W grupie Slow life & slow fashion są dziewczyny, które robią zakupy prawie wyłącznie w second handach. Udaje im się wyłowić kaszmirowe swetry, jedwabne koszule, wełniane płaszcze za wycinek tego, co musiałyby zapłacić w zwykłych sklepach. Podziwiam ich stylizacje za każdym razem gdy biorą udział w wyzwaniu 10×10. Wyglądają zjawiskowo! Nikt by nie rozpoznał, że mają na sobie ubrania z drugiej ręki. Postanowiłam zapytać ich jak to robią, że udaje im się kupić takie fajne rzeczy i co zrobić, by nie wpaść w pułapkę zakupów ubrań za grosze, których potem nie nosimy.
Zakupy w second handach także potrafią być impulsywne. Jak je robić, by były przemyślane, dobrane do naszego stylu i pasujące do zawartości naszej szafy?
Znajdź sklepy z odzieżą używaną, które przypadną Ci do gustu
Nie zniechęcaj się jeśli trafiłaś do sklepu, w którym nic dla siebie nie znalazłaś. Istnieją second handy z różnym towarem. To może być odzież skandynawska, włoska, angielska, niemiecka. Znajdź sklep, który będzie Ci odpowiadał. Wtedy zakupy nie będą utrapieniem, a przyjemnością.
Warto zaglądać także do komisów odzieżowych. Ceny w takich sklepach są wyższe, ale znalezienie porządnych rzeczy w dobrym stanie jest łatwiejsze.
Sprawdź kiedy są dostawy, ale zaglądaj także w inne dni, by na spokojnie przejrzeć ofertę sklepu
Utarło się przekonanie, że do second handów najlepiej wybierać się w dniu dostawy, bo wtedy mamy największy wybór ubrań. Jednak jest także druga strona medalu takiego działania. To w dniu dostawy jest największy ruch, ciężko na spokojnie przejrzeć każdy wieszak, a żeby coś przymierzyć trzeba stanąć w kolejce. Łatwo się zniechęcić. Lepiej wybrać się do lumpeksu następnego dnia, kiedy w sklepie panuje luz i na spokojnie przejrzeć ofertę.
Idź na zakupy z listą
Window shopping przyczynia się do impulsywnych zakupów i dotyczy także lumpeksów. Jeśli nie mamy określonego planu, listy potrzebnych rzeczy na dany sezon, wracamy do domu z ubraniami, których wcale nie planowałyśmy kupić. W second handach trudno zaplanować konkretne zakupy, bo znalezienie perełki często jest dziełem przypadku, ale mając listę rzeczy, których szukamy, będziemy mogły skupić swoją uwagę na konkretnych działach. Na przykład idziemy po sweter i dżinsy, omijamy sukienki i t-shirty.
Poznaj materiał po dotyku
W second handach trzeba uzbroić się w cierpliwość. Nie możemy omijać wieszaków, tak jak to robimy w zwykłych sklepach, nie mamy podziału na rozmiary, wszystko wisi razem. By wyłowić najlepsze perełki musimy przejrzeć każdy wieszak. Warto nauczyć się rozpoznawać materiał po dotyku. Wtedy nie sprawdzamy metki każdej rzeczy i dokonujemy szybkiej selekcji. W ten sposób odsiewamy poliester i akryl już na starcie.
Sprawdź dokładnie, czy to co kupujesz nie ma wad
Pamiętajmy by przed każdym zakupem dobrze obejrzeć każdą rzecz, sprawdzić czy nie ma dziurek i plam, których nie da się usunąć. W second handach jest sporo takich rzeczy. Ostatnio trafiłam na piękną jedwabną koszulę, jednak miała niewielką plamę przy guziku. Jedwab żółknie na słońcu i takie plamy są już nie do usunięcia.
Nie sugeruj się rozmiarami
Podobnie jak podczas zakupów w zwykłych sklepach, tak w second handach warto dawać szansę innym rozmiarom niż te, które zwykle nosimy. Wiele rzeczy ma rozmiarówki nietypowe dla naszego kraju, warto przymierzyć i sprawdzić jak ubrania na nas leżą. Koszula w większym rozmiarze może stać się ulubionym oversizem.
Zawsze przymierzaj ubrania
Warto przymierzać ubrania, bo lumpeksowych zakupów nie możemy zwrócić (chyba że kupujemy w sklepie internetowym). Nie kupujmy czegoś na oko. W domu może okazać się, że coś źle leży, jest za duże lub za małe. I co z tego, że kupiłyśmy to za grosze, jeśli i tak musimy się danej rzeczy pozbyć z naszej szafy.
Zadaj sobie pytanie, z czym będziesz nosiła daną rzecz
Zakupy w lumpeksach nie powinny mocno różnić się od zakupów w zwykłych sklepach. Niech nas nie zwiedzie niska cena. Zawsze zastanówmy się, czy do danej sukienki, spodni, koszuli mamy inne pasujące ubrania w naszej szafie. Inaczej nadal nie będziemy miały się w co ubrać.
Uważaj na pułapkę niskiej ceny
Często spotykam się z opinią, że jeśli coś jest tanie, to nawet jeśli się nie sprawdzi, nie będzie żal wyrzucić. Tylko ekonomia mówi nam coś zupełnie innego. Oszczędności zaczynają się od drobnych kwot. Jeśli podliczymy te drobne wydatki na nieudane zakupy w second handach okaże się, że sumka wcale nie jest taka mała. Dochodzą koszty, których gołym okiem nie widać. Ktoś wyprodukował daną rzecz, więc lepiej, jeśli trafi w dobre ręce, niż wyląduje na śmietniku.
Pobaw się modą
Second handy to dobry sposób na bawienie się modą. Jeśli chcemy wypróbować jakiś niecodzienny fason, czy kolor, to tutaj możemy zrobić to za niewielkie pieniądze. W sklepach z odzieżą używaną nie znajdziemy najnowszych trendów sezonu, ale za to znajdziemy rzeczy wpisujące się w styl poprzednich lat. Możemy je łączyć w dowolny sposób i uczyć się obcowania z modą.
Nie patrz na sezony
Nie zamykajmy się tylko w granicach jednego sezonu – latem kupujemy letnie rzeczy, zimą – zimowe. Często jest tak, że to właśnie latem można znaleźć najlepsze swetry i płaszcze na jesień i zimę. Mniej osób interesuje się ubraniami na kolejny sezon, więc jest duża szansa, że wśród nich znajdziemy najlepsze perełki.
Przerabiaj u krawca
Pamiętajmy też, że ubrania możemy przerobić u krawca. Zwróćmy tylko uwagę, czy są to przeróbki niewymagające dużych nakładów pracy, bo wtedy koszty mogą przerosnąć wartość ubrania. Nie wszystko da się przerobić. Skracanie rękawów, czy nogawek, zwężenie talii nie będzie stanowiło problemu, ale dopasowanie płaszcza w ramionach może być wyzwaniem. Warto znaleźć dobrą krawcową, która nie boi się wymagających poprawek i poradzi sobie nawet z trudnymi wyzwaniami.
Second handy to nie tylko ubrania
W lumpeksach znajdziemy nie tylko ubrania, ale także akcesoria, buty, dodatki do domu, zabawki dla dzieci. Dla mnie to świetna okazja, by wyłowić ciekawe akcesoria do zdjęć.
Tym wpisem otwieram na blogu nowy cykl – MODA VINTAGE, w którym będę dzieliła się z Wami moimi znaleziskami, stylizacjami vintage, a także sprawdzonymi miejscówkami. W następnym wpisie pojawi się lista second-handów stacjonarnych i internetowych, do których warto zajrzeć, a także moje udane zdobycze.
Jakie są Wasze sekrety udanych zakupów w lumpeksach? Czy dodałybyście coś do tej listy?
36 komentarzy
świetny pomysł na cykl! sama od ponad roku kupuję prawie wszystkie rzeczy do mojej garderoby w lumpeksach! moja ostatnia zdobycz to płaszcz z 50% zawartością wełny, zdobycz z wagi więc cieszy jeszcze bardziej! takie zdobycze mobilizują jeszcze bardziej do poszukiwania! moje wszystkie sukienki, czyli cała 6 jest z lumpeksu! co do rad – zdecydowanie lista rzeczy, które są nam potrzebne, bo niestety można wpaść w pułapkę „wezmę przecież to tylko X złotych”, czekam na kolejny wpis z tej serii!
Cieszę się Marta, że cykl przypadł Ci do gustu. To prawda, że w second handach też można przepaść, a przecież nie chcemy kupować ubrań, których później nie nosimy. Natomiast moda z drugiej ręki to bardzo fajna rzecz. Nie dość, że dajemy rzeczom drugie życie, to jeszcze możemy dostać świetnej jakości rzeczy za małe pieniądze. :)
Window shopping polega na chodzeniu po sklepach i oglądaniu, ale nie kupowaniu niczego. Ja i moje koleżanki byłyśmy w tym mistrzyniami jako nastolatki, bo trzeba było się dobrze zastanowić, na co wydać to niewielkie kieszonkowe. Nie wiem, jak miałoby to prowadzić do impulsywnych decyzji zakupowych. :P
Chyba chodziło o takie bezsensowne szlajanie się po sklepach bardzo często, gdy nic nie potrzebujemy, już osób w dorosłym wieku, które dysponują większą ilością pieniędzy. ;)
Dokładnie! Często takie przeglądanie asortymentu w sklepach (także internetowych), second handach, często kończy się nieplanowanymi zakupami.
No więc właśnie dlatego napisałam, co to wyrażenie w rzeczywistości oznacza. A oznacza ono chodzenie po sklepach, oglądanie i NIE kupowanie niczego. Więc window shopping z definicji nie może się skończyć nieplanowanymi zakupami.
Window shopping jak najbardziej może skończyć się nieplanowanymi zakupami. Chodzi o nasze intencje, wychodzimy tylko pochodzić po sklepach, bez planów zakupowych (window shopping), ale wychodzi inaczej. Dlatego lepiej unikać tego typu praktyk, chyba że mamy bardzo silną wolę.
Pamiętam, jak kiedyś wstydziłam się robić zakupy w lumpeksach. W momencie, gdy zauważyłam, że jest to na topie, postanowiłam spróbować i choć początki były trudne, tak teraz wyrobiłam w sobie umiejętność szybkiego przeglądania asortymentu danego second handu. Po prostu idę tam w określonym celu, z listą zakupów i staram się nie zbaczać do innych działów, których elementy rzadko pojawiają się w mojej garderobie. :)
To prawda, kiedyś było zupełnie inne podejście do second handów. Pamiętam te czasy. Teraz jest zupełnie inaczej, zapanowała wręcz moda na rzeczy z drugiej ręki. Ale to dobrze!
Tak, dodałabym jeszcze – przyjdź w dobrym humorze i z zapasem czasu:)
W lumpeksie do którego najczęściej chodzę ubrania są posegregowane rozmiarami,co bardzo ułatwia szukanie.
To rzadkość, a rzeczywiście ułatwia sprawę. No i czas jest potrzebny, to prawda. :)
A w moim kolorystycznie. To bardzo ułatwia życie :)
Ja podziwiam moją chrzestną – ona zawsze coś znajdzie w lumpeksie i potem wygląda w tym zjawiskowo! A to torebkę, a bo buty, płaszczyk czy jeansy. I wszystko nie drożej niż 5zł :D Ale ona to lubi i traktuje to jak „odstresowywacz” ;)
Mam od niej kilka rzeczy bardzo dobrej jakości i dobrych firm wpisujących się idealnie w mój styl :) Polecam! Ja nie mam na to „weny”, biorąc pod uwagę, że i zwykłe sklepy mnie denerwują, a zakupy praktycznie w 100% robię przez internet :)
Ja też coraz częściej kupuję w internecie. Szkoda mi czasu na chodzenie po sklepach, choć buszowanie w sieci też go zabiera. Mam wrażenie, że w sieci można znaleźć dużo fajniejsze rzeczy niż w sklepach stacjonarnych, a często wysyłki są darmowe, więc nie ma dodatkowych kosztów. :)
Hej:) fajny wpis, lumpeksy to skarbnica świetnych ciuchów także warto szukać :)
A kupujesz w Vintage shop online? Lub na vinted ? Czy stawiasz tylko na własne łupy??
Przeglądam także second handy internetowe, w następnym wpisie opublikuję listę adresów. Na vinted jakoś się nie odnajduję. :)
Bardzo lubię zakupy w lumpeksach. I choć obecnie chodzę dość rzadko, to jeśli już się wybieram, to poświęcam temu rytuałowi więcej czasu. Zawsze mam w głowie listę i kupuję najczęściej swetry i koszule. To właśnie w lumpkesie upolowałam zimowy płaszcz COS-a ze 100% wełny, a ostatnio kaszmirowy sweterek :)
Poza tym, zawsze się cieszę, gdy uda mi się coś znaleźć, bo wówczas dana rzecz dostaje drugie życie: dobre to i dla mojego portfela i dla środowiska;)
Lubię zakupy w lumpkach, ale nie nastawiam się, że muszę za każdym razem coś kupić. Zdarza mi się nie raz, nie dwa, że wchodzę i bez niczego wychodzę. A czasami trafiają się perełki- moja ulubiona sukienka letnia, którą tyle osób już pochwaliło, gdy ją ubrałam, kupiłam za…. 2zł. Takich niezłych perełek ze świetnego materiału do tego parę już mam.
Mój „szmateksowy” hit to świecznik Chanukowy za bezcen, bo (cytat ze sprzedawcy): „Lewa jakaś ta menora…za dużo ma ramion” :) Plus oczywiście swetry z wełny i kaszmiru.
ja ostatnio odkryłam magie lumpów w małym miasteczku ! no po prostu przepadłam na dobre pół dnia… piękny zimowy płaszcz gł. wełna i moher za 3 zł… skórzane buty lasocki 3 zł, bluzka z jedwabiu 1,70 zł, spodnie wełniane 3 zł, spódnica z wełny to samo, swetry kaszmirowe po parę złotych, marynarka z jedwabiu 5 zł… dla porównania mam te nasze olsztyńskie lumpy i rzadko kiedy znajduje tu takie perełki jak tam, a jeśli już to w cenach kilkakrotnie wyższych. Chyba zacznę częściej odwiedzać teściów :P
W małych miejscowościach łatwiej o takie perełki, w większych towar jest szybko przebrany i trzeba poświęcić więcej czasu, by coś znaleźć. :)
Zgadzam się, super rzeczy można dostać za grosze i w jednym miejscu, przez co nie traci się czasu na długie poszukiwania. Ale nie tylko w małych miejscowościach, jestem z Wrocławia i zwykle to tu trafiam na perełki, nawet na wyprzedaży w lumpeksach. Może to zależy od dzielnicy, a może nawet nie :) Pozdrawiam
Wpis atrakcyjny, przystępnie zestawione punkty.
Ale mam wrażenie, że podobny wpis już gdzieś widziałam. Może wynika to z „oklepanego” tematu. Ale fragment o dopasowaniu w ramionach czytałam na jakimś blogu na 100%.
A jeśli napiszę, że czarny wyszczupla, to też skomentujesz, że czytałaś to na innym blogu? Takie zarzuty są tak absurdalne, że aż trudno się do nich odnieść. A temat second handów to nie jest żadna nowość. Mój materiał powstał w oparciu o ankietę przeprowadzoną na mojej grupie i uważam, że wiele rad jest bardzo cennych i nieoczywistych. Warto pisać komentarze, które coś wnoszą do tematu, a nie sieją burzę, gdzie jej nie ma.
Ja bym nie zarzucała, że coś gdzieś już było. Czasem kilka osób wpadnie zupełnie niezależnie na jakiś pomysł jednocześnie, ma podobne przemyślenia. Blogów jest tyle, że nie sposób wszystkich czytać. Takie pomysły jednoczesne zdarzają się w wierszach, prozach, a co dopiero we wpisach blogowych i nie jest to żaden plagiat ;)
Obecnie jest tak ciężko kupić coś sensownego i dobrej jakości w sieciówkach że zwyczajnie nie robię już tam zakupów. Jeśli chce już sobie kupić to kupuję tylko porządne produkty o wysokiej jakości (ale cena za taki produkt jest wysoka), może zapłacę więcej ale mam taką rzecz na lata :) …. pozostają mi lumpy :D a tam kraina wspaniałości !!! i super ceny. Chodzę dość często, wyprowadziłam się z dużego miasta na obrzeża i mam tu większy wybór, „perełki” zdarzają się dużo częściej niż w mieście. Również w miejscowości w której mieszkam organizowany jest „Pchli Targ” i mam możliwość sprzedać lub wymienić się na coś innego gdy postanowię wymienić swoją garderobę. Gorąco polecam takie rozwiązanie !! Można znaleźć super ciuchy za śmieszne pieniądze !! Pozdrawiam Was gorąco <3
A jaka satysfakcja jak uda się coś takiego znaleźć. Ten pchli targ to świetna inicjatywa. :) Ściskam! :)
Kurczę, a ja nie potrafię szukać perełek w lumpesach… i zawsze zazdroszczę tym, którzy potrafią tam znaleźć coś ciekawego
Mnie też to nie przychodzi łatwo, trzeba znaleźć dobre miejscówki. Łatwiej o takie zdobycze w mniejszych miejscowościach, no i trzeba poświęcić trochę czasu by coś sensownego znaleźć. :)
Chyba wkradło się zamieszanie, jeśli chodzi o terminologię. Ubranie vintage i ubranie z second handu to nie jest to samo. Z definicji vintage to rzecz z poprzedniej „epoki modowej”, czyli taka, która ma co najmniej 10 lat, ale najczęściej więcej, tak powyżej 20 lat. Tak więc koszula z sieciówki sprzed kilku lat nie jest vintage, ale już np. kurtka dżinsowa z lat 80. – jak najbardziej tak.
Ale ubrania vintage najłatwiej znaleźć w second handach. Jest to uproszczenie, znam definicję obu, i zupełnie świadomie użyłam tej terminologii. Trend vintage jest obecnie bardzo modny i możemy go znaleźć w aktualnych kolecjach, więc niekoniecznie muszą to być ubrania sprzed co najmniej 10 lat.
Czyli wg Ciebie ubraniami vintage można nazwać zupełnie nowe ubrania? I czemu koszulę z second handu, którą przedstawiałaś w ulubieńcach sierpnia nazywasz vintage?
Jak dla mnie największym sekretem i przepisem jest cierpliwość. Czasem warto spędzić pół dnia, aby upolować kilka perełek. ;)
Ja nie mam cierpliwości do zakupów w lumpeksach. Znalazłam kiedyś kilka perełek, ale szybko znudziło mi się spędzanie godzin w jednym miejscu, żeby coś upolować.
Retro szafa to jeden z tych w których można ubrać się ciekawie i za nieduże pieniazki. I ta obsługa 😍
Super wpis! Dziękuję :)
przy okazji zapraszam do siebie z prośbą o wypełnienie ankiety na temat Vinted. Będzie mi bardzo bardzo miło!
Z góry dziękuję i pozdrawiam! :)