Ostatnia sobota była zupełnie inna niż wszystkie poprzednie w moim życiu. Wstałam wcześniej niż zwykle, zjadłam niezbyt obfite śniadanie, bo byłam zbyt podekscytowana zbliżającym się Spotkaniem Olsztyńskich Blogerek. Zaczęłam się szykować i choć zwykle to nie zajmuje mi zbyt wiele czasu, tym razem wszystko trwało nieskończenie długo. Najpierw wpadłam na jakże rozsądny pomysł, by pomalować paznokcie tuż przed pójściem pod prysznic. Chyba nie muszę mówić jak to się skończyło. Manicure do poprawki, a czasu coraz mniej. Kreskę na oku eyelinerem robiłam kilka razy, zmywana, poprawiana niestety wyszła kiepsko, ale nie mam w tej dziedzinie dużej wprawy, zbyt rzadko to robię. Po co tym razem? Bo gdzieś czytałam, że makijaż do zdjęć powinien być bardziej wyrazisty, efekt był taki, że wyglądałam jak jakaś Chinka.
Wyjechałam 20 minut przed spotkaniem, bo w sobotę nie ma korków. Jakże się myliłam, cała Sikorskiego była obładowana, jakby wszystko sprzeniewierzyło się przeciwko mnie. Dojechałam na miejsce i zaczęło się poszukiwanie wolnego miejsca do zaparkowania. Nie mogłam znaleźć, pod restaurację się nie pchałam, bo myślałam, że tam nie będzie wolnego miejsca (a było!), więc szukałam w pobliżu. Szukałam, szukałam…. i postawiłam na zakazie, przez całe spotkanie modliłam się, żeby nikt nie założył mi blokady na koło.
Spóźniłam się… Dziewczyny już były, tylko Czarszka przyszła później, ale ona była usprawiedliwiona i wszyscy o tym wiedzieli. Zrobiłam niedobre pierwsze wrażenie, pomyślałam. Nikogo nie znałam, ale starałam się wypaść na wyluzowaną i towarzyską. Przemiłe organizatorki (Gabi, Emilka, Agata i Ola) robiły wszystko byśmy czuły się jak najlepiej i już miałam odetchnąć w końcu z ulgą, gdy Emilka powiedziała coś o przedstawieniu swojego bloga. Ja wiem, że to standard i wręcz kluczowa kwestia spotkania, ale ja nie przemawiałam publicznie dobre parę lat! Zapomniałam o tym, żeby w domu pomyśleć i jakoś przygotować swoje wystąpienie. Dobrze, że wymieniłam nazwę swojego bloga, bo reszta to jedno wielkie pomieszanie z poplątaniem. W sumie to nawet już nie pamiętam co tam gadałam. Na dodatek ciągle myliły mi się imiona dziewczyn, np. do Gosi mówiłam Ania i jakoś trudno było mnie przekonać, że to jednak nie Ania.
Na szczęście na tym był koniec moich potknięć i dziewczyny przejęły stery. Nina i Gabi poprowadziły wykłady na temat blogów. Atmosfera stała się luźniejsza, zaczęłyśmy poznawać się nawzajem. Olsztyńskie Blogerki okazały się być świetnymi babkami.
Przyszedł czas na obiad, a że byłam głodna jak wilk, bo śniadanie słabe a żołądek zdążył już owinąć się wokół kręgosłupa, oczy zaświeciły mi się na pyszności przygotowane prze restaurację Fajferek. Na pewno zawitam tam jeszcze z rodziną na obiad.
Wszystko zostało uwiecznione przez Natalię, przemiłą fotografkę i mamę trójki dzieci. Jak ona to robi? Musi być mistrzynią organizacji! Na całe szczęście mamy piękne i profesjonalne zdjęcia, bo na moje nie ma co liczyć, gdyż z tego całego zakręcenia nie ustawiłam światła i wszystkie wyszły jakby były robione w bunkrze. Liczę na to po cichu, ze Natalia przygotuje nam jakieś warsztaty.
Należy też wspomnieć o podarunkach od sponsorów. Dostałam dwie torby wypchane prezentami. Co by nie mówić, ale kto nie lubi być obdarowywany?! I to za to, że przyszłam na spotkanie. A do tego wylosowałam na koniec jedynego GLOSSYBOXA, mówiłam, że powinnam zacząć grać w Totka. Kosmetyki PUT&RUB mam po raz pierwszy i już się w nich zakochałam, a szampon tak przypadł do gustu mojemu synkowi, że codziennie chce myć głowę.
Na koniec chciałabym podziękować wszystkich uczestniczkom i organizatorkom. Spotkanie było przygotowane perfekcyjnie, widać, że został włożony w to ogromny trud. Mam nadzieję, że długo nie będę czekać na następne! Możecie przeczytać inne recenzje spotkania na blogach dziewczyn:
17 komentarzy
Też trafiłam na korek. Zaczęło się na Jarotach, bo jak się okazało w pobliskim kościele była I Komunia. I wcale nie zrobiłaś złego wrażenia (durna!)! Cieszę się, że w końcu spotkałyśmy się na żywo, a nie tylko w blogowej rzeczywistości ;). Pozdrawiam i do następnego!
Och a ja już całkiem wyparłam, że zostałam Anią:) Dziękuję za przemiłe spotkanie
Musiało być pysznie:) To pewnie niesamowite wrażenie poznać kogoś w realnej rzeczywistosci, gdy wcześniej się kontaktowało wirtualnie.
Zderzenie z rzeczywistością zaskakujące, człowiek wyobraża sobie ludzi zupełnie inaczej :)
Ciąglę się zachwycam i cieszę się że dziewczynom tak pięknie wszystko udało się zorganizować! Spotkania blogerek to świetna sprawa! Organizować też jest fajnie! Dlatego w lipcu zapraszam do Gdyni :)
Pozdrowienia!
Chętnie i nad morze od razu można wyskoczyć :)
:) widzę, że każda z nas miała niezle przygody zanim dotarłyśmy na spotkanie :D
gorąco pozdrawiam i do szybkiego :)
Mam też taką nadzieję :)
Jaka Ty jesteś wysoka!
Świetne spotkanie! Musiało być naprawdę fajnie:)
Oj było bardzo fajnie :)
Super zdjęcia, widzę że wypad zdecydowanie się udał. Może będzie jeszcze też edycja dla facetów, to z chęcią bym się wybrał :)
na prawdę marzy mi się takie spotkanie :) nigdy nie byłam, fajna taka integracja :) śliczne jesteście piękne :)
No to trzeba się zapisywać na następne w Twojej okolicy lub dalej, teraz sporo się dzieje w środowisku blogerskim. Z tego co mi wiadomo, to było pierwsze takie spotkanie w Olsztynie.
Warto założyć blog, tylko żeby poznać blogerki z tego spotkania…ciekawe babeczki:) gratuluję wszystkim pomysłów na swoje blogi i spotkanie:)
To są na pewno pozytywne skutki prowadzenia bloga :)
[…] na stronę kameralna.com.pl i trafiłem na wpis o Spotkaniu Olsztyńskich Blogerek. Kurka siwka, fajna inicjatywa. Nie […]