Sport był moją wielką pasją! Taką z prawdziwego zdarzenia, która nieczęsto się zdarza. Pasja, bez której nie wyobrażałam sobie życia. Pasja, która miała trwać zawsze. Nie chodzi mi o zwykłą aktywność fizyczną, ale o sport przez wielkie S, który jest świadomie wybranym zawodem. Sport, który pomaga przełamywać bariery własnego organizmu i własnej psychiki. Powoduje przypływ takiej adrenaliny i emocji, bez których nie potrafimy już funkcjonować w „normalnym” świecie. Działa jak narkotyk.
To była naprawdę trudna decyzja. Zrozumiałam, że wszystko ma swój początek i koniec, a trzymanie się kurczowo jednej aktywności, powodowało, że zupełnie zamknęłam się na życie. Prywatne, towarzyskie, rodzinne było pomiędzy treningami. Niewątpliwie miałam talent, który wykorzystałam najlepiej jak mogłam. Wiedziałam, że muszę odpuścić, że przyszedł już czas. I tak, w ciągu jednego dnia zostałam bez pasji, pracy i wcześniej ustalonych celów. Teraz już wiecie skąd moja niechęć do planowania.
Zaskoczyła mnie ostatnio pani doktor z mojej przychodni. Wydaje się, że lekarze już nie mają innego życia poza służbą zdrowia. A jednak. Owa pani doktor robi z koralików biżuterię, takie małe dzieła sztuki, którymi dzieli się na swoim blogu. Mało tego, tańczy również w zespole flamenco! Pasja nadaje życiu smak. Nie możemy jednak dopuścić, by sama stałą się naszym życiem. Ma je dopełniać, dawać radość, nie uzależniać.
Co pomaga odnaleźć pasję?
1. Mów życiu tak! Ryzykuj, podejmuj wyzwania, które wydają się trudne. Nigdy nie wiesz co z tego wyniknie. Ja zaryzykowałam i zaczęłam pisać blog, fotografować, spotykać innych blogerów. Próba nic nie kosztuje, zawsze możesz zrezygnować. Słomiany zapał to nic złego!
2. Odkryj swój talent! Pamiętaj, każdy go ma. Czy to będzie sport, dzierganie na drutach, malowanie, czy fotografia.
3. Próbuj różnych dziedzin. Myślisz, że za późno na lekcje tańca, śpiewu, gry na pianinie? Nic bardziej mylnego. Jeśli to było zawsze Twoim marzeniem, spróbuj, nic nie stracisz, a możesz zyskać!
4. Nie przejmuj się niepowodzeniami. One były, są i będą. Nie ma ludzi, którym wszystko się udaje. I pamiętaj, z każdej porażki możesz się czegoś nauczyć.
5. Pobudzaj umysł. Czytaj, oglądaj dobre filmy, chodź do teatru, na wystawy fotograficzne. Pobudzaj swoją wyobraźnię i wrażliwość artystyczną. Weź kartkę papieru i zacznij rysować, albo kup płótno i namaluj obraz.
6. Uwierz w siebie i zrozum, że nikt nie jest doskonały. Nie ma lepszych i gorszych. Każdy człowiek ma w sobie wartość.
7. Dobro wraca! Dobre uczynki idą dalej w świat i wracają do Ciebie. Czyń dobro, bądź życzliwy i pomocny. Nie czekaj na innych, zacznij jako pierwszy!
8. Wyjdź do ludzi. Nie zamykaj się w domu. Wiem, że aura jest niesprzyjająca, ale każde spotkanie z ludźmi to kolejna szansa na nowe znajomości, przyjaźnie, pomysły na życie.
9. Najlepsze rzeczy w życiu są nieplanowane. Myślisz, że planowałam zostanie sportowcem? Na salę zaprowadził mnie mój tata, prawie że siłą. Zupełnie nie miałam ochoty na aktywność fizyczną polegającą na kopaniu. Zostałam na dłużej.
10. Wyluzuj. Nic na siłę. Jutro też jest dzień. Czujesz, że nie masz ochoty na nowe znajomości, spotkania, aktywności, a Twoim ulubionym miejscem jest ciepłe łóżko? To nic złego, dopóki Twoje leniuchowanie nie wpływa niekorzystnie na innych i na Ciebie. Ale gdy widzisz, że stoisz w miejscu, nie rozwijasz się, nudzisz, albo popadasz w przygnębienie. Koniecznie rusz się z miejsca!
11. Kolejny punkt to pytanie do Was. Co pomogło Wam odnaleźć Wasze pasje, jak odkryliście swoje talenty?
Przez długi czas po zakończeniu kariery sportowej czułam wewnętrzną pustkę. Mimo podejmowanych wielu czynności, nie mogłam odnaleźć się w żadnej z nich. W końcu pozwoliłam sobie na luz. Przestałam się ścigać sama ze sobą i zaczęłam brać życie takim jakie jest. Bez wielkich emocji, bez tej adrenaliny i spektakularnych zwycięstw. To był punkt przełomowy, dzięki któremu odkryłam pasję na nowo. Zaczęłam w końcu żyć w tym „normalnym” świecie, korzystając z całego jego cudownego inwentarza.
Jeśli spodobał Ci się post, zachęcam Cię do śledzenia bloga na Bloglovin, dołączenia do mnie na Facebooku lub Instagramie, a jeśli chcesz utrzymywać ze mną bardziej prywatny kontakt, zapisz się do Kameralnego Newslettera :)
37 komentarzy
W punkt pierwszy idealnie wpisuje się klasyka gatunku „Yes man” – widziałaś ten film?:)
Tak, właśnie o nim myślałam pisząc ten punk :)
Statystyka: im więcej próbujesz, tym większa szansa, że coś Cię oczaruje. :)
W jakiś sposób działa też zaangażowanie – im więcej czasu czemuś poświęcam i mam przy tym poczucie, że mnie to rozwija, tym bardziej zaczynam to kochać. Dokładnie tak miałam z neurobiologią i marketingiem, które wcale nie były moją miłością od pierwszego wejrzenia. Dziś się dziwię, jak tak w ogóle mogłam. ;)
Głębokie to nie będzie, ale z tą pasją to w sumie jest trochę jak z relacjami z ludźmi. :)
Taka prawda, trzeba próbować, aż do skutku :)
Mi juz od jakiegoś czasu strasznie doskwiera brak pasji. Trochę zwalam na pracę, która zajmuje mi bardzo dużo czasu i też poniekąd jest moją pasją, ale też często jestem nią zmęczona i wtedy chciałabym uciec, odpocząć lub zmęczyć się przy czyms innym. Musze zacząć intensywniej szukać, dawać szansę i próbować! :*
Jeśli praca jest Twoją pasją, to nic tylko się cieszyć, ale rozumiem, że potrzeba czasem takiej odskoczni. Dlatego warto zacząć próbować nowych rzeczy, cokolwiek to będzie. Ja postawiłam na czytanie, bo ostatnio totalnie się opuściłam i spotkania z ludźmi.
Odkryłam pasję do szycia w dość trudnych okolicznościach bo po tym jak moja mama miała ciężki wypadek i kilka miesięcy spędziła w szpitalu. Żeby zająć czymś myśli i tę resztkę czasu której nie spędzałam w szpitalu wymyśliłam sobie że nauczę się szyć. Kupiłam maszynę i zaczęłam się uczyć. Początki to była masakra bo wcześniej nawet przyszycie guzika było dla mnie wyzwaniem. Nie widziałam też wcześniej maszyny na oczy :) Ale nie poddałam się i dziś szycie jest moją pasją oraz czymś co kocham.
No właśnie, czasem pasja pojawia się zupełnie nieoczekiwanie. Mam nadzieję, że z mamą wszystko w porządku!
Niestety nie, została osobą niepełnosprawną :( Ale to i tak cud, że przeżyła ten wypadek. Niebawem miną 3 lata więc już się jakoś obie z tą sytuacją oswoiłyśmy i radzimy sobie.
Nie ukrywam, że pasja do szycia pozwoliła mi przetrwać wiele trudnych chwil bo paradoksalnie szycie mnie uspokaja i wycisza, nawet jak mi coś nie wychodzi.
Przykro mi bardzo, życzę Wam dużo siły w walce z codziennością i byście nie traciły wiary i radości z życia. Super, że znalazłaś zajęcie, które Cię wycisza. Ja wciąż szukam.
Ja swoją pasję (którą jest kickboxing ;) ) odkryłam również przez przypadek. Początkowo miały być to tylko zajęcia, które pozwolą mi zrzucić parę kilo, a potem pierwsze egzaminy na stopnie, wyjazdy na zawody, zwycięstwa i porażki… Nawet nie wiadomo kiedy stało się to dla mnie tak ważną częścią życia. Niestety przez przeprowadzkę moje treningi są bardzo rzadkie, jakoś ciężko mi rozpocząć treningi w innym klubie, bez starych znajomych…
Oj znam to przyzwyczajenie do klubu, mi też ciężko było rozstać się z klubem, gdy wyjeżdżałam na zgrupowania w innych miastach, ale z czasem przywykłam. Moja dziedzina :)
Jako dziecko chciałam zostać germanistką, uwielbiałam uczyć się języka niemieckiego i angielskiego, bardzo marzyłam by z tym związać się w przyszłości… Kiedy doszłam do naprawdę wysokiego poziomu w obu językach, gdzieś ten entuzjazm odszedł. W pewien smętny wtorek jadąc autobusem do liceum zobaczyłam kurs na studia artystyczne. Zawsze rysowałam, malowałam i wytwarzałam małe figurki, biżuterię i sterty pierdół… Zapisałam się. Okazało się, że grafika warsztatowa to coś w czym się spełniam w 100%. I poszłam na takie studia. Półtora roku temu wyjechałam do Paryża, którego fenomenu nigdy nie rozumiałam, pojechałam, ze względu na muzea i mój zawód. Było wspaniałe, a fenomen Paryża pojęłam wreszcie i ja, ale będąc tam, odnalazłam coś, co zgubiłam. Zrozumiałam, że nie znoszę być zależna i nie móc się dogadać z innymi ludźmi, bo nie znam jakiegoś języka. A angielski, nawet świetny, czasem nic nie pomaga. Wróciłam. Obecnie uczę się drugi rok francuskiego, i od pół roku włoskiego. Zawsze języki przychodziły mi łatwo, po prostu zapomniałam, jak to może być fajne. Dlatego moim punktem jak znaleźć pasję będzie: wyjeżdżaj, by zrozumieć i docenić to, co od zawsze masz w sobie, pasja jest w nas, od zawsze, czasem wystarczy po prostu wyjechać i spojrzeć na siebie z innej perspektywy. Obie pasje znalazłam jadąc gdzieś. I choćby był to dojazd do szkoły, czyli taka mini mini podróż, można się wtedy zamyślić i nagle samo się układa. Przepraszam za dłuuuuugi komentarz, wybacz Doroto, ale świetny post i skłonił mnie do rozmyślań
Kasia nie przepraszaj, to bardzo ciekawa historia i świetna rada! Też mam łatwość przyswajania języków obcych i zawsze chciałam uczyć się hiszpańskiego, albo włoskiego. Sport zajmował mi tyle czasu, że jedynie na angielski mogłam sobie pozwolić. Może powinnam pomyśleć o tym teraz, hmm…
koniecznie to rozważ! zwłaszcza, że masz dryg! nie dość, że poznajesz nowych ludzi, uczysz się czegoś przydatnego, co kiedyś na pewno się okaże pomocne, to jeszcze ćwiczysz pamięć i robisz mały work out dla mózgu, już nie wspominając, że mniej się boisz wyjeżdżać, kiedy wiesz, że nie w tym to w innym języku, ale się dogadasz, poradzisz sobie sama. zabawne, że będąc we Francji pan w aptece zaparł się, że nie będzie ze mną rozmawiał po angielsku, chciało mi się płakać, a on przeklinał coś pod nosem, a kiedy zaproponowałam, że może po niemiecku, ochoczo pokiwał głową… nigdy nie wiesz gdzie i kiedy przyda się inny język;)
Wytrwałość i wiara w siebie są niezbędne. Gdy jednak po drodze zabraknie jakiejkolwiek motywacji, zarówno wewnętrznej jak i zewnętrznej, gdy tracimy sens walki o marzenia – łatwo się poddać. Mając świadomość, że są z nami bliskie osoby, które wesprą gdy potrzeba, pomogą w trudnej sytuacji i nauczą zachować zdrowy dystans, wtedy jest dużo łatwiej. Posiadanie kochającej, motywującej i podtrzymującej lecz nie wyręczającej osoby jest moim zdaniem kluczowe w odnalezieniu swojej pasji, wytrwania w niej, a nawet odkrywaniu siebie samego.
Masz rację, gdyby nie mój mąż, to pewnie już dawno zrezygnowałabym z pisania bloga. Dobrze jest otaczać się ludźmi, których kochamy i którzy kochają nas. Takiego wsparcia potrzebuje chyba każdy z nas.
Mow zyciu nowym wyzwaniom nowym doswiadczeniom tak.motywujace dzieki Dorota pozdrawiam serdecznie beata
Warto walczyć o swoją pasję, nawet gdy inni mówią ,że jest za późno i pukają się w głowę. Ja po 10 latach życia zawodowego, wreszcie robię krok w stronę swojej pasji, wielkiego marzenia, które mam nadzieję przekształcić w zawód. Czasem żałuję, że tak późno, gdybym się wcześniej zdecydowała, byłabym już na innym etapie, ale widocznie tak to miało być. Mam szczęście że towarzyszy mi wspaniała osoba, wielki motywator, który niezłomnie idzie w życiu do przodu, spełniając wszystkie zamierzone cele. Niektórzy myślą-po trzydziestce zmiana zawodu to fanaberia, nie uda jej się, lepiej grzać ciepłą posadkę. A ja myślę, że właśnie ten czas po trzydziestce to najlepszy czas, wiemy już czego chcemy, za nami różne doświadczenia. Pozdrawiam serdecznie :)
I tak trzymaj Stina! Każdy czas na realizację marzeń jest dobry, nie można mówić, że na coś jest za późno. Przecież mamy w historii wiele przykładów ludzi, którzy osiągnęli ogromny sukces w późniejszych latach swojego życia :)
Każdy z tych punktów w 100%-tach do mnie przemawia – trzeba próbować nowych rzeczy, szukać pasji i talentów i pozwolić sobie na niedoskonałość :)
Ja co chwilę próbuję jakichś nowych rzeczy. Od niedawna jest to szydełkowanie – początki nie były proste, ale teraz idzie mi całkiem nieźle :D Do tego gram na pianinie, nie jestem wirtuozem, ale daje mi to ogromną radość. Rękodzieło, fotografia, blogowanie, wszystkiego po trochu dodaje mojemu życiu smaczek :)
Osobiście szukam jeszcze pasji, wolę nie mówić ze już ja mam bo jest to jaszcze nie pewne w 100%. Najcięższa praca jest uwierzenie w siebie i mówieniu życiu tak, bynajmniej dla mnie. Nie potrafię jeszcze uciszyć głosu rozsądku mimo, ze mam w swoim szaleństwie wsparcie najbliższych.
Dla mnie to też jest trudne, ale staram się przełamywać. Powodzenia w realizacji tego szaleństwa :)
Wydaje mi się, że najtrudniej jest, kiedy świadomie poszukujemy pasji. Ona przychodzi sama, całkiem niespodziewanie. Takie mam z nią przejścia.
Świetne punkty – nic dodać i nic ująć! Odpowiadając na Twoje pytanie… Mi pomogło „pokazanie się” w sieci, gdzie inni czytelnicy mogli zobaczyć co robię i szczerze skomentować oraz dodać parę wskazówek. Z czasem spodobało mi się to i obecnie fotografia, prowadzenie bloga oraz rozwój osobisty to moje jedne z największych pasji :)
I tak trzymaj!
PS. Piękny jest Twój blog!
Przypomnij sobie, co sprawiało co radość w dzieciństwie. Koniecznie!
Jako dzieci instynktownie podążamy za naszymi pasjami. Dopiero potem zaczynamy się gubić, kalkulować, mamy coraz mniej czasu…
U mnie tak było z pisaniem i malowaniem:)
Odkrywanie nowych dziedzin i nowe wyzwania chyba to jest recepta na odnalezienie swojej pasji.
Punkt 6 najważniejszy:-) Pozdrawiam
Ja ciągle szukam, dlatego założyłam bloga, czytam mnóstwo książek, próbuje ;)
Ja mam wrażenie, że do mnie takie rzeczy same przychodzą. Nie wiadomo skąd, nie wiadomo kiedy – po prostu stoją pod moimi drzwiami i czekają aż im otworzę. U mnie niestety działa zasada „im bardziej czegoś szukam, tym bardziej tego nie ma”. Zatem nie szukam ;)
Wiesz co, u mnie ta zasada też się sprawdza :)
Punkt 3 bardzo dobrze do mnie pasuje – myślałam, że za późno jest na naukę tańca. Ale w końcu zaryzykowałam i… tak minęło jakieś 7 lat. Nie tańczę profesjonalnie, ale w pewnym momencie zrozumiałam, że to co w tej dziedzinie „osiągnęłam” w zupełności mi wystarcza. A to duży krok, bo należę raczej do perfekcjonistek (ale staram się nad tym pracować!). Teraz, jak wiesz, większość mojego wolnego czasu pochłania fotografia. I staram się nauczyć wyluzowania (choć czasem różnie to wychodzi) – jeśli czuję, że nie mam ochoty, albo że to nie mój dzień i coś nie idzie to odpuszczam. Rozwój pasji jest bardzo dobry, ale nie za wszelką cenę.
Moje początki? hmm… zaczęłam robić i testować, zamiast przygotowywać w nieskończoność, aby osiągnąć perfekcję. Działa. W ten sposób zaczęłam pisać książki i bloga, w ten sposób zainteresowałam się projektowaniem stron www, czy uczeniem dorosłych.
A ja zacytuję niemalże już klasyka: „Musisz odpowiedzieć sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie. Co lubisz robić? A potem zacznij to robić.” :)
Bardzo ciekawy post i niezmiernie mi potrzebny :) Czeka mnie kilka ważnych zmian, które mogą pociągnąć za sobą zmianę pasji z racji niemożności wykonywania rękodzieła czy grafiki komputerowej (obie te rzeczy kocham miłością pełną <3) Pozwolił mi szerzej spojrzeć na tą kwestię :)
Pozdrawiam i nadal będę zaglądać ;)
Warto poszukiwać i otwierać nowe drzwi, bo może się okazać, że odkryjemy w sobie nowe talenty, o których istnieniu nie wiedzieliśmy. Życzę Ci powodzenia w ich odkrywaniu :)
PS. Witam serdecznie na blogu :)
Moją pierwszą pasją był rysunek – mieliśmy zajęcia w przedszkolu z panem z domu kultury, nie jestem pewna, czy to był mój pomysł, czy może on miał na to wpływ, ale namówiłam mamę by mnie zapisała tam na plastykę. Inne przychodziły jakoś same – wzmianka w książce, nawet powieści, albo zastanawianie się jak coś działa. W zasadzie nie potrafię powiedzieć, skąd się wszystkie brały.