„Chata” Williama P. Younga to bestseller numer jeden New York Timesa, ponad sześć milionów sprzedanych egzemplarzy. Powieść robi furorę za granicą i w Polsce.
Książka, którą polecało mi już wiele osób, w końcu trafiła w moje ręce. Słyszałam, że jest bardzo przejmująca, zastanawiająca i wciągająca. Słyszałam, że czyta się ją bardzo szybko, ale lepiej czytać powoli, by móc jak najwięcej treści przetrawić. Słyszałam, że jest to książka, po przeczytaniu której już nigdy nie będę taka sama. I to wszystko się sprawdziło! Początkowo podeszłam do niej sceptycznie. Nie chciałam się nastawiać, choć po tylu pochlebnych recenzjach było to trudne.
Książka traktuje o relacji człowieka z Bogiem, ale nie myślcie, że chodzi o relację człowieka głęboko wierzącego i religijnego, nie, nie. Chodzi o relację człowieka, którego życie przeorało wzdłuż i wszerz, i który miałby największe prawo, by Boga winić o całe zło tego świata i się od niego odwrócić. Zbudowana na ogromnej tragedii i cierpieniu głównego bohatera Macka pogrążającego się w Wielkim Smutku, który niespodziewanie otrzymuje zaproszenie na spotkanie z samym Bogiem. Nie jest to taki Bóg , jakiego całe dotychczasowe życie sobie wyobrażał, ale Bóg, o którego istnieniu nawet nie myślał. Bóg bliższy niż własny ojciec i matka, bliższy niż żona i dzieci, bliższy niż jego Wielki Smutek. Mack przechodzi długą i bardzo trudną podróż przez nienawiść, bezsilność, smutek, złość, aż dochodzi do przebaczenia, pojednania i miłości.
Poruszająca i bardzo głęboka opowieść, dająca odpowiedź każdemu, kto choć raz w życiu zadał sobie pytanie: Czy Bóg naprawdę istnieje? I jeśli tak, to skąd się bierze tyle cierpienia na świecie? Czemu pozwala na to by działo się tyle zła?
Książka wzrusza do łez. Momentami tak bardzo, że nie można dalej czytać. Mimo to, a może właśnie dlatego jest to najbardziej optymistyczna książka, jaką kiedykolwiek przeczytałam. Gorąco polecam!
14 komentarzy
Także słyszałam o tej książce. Będę chciała także sięgnąć do niej w wolnym czasie.
Chyba przydałoby mi się przeczytać tą książkę. Jak przyjadę do Ciebie na naleśniki to mi ją pożyczysz, ok? :)
Oczywiście, że tak :)
Właśnie ta książka i ,,Mistrz,, to dwie najlepsze pozycje jakie do tej pory czytałam! Też polecam każdemu.
Właśnie muszę od Ciebie pożyczyć! ;)
Książką rzeczywiście może być warta przeczytania ze względu na postawione w poście pytania. Jeżeli choć szczątkowo jest w stanie odpowiedzieć to może wpłynąć na postrzeganie świata i innych wartości, a tym samym na ludzi. Dopisuję ją do swojej listy!
Wlasnie skonczylam czytac po niemiecku. Zgadzam sie calkowicie z recenzja. Ksiazka calkowicie warta przeczytania. Warta tez polecania zarowno przyjaciolom jak i wrogom.
Zmienia nasze zycie…
Książkę dostałam w prezencie od rodzica mojego ucznia , którego bardzo cenię. Tym bardziej czytałam ją z przyjemnościa. Jest ona warta przeczytania. Polecam!
Książka napisana trywialnie, styl literacki żaden. Autor wysila się probując wprowadzic gaszcz epitetów,metafor, porównania typu „jestem jak Myszka Miki ,która ma rozmawiać z Pavarottim ” wywołują gesią skórkę.Zastanawiają czy ksiązka została napisana dla zjadaczy hamburgerów i frytek wychowanych na bajkach Disneya ?Dla dzieci chyba niekoniecznie ,bo teologiczny zbior absurdów i błedów mógły zaszkodzić nieukształtowanym gruntom,a bardziej swiadomych czytelników moze conajmniej irytować.Fabuła płytka, nużąca,choc zaczyna sie ciekawie.
Po ksiązce pozostał mi ból zmarnowago lasu,czasu i 35 złotych. Refleksja-nie kupowac przereklamowanych bubli.
Zamierzałam porzucic „Chatę” w parku na ławce albo w tramwaju,ale powstrzymuje mnie dbałość o dobrostan społeczeństwa.
masz świętą rację to wielkie nic -jako katolik byłem zniesmaczony
Jestem ciekawa, czym jako katolik byłeś zniesmaczony? Chyba nie tym, że Bóg okazał się być czarnoskórą kobietą?
Dla mnie jako katoliczki była to świetna książka, bo trochę zburzyła moje wyobrażenie osoby Boga, Jezusa i Ducha Świętego. I o to właśnie chodzi, by nie ograniczać się tylko do naszych wyobrażeń.
Mnie również zmieniła. Nie obeszło się bez łez. Pochłonełam ja w 2 wieczory. Cudna . Też bym chciała tam być
Oczywiście,że świetna,poruszająca. Mnie powaliła na kolana…Można się doczepiać do wielu rzeczy-styl nie taki,zaprzecza pewnym aspektom wiary chrześcijańskiej itp…Ludzie!!!! Chyba najważniejsze tu przesłanie!!! Mam dosyć wizji Boga grożącego,potępiającego, że tylko nic, a całe życie drżeć przed Sądem Bożym i zamartwiać się,że jestem tylko człowiekiem-grzesznym,niedoskonałym,który ma obowiązek z tego wszystkiego wiecznie się spowiadać przed księdzem,jakby Bóg tego nie wiedział,nie widział.Dla mnie Bóg,to Bóg,wiara-to wiara,ale już najmniej mają one wspólnego z instytucją Kościoła.Powiem krótko-po śmierci męża,ogromnym przeżyciu duchowym,wielu rozmowach z Bogiem,osobami bliskimi,które już odeszły,wiem jedno-taka wizja Boga ,jaką przedstawia Young jest mi bliższa,niż taka jaką przedstawia Kościół.W takiego Boga wierzę-kochającego,przebaczającego,który zawsze jest przy nas i wspiera,tym bardziej jak coś się traumatycznego dzieje. Bóg nie karze ani chorobą,ani śmiercią.Tu na ziemi działają prawa fizyki,geny,biologia.”Chata” mi bardzo pomogła i utwierdziła w takiej wizji Boga ,jaką sobie uzmysłowiłam będąc z Bogiem bardzo blisko po traumatycznych wydarzeniach. Pewne rzeczy trzeba przeżyć samemu,żeby coś wiedzieć i zrozumieć, i tak naprawdę mieć w tej materii do powiedzenia.Książkę polecam!
Książka wspaniała i to prawda że po skończeniu czytania już nie jest sie takim samym człowiekiem. Przez ostatnie lata sie pogubiłam, oddalałam od Boga po przeczytaniu tej książki widzę że Trójca jednak mnie nie opuściła, byli przy mnie. Dzięki tej książce wszystko zaczyna mi się układać, krok po kroku odzyskuję to co kiedyś utraciłam. „” Chata” to piękna historia o tym, jak Bóg przychodzi do nas, gdy tkwimy w smutku, stajemy się więźniami własnych oczekiwań, czujemy się zdradzeni..”- W.Y.A.S.B.