Zastanawiałam się ostatnio, czy jestem w stanie określić swój styl i przydzielić go do jednej spójnej kategorii. Myślę, że z roku na rok, z wyzwania na wyzwanie, mój styl się zmienia. Czasami podobają mi się rzeczy klasyczne, a czasami idę w kierunku zwiewnych sukienek, czy elementów boho. Trudno zamknąć mi się w szufladce określonych fasonów, wzorów i kolorów. Nie jest to oczywiście jakiś mus, ale jeśli udałoby mi się określić formę, która jest mi najbliższa, dokonywanie wyborów ubraniowych byłoby znacznie prostsze. A tak, cały czas decyzja zakupowa trwa dłużej.
Mogą podobać nam się elementy z różnych stylów, możemy je łączyć i wybierać to, co odpowiada naszemu nastrojowi. To co wydaje mi się jednak ważne, to spójność dotycząca kolorów, materiałów (wybieram te lepszej jakości), a także fasonów, które współgrają z naszą sylwetką. W moim przypadku sprawdzają się proste rzeczy. Im prostszy outfit, tym lepiej się w nim czuję. Jeśli przesadzę z dodatkami i kolorami, czuję się jak choinka w Boże Narodzenie.
By uprościć sobie nieco zadanie, postanowiłam przyjrzeć się swojemu stylowi na przestrzeni kilku lat i sprawdzić, czy są rzeczy, których kategorycznie bym nie założyła oraz dowiedzieć się czy moje wybory ubraniowe są spójne z moją osobowością, aktywnościami i zasadami slow fashion.
2014
W moje szafie panował ogólny misz-masz. Zupełnie nie miałam pomysłu na siebie. W tym czasie zupełnie nie przywiązywałam wagi do kolorów i fasonów. W sumie kupowałam to, co wpadło mi w oko, nie zastanawiałam się, czy dana rzecz współgra z zawartością mojej szafy. W rezultacie często kupowałam pojedyncze ubrania, których nie miałam z czym zestawić. Już wtedy jednak zwracałam uwagę na metki, starając się wybierać naturalne tkaniny, ale w mojej szafie w tym czasie można było znaleźć także poliester i akryl.
Kiedyś kupowałam ubrania, które były na mnie zbyt obszerne. Przede wszystkim patrzyłam na długość rękawów i nogawek spodni i przymykałam oko na dopasowanie ubrania w biuście, ramionach, czy talii (przykład powyżej). Żadna z tych rzeczy nie została ze mną do dnia dzisiejszego, choć były dobrej jakości, niestety nie pasowały do mojej figury. Podczas zakupów popełniałam klasyczne błędy, nie mierzyłam sąsiadujących rozmiarów, przymykałam oko na niedociągnięcia, byłam łatwym kąskiem dla marketingowców i kupowałam rzeczy pod wpływem impulsów.
2015
W mojej szafie zaczyna panować większa spójność kolorystyczna. Dobrze czuję się w casualowych, często dżinsowych stylówkach i to mi zostało do dziś. Zaczynam kupować rzeczy, które pasują do zawartości mojej szafy i są ponadczasowe.
Zdarzają się oczywiście potknięcia, na przykład jak na tym zdjęciu poniżej, gdzie panuje bałagan w dodatkach. Czerwona torebka, fioletowy szalik dość mocno się gryzą. A do tego kolor lakieru do paznokci, który nie pasuje już do niczego. Teraz pilnuję, by mocny akcent kolorystyczny był jeden. Kolor szalika to zupełnie nie mój kolor, jest zimny i nie współgra z moim typem urody. Torebka została ze mną do dziś, noszę ją praktycznie tylko latem do stonowanych i często dżinsowych stylizacji.
2016
W 2016 roku pojawia się znacznie więcej klasycznych i eleganckich ubrań. Do mojej szafy trafił pierwszy wełniany garnitur, koronkowa mała czarna, trencz, czy klasyczne czarne szpilki. W tych ubraniach czuję się bardzo dobrze i wydaje mi się, że jest to styl, który mi pasuje. Jednak nieczęsto zdarza mi się tak ubierać, ponieważ pracuję w domu i nie mam wielu okazji, by zakładać eleganckie stroje.
Dlatego drugim dominującym stylem w mojej garderobie jest styl casualowy. Czyli wygodne spodnie, buty na płaskim obcasie, t-shirty. W szafie panuje duża spójność kolorystyczna, aczkolwiek wybór czarnych ubrań (szczególnie w wersji total black) do końca mnie nie przekonuje i widzę, że gryzie się z moim dość jasnym i ciepłym typem urody.
2017
Mój styl ewoluował. Wybieram znacznie prostsze ubrania, sięgam po klasyczne i sprawdzone zestawy. Dołożyłam kolor do mojej garderoby – pudrowy róż. Najlepiej czuję się w dżinsach i prostych sukienkach. Lubię grube swetry, trampki, ale także marynarki i koszule. Moja szafa znacznie się uprościła. Panuje w niej dużo większy luz, a wybory ubraniowe są prostsze. Trudniej skusić mi się na sezonowe trendy, w większości kieruję swoje kroki w stronę ponadczasowych krojów.
Inspiracje modowe
Inspiracje modowe możemy czerpać z mediów społecznościowych (Instagram, Pinterest), blogów, magazynów filmów czy obserwując jak ubiera się ulica. Ja chętnie zaglądam na poniższe strony:
→ Instagram AnineBing, autroki marki sygnowanej jej nazwiskiem. Jej styl jest prosty i ponadczasowy i bardzo do mnie przemawia.
→ Lubię zaglądać na bloga Kasi z bloga JestemKasia. Styl Kasi jest bardzo klasyczny, dominują dżinsy, koszule i grube swetry, pojawiają się także elementy stylu rockowego.
→ Fashionmugging – styl Jess jest klasyczny i stonowany. Bez zbędnych dodatków, krzykliwych kolorów i wzorów.
→ Lubię także styl Kasi Tusk. Kasia wybiera z aktualnie panujących trendów elementy, które do niej pasują i uzupełniają jej styl, który bardzo przypomina paryski szyk. Jest prosty, elegancki z nutą lekkiej nonszalancji.
→ Ikonami stylu są dla mnie także Jeanne Damas, która jest ucieleśnieniem paryskiego szyku, Emmanuelle Alt redaktor naczelna paryskiego Vogue’a, która konsekwentnie wybiera formy tworzące jej uniform.
Czego postanowiłam unikać
Jeśli trudno nam określić jakie elementy lubimy zacznijmy od listy rzeczy, których w 100% nie lubimy. To ułatwi sprawę podczas zakupów i poszukiwania swojego stylu.
- Nie lubię zbyt mocnych przetarć i dziur w dżinsach. Mam jedną parę boyfriendów, które mają delikatne przetarcia i w tym przypadku mogę je zaakceptować. Jest też w mojej szafie dżinsowa spódnica (na zdjęciu) z delikatnymi przetarciami, teraz już nie zdecydowałabym się na ten model.
- Ćwieków – na butach, kurtkach, torebkach, ubraniach. Nigdzie!
- Zbyt wielu romantycznych akcentów – kokardki, falbany, loki w zbyt dużej ilości zupełnie ze mną nie współgrają. Na pierwszym zdjęciu mam spódnicę którą bardzo lubię, ale tutaj niepotrzebna jest już kokarda i loki. Uprościłabym nieco ten zestaw.
- Ubrań w mocnych kolorach – zdecydowanie wolę stonowane barwy. Wyjątek mogłabym zrobić dla czerwieni, choć i tak nie mam w szafie czerwonych ubrań. Jeśli już pojawia się kolor inny bazowy, to jest on w stonowanej wersji. Szczerze mówiąc nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się przekonać do wyrazistych kolorów.
- Bluzek odsłaniających pępek.
- Butów na bardzo wysoki obcasie – głównie ze względu na to, że już i tak jestem wysoka, więc czuję się wtedy niekomfortowo.
- Spódnic do połowy łydki – podkreślają moje dość rozbudowane łydki i sprawiają, że sylwetka wygląda ciężko.
- Zbyt krótkich szortów i zbyt opiętych ubrań – zdecydowanie wolę oversizowe fasony.
- Wzorzystych rajstop – nie lubię rajstop w ogóle, ale jeśli już muszę je założyć, wybieram te jednolite.
Nie mogę jeszcze w pełni powiedzieć, że znalazłam swój styl, chociaż jestem dużo bliżej niż kilka lat temu. Myślę że warto poszukiwać i dawać szansę różnym formom, do czasu aż nabędziemy pewności, jak chcemy wyglądać. Zdecydowanie wolę proste i ponadczasowe fasony, bez wielu dodatków i w stonowanych kolorach. Zauważyłam też, że najlepiej wyglądam w rzeczach, w których dobrze się czuję. Dżinsy, koszule, marynarki i grube swetry to stałe elementy mojej garderoby. Jeśli mam do wyboru bluzkę, która jest aktualnym hitem i zrobiłaby furorę oraz drugą stonowaną i klasyczną, zawsze sięgnę po tę drugą.
A Wy jakich elementów nie lubicie i w związku z czym unikacie ich podczas zakupów? Macie już określony własny styl, którego się trzymacie, czy nadal nad nim pracujecie?
28 komentarzy
Super analiza! Widać, że z roku na rok Twój styl staje się coraz bardziej wysublimowany i przemyślany :) Kierunek w jakim podążasz bardzo mnie inspiruje :) W najbliższej edycji mam w planach dołączyć do Twojego Kameralnego wyzwania :) Pozdrawiam!
Dziękuję za miłe słowa i bardzo cieszę się, że weźmiesz udział w wyzwaniu. 😊
Droga Doroto, bardzo podoba mi się kierunek, w jakim zmierza Twój styl. Mimo iż mam zupełnie inny typ urody i inną sylwetkę bardzo podobają mi się Twoje wybory ubraniowe. Sama od jakiegoś czasu pracuję nad swoją garderobą, też lubię rzeczy proste i dobre jakościowo. W takich najlepiej się czuję. Mam nadzieję, że za jakiś czas moja szafa będzie wyglądać dokładnie tak, jak to sobie założyłam. Pozdrawiam Cię gorąco!
Hania
Bardzo dziękuję Haniu. 😊 Praca nad własnym stylem to proces, nie da się tutaj pójść na skróty. Ja wciąż nad nim pracuję. Ale to sprawia mi przyjemność. U mnie zmiany nastąpiły w momencie, gdy zaczęłam naprawdę zastanawiać się nad zakupem każdej rzeczy. Plus wyzwania, dzięki którym uczę się lepiej dobierać ubrania i budować spójną szafę. Życzę Ci powodzenia, jestem pewna, że uda Ci się stworzyć wymarzoną garderobę. Pozdrawiam! ❤
Cześć :) Masz dystans do siebie, muszę się tego nauczyć! Twoje wpisy czyta się jednym tchem – dzięki!
Dziękuję MiKi. 😊😘
Super! Gratuluję, że znalazłaś swój styl To wciąż jeszcze przede mną :)
Ja w końcu odkryłam, ze nie znoszę czerwonego w mojej szafie. Teraz stawiam na delikatne, sprawdzone kolory i uwielbiam np. Wszelkie szarości i pudrowy róż. Unikam miniówek, bo czuje się w nich głupio oraz czarnych, ciemnych bluzek – mam bardzo jasna cerę i na czarno wyglądam jak smierć ;-)
Super że masz taką świadomość swojego stylu. Też uwielbiam szarości i pudrowy róż. 😘
Bardzo ładnie Ci w kolorach. Ten sweterek z pierwszego kolażu dodaje blasku :) Powiem szczerze, że w każdym zestawie – tym z 2014 iczy w tym z 2017 widać coś wspólnego. Zmiany też są zauważalne. To chyba kwestia udoskonalenia i znalezienia bazy, w której człowiek dobrze się czuje.
To znaczy że gdzieś ten styl tkwi w nas, tylko trzeba do niego dotrzeć. Dziękuję kochana za miłe słowa! 😘
Gratuluję dystansu do siebie! Chociaż ja tu jakieś mega wpadki nie widzę :)
Dokładnie, ja też :) Jedynie zwróciłam uwagę na ten szeroki zestaw :)
Ciekawy pomysł na artykuł. Z przyjemnością przeczytałam. Super, że kreujesz swój styl. Pozdrawiam:)
Świetny pomysł na wpis! 😊 Stylizacja z beżowymi spodniami i jeansową kurtką wygrywa u mnie wszystko 🤗
Bardzo podoba mi sie ewaluacja twojego stylu. Z największa przyjemnością tutaj zaglądam. Od kilku miesięcy pracuje nad swoją szafa, zmiany zapoczątkowała utrata wagi. Oddałam 80% swoich ubrań. Teraz jest prosto: granaty, beze, czerń i biel, jeans. Czerwień w dodatkach. Cześć bazy już mam, resztę bede dokupowywac powoli i przemyslanie. Brakuje mi klasycznych czarnych szpilek, dodatków. Nie mam praktycznie biżuterii, zegarka, prostej, czarnej torebki. Doszłam do wniosku, ze nie lubię wzorów (poza paskami), nie lubię kolorów, zastanawiam sie nad błękitem. Nie lubię falbanek, ani skomplikowanych fasonów. Lubię proste spódniczki, koszule, spodnie cygaretki, trenche, dłuższe kardigany, ciemne jeansy (czarne i białe tez). Lubię czarne, białe i granatowe t-shirty oraz szale. Ostatnio kupiłam sobie czarny kapelusz stylizowany na męski.
Z pewnością wpadki zaliczę, ale już teraz czuje sie tak, jak kiedyś, czyli swietnie w ładnych jeansach, białym podkoszulku, szału i czarnym żakiecie.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za inspiracje.
Widać że wiesz jak chcesz wyglądać i to jest najważniejsze, a wpadki… no cóż, każdemu się zdarzają nawet największym fashionistkom. Ja zauważyłam, że im prostszy zestaw, tym lepiej. Umiejętność łączenia wzorów i niepopularnych fasonów to dość trudna sztuka. W szafie wolę mieć mniej prostych rzeczy, niż dużo skomplikowanych i trudnych w łączeniu. :) Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa! :*
Również ciepło pozdrawiam, zaglądam regularnie i inspiruje sie. Dużo jeszcze pracy przede mną, wciąż szukam prostych, genialnych rzeczy :)
Mój styl na przestrzeni ostatnich lat zmienił się diametralnie. Zmieniły się nie tylko jakość i krój ubrań, ale również podstawy i założenia. Aktualnie na podstawie bazy szafy (którą cały czas rozbudowuję) i kilku dodatków mogę bez problemu skomponować strój na każdą okazję.
A zmiany te zapoczątkowałam właśnie dzięki Tobie :))))
Dzięki Kasiu, cieszę się, że pozytywnie wpłynęłam na Twoją szafę. :) Dla mnie też jakość jest głównym wyznacznikiem budowania szafy. :)
Podoba mi się kierunek, w jakim zmierza Twój styl. Fajnie, że wiesz co lubisz, a czego nie chcesz mieć w swojej szafie. To chyba najważniejsze w organizacji minimalistycznej, ale użytecznej szafy.
Mimo wszystko przez te lata widać, że jest tu jakiś element spójny. Wybrałaś z tego całego doświadczenia to co dla Ciebie najlepsze, kroje, kolory. I tego się trzymaj, ja myślę, że masz styl :) Nie trzeba go określać jakimiś konkretnymi nazwami, jest Twój – niepowtarzalny, pomimo, że wiele to ubrania typu basic + delikatne dodatki.
Super wpis! Zastanawiam się nad prowadzeniem u siebie podobnych obserwacji, ale jeszcze nie wiem, czy na blogu, czy na IG. Na pewno wiem, co chcę mieć w szafie, a czego mieć mniej i czuję, że idę w dobrym kierunku. Tobie wyszło to świetnie!
PS
Zdecydowanie jestem zwolenniczką mieszania stylów, zamiast szufladkowania ;)
Jesteś żywym dowodem na to, że własnego stylu szukamy całe życie, zmienia się on i ewoluuje, bo zmieniamy się my. Chciałam tylko powiedzieć, że piękna z Ciebie kobieta i świetny wpis :)
Bardzo fajne zestawienie, świetnie że jesteś coraz bliżej swojego prawdziwego stylu ;)
Bardzo dobry wpis, ja jestem na etapie przejściowym, sprzątania szafy, która się nie domyka i jest pełna rzeczy w których z różnych przyczyn nie chodzę grrrr. Dawniej kupowałam na wyprzedażach co popadło, bo tanio, bo ładne, bo świeci, bo czemu nie? Ciuchy kompletnie niedopasowane do mnie, z kiepskich materiałów, za małe lub za duże, czego ja w tej szafie nie miałam? Teraz omijam centra handlowe z daleka, robię porządek, bardzo mało kupuję a jeśli już to ciuchy lepsze jakościowo, głównie polskich firm przez internet, owszem może są i trochę droższe ale zamiast 10ciu byle jakich bluzek z sieciówki kupuję jedną a porządną, w której moja skóra oddycha i w której wyglądam dobrze i która zostanie ze mną na dłużej. Mniej więcej zdefiniowałam już swój styl chociaż jeszcze nie do końca, nie jest to łatwe zadanie w każdym razie ;)
Kiedy przeczytałam o tym że coś podkreśla twoje mocno rozbudowane łydki to moją pierwszą rekacją było – wut? gdzie niby te rozbudowane łydki? I przescrollowałam wpis żeby je odnaleźć. I wiesz co? Dalej nie wiem gdzie one się ukryły :). Nasze postrzeganie własnego ciała często jest przesadzone. Jesteś piękną kobietą, nie można Ci odmówić faktu posiadania mięśni :D, ale czym jak czym, że masz niezgrabne nogi to się nie musisz przejmować :D.
PS: Nie często zdarza mi się pisać komentarze, ale tak mnie zaskoczył ten fragment, że musiałam :)
Świetna zmiana! Wyglądasz super, masz fajnie dopasowane ciuchy, wszystko leży na Tobie świetnie. Jak mi tego brakuje. Widać, że jesteś wysoką kobietą. I szczupłą. U mnie problem jest taki, że jestem węższa na górze i mam rozłożyste biodra, więc ciężko mi dopasować ciuchy i wyglądać tak jak ty- na luzie i na miarę.
Ps. Świetny ten czarny garnitur. Osobiście wolę np. kolor granatowy, ale krój i styl super.