczonym kilkadziesiąt kilometrów, a plany mamy ambitne pod tym kątem :)
Przy okazji – to już drugi Twój post w ostatnim czasie, który jest dla mnie swojego rodzaju „przypominajką” tematu, który za mną chodzi od dłuższego czasu :)
Pozdrawiam :)
Wow! Kilkadziesiąt kilometrów? Na rowerze? Codziennie? Podziwiam! Bardzo! :)
Wow Dorotko, Twoja reakcja mnie rozbawiła :D W swoich oczach nadal jestem mocnym amatorem w tym temacie :) Ale patrząc z drugiej strony, to faktycznie jest powód do radości i punkt wyjścia do dalszych tras i realizacji planów i marzeń rowerowych :)
Lubię Twoje poukładanie i taką spokojną konsekwencję :) Bardzo podoba mi się tak ułożony dzień, bo praca nie odbywa się u Ciebie kosztem zdrowego odzywiania i czasu dla rodziny. A o wyciskarce wolnoobrotowej to już marzę od jakiegoś czasu :))
Bardzo zazdroszczę takiego poukładania, choć tak naprawdę każdy ma swój rytm dobowy :) Niestety u mnie 3/4 dnia pochłania praca na etacie. Potem weekend wydaje się być zdecydowanie za krótki :)
Dorota, jestem zachwycona tym postem! I podziwiam Twoją konsekwencję – przypuszczam, że wynika ona również z tego, że uprawiałaś zawodowo sport. To z pewnością uczy dyscypliny. :)
Sama też staram postawić się na systematyczność i bardzo dobre planowanie i organizację, ale wciąż zdarza mi się ulegać jakimś rozpraszaczom. Zainspirowała mnie taka dokładna rozpiska z godzinami! Skoro planuję spotkania, mogę równie dobrze w taki sam sposób zaplanować inne aktywności, które wymagają tylko mojej obecności. ;)
Podobnie jak Ty staram się znaleźć w ciągu dnia czas na spacer, w najgorszym razie spędzam czas na balkonie. Świeże powietrze działa na mnie bardzo pobudzająco. :)
Tak, sport uczy wytrwałości i konsekwencji, dlatego codziennie ponoszę trud, często niemały, by wszystko pogodzić. Gdy wprowadzi się pewien rytm w ciągu dnia, to wszystko idzie znacznie łatwiej.
Mnie też zdarza się ulegać rozpraszaczom, nie jestem robocikiem, ale mając świadomość tego, jak one na mnie oddziałują, unikam ich jak ognia w momencie gdy pracuję.
PS Super, że wprowadziłaś czas na świeżym powietrzu, jako codzienny rytuał.
Zazdroszczę takiego zorganizowania, u mnie z tym coraz lepiej ale do ideału jeszcze sporo brakuje bo ,,, ciągle coś . Uwielbiam soki i koktajle i tu mogę z całego serca polecić książki Katarzyny Błażejewskiej koktajle dla zdrowia i urody. Są 3 części w każdej jest ok. 10 tygodni różnych np. zdrowy brzuch, detoks, letnie nawilżenie itp. Rewelacja polecam i pozdrawiam
U mnie nie da się wyznaczyć jednego planu dnia ze względu na nieregularne godziny pracy. Raz mam na 8.00, a raz na 16.00. Ostatnio przez dodatkowe obowiązki związane z zakończeniem mojej przygody ze studiami, kompletnie odpuściłam sobie gotowanie obiadów – głównie z Szarookim chodziliśmy do baru z domowymi obiadami lub jedliśmy w pracy. Kompletnie nie miałam siły na robienie czegokolwiek poza pracą, czy magisterką. Ucierpiał na tym mój blog, ale teraz powinnam już wrócić do żywych :) I w końcu ogarnę się fizycznie i kulinarnie ;)
Fajny dzień! :) Widać, że taki slow! :) Harmonia i spokój to coś, czego ostatnio bardzo mi brakuje :) (np. piszę ten komentarz pół godziny po tym jak powinnam leżeć w łóżeczku :P)
Fajnie zaplanowany dzień! :) Przekonałam się, że im więcej takich codziennych rytuałów wpleciemy w rytm dnia tym praca z domu staje się łatwiejsza i przyjemniejsza! A soki wyglądają super smakowicie :)
Dorota, u Ciebie jak zawsze zachwycaja mnie zdjecia, podziwiam jak jestes rozplanowana i zorganizowana i pozdrawiam serdecznie Beata
U mnie niestety wygląda to inaczej, ponieważ od rana do wieczora jestem w pracy, a wieczorem gdy już wracam zostaje tylko chwila a sprzątanie, zrobienie posiłku, odpoczynek i sen. Weekendy natomiast wyglądają podobnie jak u Ciebie tyle że bez żadnej pracy – w soboty do 15stej praca, a w niedziele ZERO pracy :) Wtedy mogę oddawac się slow life :)
Ale mnie zainspirowalas tym wpisem ! Moze zrobie liste i bede probowac zorganizowac sie w ten sam sposob :) Piekne zdjecia i Twoje dania wygladaja na bardzo smaczne.