Nie wiem czy słyszeliście, ale mimika twarzy wpływa na nasze samopoczucie. Rozumiem, że odwrotnie jest to uzasadnione, bo mimika twarzy wyraża nasze emocje, ale zaskakujące jest to, że potrafi także je kreować. Jeśli zaczniemy się uśmiechać, pomimo kiepskiego nastroju, wyślemy do naszego mózgu informację, że jest nam wesoło i w rezultacie zaczniemy czuć się lepiej. To niesamowite odkrycie, które przetestowałam już nie raz. Spróbujcie!
Uważam, że mamy ogromny wpływ na to czy odczuwamy szczęście. Oczywiście okoliczności, trudne zdarzenia z naszego życia wpływają na nasze samopoczucie, ale jesteśmy w stanie je kontrolować. Staram się odpędzać negatywne myśli i zastępować je czymś dobrym i pozytywnym. Owszem mamy prawo do smutku i wszystkich emocji, w które zostaliśmy wyposażeni, płacz bywa przecież terapeutyczny, ale gdy te negatywne emocje się nawarstwiają, zaczynają odbijać się negatywnie na naszym zdrowiu i otoczeniu.
Dziś chciałabym Wam przybliżyć kilka sposobów, które pozytywnie wpływają na moje samopoczucie w ciągu dnia, a muszę przyznać, że spadki nastrojów nie są mi obce.
Co robię, by pozytywnie przeżyć dzień?
Poranne czytanie
zdjęcie: mój Instagram, piżama Esprit
Wstaję zazwyczaj o 6 rano. Zimą jest jeszcze zupełnie ciemno, i nie mam zbyt dużo czasu dla siebie przed rozpoczęciem dnia. Jednak gdy mogę pozwolić sobie na późniejsze wstanie z łóżka, lubię spędzić przynajmniej pół godziny na czytaniu. Robię sobie kawę, jakąś małą kanapkę (zazwyczaj z miodem) i rozkoszuję się chwilą dla siebie. Lubię spokojnie rozkręcić mój umysł do wzmożonej pracy. Zauważyłam, że po czytaniu znacznie sprawniej tworzę posty blogowe. To też dobry sposób, by oderwać myśli i wejść w rytm przed jakąś prezentacją. Mnie naprawdę pomaga.
Ograniczam swoją listę to-do
zdjęcie: mój Instagram, planner Pani Swojego Czasu
To ważne, by nie przeładować swojego grafiku na dany dzień, bo będziemy czuli się zbyt przeciążeni i szybko się zniechęcimy. Warto ustalić priorytety, czyli zadania, które musimy zrobić, oraz te, które nie są obligatoryjne i możemy je wykonać w dogodniejszym terminie. Staram się robić maksymalnie trzy ważne zadania w ciągu dnia. Owszem dochodzą do tego obowiązki domowe jak zakupy, czy obiad. Jeśli chodzi o sprawy blogowe, to priorytetami są posty, zdjęcia, odpowiedzi na maile, przygotowanie ofert. To, co mogę przełożyć na dzień wolny od pisania, przekładam. Dzięki temu nie czuję się przeciążona pracą i jestem bardziej zorganizowana.
Pożywne śniadanie
zdjęcie: mój Instagram
Nie będę ubarwiać, bo nie zawsze udaje mi się przygotować zarówno zdrowe, jak i pyszne śniadanie. Czasem są to kanapki z serem i wędliną przez 3 dni z rzędu. Staram się jednak urozmaicać nasze śniadania, przemycam ciemne pieczywo, przygotowuję owsiankę, do której dorzucam łyżeczkę kaszy jaglanej, jajka w różnej postaci itd. Nie wyobrażam sobie zrezygnować ze śniadań, a wiem, że sporo osób tak właśnie robi. Śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Jeśli od rana dostarczymy organizmowi potrzebnych składników, odwdzięczy się nam energią w ciągu następnych godzin.
Porządkuję przestrzeń do pracy
Wiem, że nie każdy pracuje w domu, ale nawet w miejscu pracy, możemy ogarnąć naszą przestrzeń. Gdy w mieszkaniu panuje względny ład i porządek, łatwiej zabrać się do pracy, nic mnie nie rozprasza, szybciej mogę uporać się z zadaniami na dany dzień i w związku z tym mam więcej czasu dla siebie. Nie robię generalnych porządków, bo inaczej nie zabrałabym się w ogóle za pracę, ale ścielę łóżka, uprzątam wszystko ze stołu, przecieram blaty i zmywam naczynia (lub przynajmniej wszystkie naczynia odkładam do zlewu). Podczas sprzątania porządnie wietrzę pomieszczenia, to ważne, by dostarczyć organizmowi solidną dawkę tlenu, inaczej szybko odczuje zmęczenie.
Wysiłek fizyczny na zewnątrz lub codzienny spacer
Staram się regularnie ćwiczyć i zazwyczaj wybieram ruch na powietrzu. Długie godziny spędzane w pozycji siedzącej przed komputerem sprawiają, że czuję się zmęczona, brak mi energii, odczuwam bóle pleców. Wcześniej, gdy było cieplej biegałam co drugi dzień, teraz przynajmniej dwa razy w tygodniu. Warto zapewnić sobie codzienną dawkę ruchu. Mogą to być ćwiczenia w domu, ale powinniśmy przede wszystkim starać się spędzać przynajmniej 30 minut dziennie poza domem. Gdy rezygnuję z ruchu na zewnątrz zaczynam szybciej się męczyć, mam mniej energii, cera staje się bardziej ziemista.
Dbam o swój wygląd
Praca w domu rozleniwia jeśli chodzi o makijaż, czy ubiór. Najchętniej przesiaduję w dresie, zupełnie bez makijażu, ale szczerze mówiąc zupełnie nie czuję się wtedy atrakcyjnie. Jeśli wykonam lekki makijaż i założę coś lepszego niż wyciągnięty dres, od razu czuję się lepiej. To ważne, by po domu też czuć się ze sobą dobrze, bo przypadkowe zerknięcie w lustro w momencie, gdy jestem najgorszą wersją siebie, potrafi nieźle zdołować. Jeśli odrobinę zadbam o swój wygląd, nie straszne mi otwieranie drzwi kurierowi, nie obawiam się też przypadkowego spotkania znajomych na ulicy, niespodziewanych gości, czy rozmowy z wychowawcą dziecka w szkole i czuję się zwyczajnie pewniej.
Uśmiecham się
Nawet jeśli uśmiech jest ostatnią rzeczą, na którą mam ochotę, robię to na przekór. Oczywiście nie zawsze, ale staram się jak najczęściej. Uśmiecham się do ekspedientki w sklepie, męża, gdy wraca z pracy, dziecka, gdy wraca ze szkoły, pani w okienku na poczcie, a nawet do osoby która do mnie dzwoni. Uśmiech zjednuje ludzi i sprawia, że są dla nas bardziej życzliwi. Potrafi zdziałać cuda. Gdy napotkacie na swojej drodze kogoś mniej życzliwego, uśmiechnijcie się, gwarantuję, że szybko przełamiecie jego opór.
Słucham swojej ulubionej muzyki
Muzyka potrafi szybko podnieść nastrój. Wybieram muzykę, która działa na mnie relaksująco, przeważnie jest to muzyka soulowa. Czasem włączam Spotify, by odkryć coś nowego. Tak wpadłam na pozytywną składankę, którą podrzucałam Wam w Kameralnych inspiracjach. Jest genialna i szybko poprawia nastrój.
Nie myślę o tym co jutro, staram się skupić na dniu dzisiejszym
zdjęcie: mój Instagram
To ważne, by być tu i teraz. Wszelkie poradniki na temat uważnego życia i szczęścia trąbią, by żyć chwilą obecną, doceniać małe szczęścia, których doświadczamy codziennie. Potrafię rozkładać jakiś problem na czynniki pierwsze, myśleć o tym co było, albo zamartwiać się przyszłością. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie ma to większego sensu, bo zaczynam siebie nakręcać czymś, czego nie jestem w stanie przewidzieć. Scenariusz, który sobie wymyśliłam rzadko pokrywa się z rzeczywistością. Większość problemów, którymi się martwię to wynik mojej bujnej wyobraźni.
W momencie stresu, staram się zostawić sprawy, na które nie mam wpływu. Przypominam sobie czasy startów na zawodach sportowych, i to, jak wtedy radziłam sobie ze stresem. Doszłam do takiej wprawy, że stres łapał mnie dopiero na kilka minut przed samą walką. Dzięki temu wypadałam znacznie lepiej.
Początkowo może nam się wydawać, że łatwo mówić, gorzej zrobić. Jak się tu nie martwić, skoro coś przykrego nas spotkało, albo jesteśmy przed bardzo stresującym wyzwaniem. Trening czyni mistrza i jeśli włożymy odrobinę wysiłku w to, by nie martwić się na zapas, szybko zauważymy poprawę. Skupiam się na tym co robię w danej chwili. To jest moja recepta na szczęśliwe życie.
Znajduję czas na relacje z ludźmi
Bywają dni, że po całym dniu bieganiny, pisania, robienia zdjęć, ogarniania faktur, odpisywaniu na maile, zakupach, sprzątaniu i obiedzie, nie mam siły na aktywne spędzanie czasu z rodziną – planszówki, spacer, wypad do kina/basen. Potem czuję przypływ wyrzutów sumienia, że nie poświęciłam czasu dla kogoś, kto jest dla mnie ważny. Dlatego uważam, że warto ustalić priorytety i pilnować czasu na bycie z bliskimi. Ten czas jest niezwykle cenny i nie da się go niczym zastąpić. Pilnuję, by codziennie spędzić czas z rodziną, zadzwonić do kogoś bliskiego i powiedzieć mu coś miłego. Takie rzeczy działają na mnie jak akumulatorki. Ładuję swoje baterie i łapię balans pomiędzy pracą, a życiem osobistym.
Znajduję chwilę dla siebie
Czasem wypada ona dopiero o 22:00, ale zawsze warto poświęcić przynajmniej pół godziny dla siebie. My też jesteśmy ważni. Może to być relaksująca kąpiel w wannie, chwila z książką, ulubiony serial, pyszna kolacja. Jeśli jesteśmy zestresowani, przemęczeni, zdenerwowani i obciążeni obowiązkami, odbija się to nie tylko na naszym zdrowiu, ale także na naszych bliskich. Zróbcie każdego dnia dla siebie coś miłego. Kupcie sobie kwiaty, bilet do kina, kosmetyk lub pyszne ciastko z kremem.
Trochę się rozpisałam, ale starałam się wymienić wszystkie sposoby, które sprawią, że mój dzień jest pozytywny. Nawet jeśli poniosę porażkę, zaczynam nowy dzień z nowymi siłami i nowym nastawieniem. Staram się wstawać w dobrym nastroju i pilnuję, by coś błahego mi go nie zepsuło. Jak to jest u Was? Co wpływa na to, że Wasze dni są pozytywne, a co szybko psuje Wam humor? Jakie są Wasze sposoby na pozytywne przeżywanie dnia? Dajcie koniecznie znać!
61 komentarzy
piękne wnętrze i obrazki z mottami :) uwielbiam! czuję, że dobrze bym się czuła w takim wnętrzu. U nas jest zagracone. ale z czasem to się zmieni :)
Ja pilnuję, by nie zagracić przestrzeni, nie jest duża, więc trzeba uważać. Czasem ciężko powstrzymać się przed zakupem nowych dekoracji, ale każdą decyzję staram się porządnie przemyśleć. :)
Jak tak samo jak ty, lubie miec rano choc chwilke dla samej siebie i rozkoszowac sie kubkiem dobrej lisciastej herbaty albo pysznej aromatycznej kawy. I do tego cos smakowitego na dobry poczatek dnia. Wtedy z usmiechem i pelna energii zaczynam dzien :)
Jak zwykle ciekawy artykuł i bardzo ładne zdjęcia :) Lista pokazuje jak drobne rzeczy potrafią mieć duże pozytywne skutki na nasze życie. Czas na to, aby kolejne punkty wprowadzać w życie. Zacznę od uśmiechania się na codzień – wczoraj w wywiadzie z Ewą Foley też o tym słyszałam stąd taki mój wybór ;)
Dodam od siebie, dla osób tak jak my pracujących w domu, ale nie tylko.
Ja piszę do siebie codziennie listy, w formie pamiętnika. Rano, życząc
sobie miłego dnia. Wieczorem by podsumować dzień, wypisuje to co
wydarzyło się fajnego. Mój pamiętnik – OSOBISTYCH LISTÓW – piszę od
jakiegoś czasu, ale polecam wszystkim.
Ja raczej teraz nie pisalabym juz pamiętnika, bo uważam to za troszkę dziecinne, ale moj kalendarz można traktować jako pamiętnik, gdyż zapisuje tam dosłownie wszystko.
Pamiętniki posiadam za to z nastoletnich lat i jak czasami sobie je czytam to nie wiem czy śmiać sie czy plakac :))
Ja też typowe pamiętniki prowadziłam jak byłam „młoda” . Moje obecne zapiski to raczej listy zebrane w jednym zeszycie. Można to odczytać jako rodzaj pamiętnika, ale jednak jest to forma pisania do siebie – chyba ważny jest zawsze ten początek listu : Droga Joasiu, Kochana Joasiu, Zabawna Joasiu itd :) W moich pamiętnikach z dzieciństwa nie było tyle optymizmu co teraz :)
A szkoda, prawda? Ze dorośli nie potrafią sie tak cieszyć jak dzieci. Swiat byłby piękniejszy.
Pozdrawiam!
Ania
Szkoda, że dorośli nie potrafią się cieszyć jak dzieci, ale w sumie to jeżeli my jesteśmy tymi dorosłymi to możemy sprawić by świat był inny. Ja postanowiłam swoim przykładem zarażać innych. Przyznam, nie zawsze mi się to udaje, ale próbuję. Życzę Ci Aniu pięknego, radosnego świata. Pozdrawiam Joanna
Zawsze lepiej się śmiać, choć płacz też jest potrzebny.
Bardzo ciekawe! Trochę jak pamiętnik. Też kiedyś prowadziłam, ale to było wiele lat temu i niestety już go nie mam, a szkoda, chętnie bym teraz poczytała. :-)
Doroto, ja jeden z moich pamiętników zachowałam, dla mojej córki. Miałam 18 lat, gdy ją urodziłam. Świat przewrócił mi się do góry nogami, pamiętnik był dla mnie formą kontaktu ze sobą samą, by nie zwariować. Gdy już zakończyłam jego pisanie zapakowałam go w kilkanaście kolorowych papierków, owinęłam szczelnie taśmą klejącą i tak przetrwał do dziś. Nie czytany. Moja córka wie, że kiedyś gdy będzie ten czas dostanie go ode mnie. Sama też chętnie go przeczytam. Dziś mija już 20 lat i nadal czekamy :)
Szczególnie przypadło mi do gustu czytanie o poranku. Zauważyłam, że to zaniedbuję. Faktycznie to może pomóc w znalezieniu inspiracji i pozytywnego nastawienia w ciągu dnia.
Trochę nazbyt pożywne to śniadanie, same węglowodany z kawą – za kilka lat zrozumiesz, że to nie było to, co Ci służy ;) Ale przynajmniej zdjęcie ładnie się prezentuje.
Grzegorz nie doczytałeś do końca.
Ludzie wzorują się na znanych blogerach, a przy tym najbardziej do nich przemawiają obrazy – stąd mój komentarz do fotografii, bo u wielu może ona zapaść w pamięci (u tych, którzy do tej pory takie śniadania z foto jadali), że to godny poranka stały posiłek i utwierdzą się w tym jeszcze bardziej.
Czy tylko ja zauważyłam piękne miejsce pracy?:) Świetny tekst, utożsamiam się w 100%!
Aż się rozmarzyłam… Dobrze, że jutro sobota. Będzie czas na taki idealny dzień.
W tygodniu zwykle zaczynam od walki z czasem, żeby zdążyć na pociąg :)
Poranna chwila dla siebie to dla mnie podstawa. Lubię spokojnie zacząć dzień. Zwykle nastawiam budzik na tyle wcześnie, żebym nie musiała się spieszyć. Chociaż jestem śpiochem, to takie spokojne rozpoczęcie dnia bardzo mi pomaga :) Nie wyobrażam sobie też tygodnia bez biegania. Nawet kiedy mam doła i jestem zmęczona po przebiegnięciu 5km wszystko się zmienia :)
Kinga
To prawda bieganie daje niesamowicie dużo energii. :-) Dla mnie najtrudniejsze jest wyjście z domu, ale jak już się przemogę, nigdy nie żałuję.
Czasem samo wstanie z krzesła i zrobienie krótkiej rozgrzewki potrafi dodać motywacji do wyjścia z domu :) Choć w lecie jest z tym dużo łatwiej niż w zimową szarówkę…
Dawid
Znasz ten eksperyment z ołówkiem (ołówek w zębach = wymuszony uśmiech)? Od razu nasunął mi się na myśl ;)
Zazwyczaj nie muszę szukać specjalnych powodów do radości, bo daje mi ją szkoła, a raczej atmosfera, która w niej panuje oraz ludzie, z którymi uwielbiam spędzać czas. W weekendy są to wyjazdy do stajni i spędzanie kilku godzin z ukochanym zwierzakiem. Z natury jestem optymistką i odnajduję radość praktycznie we wszystkim :)
Może to głupie, ale ja żeby dzień przeżyć energicznie z uśmiechem na twarzy muszę zjeść na śniadanie MLEKO!!! Owsiankę, musli… Cokolwiek byleby z mlekiem. Dosłownie jak małe dziecko :) U mnie, dzień bez mleka to dzień stracony. Już się wszyscy ze mnie śmieją :D Dorosła baba, a mleko na śniadanie.. Pozdrawiam!
Ej! Ja też często jem na śniadanie owsiankę na mleku. ;-)
A już myślałam, że się tym wygłupie ;D Dobrze wiedzieć, że człowiek nie jest sam..
Dla mnie szczęście wyraża się przez działanie, jestem klasycznym przykładem „busy hands are happy hands”. Cenię sobie rozumek :-D i szalenie się ekscytuję i cieszę, kiedy dowiaduję się czegoś nowego. Dobry poranek to przede wszystkim dobre śniadanie z mnóstwem warzyw na kanapkach i tak zaplanowany poprzedniego dnia dzień, żeby zrobić, co konieczne i zrobić to bez pośpiechu, a potem mieć czas na przyjemności :-) i też, jak Ty, doceniam coraz bardziej ruch na świeżym powietrzu.
Cudownie! Taki właśnie będzie dziś mój dzień! :*
Czyli po prostu trzeba dobrze czuc sie w swoim ciele i przebywac z ludzmi. Pozdrawiam serdecznie Beata
Ważne, by nie dać się zwariować, wszędzie tylko szybko, szybko…tak łatwo się zagubić w tej codziennej bieganinie, dlatego, tak ważne są rytuały i chwila oddechu, jak również dobra organizacja ;)
Świetne zasady! :) Ja też bardzo lubię celebrowanie poranków. Wstaję i drepczę do kuchni po kawę z cynamonem. Gotuję owsiankę, dodaję do niej świeże owoce. A potem siadam wygodnie przy stole i czytam książkę, choć przez kilka minut. Wieczorem towarzyszy mi jazz/soul albo Spotify.
W 100% zgadzam się w tym, że – nawet jeśli spędzamy cały dzień w domu – warto zadbać o wygląd. By czuć się lepiej i… nie przestraszyć listonosza ;). Szkoda tylko, że nie mogę biegać rano – przy krakowskim smogu ruch na powietrzu nie ma nic wspólnego ze zdrowiem :(
Dużo z Twoich sposóbów pokrywa się z moimi. Uważam, że pozytywne nastawienie jest najważniejsze i o nie powinniśmy dbać od przebudzenia. Długie listy zadań do wykonania rozkładają mnie na łopatki, tym bardziej, że oprócz 8 godzin w pracy (poza domem!) jest kilka stałych, codziennych lub prawie codziennych czynności tj. aktywność fizyczna, język obcy, blog, inne pisanie, gotowanie. Książki też staram się czytać i filmy oglądać.Tak wiec staram się dodawać dosłownie jedną pozaplanową czynność, chyba, że ta jest drobna, to dwie.
Chyba najważniejsze jest, aby w codziennym biegu nie zapomnieć o sobie, tak po prostu. Wszystkie wymienione przez Ciebie propozycje odpowiadają mi w zupełności. :) Pozytywne nastawienie, uśmiech i chwytanie tych malutkich chwil, z których składa się nasz dzień.
Ostatnio staram się wprowadzać tworzenie listy zadań. W pracy znam swój rozkład dnia i zazwyczaj wiem, co należy zrobić, ale gdy tylko mam dzień wolny rozpływam się w piżamowym niebycie. Niedługo będę więcej czasu spędzać w domu, więc muszę potrenować moją samodyscyplinę. :D
Uśmiech <3 działa cuda :)
Piękne zdjęcia. Co do sposobów na pozytywny dzień, to u mnie najlepiej sprawdza się właśnie ten uśmiech. Nic nie kosztuje, nie wymaga większego wysiłku, a wprawia w znakomity humor. Zwłaszcza, jak inni go odwzajemniają. Dzień od razu jest bardziej pozytywny, gdy wszyscy wokół uśmiechnięci i życzliwi. Dodatkowym atutem uśmiechu jest to, że możemy spowodować, że równie miły stanie się dzień otaczających nas osób.
To prawda, taki niewielki gest działa cuda. Warto o nim pamiętać! :)
Ten post spadł mi z nieba :) Akurat kiedy już zaczynałam bardziej przypominać chmurę gradową niż człowieka i kiedy zaczęła dopadać mnie chandra ;) Btw, też uwielbiam czytanie i zbieranie w ten sposób inspiracji oraz poranne ćwiczenia dzięki którym mam więcej energii.
Dobry post. Ja też, kiedy tylko mogę lubię „pośniadaniować” dłużej niż zwykle w towarzystwie kawy i książki. Zapytam z innej beczki – jesteś kolejną osobą, u której widzę planner Pani Swojego Czasu. I jak? Polecasz? Fajnie jest to tam wszystko poukładane? :)
Agnelika, jest to bardzo dobre narzędzie do planowania. Dla mnie jako blogerki wręcz idealne. Nie posiada kalendarza, trzeba daty sobie wpisać samemu, co może być dla niektórych wadą, ale z drugiej strony, możemy zapełnić go w całości. Nie marnujemy kartek, których daty minęły. Możesz poczytać o nim więcej tutaj – http://planer.paniswojegoczasu.pl/. :)
Dzięki za poradę i polecenie. Na razie działam na tradycyjnym kalendarzu, ale właśnie noszę się z zamiarem zakupu jakiegoś ładnego plannera. Ten od PSCz przede wszystkim świetnie wygląda wizualnie :)
Największy problem mam z porankami, wstaję o 4:50, szybko się ogarniam i już o 5:30 muszę wychodzić z domu. Śniadanie jem w pracy, a że mam dogodne warunki, jest to porządne i spokojne śniadanie, bez pośpiechu. Chwil dla siebie mam kilka w ciągu dnia, wtedy czytam, albo zajmuję się blogiem. Po powrocie z pracy gotuję, a później mam już czas dla siebie i dla męża :-) Czasem jednego dnia robię na tyle dużo rzeczy, że następny dzień jest luźniejszy. Strasznie nie lubię odkładać spraw, jeśli nie muszę. Niektórzy mówią, że jestem w gorącej wodzie kąpana, ale ja po prostu nie potrafię się nudzić, wolę robić coś pożytecznego :-)
U mnie najlepiej sprawdza się sprzątanie- mam wrażenie, że od razu panuje większy porządek w moim życiu. I od razu milej i przytulniej jest w domu:) Dbanie o siebie też się sprawdza- nie ma co sobie żałować ładnych ubrań etc., bo siedziby w domu (nagle może się okazać, że trzymamy te super ubrania pół roku na jakąś „okazję”…)
U mnie sprzątanie świetnie rozładowuje stres. :)
U mnie podstawa to wyspać się. Jeśli będę spać za krótko to czego bym nie zrobiła, dzień i tak będzie kiepski. Rankiem często lubię zjeść coś słodkiego no i oczywiście też porządek. Wstając lubię mieć ład.
Oprócz wszystkich wymieniony wyżej rzeczy dobrze też pomyśleć o relaksie i wyciszeniu się. Właśnie odkrywam tajniki medytacji.
Dobra książka, smaczny obiad, spotkania ze znajomymi ;) Czasem takie odpuszczenie sobie nadmiernych obowiązków sprawia, że od razu robi się przyjemniej.
Dobrze czasami to wszystko sobie przypomnieć i od nowa uporządkować. Dziękuję za ten post :)
Fajnie się masz, praca we własnym domu na pewno jest świetna! Trzeba się zapewne dość mocno zmotywować, bo nie czujemy ,,bata” nad sobą, ale ma to wiele plusów ;)
Ja, gdy mam wolny czas i dzień, też lubię wstawać wcześniej, bo dzięki temu można fajnie rozplanowac dzień, a rano lepiej się myśli :)
Największym problemem jest właśnie motywacja, ale także ustalenie sztywnych granic pracy, bo zdarza się, że mija etatowe 8 godzin, a ja nadal pracuję.
Dzięki Dorotko za świetny wpis, jak zawsze :) Mało komentuję, ale zawsze czytam :) i tradycyjnie – uwielbiam Twoje wyczucie stylu, które przejawia się w prowadzenia bloga, fotografii oraz Twoim wyglądzie.
Moje sposoby na pozytywny dzień są podobne do Twoich. Dobra muzyka, spacer, książka, inspirujący film. trochę czasu w ciszy… lubię również obejrzeć na YT filmy z cyklu „People are awesome”. Zaglądam też do Ciebie, nowy post to miły punkt na mapie dnia.
Pozdrawiam!
Dziękuję Kasiu za miłe słowa oraz polecenie cyklu filmików na YT. Bardzo ciekawe! :)
Łap jeszcze Dorotko jeden z moich ulubionych utworów na poranki: https://www.youtube.com/watch?v=uZ9RX5hjGs8
Ja częściowo pracuje teraz w domu. Po kilku latach przeciskania się przez korki, tracenia 2 godzin dziennie czasu na przejazdy, gonitwie w korporacji teraz czuję, że złapałam oddech. I doszłam do wniosku, że wcale nie potrzebuję kontrolującego szefa bo sama umiem doskonale się zorganizować.
Efektywna organizacja pracy i świadomość, że mam jeszcze spory zapas energii na resztę dnia, powoduje u mnie dobre samopoczucie.
Mój sprawdzony sposób to spisanie przed snem zalegających myśli/zadań do zrobienia, a rano chwila uważności, np. praca z oddechem czy inna forma relaksacji jeszcze zanim zacznę dzień. I pielęgnowanie relacji z osobami, które są dla mnie ważne, wymieniamy się tą pozytywną energią :)
Rady, które podałaś, to bardziej dla niepracujących ;) U mnie podstawą jest dobre śniadanie i ciepła herbata :) Wtedy dzień staje się lepszy. Chyba, że mam dzień wolny, wtedy mogę sobie pozwolić na czytanie na dobry początek dnia :)
Nie zgodzę się. Wszystko to kwestia priorytetów. Ja np. nie mam w domu TV, facebooka za pomocą wtyczki w przeglądarce ograniczyłam do 10 minut dziennie, staram się do pracy jeździć rowerem bądź iść na pieszo (ruch na powietrzu) i wiele z podanych tu wskazówek od dawna stosuję, choć oczywiście nie wszystkie na raz.
Zadania, które podałaś bardzo dobrze wpływają nie tylko na proste bycie pozytywnym, ale także idealnie (i coś o tym wiem) odganiają depresję. Świetny tekst, naprawdę.
Zgadzam się z większością, choć przy małych dzieciach ciężko wprowadzić wszystkie w życie. Zdrowe śniadanie to dla mnie ważna rzecz, zwłaszcza że zjada ze mną je moja dwulatka i można przemycić wtedy jakąś pożywną kaszę. Ja staram się wieczorem nie włączać komputera. Wolę szyć, poczytać czy ostatnio chwilę pokolorować.
Dobra organizacja czasu to podstawa. Dobrze jest na koniec dnia mieć uczucie, że zrobiło się wszystko co zaplanowaliśmy. Czas dla siebie zwłaszcza przy dziecku to też nieoceniony punkt dnia. I dobra kawa :)
Na mnie najlepiej działa śniadanie spędzone wspólnie z mężem :)