Pozbycie się nadmiaru rzeczy w naszych domach to pierwszy krok do tego, by spędzać mniej czasu na sprzątaniu. Po prostu im mniej rzeczy, tym mniej z nimi pracy. Idealnym wyjściem byłoby posiadanie tylko tego, co jest nam niezbędne, ale w praktyce wygląda to nieco inaczej. Posiadamy rzeczy, które nam się zwyczajnie podobają, są ozdobą, pamiątką, czy darzymy je sentymentem i nie chcemy się ich pozbywać. Oczywiście mamy do tego prawo.
Nie pozbywam się wszystkich książek, które przeczytałam, bo czasami chcę do nich wrócić lub opisuję je na blogu, a poza tym pusta biblioteczka wcale nie prezentuje się ciekawie. Niemniej co jakiś czas robię czystki, by liczba książek mnie nie przeciążyła, ponieważ nie mam na nie tyle miejsca w moim niewielkim mieszkaniu.
Nawet jeśli nasze mieszkanie jest bardzo minimalistyczne, codziennie borykamy się ze szpargałami, które trafiają do naszego domu. Są nimi ulotki, paragony, prezenty, jedzenie, czy inne rzeczy, które nie mają konkretnego miejsca. Bałagan robi się szybko. Wszystko zależy od tego, jak jemu przeciwdziałamy. Jeśli czekamy kilka dni, by porządnie wysprzątać mieszkanie, pracy jest znacznie więcej. Jeśli sukcesywnie poświęcamy czas na drobne porządki, nie wkładamy dużego wysiłku w ogarnianie naszej przestrzeni.
Jak utrzymać w domu porządek? Poznajcie kilka moich trików
Codzienne drobne czynności
Przede wszystkim nie czekam na weekend, by posprzątać mieszkanie, ale codziennie wykonuję drobne czynności, by utrzymać w domu porządek. Jednego dnia myję umywalki, drugiego odkurzam i ścieram podłogi, kurze z głównych blatów przecieram codziennie. Dzięki temu nie poświęcam dużo czasu na sprzątanie. Kiedyś robiłam wielkie porządki w soboty, co zajmowało mi praktycznie cały dzień. Byłam umęczona i zamiast cieszyć się weekendem, wyskoczyć gdzieś z rodziną, spędzałam cały dzień na sprzątaniu. Teraz sobota jest dla nas okazją do spędzania czasu poza domem.
Dobre nawyki
Kluczem do utrzymania porządków w domu jest wytworzenie sobie dobrych nawyków. Zaczynam dzień od ścielenia łóżka i ogarnięcia siebie. Potem przygotowuję śniadanie. Po śniadaniu od razu zmywam naczynia, robię pranie, przecieram blaty, kuchenkę i dopiero zasiadam do pracy. W sumie zajmuje mi to niewiele czasu, a praca przy schludnie wyglądającym mieszkaniu jest dużo bardziej efektywna. Dobrym nawykiem, który wdrożyłam u całej swojej rodziny jest odkładanie rzeczy na miejsce. Nie zostawiam ubrań na wierzchu, jeśli są brudne lądują w koszu na pranie, a czyste w szafie, odkładam książki na półkę, a magazyny do pudełka. Jeśli robię sesję w domu, która wiąże się z wyciąganiem różnych akcesoriów, to po takiej sesji wszystko odkładam na miejsce. Ulotki od razu wyrzucam do pojemnika na papier, a paragonów pozbywam się tuż po wyjściu ze sklepu spożywczego. Te od ubrań przechowuję w pojemniku w szufladzie.
Trzyminutowe prace
To świetny sposób na to, by utrzymać w domu porządek przez cały tydzień, a nie tylko przez weekend. Wiele prac nie wymaga od nas dużego wysiłku i czasu. Na przykład gdy tylko wyschnie pranie, składam je i wkładam do szafy. Nie tworzę sterty niewyprasowanych ubrań. Generalnie prasuję tylko to, co tego wymaga, ale też nie trzymam tych rzeczy na wierzchu, tylko w szafie. Moim patentem na nieprasowanie jest porządne strzepywanie ich po praniu, składanie mokrych jeszcze ubrań do miski i rozprasowywanie ich rękoma. To dodatkowa czynność, która pozwala mi nie prasować większości ubrań. Daję im parę minut na poleżenie i dopiero wywieszam. Kolejną czynnością, którą mogę wykonać w ciągu trzech minut jest na przykład umycie zlewu w łazience, pozmywanie naczyń po śniadaniu lub kolacji, przetarcie blatów.
Nie chodzę spać dopóki w mieszkaniu nie panuje porządek
Kiedyś nie zwracałam dużej uwagi na to, że w zlewie pozostały dwa talerze i kubki po kolacji. Uznawałam, że przecież umyję je rano z naczyniami, które uzbierają się po śniadaniu. Jednak w rezultacie wstawałam i już miałam w domu nieporządek, a naczyń zawsze uzbierało się więcej. Teraz nie idę spać dopóki w mieszkaniu nie ma ładu. Każdy z domowników zmywa po sobie, chowam ubrania, których nie będę zakładała rano, pozbywam się różnych szpargałów z szafek i stolików. Dzięki temu zaczynam dzień już w uporządkowanej przestrzeni.
Każdy odpowiada za swój własny bałagan
Oczywiście jeśli zmywam naczynia lub robię pranie, nie odkładam rzeczy, które nie są moje, ale staram się uczyć synka, by od razu po sobie sprzątał. Skutek jest różny, bo dziecko potrafi się buntować, ale uczę go, że jeśli po zabawie od razu posprząta zabawki, albo zrobi porządek z ubraniami, które wiszą na krześle w momencie gdy tylko przebierze się w piżamę, łatwiej będzie mu utrzymać porządek i mniej czasu poświęci potem na sprzątanie pokoju. Każdy odpowiada za swoje szpargały. Mąż znajduje miejsce na różne elektroniczne gadżety, czy produkty związane z prowadzeniem działalności, ja ogarniam po swojej pracy notesy, sprzęt do fotografowania, książki, które aktualnie czytam, a synek musi zająć się swoimi zabawkami i ubraniami. Jeśli jemy jakąś przekąskę, pijemy napój, to naczynia są od razu zmywane, nie czekają w zlewie aż uzbiera się pokaźna sterta.
Jeśli tak jak ja, mieszkacie na małej przestrzeni, to o bałagan nietrudno. Jak utrzymać w domu porządek? Wszystko musi mieć swoje miejsce. Lubię organizować przestrzeń przy pomocy różnych pojemników, wtedy łatwiej jest mi odnaleźć jakąś rzecz, a w szufladach i na półkach panuje porządek. Mam też nawyk pozbywania się zbędnych rzeczy natychmiast, gdy tylko na nie trafię. Nie przechowuję zużytych ubrań lub tych, których nie noszę. Pozbywam się przeterminowanych leków, kosmetyków i jedzenia, wystawiam różne rzeczy na aukcjach, jeśli mogę dać im jeszcze drugie życie. Ale najważniejszą zasadą w walce z bałaganem i nadmiarem jest zminimalizowanie zakupów. Kupuję mniej żywności, by się nie marnowała, mniej ubrań i kosmetyków, a zakup każdej ozdoby jest przemyślany przeze mnie dwa razy. Nie mam oporów ze zwrotem nietrafionych zakupów. Nigdy nie zostawiam czegoś, bo może się kiedyś przyda. Nie mam na to miejsca i nie chcę poświęcać czasu rzeczom, które nie są mi potrzebne.
A jak to jest u Was? Jak udaje Wam się utrzymać w domu porządek? Macie jakieś swoje triki, które nie wymagają wielkiego wysiłku, ale sprawiają, że dużo łatwiej Wam zapanować nad bałaganem?
14 komentarzy
Nie wiem, jak Ci się to udało, bo chociaż piszesz, że jesteś zmęczona i nie masz czasu, to i tak 4 ostatnie wpisy to torpedy. Ten o minimalizmie i slow life, to jeden z najlepszych wpisów w ogóle. Powyższy też fajny; trzyminutowe prace- świetny pomysł. Pozdrawiam :)
Dziękuję za miłe słowa. Staram się wykorzystywać każdą drzemkę dziecka na pracę, dodatkowo jeśli jest taka możliwość korzystam z pomocy rodziny, jest mąż, babcia, także dajmy sobie radę. Część wpisów napisałam na zapas jeszcze przed porodem. Dzięki temu nowe tworzę już na spokojnie. :)
Bardzo fajny wpis! Też uważam, że kluczem do porządku w domu, czy mieszkaniu jest to, żeby ograniczać liczbę przedmiotów, mebli, ubrań, etc. Ja niestety w tym zakresie mam największy „problem” z dziećmi (if you know what i mean…).
Albo dzieci mają „problem” ze mną – w zasadzie zależy od punktu widzenia :)
Świetny post, bardzo przydatny. Podoba mi się zasada trzech minut. Rzeczywiście lepiej robić nieco każdego dnia, by potem mieć wolny weekend. Także dziś pościeram sobie kurze i zajmę się ubraniami. :) Pozdrawiam serdecznie. :)
Ps. Bardzo piękne zdjęcia. :)
Z domu wyniosłam zasadę „sprzątającej soboty”, z którą jeszcze za smarkacza próbowałam walczyć, przenosząc ją na piątkowe popołudnie :) Od kilku lat, już na swoim, stosuję zasadę codziennych porządków i jest mi o niebo lepiej. Polecam!
kiedy po raz drugi wyszłam za mąż za wdowca, chcąc nie chcąc weszłam w rolę pracującej żony emeryta- wdowca. Mąż ma pewne przyzwyczajenia, rytuały, które wyniósł z poprzedniego małżeństwa. Dziwi mnie na przykład cotygodniowe mycie wszystkich drzwi i parapetów zewnętrznych, bo uważam, że jest to najzwyczajniej w świecie niepotrzebne. Ja w swoim poprzednim życiu ;) robiłam to zawsze przy okazji mycia okien (parapety), a drzwi myłam kilka razy w roku. Inne zwyczaje, które zastałam w obecnym domu uważam za bardzo sensowne, zresztą nie odbiegają od tych, o których przeczytałam powyżej. Dzięki nim w mieszkaniu jest zawsze czysto, nie ma szaleństwa przedświątecznych porządków a sobota i niedziela są dla nas dniami odpoczynku.
Dużo jest prawdy w tym co piszesz. Odkładanie rzeczy na miejsce, nawet po to by ich potem nie szukać to u mnie podstawa. Niestety jestem typem chomika i zagracam przestrzeń wokół siebie, a szczególnie cierpię na nadmiar książek i wciąż kupuję nowe… a potem nowe regały;)
Też staram się zawsze wszystko ogarnąć przed pójściem spać, to tworzy komfort psychiczny, kiedy się wchodzi rano do czystej kuchni :) Pudełka i pojemniki to też świetna opcja :)
Świetny tekst. Dużo z tych zasad stosuję i polecam. Czy mogę zapytać skąd jest lampa na trójnogu?
Bardzo dobry tekst. O ile dzieci wiem, że nauczę to z mężem będzie trudniej :-)
Oj jakbym chciała poznać sekrety które sprawdziły by się u mnie.
Super są takie drobnostki – mało do robienia a tak może odmienić przestrzeń :)
Bardzo mi się podoba Twój wpis. Dla mnie kluczem zdecydowanie jest systematyczność, bo wiem, że jeśli jakichś rzeczy mi się nazbiera, potem dużo trudniej będzie mi się zabrać za sprzątanie – czy mowa o kuchni, czy o bałaganie w szafie :)
jak niewielkim wysiłkiem to z roomba :D Polecam, u mnie 2 lata