Nie mam za dużo czasu ani chęci na wymyślanie skomplikowanych strategii zdrowotnych. Bieganie, siłownia, planowanie zdrowych i zbilansowanych posiłków. Dobrze, że chociaż kalorii liczyć nie muszę. To wszystko jest bardzo czasochłonne i nie dziwię się ludziom, którzy rezygnują z dbania o siebie i wracają do starych przyzwyczajeń. Zastanawiałam się co mogłabym zrobić, by wprowadzić więcej zdrowych nawyków, tak przy okazji robienia innych czynności. Nawyków, które nie wymagają ode mnie wielkich nakładów energii i często też finansowych, wszak strój, buty, karnet na siłownię kosztują. Kierując się moją wiedzą zdobytą w trakcie wielu lat treningu, oraz tym czego mój organizm zwyczajnie potrzebuje, postanowiłam wprowadzić kilka zdrowych zasad.
Tam gdzie ja, tam i woda
Piję za mało wody! To nie banał, ja piję naprawdę ZA MAŁO WODY. Zapominam o niej zupełnie i zdarza się, że podczas całego dnia jedynym napojem jest kawa i zupa. Wiemy wszyscy, że woda wpływa bardzo korzystnie nie tylko na nasze samopoczucie ale także na wygląd. Jedną z rad Helen Philips światowej sławy makijażystki jest właśnie picie dużych ilości wody. Cera nabiera wtedy zdrowego blasku. Dlatego postanowiłam mieć butelkę wody zawsze przy sobie. Stawiam butelkę przy łóżku, dzięki temu przed snem i tuż po obudzeniu się piję parę łyków wody. To już coś! Trzymam też małą butelkę wody w torebce.
Gimnastyka w łóżku
Brzmi świetnie, prawda? Zanim jeszcze na dobre wygramolę się z pościeli, gimnastykuję się. Wyciągam się jak kot, delikatnie naciągam mięśnie, dzięki czemu pobudzam krążenie i ukrwienie mięśni. O ileż przyjemniej się wstaje, mówię Wam, spróbujcie!
Ćwiczenia przy biurku
Siedzenie na sztywno przy biurku przez wiele godzin bardzo niekorzystnie wpływa na nasz organizm. Wiem coś o tym, bo 3 lata pracy biurowej na etacie dały mi się ostro we znaki. Zaczęły mi doskwierać mięśnie karku, do tego stopnia, że teraz noszenie torebki na ramieniu przez dłuższy czas sprawia mi okropny ból. Dlatego ważne jest by co jakiś czas wstać, pospacerować i odrobinę się ponaciągać. Dla osób które mają problemy z krążeniem wskazane są ćwiczenia wykonywane nawet na siedząco, podobne do tych, które wykonujemy podczas lotu samolotem.
5 porcji warzyw i owoców? To niewykonalne!
Ideał nie do osiągnięcia dla mnie. Podobnie jak z wodą zapominam o istnieniu owoców. Warzywa zawsze jem do obiadu. W jaki sposób mogę łatwo zwiększyć zjadane porcje? Szklanka soku do śniadania, wsypywanie suszonych owoców do musli (niech będą pod ręką) no i koniecznie dodatkowy owoc do drugiego śniadania. To takie proste!
Wpuszczam tlen do mieszkania
Rozpoczyna się okres grzewczy, za oknem coraz chłodniej i siłą rzeczy spędzam więcej czasu w domu. Co mogę z tym fantem zrobić? Podczas porannego sprzątania otwieram okna i porządnie wietrzę mieszkanie. Nie tylko dotleniam organizm, ale także sprawiam, że w mieszkaniu jest znacznie mniejsze ryzyko występowania wirusów. Otworzenie okna przed snem zapewni mi przyjemny i efektywny wypoczynek.
Wpływam na odporność organizmu
Jem produkty, które wpływają na odporność organizmu, by ograniczyć przeziębienia. Czosnek, imbir działają jak naturalny antybiotyk, więc dodaję czosnek do każdej zupy, a imbir do herbaty, dodatkowo jem tylko naturalne jogurty zawierające żywe kultury bakterii, a obiad popijam maślanką. Zamiast cukru do herbaty dodaję łyżeczkę miodu.
Również witamina C w takim okresie jest niezwykle ważna. Wiedzieliście, że bogatym źródłem witaminy C jest grejpfrut? Wystarczy jeden owoc by zaspokoić dzienne zapotrzebowanie organizmu w witaminę C. Jego białe błonki zawierają flawonoidy które dodatkowo wzmacniają naczynia krwionośne.Wydaje mi się, że grejpfrut jest niedoceniany i niesłusznie zajmuje dalsze miejsce za pomarańczą czy mandarynką, a przecież oprócz wspomnianej witaminy C i flawonoidów jest także bogatym źródłem witamin, takich jak witamina E i P, oraz minerałów. Wpływa na trawienie i ma właściwości oczyszczające organizm.
Jeśli nie mam pod ręką grejpfruta sięgam po produkt, który został w pełni wyprodukowany z owoców uprawianych ekologicznie, bez pestycydów i nawozów sztucznych – Citrosept. Zawiera płynny koncentrat z pestek, miąższu i białych części grejpfruta.
Poobiednia drzemka zamiast energetycznych drinków
Staram się spać przynajmniej 6 godzin dziennie, a jeśli mogę robię sobie popołudniową 15-30 minutową drzemkę. Jej dobroczynne właściwości poznałam doskonale przebywając na zgrupowaniach sportowców. Wyobraźcie sobie, że podczas całego dnia wypełnionego treningami, poobiednia drzemka rewelacyjnie regenerowała siły, była dla nas takim energetycznym drinkiem szybko stawiającym na nogi.
Głód na słodycze – są na to sposoby
Cukru zdecydowanie jest za dużo w mojej diecie. Jestem łasuchem na słodycze, nie potrafię się im oprzeć. Słodycze uzależniają. Jak mogę ograniczyć spożycie cukru? Gdy nachodzi mnie ochotą na kolejny batonik lub czekoladę z orzechami, smaruję kanapkę miodem lub dżemem domowej roboty. Działa! Dodatkowo kupuję produkty z dobrym składem, w których nie ma cukru i wszelkich syropów, lub jeśli występują są dalej na liście składników. Jak już wspomniałam wyżej, herbatę słodzę miodem. Gorzej z kawą, bo ta smakuje mi najbardziej z cukrem.
To są naprawdę drobne rzeczy, których wprowadzenie wpływa pozytywnie na nasze zdrowie. Bez wielkich planów, wyrzeczeń i obietnic. Wychodzę z założenia, że prawdziwe i stałe zmiany, możemy uzyskać małymi kroczkami. I na koniec cytat, który świetnie oddaje moje podejście do tematu:
Nie staraj się uzyskać dużej poprawy w szybki sposób, ale codziennie wyszukuj po jednej małej możliwości rozwoju. Tylko tak zachodzą zmiany, które pozostają na dobre. John Wooden
Mam jeszcze pytanie do Was, jakie są Wasze zdrowe nawyki bez wyrzeczeń? Takie, na które nie trzeba poświęcać dużo czasu, pieniędzy i można je wprowadzić przy okazji innych czynności.
#Post jest elementem współpracy z marką Citrosept
41 komentarzy
U mnie przede wszystkim jest to ruch. W szkole średniej dojeżdżałam do szkoły autobusami i jedyny ruch jaki wykonywałam to przejście między przystankami i chodzenie na przerwach po korytarzu. ;) Kiedy poszłam na studia, zrezygnowałam z autobusów podmiejskich i chodziłam na pieszo. Teraz, jak tylko mogę idę pobiegać do lasu.
Też piję za mało wody. I też zawsze mam przy sobie butelkę. Póki co, z przyzwyczajenia, wybieram wodę smakową, ale wkrótce zamierzam wymienić ją na zwykłą wodę mineralną.
A ze słodyczami mam podobny problem. ;) Jednak ostatnio po prostu wyłożyłam wszystkie zapasy na stół, kiedy przyjechali goście. A kiedy najdzie mnie ochota na czekoladę, wyciągam z lodówki galaretkę (o ile nie zapomnę jej sobie przygotować).
Planuję jeszcze wprowadzić kilka zmian w swoich nawykach żywieniowych, bo bez cukru herbaty nie wypiję i owoców jeszcze nie nauczyłam się kupować regularnie. Ale jestem na dobrej drodze, tak myślę :)
Zrezygnowanie z autobusów na rzecz spaceru to super pomysł! O ile nie trzeba przejść pół miasta, ale wtedy można wysiąść przystanek lub dwa wcześniej. Ja korzystałam też z roweru jadąc po drobne zakupy.
PS. Wodę koniecznie wymień na zwykłą mineralną, chyba że smakową przygotowujesz sama. Składy takich smakowych wód dostępnych w sklepach pozostawiają wiele do życzenia.
Nawet, kiedy musiałam przejść pół miasta, nie było to dla mnie wielkie wyzwanie ;) Chyba, że się bardzo spieszyłam, to siłą rzeczy wybierałam autobus.
A co do wody smakowej, naczytałam się już mnóstwa artykułów na ten temat, dlatego postanawiam z niej zrezygnować. :)
Ja a szczęście nie mam problemów z piciem dużych ilości wody. Zawsze mam butelkę pod ręką – w pracy na biurku, w domu na stole w kuchni. Najgorzej mam z porcjami warzyw i owoców. Warzywa jem tylko do obiadu, staram się czasem wziąć coś do pracy, ale nie zawsze mi się to udaje. Z owocami to samo, jednak już przyzwyczaiłam się brać jeden owoc do pracy :)
ooo tak, porządnie wywietrzone mieszkanie zdecydowanie umila życie i pracę w domu;) prosty zdrowy nawyk w moim wykonaniu to mała miseczka z orzechami włoskimi obok laptopa. wspomagam mózg, unikam podjadania słodyczy i umilam sobie nimi pracę;)
O! To świetny pomysł! Zdrowe przekąski na biurku. Też lubię coś podjadać w trakcie pracy i niestety bywa, że są to słodycze :/
Dobrze wiedzieć, że i ja mam jakieś „dobre” nawyki :D
czyli nie jest ze mną najgorzej. Jedyne co, to ubolewam nad pracą w stegnacji-przy biurku. Ale zaczęłam ćwiczyć, więc jakoś to zaczynam nadrabiać :D muszę pomyśleć nad ćwiczeniami w łóżku. Jednak czy można pod to podczepić np.poranne schylanie się przy czyszczeniu kuwety lub oczyszczanie misek? :D
Ćwicz co jakiś czas przy biurku by pobudzić krążenie.
Ps. Myślę, że schylanie się przy czyszczeniu kuwety można zaliczyć do treningu, jak najbardziej ;) Tylko uważaj na kręgosłup, lepiej kucać.
Takie proste sposoby, a jakie dobre! Chyba muszę zacząć je stosować. Herbatę z miodem uwielbiam, choć ostatnio raczej piję zieloną, a tej nie słodzę. Ja mam problem z owocami i warzywami. Choć tak jak o istnieniu owoców udaje mi się czasem pamiętać (lubię zrobić sobie sporą miskę owoców z jogurtem greckim, suszoną żurawiną i płatkami owsianymi), tak z warzywami gorzej. A słodycze? Nie jem ogromnych ilości. Kiedyś udało mi się ograniczyć słodycze do zera, dzięki czemu schudłam kilka kilogramów. Oduczyłam się wtedy jedzenia słodyczy – można było postawić przede mną czekoladę, batoniki itp. i nie kusiło mnie. Ale później zaczęłam trochę piec różnych rzeczy i siłą rzeczy się z powrotem wciągnęłam w jedzenie słodyczy (niestety nawet tych kupowanych), choć w zdecydowanie mniejszych ilościach (3 kostki czekolady i padam z przesłodzenia). Starałam się wprowadzić zasadę, że jem tylko to słodkie, co sama przygotuję/upiekę, ale różnie to wychodzi. Niestety. Pora się znów wziąć za siebie ;)
To ja potrafię zjeść całą tabliczkę mojej ulubionej czekolady z orzechami i mam chęć na drugą. Słodycze uzależniają, więc jak zrobimy sobie dłuższą przerwę to już tak do nich nie ciągnie. No i sprawdza się zasada, jeśli nie kupię, to potem nie mam po co sięgać :)
Cała tabliczka czekolady…? Brrr… Aż mnie skręca na samą myśl. A zasada może i fajna, tylko jak nie kupić, jak jest tyle tak cholernie dobrych słodyczy? :D
No właśnie! :) Trzeba ćwiczyć siłę woli, albo przygotowywać zdrowe słodycze.
Niestety nie zawsze „zdrowy” i „słodycze” idzie ze sobą w parze :D Ale już w piątek postaram się spełnić oba warunki – planuję zrobić sama granolę ;) Może to nie jest do końca „słodycz” ale zawsze coś ;)
Ja piekę ciasteczka owsiane bez cukru i małą ilością mąki – wymieszanie składników z uformowaniem placów na blaszy zajmuje 10 min, a samo pieczenie ok. 15. :) Zdrowe i słodkie, bo brak cukru rekompensują mi rodzynki, żurawina i inne bakalie. Chociaż czasem dodam miodu. :)
Zdecydowanie zdrowszy zamiennik słodyczy! Super!
Moj najnowszy nawyk to szklanka przegotowanej wody z cytryną , którą przed snem stawiam koło łózka i rano (czasem przebudzając się w nocy) popijam. Dopiero wprowadzilam ten nawyk, ale mam nadzieję, że przyniesie efekty. Równiez zdarzają mi się dni, gdy jedynymi moimi przyjmowanymi płynami w ciagu dnia są kawa, czarna herbata.
Trochę się opuściłam z dobrymi nawykami. Nie przerabiałam jeszcze jednak gimnastyki w łóżku, chyba muszę spróbować bo mam ostatnio straszne problemy ze wstawaniem.
Myślę, że coś z tego wyciągnę dla siebie :) Ale powiem Ci, że co do kawy, choć nie wiem w jaki sposób pijasz… żadna kawa rozpuszczalna, czy nawet wcześniej zmielona, nie smakuje (wg mnie) dobrze – ot, zboczenie baristy :) Jedyne co tam czuć to gorycz, nic więcej. Jeśli jednak nie chce nam się bawić w kupowanie młynka, mielenie kawy, zaopatrywanie się w kawę z palarni itd., to polecam nawet najtańszy ekspres przelewowy i 9-10g kawy na 100ml wody i wcześniejsze przeparzenie filtra wodą. Kawa w smaku będzie delikatniejsza, nieporównywalnie lepsza niż rozpuszczalna i myślę, że da radę bez cukru :) No, to się rozpisałem, choć to tak naprawdę dopiero wierzchołek góry lodowej :)
Wiem, wiem, że najlepsza kawa to ta świeżo palona i zmielona tuż przed zaparzeniem. Młynek do kawy jest na mojej liście zakupowej już od jakiegoś czasu, a nad ekspresem przelewowym się zastanawiam (mało miejsca w kuchni). Zaparzasz całkiem dobrze się sprawdza, nie przetrzymuję w nim kawy długo, zaledwie 3-4 minuty. O rozpuszczalnej to w ogóle nie ma mowy! Nie wiedziałam, że jesteś baristą :) Super! Będę wiedziała gdzie zgłaszać się z pytaniami :) A może polecisz jakieś konkretne marki kawy?
No właśnie, zerknąłem dosłownie chwilę później do posta o zaparzaczu :) Młynek jest też na mojej liście zakupowej – sam jeszcze nie mam, dobrą kawę piłem głównie w pracy. Mała ciekawostka to taka, że jakość młynka jest ważniejsza od jakości ekspresu tak naprawdę. A jeśli chodzi o marki kawy… wszystko, co można dostać w marketach, dyskontach jest dość niskiej jakości. Na etykiecie kawy powinniśmy mieć informację przynajmniej o:
1. dacie palenia, nie o terminie przydatności – bardzo ważne! :)
2. nazwie odmiany kawy
3. krajach, a także rejonach jej pochodzenia
Nawet najlepsze jakościowe ziarno po upływie miesiąca od wypalenia będzie już niedobre. Z tego względu polecam zaopatrywanie się w kawę w lokalnych palarniach kawy! Tam też można podpytać o różne odmiany i dopasować pod swój gust. Jeśli nie dysponujemy w domu młynkiem, to można poprosić od razu o zmielenie kawy pod sprzęt jaki posiadamy :)
Słyszałam, że dobrym sposobem jest zamrażanie ziaren kawy lub trzymanie ich w lodówce wtedy dłużej utrzymują swój aromat.
To prawda :)
Kawa koniecznie musi być z czymś słodkim. Zwłaszcza rano :)
Nie pamiętam gdzie to przeczytałam… Naukowcy odkryli, że największego „kopa” daje nam kawa połączona z cukrem ( kostka czekolady, kromka chleba z dżemem). Jeżeli to mądre głowy wymyśliły to nie mam zamiaru się Im sprzeciwiać ;)
Moje dwa ostatnie posty dotyczą zdrowych nawyków, ale bez wyrzeczeń. Pisałam o piciu czystku, aloesu, włączaniu do diety soczewicy, ciecierzycy, kiełkow, suszonych owoców itp. Może znajdziesz coś ciekawego.
Joanna chętnie zajrzę, ale uzupełnij adres swojego bloga w profilu w Disqus :)
Nie wiem jak to zrobić… póki co dołączam linka http://www.melaniesfasion.blogspot.com
Zgadza się! Nie ma sensu robić niczego wbrew sobie, na siłę – bo i tak w tym nie wytrwamy. Mała zmiana, ale taka która sprawia nam przyjemność, daje radość i jest w naszej ocenie realna, może okazać się skuteczniejsza – właśnie dlatego że będziemy w stanie wykonywać ją regularnie przez długi czas, stanie się naszym nawykiem. U mnie zdrowe nawyki zaczynają się już na zakupach. Jeśli wybiorę jogurt naturalny, to zjem naturalny, a nie ten nafaszerowany chemią. Jeśli kupię chleb razowy, a nie pszenny – to zjem razowy, itd. U mnie to podstawa i od kilku lat się sprawdza!
O to właśnie chodzi, by już na etapie wyboru produktów starać się wybierać te z dobrym składem, które przysłużą się naszemu zdrowiu. Mając szafki wypełnione śmieciowym jedzeniem, trudniej nam będzie powstrzymać się od jego spożywania. Jak mam w szafce coś słodkiego, nie ma szans, bym tego nie zjadła ;)
A ja się… badam. Sama. Systematycznie. Nie tylko w październiku. Mam świadomość, że jeśli chodzi o zdrowie, to tak naprawdę wszystko w moich rękach i jeżeli ja o siebie nie zadbam, to nikt inny też tego nie zrobi. Nie postanawiam, nie czekam na poniedziałek, początek miesiąca czy Sylwestra. Działam. Zachęcam do profilaktyki. Ostatnio staram się zarażać podobnym myśleniem w Projekcie Pierścień. Każda pozytywna reakcja niesamowicie uskrzydla i jest dowodem na to, że warto :) Jeżeli ma Pani ulubiony pierścionek, serdecznie zapraszam! ;)
Poranna gimnastyka i świeży powiew w domu to również moje nawyki. Do wody muszę się jeszcze przekonać :)
Najlepszy sposób to wprowadzanie po trochu zdrowych nawyków- ładnie zaczynasz ;) Najlepiej dodać jakiś dzień na aktywność fizyczną – cokolwiek.. włączyć muzykę i potańczyć .. przyjemne i pożyteczne ;) Ja aktualnie w szpitalu- czekam i czekam na swoją pierwszą Kruszynę ;D Później też zamierzam wprowadzam coraz więcej nawyków żywieniowych . ;)
Pozdrawiam
Bardzo fajny post i musze przyznac, ze i ja powinnam wprowadzic u siebie takie male nawyki. Wody rowniez pije zbyt malo i jakos nie potrafie tego zmienic, moze zaadoptuje twoj pomysl na butelke przy lozku;) Nie mam natomiast problemow z kawa czy slodyczami, natomiast wypijam hektolitry herbaty ;) Grejpfruta bardzo lubie, a najbardziej gdy mi go ktos obierze, podzieli na czastki i podstawi pod nos ;) Przeziebienia na szczescie mnie omijaja, moze dlatego ze hartuje sie i caly rok jezdze rowerem, bez wzgledu na pogode! ;)
Pomysł z wodą przy łóżku jest dobry. Przynajmniej zaraz po przebudzeniu wypijam kilka łyków.
Cały rok rowerem? Nawet zimą? Ja niestety za bardzo marznę, szczególnie dłonie i stopy, więc gdy jest już chłodno, rower nie wchodzi w grę. Ale ruch na świeżym powietrzu jest jak najbardziej wskazany dlatego zmuszam się czasem, by wyjść pobiegać :)
Tak, rowerem jezdze caly rok! :) Inna sprawa, ze u mnie zimy sa raczej lagodne i temperatura rzadko kiedy spada ponizej 0st ;) W takiej temperaturze spokojnie mozna jezdzic, pod warunkiem ze jest sie odpowiednio ubranym ;) Ja niestety nie lubie biegac, choc przyznam, ze powinnam wiecej sie ruszac ;)
Mnie pomaga aplikacja ściągnięta na telefon. Dostaję sms z przypomnieniem o piciu wody. Działa :)
Ja tez ostatnio znalazlam taka aplikacje na telefon, ktora przypomina mi o piciu wody i podlicza ile wypilam jej w ciagu dnia (po wypiciu kubka klikam jaka pojemnosc w siebie wlalam;)), Wczoraj udalo mi sie wypic zakladane 2.5l ;)
Brawo :)
Świetny wpis :) Wiesz, zawsze najbardziej śmieszy mnie, kiedy ktoś mówi, że te pięć porcji warzyw i owoców to niewykonalne zadanie. Szczerze mówiąc, ja jem o wiele więcej niż pięć porcji warzyw – po prostu je uwielbiam! Na upartego wystarczy zrobić sobie jako przekąskę frytki z marchewki lub selera, a to już „coś” :)
Ze zdrowych nawyków to piję len mielony. Znaczy to jeszcze nie jest nawyk, ale kiedyś nim był, a teraz staram się do niego powrócić, co coraz lepiej wychodzi. Piję też dużo wody, ale warzyw to za często nie widuję, jak zjem porcję tygodniowo to już dużo
Też piję len i herbatkę z czystka. O wodzie w ciągu dnia też zapominam (za to trzymam butelkowaną przy łóżku :), ale za to codziennie jem jabłko i przygotowuję surówki ze świeżych warzyw. Do słodyczy mam słabość, ale gdy mam ochotę na coś słodkiego, wybieram wyłącznie gorzką czekoladę o min.70% zawartości kakao.
Ja wreszcie zrobiłam „mocne postanowienia” czyli regularne ćwiczenia w domu, rower, basen + picie wody (gdy nie ćwiczyłam to nie piłam… ). Najczęściej piję wysokozmineralizowaną wodę Cechini Muszyna (dokładam do niej dużo cytryny) i coraz częściej zielone lub owocowe herbaty