Leniwe weekendowe poranki są moim rytuałem. Moment, w którym budzę się i uświadamiam sobie, że nigdzie nie muszę się spieszyć jest świetnym uczuciem. Nareszcie mam czas dla siebie, na leniuchowanie, jedzenie śniadania w łóżku i chodzenie pół dnia w piżamie. Nie wiem jak Wy, ale ja to uwielbiam i czekam z utęsknieniem na każdy wolny weekend.
Kawa plus książka
Taki leniwy poranek zaczynam zazwyczaj od dobrej kawy, parzonej w zaparzaczu, koniecznie z mlekiem i niestety z cukrem. Kawa bez cukru zupełnie mi nie smakuje. Jestem totalnym kawoszem, uwielbiam smak i aromat świeżo zaparzonej kawy, który unosi się w domu. Mmm…
Weekendowy poranek, to też dobry czas na czytanie. Wszyscy zazwyczaj jeszcze śpią, a ja mogę w spokoju oddać się lekturze. Obecnie kończę książkę Emily Giffin Ten jedyny, następną będzie pozycja widoczna na zdjęciu – Księga stylu Coco Chanel Karen Karbo. Czytaliście? Jestem jej niezwykle ciekawa. Być może wpłynie na mój styl ubierania się.
Śniadanie mistrzów
Weekendowe śniadanie nie może być na szybko i byle jak. Zazwyczaj robię coś wyjątkowego i pysznego. Placki z jabłkami, naleśniki z domowym dżemem, urozmaicone i zdrowe kanapki, musli lub owsiankę z owocami. Tej ostatniej niestety nikt inny poza mną nie je, więc jeśli robię to zazwyczaj tylko dla siebie. Śniadanie jem w łóżku, w końcu to weekend!
Nadrabiam zaległości blogowe
Leniwe poranki to też laptop i sprawdzanie poczty, bloga, obrabianie zdjęć (jeśli jakieś są), przygotowanie postów. Lubię to co robię, dlatego nie przeszkadzają mi te zajęcia. Prawdą jest, że gdy tylko się obudzę, sięgam po telefon i sprawdzam czy coś nowego pojawiło się na blogu przez noc. Hmm…czy to już uzależnienie?
Chętnie zaglądam na moje ulubione blogi i nadrabiam wpisy. Ostatnio też włączam serial Przyjaciele i oglądam od pierwszego sezonu w wersji oryginalnej, jako praktyczne ćwiczenie angielskiego.
Kilka minut dla skóry
Weekend to dobry czas by zrobić sobie domowe spa, albo w wersji skróconej szybki prysznic, peeling i ekspresowa maska na twarz. W tygodniu zazwyczaj nie mam na to czasu, więc gdy przychodzi wolne nadrabiam zaległości pielęgnacyjne. Nie, nie trwa to zbyt długo.
Makijaż w wersji light
Po zabiegach pielęgnacyjnych czas na delikatny makijaż. Kosmetyki, których używam są lekkie i wyglądają naturalnie na mojej skórze. Zamiast podkładu używam kremu BB Missha, którego używałam przez całe lato, oczy podkreślam delikatnymi cieniami NYX i obowiązkowo kładę róż na policzki. Nowym nabytkiem jest rozświetlacz NYX, który mam co prawda od niedawna, ale już mogę Wam zdradzić, że jest fajny i delikatnie rozświetla twarz, czyli tak jak lubię :) Nie zastąpi jednak mojego faworyta od wielu, wielu lat.
Teraz już mogę wyjść z rodziną na wspólny spacer po Olsztyńskiej Starówce, obiad lub kawę i lody do jednej z olsztyńskich kawiarni.
Tak wyglądają leniwe weekendowe poranki u mnie. A jak to wygląda u Was? Macie swoje weekendowe rytuały? W jaki sposób najlepiej odpoczywacie po tygodniu pracy/nauki? Dajcie koniecznie znać, jestem niezwykle ciekawa Waszych odpowiedzi.
Jeśli spodobał Ci się post, i masz ochotę na więcej, zachęcam Cię do śledzenia bloga na Bloglovin, dołączenia do mnie na Facebooku lub Instagramie, a jeśli chcesz utrzymywać ze mną bardziej prywatny kontakt, zapisz się do Kameralnego Newslettera :)
30 komentarzy
uwielbiam takie „rytuały”, małe drobiazgi które sprawiają, że sie z taką niecierpliwością czeka na weekend :) u mnie śniadanie jest najważniejsze, koniecznie w łożku :) taka chwila dla siebie daje tyle energii!
Ja też staram się, by te weekendowe śniadania były wyjątkowe.
Ja też uwielbiam wolne weekendowe poranki, dla mnie to często okazja by dłużej posiedzieć w mięciutkim szlafroku :) w Twoim poście urzekły mnie cudne zdjęcia (ach, te śniadania!) i… skarpetki :)
Skarpetki to nowy nabytek z H&M. Przeważnie stopy marzną mi najszybciej, więc w okresie jesienno-zimowym, ciepła piżama i ciepłe skarpety są obowiązkowe. Aaaa… i jeszcze termofor!
Mnie też ostatnio dręczy jesienne lenistwo i chandra. Jakoś trzeba sobie radzić w takich momentach i nie zwariować :) Mój blog chyba też wzbogaci się o taki post z nutką jesiennego lenistwa, jak Twój :) Miło się czytało :D
W sobotę może nie jest u mnie szczególnie leniuchująco, ale za to w niedzielę nadrabiam. Też się snuję w piżamie, montuję się na sofie z herbatą, albo kawą z mlekiem i jest tak jakoś spokojniej niż w inne dni. A no i obowiązkowe zaglądanie na blogi – tak, też jestem uzależniona. :D P.S. Super skarpetki. :)
Och… jak mi się marzy taki leniwy poranek. U mnie neistety pobudka o 6.30 i własciwie od tego momentu cały czas na pełnych obrotach…
I tak wstajesz codziennie?
Codziennie. Bo dziecko codziennie mnie budzi;)
Teraz uświadamiam sobie, że moje poranki niedzielne nie są leniwe. Chyba muszę taki choć jeden sobie zrobić. :) A ksiązki „Księga stylu Coco Chaneljestem jestem strasznie ciekawa.
Weekendowe poranki należą do moich ulubionych, zwłaszcza teraz, gdy wstawanie spod ciepłej kołdry nie należy do najprzyjemniejszych :) Ja bardzo lubię to, że mogę obudzić się sama bez budzika i jeszcze dłuższą chwilę powylegiwać się w ciepłej pościeli… Potem jednak z reguły wstaję i ubrana w puchaty szlafrok robię sobie kawę i śniadanie. A potem oczywiście komputer i blogi, jak u Ciebie :) Skarpetki – jak najbardziej, przyjemnie jest mieć ciepłe stopy :)
No i najcudowniejsza jest ta świadomość, że nigdzie nie trzeba się spieszyć, jak to w weekend :)
Też mam puchaty szlafrok. Niezbędnik zmarzlaka! :)
Leniwe poranki, prawie nie wiem co to znaczy :( Trzeba będzie nad tym popracować.
A Twoje zdjęcia po raz kolejny mnie zachwycają <3
Lubię takie poranki!
Bardzo podoba mi się ostatnie zdjęcie :).
Ja też uwielbiam takie weekendowe poranki i szczerze mówiąc strasznie za nimi tęsknię… Latem to nie to samo, bo zawsze w weekend gdzieś wybywamy na większą część dnia, więc rano da się wyczuć trochę pośpiechu. Dopiero jesienią zwalniam i wtedy poranki wydłużają się do ok. 14tej :) dawno takiego nie miałam, więc naprawdę bardzo za tym tęsknię.
Rzeczywiście… ja też latem szybciej się zbieram, bo zwyczajnie szkoda mi pogody. Dosyć wcześnie wstaję, nawet gdy jest wolne, więc zawsze mam choć godzinkę dla siebie z kawą i książką :)
Ja zdecydowanie od poranków wolę wieczory – jak jeszcze mąż akurat nie pracuje w weekend i możemy sobie pozwolić na jakiś film, winko…
Tez lubie leniwe poranki (to dla mnie czas zanim obudza sie dzieci) i tez siadam do bloga (to chyba uzaleznia) uwielbiam Twoje fotki kulinarne, sa dla mnie inspiracja. POzdrawiam Beata
Kawa bez cukru to nie kawa :)).
idealny poranek weekendu zaczyna się od a) w soboty 10km biegu, b) w niedzielę od godziny pływania…. nazwijcie mnie szaleńcem, ale uwielbiam wstawać po 5, zaliczyć bieganie/pływanie, wrócić do domu, wziąć długi prysznic, zjeść pyszne śniadanie i wiedzieć, że nie mam przed sobą nic do zrobienia.:) choć wiadomo, siedzenie w piżamie i leniuchowanie po przebudzeniu, fajna sprawa;)
Znam ten rytm, ale nawet gdy byłam sportowcem lubiłam rano sobie poleniuchować. Podziwiam Cię i gratuluję! Naprawdę! Nie jest łatwo pokochać ranne wstawanie, by pójść pobiegać. Wiem, że po takim treningu, człowiek od razu czuje się lepiej i ma więcej energii do działania.
Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam taki leniwy poranek :(
Czekam na recenzje książek, sama zabierałam się do Coco Chanel.
Zdjęcia jak zawsze perfekcyjne, ostatnie jest świetne! :)
Miałam wrażenie, że czytam o swoich porankach, niestety tylko tych weekendowych. Brak pośpiechu, kawka, książka i komputer:)
Uwielbiam takie poranki :) Piękne zdjęcia
Dla mnie leniwy poranek to wstać około 10, nie muszę nigdzie iść, ani się śpieszyć. Kawa raczej nie- bo kojarzy mi się z porankami w tygodniu, gdy muszę się szybko obudzić i pędzić.
Bardzo interesuje mnie opinia o książce o Coco Chanel, co o niej sądzisz?
Tak jak wspomniałam w poście, ta książka czeka jeszcze w kolejce, jak już ją przeczytam, podzielę się opinią na blogu :)
Uwielbiam takie leniwe poranki! Mam nadzieje, ze nadchodzacy weekend bedzie wlasnie taki, bo juz od kilku tygodni nie mialam spokojnego, wolnego dnia. W taki dzien gdy mam mozliwosc powylegiwania sie w lozku najczesciej odkrywam nowe blogi, lub zagladam na te juz mi znane ;) Pije oczywiscie poranna herbate i rozkoszuje sie slodkim „nicnierobieniem” ;)
PS. Masz fantastyczna pizame! Flanelowa? Uwielbiam flanelowe, mam ich kilka, w tym rowniez tez taka w kropeczki ale w innej kolorystyce, a ostatnio kupilam kolejna taka troszke swiateczna, koniecznie musze ja pokazac u siebie:)
Pozdrawiam!
Rytuały poranne w weekend to wazna sprawa, pozwalają nam bardziej docenić czas wolny :) Czasami takie dluzszechodzenie w piżamie czy jedzenie szczególnych śniadań sprawia, ze możemy poczuć sie wyjątkowo, inaczej niz podczas całego tygodnia:)