Czy stawianie sobie życiowych celów ma sens?

by Dorota Zalepa
33 komentarze

Zawsze miałam problem z określeniem celu w swoim życiu. Od przedszkola, przez podstawówkę, liceum, studia aż do dzisiaj, kiedy wydawałoby się, że moje życie osobiste i zawodowe jest już poukładane. Gdyby dzisiaj ktoś zadał mi pytanie, które tak chętnie zadajemy dzieciom – kim chciałabyś być w przyszłości? – nie umiałabym na nie odpowiedzieć.

 

Kiedy natknęłam się na artykuł Marka Mansona – 7 Strange Questions That Help You Find Your Life Purpose (7 dziwnych pytań, które pomogą Ci odnaleźć Twój cel życiowy) pomyślałam sobie, w końcu może ktoś lub coś w jakiś cudowny sposób pchnie mnie w odpowiednim kierunku w moim życiu i pomoże odnaleźć cel. Link miał znaleźć się w ostatnich Kameralnych Inspiracjach, ale zapomniałam go wrzucić, a warto przeczytać ten artykuł. Te 7 dziwnych i zabawnych pytań, ani trochę nie zbliżyły mnie do poznania mojego celu.

 

Nie, nie neguję twórczości Marka Mansona, wręcz przeciwnie, jestem mu bardzo wdzięczna, bo dzięki niemu zrozumiałam jedną istotną rzecz! Takiego celu po prostu nigdy mieć nie będę. OK, a co z blogiem, powiecie? Nie chcesz, żeby się rozwiał i stał się najpopularniejszym blogiem lifestylowym w Polsce? A może kiedyś na świecie? Nie chcesz pójść śladami innych blogerów i w końcu napisać książkę, albo wprowadzić własny produkt, który mogłabyś sprzedawać? Ależ T-A-K! Chcę! Jest jednak jedno małe ale. Rozwój bloga jest moim celem dzisiaj, nie wiem co będzie jutro, a tym bardziej nie jestem w stanie przewidzieć co będzie za 10, 20, 30 lat i czy wtedy będę jeszcze blogerką. A może znajdę zupełnie inne zajęcie, które mnie pochłonie tak, jak blogowanie dzisiaj. Hmm, nie wiem. Naprawdę nie wiem.

 

Brak planów na życie zawsze mnie frustrowało. Wydawało mi się, że coś jest ze mną nie tak, skoro nie umiem jednoznacznie stwierdzić co chciałabym robić w życiu i co jest moją pasją. Czy to jest naprawdę takie ważne?

 

Discovering what you’re passionate about in life and what matters to you is a full-contact sport, a trial-and-error process. (Odkrywanie swoich pasji i tego co jest dla Ciebie ważne w życiu jest jak sport w formule full- contact, to proces prób i błędów). Mark Manson

 

Nie chodzi o to, by postawić sobie życiowy cel już dzisiaj, albo w ogóle kiedykolwiek. Do tej pory mi się to nie udało i w sumie nie mam zamiaru się siłować by te cele określać, a potem skrzętnie je realizować. Najważniejsze jest to by doświadczać nowych rzeczy i nie bać się popełniać błędów, wtedy mam szansę odkryć w sobie pasję. Zupełnie przypadkowo i od niechcenia.

 

 What most people don’t understand is that passion is the  result of action, not the cause of it. (Większość ludzi nie rozumie, że pasja jest wynikiem działania, a nie jego przyczyną). Mark Manson

 

Działanie jest słowem kluczowym całego artykułu. Bo nie odkryję nowych pasji, talentów, siedząc na kanapie, jak ten leń Jana Brzechwy. Zastanawiam się także, co jest dla mnie ważne. Może to zdjęcie jesieni, które uchwyciłam czekając na parkingu na męża, a może to być czas spędzony z dzieckiem na wspólnym czytaniu czy zwykłym tarzaniu się po pościeli.

 

Określam sobie cel na dziś, nie na najbliższy rok, 10 lat, całe życie… to wydaje się być zbyt abstrakcyjne i bardzo zobowiązujące. Jeśli postawię sobie pewne wyzwania na dany dzień, podejmę działania by je zrealizować, pasja odkryje się sama i nowe możliwości się otworzą. Dlatego nie wybiegam w przyszłość, nie tworzę życiowych celów, które brzmią ambitnie i jednocześnie są bardzo dalekosiężne i nienamacalne. Żyję tu i teraz. To takie ważne, by zacząć żyć trochę tak, jakby to był ostatni dzień naszego życia. Bo przecież nie wiemy co będzie jutro. Prawda?

 

 

Cały czas możecie śledzić bloga na Bloglovin, dołączyć do mnie na Facebooku lub Instagramie, a jeśli chcielibyście utrzymywać ze mną bardziej prywatny kontakt, zapiszcie się do Kameralnego Newslettera.

 

Jeśli podobał Ci się wpis, proszę udostępnij go dalej. Dziękuję! :)




33 komentarze

Małgosia 6 października 2014 - 20:16

Myślę, że zawsze warto stawiać sobie cele, dążyć do nich. O ile tylko nie będzie to wywoływać w nas frustracji, jeśli cele będą zbyt trudne do osiągnięcia czy nieosiągalne. Cel to może trochę jak taki nasz drogowskaz w życiu.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 6 października 2014 - 20:22

Wiesz, ja stawiam sobie cele, ale raczej te mniejsze. Staram się za bardzo nie wybiegać do przodu. Według mnie ważne jest by zacząć robić to co kochamy, co jest dla nas ważne, próbować nowych rzeczy, doświadczać i czasem dać się ponieść, wtedy cele i pasje rodzą się same.

Odpowiedz
Małgosia 6 października 2014 - 20:41

może masz rację..ja nie umiem stawiać sobie c dobrze celów…do takich wniosków ostatnio doszłam

Odpowiedz
Dorota Zalepa 6 października 2014 - 20:46

To może przez jakiś czas ich nie stawiaj :-) Spróbuj!

Odpowiedz
Małgosia 6 października 2014 - 20:56

ostatnio próbuję nie oczekiwanie niczego..i branie co życie przynosi…trudna sprawa dla mnie człowieka z wielkimi oczekiwaniami..ale może w tym jest metoda;) serdeczności

Anna Szymańska 6 października 2014 - 20:57

Ufff….
Piszesz fajnego bloga i byłam pewna, że po prostu pewnego dnia stwierdziłaś „to jest to co chcę robić”. A tu proszę takie zaskoczenie. Przepraszam nie chcę żeby to źle zabrzmiało ale czuję podobnie. W tym roku skończyłam 30 lat i pytanie „co chcesz robić w przyszłości? ” nadal pozostaje bez odpowiedzi.
Dla mnie najgorsze jest to, że lubię mieć wszystko w miarę zaplanowane a ten brak celu powoduje, że nie mogę sobie ułożyć planu.
Uswiadomiłaś mi jednak, że mimo to jestem szczęśliwa bo tak jak Ty żyje tu i teraz. Potrafię się cieszyć promieniami słońca, kawą wypitą z przyjaciółką i każdym powrotem męża z pracy. Może to jest mój życiowy cel „być jaka jestem tu gdzie jestem”.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 6 października 2014 - 21:32

Blogowanie to jest to co chcę robić w najbliższej przyszłości, ale nie zamykam się na nowe możliwości, drogi rozwoju. Nie definiuję swojego życia i staram się próbować nowych rzeczy, co nie jest wcale takie proste.
Anna ja też byłam (może wciąż jestem) typem osoby, która musi mieć plan, dlatego brak odpowiedzi na pytanie: „co chcę robić w życiu”, jest mega frustrujące. Ale coraz częściej dochodzę do wniosku, że to nie ma tak wielkiego znaczenia. Ważne jest dzisiaj i piękne jest to, że cieszysz się z takich rzeczy jak kawa z przyjaciółką i powrót męża z pracy. Bo o to chyba w życiu chodzi! :)

Odpowiedz
Ania Legenza 6 października 2014 - 21:12

A ja myślę, że masz cel na teraz. I te krótkoterminowe są dla Ciebie tymi życiowymi w tym momencie. Cel odległy w czasie, trudniej zrealizować, a w trakcie realizacji może przestać być naszym celem.

Ja też nie wiem co będzie jutro. Przez ostatnie kilka, a może nawet kilkanaście miesięcy życie udowadnia mi, że planowanie to czas stracony, a wyznaczanie sobie celów jest ściśle związane z planowaniem. Ale mimo wszystko uważam, że warto wyznaczać sobie cele. Małe czy duże, to nieważne. Też nie wiem jak widzę siebie zawodowo za kilka lat, a co dopiero za kilkadziesiąt. Ale mam cele bardziej osobiste, wiem z kim i gdzie chciałabym za kilka lat być. I te są moimi życiowymi. Liczę na to, że grono osób będzie się powiększać, a więc zmieni się też mój cel i droga do jego realizacji.

A z celami, tak jak z marzeniami jest fajne to, że zawsze można je zmienić. My się zmieniamy, więc i nasze cele się zmieniają. I nie chodzi mi tu o słomiany zapał. Każdy musi znaleźć swoją drogę. Ja te krótkoterminowe traktuję jako moje cele życiowe, ale po ich osiągnięciu stawiam sobie kolejne. I zawsze będą moje i będą napędzały mnie do zmian, próbowania i działania, nawet jeśli sprzeczne z tym co robiłam do tej pory :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 6 października 2014 - 21:40

No właśnie mi życie udowodniło już nie raz, że moje plany mogę między bajki włożyć. Staram się przyjmować to, co życie przynosi, a przynosi wiele. O słomianym zapale u mnie nie ma mowy, jak się za coś zabieram, to trzymam się tego kurczowo i czasem trudno mi odpuścić.
Życzę Ci powodzenia w realizacji Twoich osobistych celów :)

Odpowiedz
K. 6 października 2014 - 21:23

Od kiedy pamiętam, jesteśmy karmieni papką w stylu: chcesz być wielki, musisz mieć sprecyzowany cel na 3, 5, 10 i więcej lat. Wałkowano to na studiach, w biurach karier, w gazetkach tych poważnych i tych mniej, na szkoleniach i warsztatach, na rozmowach kwalifikacyjnych i w pracy. Trochę mi zajęło zanim zrozumiałam, że cele są ważne, ale w życiowej perspektywie najważniejsze są wartości. I że jedno drugiego wcale nie wyklucza.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 6 października 2014 - 21:51

Oj tak, te pytania gdzie widzisz siebie za 3,5 i 10 lat były dla mnie zawsze totalnie oderwane od rzeczywistości. Nie wiem, może z psychologicznego punktu widzenia mają jakiś sens, może dzięki nim człowiek podświadomie kieruje swoja działania do osiągnięcia celów. Z drugiej strony może przez nie nie dostrzega szans pojawiających się na jego drodze i zagłusza spontaniczność.

Odpowiedz
K. 7 października 2014 - 16:59

Wiesz, jeśli jako pracodawca na rozmowie kwalifikacyjnej zadaję pytanie, gdzie widzisz siebie za 2 lata to mam w tym sprecyzowany cel. Chcę wiedzieć, czy jestem w stanie sprostać planom i marzeniom danej osoby w tej perspektywie. I to ma sens. Myślę, że generalnie kłopot w tym, że nie tłumaczy się młodym ludziom czym różnią się cele krótko i długoterminowe, jak je mądrze wyznaczać. Czym różnią się w życiu wartości od celów per se.

Odpowiedz
Gosia Zimniak 6 października 2014 - 23:02

W sumie u mnie cele się często zmieniają – mam zdecydowanie za dużo pomysłów na siebie :) Na szczęście zawsze oscylują one wokół podobnych tematów – moich pasji.

Odpowiedz
Ewelina Mierzwińska 7 października 2014 - 10:22

Spełnianie się kreatywne i podążanie za swoimi pasjami to też jest cel! :)

Odpowiedz
PoSukcesNaSzpilkach.pl 6 października 2014 - 23:17

U mnie posiadanie celów to podstawa. Zarówno tych zawodowych, wiążących się z wymarzoną karierą, jak i tych prywatnych, które często związane są z pracą nad sobą, doskonaleniem pewnych cech, czy wyrabianiem nawyków. Nie wyobrażam sobie swojego życia bez stawianych sobie celów, bo jak dla mnie nie miałoby wtedy większego sensu. Ale chciałabym podkreślić jedną, bardzo istotną rzecz – nie chodzi o samo osiągnięcie postawionych sobie zamierzeń. Dla mnie równie ważna jest droga przez którą muszę przejść. Moje starania, zmiany jakie przechodzę, wychodzenie ze strefy komfortu, konfrontacja z obawami. Nawet jeśli nie osiągam tego co sobie zamierzyłam to jestem bogatsza o doświadczenia. I nie byłoby ich gdyby nie cele :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 7 października 2014 - 10:20

O właśnie, ta droga jest nawet ważniejsza niż sam cel. Bo dzięki temu, że próbujemy i wychodzimy ze strefy komfortu (jakoś nie lubię tego określenia) – możemy poznać nasze możliwości i upodobania. Niektórzy mają jasno określony cel od najmłodszych lat i sukcesywnie dążą do jego realizacji, inni (w tym ja) nie wiedzą do końca co jest ich pasją, wtedy najlepsze jest właśnie działanie i tak jak napisał Mark Manson podejmowanie prób i popełnianie błędów.
Dodam jeszcze, że jako sportowiec miałam jasno określony cel i całe moje życie wtedy było ku temu podporządkowane, więc doskonale wiem jak to jest mieć jasno określony cel, ale też dzięki niemu byłam zamknięta na inne możliwości.

Odpowiedz
Beata Kaczmarek 7 października 2014 - 01:06

U mnie jedna decyzja kilka lat temu zmieniła kompletnie to co planowałam. Pewnie nie byłabym tu gdzie ejstem teraz, ale w głowie mam to co przepadło. Robienie dalekosiężnych planów jest ok, tym bardziej stawianie celów, pod warunkiem, że wiemy w końcu co chcemy. Ja już wiem.

Odpowiedz
Anna Szymańska 7 października 2014 - 21:10

Beata też podjęłam decyzję zmieniającą moje życie (zresztą nie tylko moje). Ty mówisz o tym co przepadło a ja zastanawiam się jak mogłam być wówczas taka zaślepiona.
Myślę, że za swoje cele brałam czyjeś oczekiwania to był błąd ale na szczęście w odpowiednim momencie coś mną wstrząsnęło.
Gratuluję, że wiesz czego chcesz i życzę aby udało Ci się osiągnąć wszystkie cele.

Odpowiedz
Ewelina Mierzwińska 7 października 2014 - 10:04

„Jeśli nie wiesz dokąd zmierzasz, nigdy nie dojdziesz do celu”

Połowicznie się z Tobą zgadzam ;) Z jednej strony szczegółowe planowanie na wiele lat do przodu może wydawać się mocno nierealne. Z drugiej jednak bez zaplanowanego efektu końcowego, nawet jeśli w międzyczasie miałyby się nieco zmieniać jego ostateczny kształt, ciężko ułożyć swoją drogę w sposób, który nas popchnie do przodu.

Dobrze jest określić sobie cel i uświadomić jacy jesteśmy i czego dla siebie chcemy choćby w szerszym ujęciu – np. „kocham podróże więc chciałabym by wypełniały one dużą część mojego życia”.
Mamy więc ogólny zarys, ale możemy dobierać do niego różne środki w zależności od tego, jak zmieniamy się my i nasze otoczenie. Po takim nakreśleniu szkicu można dobierać odpowiednie środki by spełnić swoje marzenie.

Moim zarysem od ostatnich klas szkoły średniej była chęć pracy na własny rachunek i na własnych warunkach. Dzięki temu tylko raz pracowałam u kogoś by już w trakcie tej pracy założyć swoją firmę.
I mimo, że wyobrażenie tego, jaka miałaby to być konkretnie praca zmieniało się przez te lata i ciągle zmienia się wraz ze mną, to ogólny sens pozostał, a ja wiem w jakim kierunku patrzeć :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 7 października 2014 - 10:33

To ja Ci podam przykład z mojego życia, który jest dla mnie takim dowodem na to, że nie powinnam kurczowo trzymać się jednego celu. Jako sportowiec byłam ukierunkowana na karierę sportową. Wiedziałam, że kontuzja może w jednej chwili pokrzyżować moje plany i wiele lat treningu pójdzie na marne. Planowałam karierę sportową do 35 roku życia i osiągnięcie tylu tytułów sportowych ile się da. Jednak gdzieś w głowie pojawiała się myśl, że jak w sporcie mi się nie uda, co wtedy? Dlatego skończyłam studia i uczyłam się języków, by w razie co mieć furtkę. Wielu sportowców nie kontynuuje edukacji. Sport się skończył parę lat wcześniej niż planowałam i musiałam na nowo wyznaczyć sobie cele życiowe, co nie było łatwe. Bo jak, nagle poszukać sobie innej pasji? Dobrze jest w takim momencie odwrócić kolejność, najpierw zacząć działać, a potem dopiero wyznaczyć cel. Ten drugi cytat o tym mówi – pasja rodzi się z działania, a nie odwrotnie.

Odpowiedz
Ewelina Mierzwińska 7 października 2014 - 11:03

Hm, no tak, ale Twój cel był dość szczegółowy.
W komentarzu mam na myśli nakreślenie sobie zarysu siebie i tego, czego chce się od życia. Przy karierze sportowej generalnie trudno o nie szczegółowe cele, ale w „normalnym” życiu jest to całkowicie do osiągnięcia.
Zresztą, przecież sama pracujesz na własny rachunek z tego co kojarzę i dążyłaś do tego. To już stawia dość mocną podwalinę kierunku, w którym chcesz zmierzać.

Odpowiedz
Ewelina Mierzwińska 7 października 2014 - 11:08

Żeby nie było, że jestem jakoś na „nie”. Same cytaty mocno do mnie trafiają i się z nimi zgadzam.
Uważam nawet, że jednym z większych kłamstw jest tekst, mówiący o tym, że w życiu trzeba robić to, na czym zna się najlepiej. Będę zresztą pisać tekst o tym, ale generalnie to co mi w nim nie pasuje to błędne założenie – jak można wiedzieć w czym jest się najlepszym nie spróbowawszy różnych zajęć by odnaleźć największą pasje i serce?
Jedyne co do mnie nie trafia to założenie, że cele nie mają sensu. Według mnie mają, tylko w większości stawiamy sobie je nie w taki sposób, w jaki powinniśmy generując tylko samo zniechęcenie i rozczarowanie samym sobą.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 7 października 2014 - 11:20

Dla mnie najlepsze są cele krótkoterminowe. Oczywiście mam swoje marzenia, ale wiem, że życia nie da się przewidzieć i dlatego skupiam swoją uwagę na tym co mogę zrobić dzisiaj i co jest tak naprawdę dla mnie ważne. Ale oczywiście są osoby, które mają już jasno sprecyzowany cel życiowy i do niego dążą i to jest naprawdę super! Ja nigdy takiego nie miałam (poza sportem), i trudno było mi odpowiedzieć sobie na pytanie, co chcę w życiu robić. Bo naprawdę do końca tego nie wiem. Wiem co chcę zrobić dziś, ewentualnie jutro, a dalej życie pokaże.

Dorota Zalepa 7 października 2014 - 11:09

Zgadza się, w tym przypadku dokładnie wiem, że chcę pracować na swoim, choć ta wiedza bierze się z doświadczenia pracy na etacie.

Odpowiedz
Beata Redzimska 7 października 2014 - 11:28

Dorota swietnie to ujelas, ja mam od zawsze ten sam problem, brak pomyslu na to, co chce robic w zyciu. A zycie powoli mija. Pozdrawiam serdecznie Beata

Odpowiedz
lifemaniaczka 7 października 2014 - 15:18

Umiejętność bycia „tu i teraz” jest bardzo ważna, ale dla wielu osób trudna bądź nawet niemożliwa. Z tego też względu wydaje mi się, że nie zawsze dobre czy raczej korzystne dla nas samych, jest iść zgodnie z wcześniej wyznaczonym planem, aby dojść do konkretnego celu. Łatwo można wtedy popaść w rutynę, mieć klapki na oczach i widzieć tylko cel, nic więcej. Łatwo wtedy zamknąć się na innych a trudno o coś spontanicznego, o odkrywanie siebie i dostrzeganie własnych zmian:) Pozdrawiam, przydatny artykuł.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 7 października 2014 - 15:54

Dokładnie o to mi chodziło, gdy pisałam ten tekst. Pozdrawiam :)

Odpowiedz
Weronika Młynarczak 7 października 2014 - 17:01

Mnie też strasznie irytuje to, że nie wiem, co chciałabym robić w przyszłości. 7 lat temu byłam pewna, że chcę zostać architektem. Dziś, po ukończeniu technikum budowlanego i tuż przed pracą inżynierską właśnie na kierunku Architektura i urbanistyka, nie jestem już tego taka pewna. Szukam pracy w swoim zawodzie (bo do założenia własnej firmy czeka mnie jeszcze dłuuuga droga i nie wiem, czy uda mi się ją przebyć) po to, żeby przekonać się, czy do tej pory dokonywałam prawidłowych wyborów. Ale strasznie boję się poczucia straconych lat, jeśli się okaże, że to jednak nie jest to. Potwornie frustrujące!

Odpowiedz
Dorota Zalepa 7 października 2014 - 21:24

Weronika, te lata nigdy nie będą stracone! Nawet jeśli nie jesteśmy zadowoleni z naszych wyborów, to one zawsze kształtują nas samych. Nigdy nie dowiesz się czy byłabyś szczęśliwsza idąc na inne studia. Ja nad wyborem studiów za długo się nie zastanawiałam, bo i tak w głowie miałam karierę sportową, wybrałam marketing, był wtedy modny i wydawało mi się, że mogę się nim zajmować jeśli sport nie wypali. Dziś wybrałabym pewnie inaczej. Nie wiem czy lepiej. Człowiek uczy się całe życie!

Odpowiedz
Ola (Pani Swojego Czasu) 10 października 2014 - 17:19

Ja ostatnio spotkałam się z takim stwierdzeniem:
„warto sobie stawiać cele i pilnować by nie były wyryte w betonie”.
Myślę, że to jest kwintesencja mojego działania – nie wyobrażam sobie działać bez celów i to długoterminowych właśnie. Mój blog Pani Swojego Czasu w tym momencie ma rozpisaną roczną strategię funkcjonowania – to powoduje, że nie frustruję się tym, że wszystko ma być już i teraz bo rozpisałam sobie to w czasie i się tego planu trzymam.
Ale – cele nie powinny być wyryte w betonie bo wiele rzeczy dzieje się po drodze i warto być elastyczną i otwartą na nowe możliwości płynące z tych doświadczeń.
Generalnie ja jestem zwolenniczką działania w taki sposób by to, co robię pasowało mnie – a nie innym, społeczeństwu, książkom czy teoriom. I tego się trzymam :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 10 października 2014 - 18:28

Bardzo podoba mi się to zdanie o celach wyrytych w betonie. Bardzo!

Odpowiedz
Positivelypl 14 października 2014 - 09:17

Ja mam jakieś ogólne wyobrażenie tego jakbym chciała żeby moje życie wyglądało, ale…uważam, że planowanie i wyznaczanie sobie celów w tak długiej perspektywie nie jest dobre. W końcu wszystko się zmienia, a trzymając się kurczowo planu możemy przegapić nadarzające się ciekawe okazje. Lubię mieć nieco bardziej konkretny plan na najbliższy rok i świadomość tego w jakim kierunku chcę dążyć w życiu. Tyle mi wystarcza :) Dlatego wydaje mi się, że brak konkretnych planów na przyszłość nie jest niczym złym.

Odpowiedz
Marta Machej 7 lipca 2016 - 15:20

Doskonale Cię rozumiem!
Wydaje mi się, że kreatywnym osobom po prostu to się nie możę udać. Trzeba mieć cele, wizję wymarzonego życia, ale nie wolno się ich trzymać zbyt kurczowo, a jeśli któregoś dnia Twoje żcyiowe cele się zmienią… to po prostu trzeba za nimi podążać. Nie ma co spełniać starych marzeń na siłę

Odpowiedz

Zostaw komentarz