Na etacie pracowałam 4 lata, nie był to najlepszy okres w moim życiu. Męczyłam się, dusiłam, potrzebowałam zmiany. Tak narodził się mój pierwszy biznes (szerzej o nim pisałam tutaj), potem kolejny, a w międzyczasie też blog. Dla mnie praca na własny rachunek ma prawie same zalety i tyle plusów, że nie myślę nawet o powrocie na etat.
Wielu z Was ma jednak uzasadnione obawy przed wykonaniem pierwszego kroku, dlatego poprosiłam o wypowiedź Kasię Pszonicką, najbardziej przedsiębiorczą osobę w całej polskiej (pewnie i zagranicznej też) blogosferze. Kasia prowadzi blog o przedsiębiorczym stylu życia – TheOwner&Co., na którym znajdziecie sporą dawkę porad i inspiracji do bycia przedsiębiorczym…człowiekiem (nie tylko właścicielem firmy). Jeśli myślicie o założeniu własnej firmy, to cykl DIY Business jest obowiązkową lekturą.
Oddaję głos Kasi.
Własna firma marzy się większości z nas, ale zasmakowało jej relatywnie niewielu. Czy ty także chcesz otworzyć swój biznes, jednak zżerają Cię strach i wątpliwości? Spokojnie, wszystko przejdzie z czasem. Musisz tylko zrobić pierwszy krok, a już niebawem może staniesz się swoim własnym bohaterem.
Gdyby poproszono Cię o przypomnienie sobie najważniejszych zmian w twoim życiu, co by to było? Zakończenie edukacji? Pierwsza praca? Narodziny dziecka? Na pewno mógłbyś wymienić co najmniej kilka przełomowych momentów. Czytasz ten post i jesteś świadomy, że z większością zmian doskonale sobie poradziłeś. Gratulacje! Człowiek to zdolna bestia, której umiejętności przystosowania się często pozostają niedoceniane – najczęściej przez niego samego. Prowadzi to do sytuacji, w której niezmuszony przez okoliczności, nie wychodzisz poza strefę własnego komfortu. Pół biedy, jeśli strach przed zmianą objawia się w sferze nieszczególnie istotnej dla codziennej egzystencji. Jeśli jednak w grę wchodzą pieniądze, samorealizacja bądź bezpieczeństwo – konsekwencje bezczynności i poddania się losowi („niech się dzieje co chce”) mogą być dramatyczne.
Jedyną sferą, mającą związek ze wszystkimi trzema wcześniej wymienionymi wrażliwymi punktami naszego życia, jest działalność biznesowa. Potrafi dać – bądź zabrać – pieniądze i wynieść na szczyty samorealizacji – albo brutalnie sprowadzić na ziemię. Ryzyko diametralnej zmiany swojego życia na rzecz spróbowania czegoś, co zawsze chcieliśmy robić i uczynienia z tego swojej pracy jest niewątpliwie warte przekroczenia własnych granic. Tym bardziej, że może zapewnić bezpieczeństwo do końca życia za cenę przejściowych (czasem krótszych, czasem dłuższych) zawirowań. Jak się za to zabrać? Jak bezpiecznie przejść drogę zmiany od zera do bycia swoim własnym szefem (i bohaterem)?
O (zero) wątpliwości
Najlepiej byłoby, gdyby właśnie tyle towarzyszyło Ci już na samym początku. Pamiętaj jednak, by swoich wątpliwości nie ignorować, a racjonalnie je rozwiązywać. Nie wiesz, czy dasz sobie radę z formalnościami? Poproś kogoś o pomoc. Obawiasz się strat? Skalkuluj przedsięwzięcie tak, by je zminimalizować. Zrezygnuj z niepotrzebnych inwestycji, polub się z oszczędzaniem.
Bądź sobą!
Nie startuj z biznesem, który nie jest Ci bliski. Świetnie, że masz pomysł, który wydaje Ci się zaspokajać zaniedbywane dotąd na rynku potrzeby. Świetnie, że jesteś przekonany o jego opłacalności. Pamiętaj jednak, że czasem od z pozoru pewnego zysku ważniejsza jest pasja. Jeśli będą to Twoje pierwsze doświadczenia z działalnością na własny rachunek, ryzyko niepowodzenia znacznie zmaleje, jeśli będziesz robić coś, na czym się znasz i czemu możesz poświęcić się w całości.
Oddaj z siebie tak dużo jak możesz!
Naprawdę warto. Oczywiście nie znaczy to, że już na samym starcie powinieneś rzucić pracę – wręcz przeciwnie. Po prostu sprawdź, ile masz wolnego czasu i gdy już zdecydujesz się na realizację przedsięwzięcia, poświęć mu go w całości. Nie rozmieniaj się na drobne.
Hajs musi się zgadzać, ale nie jest najważniejszy
Najlepszym rozwiązaniem jest dokonywanie zmian w otaczającym nas świecie, usprawnianie go, ułatwianie życia innym. Jeśli Twoim jedynym celem będzie zarobienie pieniędzy – co zrobisz, kiedy ich nie będzie? Co zmotywuje Cię do przetrwania trudniejszych czasów? Porzucisz swój biznes? Wiadomo, że działalność musi się opłacać, ale na wszelki wypadek niech Twoim nadrzędnym celem będzie coś więcej niż tylko chęć zysku.
Ambicje trzeba czasem schować do kieszeni
Na początku, w zachwycie nad własnym pomysłem, może kusić cię chęć budowy drugiego Facebooka albo Amazona – nie tędy droga. Marzenia to miła sprawa, ale pamiętaj, by mierzyć siły na zamiary. Dużo łatwiej odnieść sukces, chcąc być latającą mrówką niż latającym słoniem. Zminimalizuj ryzyko porażki wyznaczając sobie mądre cele, które osiągniesz małymi krokami.
Teraz
To kluczowe słowo dla działania. Nawyk odkładania spraw na jutro hamuje zmiany, a przecież chcesz czegoś dokładnie odwrotnego, prawda? Wiedz, że nie musisz od razu napisać całego biznesplanu, czy brać kredytu na start. Po prostu zacznij przygotowania, zrób cokolwiek, byle teraz. Gdy przyzwyczaisz się do stawiania małych kroczków w czasie teraźniejszym – zamiast codziennie odkładać te większe na jutro – zanim się obejrzysz, odnotujesz na koncie pierwsze sukcesy!
Entuzjazm
Jeśli uda Ci się tak zaplanować działania, by Twój entuzjazm nie dość, że nie opadał, to jeszcze był podsycany przez różne wydarzenia (np. małe sukcesy) – spokojnie możesz uważać, że jesteś o krok bliżej od zwycięstwa!
Rozwój
Kiedy już wystartujesz, nigdy nie spoczywaj na laurach. Żyj zmianą, ciesz się nią, eksperymentuj. Udoskonalaj siebie, swój pomysł, swój biznes. Twoje przedsięwzięcie powinno rozwijać się przez cały czas jego trwania – tak samo jak Ty chcesz rozwijać się przez całe życie. Pamiętaj o tym, a wszystko pójdzie zgodnie z planem – zostaniesz swoim własnym bohaterem.
Oczywiście to tylko garść dobrych i na dodatek mało oryginalnych rad. Podobne słowa usłyszysz od każdego, kto odniósł sukces w biznesie. Prawda jest taka, że zanim zostaniesz swoim własnym szefem, czeka Cię droga składająca się z konkretnych kroków, np. zdefiniowania produktu, liczenia kosztów przedsięwzięcia, oceny rynku, testów i wielu innych rzeczy, które opisane i uporządkowane znajdziesz na moim blogu w serii postów Własna firma – krok po kroku.
Codziennie spotykam przedsiębiorcze osoby chcące wystartować z własnym biznesem i jedyne co robię, to ich do tego zachęcam. Gdy porównuję moje życie z czasów, gdy pracowałam w dużej korporacji i obecne, gdy zajmuję się małym biznesem, działam na rzecz kolejnych przedsięwzięć – wiem, że warto było spróbować obu form działania. Nie mam jednak wątpliwości przy jakim stylu życia chcę pozostać. Tobie również życzę takiej pewności, a przede wszystkim odwagi, by sprawdzić, które życie Ci odpowiada.
***
Post powstał w ramach projektu Between Us, który jest miejscem wspólnych przedsięwzięć, gościnnych postów, wywiadów i wszelkiego rodzaju akcji blogerskich. Jeśli macie jakieś sugestie odnośnie tematyki, bądź sami chcielibyście napisać post na łamach Kameralnej, piszcie na adres kontakt@kameralna.com.pl.
Bardzo dziękuję Kasi za to, że podzieliła się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem. Ciekawi mnie, czy ktoś z Was myśli o założeniu własnego biznesu. Jakie są Wasze największe obawy? Mam też pytanie do właścicielek/właścicieli firm, jakie rady dalibyście osobom planującym założyć własną działalność? Dajcie koniecznie znać!
45 komentarzy
Dorota, bardzo dziękuję za zaproszenie do udziału w projekcie Between Us!
Napisałam ten post z myślą o osobach, w których tli się myśl o działalności na swoim, ale jeszcze się wahają. Warto myśleć o takiej drodze, szukać w przyszłości okazji by jej spróbować. Uważam, że każdy z nas ma naturę przedsiębiorcy – czasem mocniej, czasem delikatniej stłumioną – której warto dać szansę, bo może ona odmienić nasze życie o 180 stopni!
Gdybym mogła jakoś pomóc czytelnikom Kameralnej, polecam się! Jeśli nie znajdziecie odpowiedzi na Wasze pytania na blogu, wypełnijcie proszę ankietę dla czytelników (tutaj: http://www.theowner.co/ankieta2015), podsuwając w niej tematy, o których mogę odpowiedzieć na blogu w formie postów. Na maile też staram się odpowiadać w miarę szybko :)
Trzymam kciuki za Wasze sukcesy! K.
Kasiu Twoja wiedza i doświadczenie są niezwykle cenne i bardzo cieszę się, że mogę Cię tutaj gościć. :)
Mnie powstrzymuje fakt, że nie mam zielonego pojęcia, jeśli chodzi o załatwianie spraw urzędowych, wypełnianie papierków, itd, ale przede wszystkim pesymizm, że większość biznesów nie wypala, to czemu mój by przetrwał. Pojawia się też wątpliwość w umiejętności, myśl, że wciąż nie znajduję się na takim etapie, by klienci chcieli korzystać akurat z moich usług. Nie jestem przedsiębiorczą osobą, więc ciężko byłoby mi wyjść na wyżej niż zero.
Gdy ja zaczynałam swoją przygodę z własną firmą, pracowałam równolegle na etacie. To było bezpieczne rozwiązanie, które polecam. Mogłam sprawdzić, czy biznes wypali, a jednocześnie miałam zapewnione bezpieczeństwo finansowe. Dla mnie kluczową sprawą w biznesie jest elastyczność. W dzisiejszych czasach warto szukać różnych sposobów zarabiania, nie tylko w ramach jednej wąskiej branży.
Blokotku spójrz na drugą stronę medalu – są też biznesy, które wypalają i trwają. Mój już trwa 9 lat. Dorta poniżej dobrze pisze – można zacząc swoją działalność gdy się pracuje na etacie i w bezpiecznych warunkach sprawdzać zapotrzebowanie klientów
Myśli myśli… ale się boi :) Ciągle musi się przekonywać i czytać takie fajne artykuły, które motywują i przekonują, że własna firma to nie koniec świata. Pomimo tej wskazówki „Teraz” u mnie jeszcze musi upłynąć trochę czasu zanim się wezmę za to.
W takim razie życzę Ci, żeby marzenia o własnej firmie się spełniły. :)
Ja mam jedną radę – wiem, że gdy teraz zakłada się działalności to przez dwa lata płaci się mniejszy ZUS. Wiele osób, które znam, kalkulując opłacalność swojego biznesu i licząc potencjalne koszty, liczy właśnie ten niższy ZUS, a to według mnie błąd bo te dwa lata miną bardzo szybko.
No i w ogóle osobom rozpoczynającym własną działalność najbardziej na świecie polecam kalkulator i ciągłe sprawdzanie tego, czy jest jakakolwiek szansa wyjścia na swoje.
Idealny czas dla mnie, zeby czytac takie posty. Mysle nad wlasna dzialalnoscia wlasnie w czasie po pracy na etacie i wlasciwie juz podjelam decyzje, zbieram srodki, powoli robie remont, jedyna rzecz ktorej sie boje to to, ze braknie mi zapalu w pewnym momencie albo inaczej 'odwidzi’ mi sie. Mimo to i tak mysle, ze warto. Jesli boisz sie poparzyc to nigdy sie nie ogrzejesz. Dziekuje za ciekawy tekst. Pozdrawiam
Trzeba pamiętać, że rozpoczęcie działalności to nie jest nieodwracalna decyzja. Można spróbować i jeśli okaże się, że biznes nie wypalił, albo to nie jest to, co chciałaś robić, zawsze możesz zamknąć/zawiesić działalność. Ze swojego doświadczenia wiem, że najtrudniejszy jest pierwszy krok, a potem koło zaczyna się toczyć. :) Powodzenia!
Dokładnie! Nietrudno się z tego wyplątać, więc czasem, aż szkoda nie spróbować!
Z ankiety, którą ostatnio przeprowadziłam na blogu wynika, że wiele osób ma podobne obawy – także nie jesteś sama :) Zawsze możesz w chwili zwątpienia poszukać osób, które czują podobnie i jest duża szansa, że się zmotywujecie do działania.
Plus do tego polecam posiadanie dalekiego planu, najlepiej w formie spisanej, umieszczonego w widocznym miejscu. Nic nie motywuje mnie tak jak obserwowanie, że ten mały kroczek, z którym „teraz” się bardzo męczę, doprowadzi mnie do celu, który bardzo chcę osiągnąć.
Przyznaję, bardzo chciałabym mieć coś własnego, niezależnego. Ale póki co nie mam na to pomysłu ani doświadczenia. Wierzę, że aby być dobrym szefem lub po prostu jednoosobową firmą (właścicielem i pracownikiem w jednym), trzeba się znać na tym, co się robi. Jestem jeszcze młoda, może kiedyś przekonam się, co mogłoby to być i uda mi się :) Moim marzeniem zawsze był własny gabinet kosmetyczny, ale za mało w siebie wierzę. Może to jest właśnie powód, dla którego nie powinnam zabierać się za własny biznes.
Spokojnie, ja też w siebie i w moje pomysły nie wierzyłam tak gdzieś do 24 roku życia. Wylądowałam wtedy w pracy w korporacji, trochę mną wstrząsnęło i teraz już jest super :) Wszystko w swoim czasie, ale jak masz gdzieś z tyłu głowy głos który mowi Ci „biznes jest dla Ciebie” to nie ignoruj go! Po prostu posłuchaj gdy nadarzy się okazja :)
Kasiu świetne rady! Jak zwykle :) Tematyka biznesu zawsze jest dla mnie interesująca. Ja bym dodała ogromną determinację. Bez tego nie przetrwamy nawet kilku miesięcy. Wiadomo początki są trudne, ciężko zarobić nawet na ZUS. Jeśli nie będziemy wystarczająco zdeterminowani to nie poradzimy sobie z problemami i gorszym okresem.
Tak jest! Determinacja to moja ulubiona cecha ludzi przedsiębiorczych! :)
Kasiu super motywujacy wpis. Dalas mi do myslenia ta latajaca mrowka vs latajacym sloniem. Pozdrawiam serdecznie beata
Dzięki Beata! Cieszę się, że Ci się spodobał :)
Bardzo interesujący i ciekawy post. Myślę, że osoby, które planują założenie własnej działalności gospodarczej poza przygotowaniem biznes planu, z uwzględnieniem swoich pomysłów, obaw, wszelkich zastrzeżeń. Warto aby na początku przede wszystkim zapoznały się z prawem podatkowym i określiły formę opodatkowania dla swojej firmy. Oczywiście nie trzeba tego robić samemu, nawet bym zalecała skorzystać z pomocy biura rachunkowego, które pomoże nam wybrać właściwą formę opodatkowania konkretnie pod naszą działalność. W taki sposób, aby było to z korzyścią dla nas, tak aby też finansowo w ogólnym rozrachunku było to dla nas opłacalne.
Myślę nad własną działalnością, ale nie zbiera mi się do jej otworzenia. Nadal rozmyślam co i jak, odkładając decyzję na później bo to jednak kolejny miesiąc bez opłat. (śmiech) Czas leci, a człowiek mimo czytania nadal w kropce. Choć może tym razem łatwiej będzie podjąć decyzję. :)
Co jakiś czas uderza mnie to, że wiele osób utożsamia początek prowadzenia projektu biznesowego z założeniem działalności i opłatami. Nic bardziej mylnego! Wiem, że na różnych rzeczach można chcieć zarabiać i różnie początek może wyglądać, ale naprawdę dużo rzeczy można zrobić zanim zacznie się ponosić koszty. Np zbudować blog, strone internetową, znaleźć klientów na spotkaniach networkingowych czy wśród znajomych, przeprowadzić testy, zrobić sobie sesję wizerunkową, zbudować listę mailingową. A na koniec jak już wszystko będzie gotowe, będziesz o swoim biznesie wiedzieć coś więcej, ruszyć do klientów z ofertą – wtedy gdy zaprojektujesz swoją działalność tak, by przychody pokrywały koszty. Polecam takie spojrzeniem, bo to takie małe kroczki do sukcesu i realizacji planu :) Trzymam kciuki za sukcesy! K.
Zawsze chciałam pracować sama na siebie. Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie pełen pomysł, oczywiście wpisuje się w moje zainteresowania, pasje. Jednak ten pierwszy krok najtrudniejszy, boje się po prostu zaryzykować. Ale przyznam, że przeczytałam twojego posta i zmobilizowałaś mnei żeby ruszyć z miejsca małymi kroczkami do celu.
Dokładnie o to chodzi, by zacząć małymi krokami realizować swoje marzenia. Niech to będzie na przykład kurs, staż w firmie z interesującej Cię branży, zbieranie informacji, przeglądanie ofert konkurencji itd. W pewnym momencie będziesz na tyle pewna siebie, by podjąć decyzję. Powodzenia! :-)
Małe kroczki to podstawa! Skoro masz już pomysł to myślę, że seria DIY Business jest dla Ciebie. Poczytaj sobie, szczególnie posty początkowe np. ten o testach i daj znać jak będziesz miała jakies pytania! :)
Właśnie wczoraj tak szybko sobie ja przejrzałam. Muszę dzisiaj się bardziej w to wdrożyć. Aż mi głupio, bo polubiłam twojego bloga jakiś czas temu i rzeczywiście miałam go przejrzeć i całkiem zapomniałam, ale dzięki Kameralnej zabiorę się za to.
Jeśli będę miała pytana to na pewno napiszę. Dzięki
Jeśli towarzyszy nam pasja i silna wiara w to, co chcemy robić to samo będzie nas pchało w kierunku realizacji planów. Trzeba czuć i będzie flow ;)
Jeżeli faktycznie to, co robimy sprawia nam przyjemność i mamy do tego jakiś dryg – warto próbować. ;) Zresztą, wtedy machina zdaje się sama napędzać!
Z przyjemnością przeczytałam, dajesz kopa do myślenia. Ja się już zasiedziałam na etacie, to już mija 12 rok… ale lubie to, nie ukrywam. Cięzko było wrócić po urlopie macierzyńskim, tak wiele wątpliwości, zachamowań, znowu gonitwy. Ale wróciłam i chyba jestem zadowolona. Ale czasem tak myśle aby to rzucić…w cholerę… zrobić coś dla siebie. Pierwsze co robię wyłącznie i ja i dla siebie przede wszystkim to mój blog, ale myślę co dalej, więcej, mocniej….
Blog i dla mnie jest takim miejscem, na którym mogę się realizować twórczo. :) Jeśli praca na etacie Ci odpowiada i lubisz to, co robisz, to świetnie, nie ma co jej zmieniać na siłę! Zmiana musi wypływać z Ciebie. :)
Świetny i bardzo inspirujący tekst, który pozwala na bliższe poznanie tego świata i cennych porad :)
Mam nadzieję, że kiedyś będę miała własny biznes, ale nie wszystko od razu. Teraz zaczynam sprawdzać ile mogłabym zarobić na tym co chcę robić. Mam zamiar najpierw pracować na umowy zlecenie/o dzieło, a później, gdy będę miała stałych klientów i mniej więcej stabilne zarobki zacznę poważniej myśleć o firmie. Chcę mieć najpierw świadomość ile mogę zarobić i czy w razie założenia własnej działalności nie zeżre mnie ZUS. :)
Mądre podejście. Niestety ZUS-y i podatki w naszym kraju są wysokie, dlatego dobrze zrobić takie rozeznanie wśród klientów, by upewnić się, że nie będziemy dokładać do firmy (choć to na początku czasem jest konieczne).
Widzę, że mamy podobne podejście do życia. Nigdy nie byłam na etacie, no może w całym swoim życiu z rok. Nie umiem inaczej i uwielbiam mieć własną firmę. Pracować sama dla siebie, choć finansowo wiadomo różnie. Ja bym generalnie uważała przy doborze wspólnika i na wysokość kredytu na start, jeśli taki mamy w planach. A tekst bardzo inspirujący.
Podpunkt 'teraz’ bardzo do mnie trafił bo mimo że nie mam własnej firmy organizacja w życiu studenta i niepełnoetatowego pracownika jest koniecznym elementem życia!
Chyba najbardziej z całego tekstu utożsamiam się z punktami „teraz” i „rozwój”. Jeżeli wszystko zaczniemy odkładać na nieskończone jutro, to mimo wielkiego zapału, chęci, super pomysłów nie zdziałamy nic. Jeżeli my tego nie zaczniemy, to nikt tego za Nas nie zrobi. „Teraz” to najważniejsza (dla mnie) informacja. Nawet jeśli nie chodzi o własny biznes, ale samorozwój, a nawet sprawy dnia codziennego. Od dzisiaj do poniedziałku mam wolne i jeszcze wczoraj myślałam, planowałam co ja to nie zrobię. Dzisiaj klops – zero weny, zero chęci, zero wszystkiego. Po tym tekście może nie poczułam cudownego ozdrowienia z tych moich zer, ale wiem, że jeżeli nie wstanę, nie zrobię, to będzie mnie to męczyć cały czas. Dlatego czuję się zmotywowana i zabieram się za realizację swoich planów. TERAZ. MIMO WSZYSTKO.
Cieszę się, że tekst Cię zmotywował do działania, pamiętaj, że odpoczywać też trzeba umieć. Sama łapię się na tym, że gdy mam wolne kilka godzin, albo weekend, to dręczą mnie uporczywe myśli, że powinnam coś już zrobić, by nadrobić zaległości. W sumie te zaległości się nigdy nie zmniejszają, bo człowiek ma dużo planów/marzeń/celów, których być może nigdy nie zrealizuje. Ważne by działać małymi krokami (o których Kasia pisze w swoim poście) i nie katować się, gdy mam ochotę zwyczajnie poleniuchować. Życie to nie jest osiąganie wielkich celów, ale pokonywanie drobnych schodków na drodze rozwoju. Także Moja Droga, daj sobie chwilę wytchnienia! :)
Delikatnie mnie przejrzałaś Dorota :) Faktycznie od jakiegoś czasu uczę się odpoczywać na nowo. I uwierz, cieszę się jak dziecko, kiedy wiem, że w końcu mogę przysiąść z książką bez wyrzutów sumienia. I tak też zrobię…tylko później :)
Na szczęście moje plany na te kilka dni nie są wyczerpujące, powiedziałabym nawet, że przyjemne, więc obiecuję się nie przepracować i dać sobie więcej luzu ;)
Dziękuję :*
Dobry wpis dla mnie! Podjęłam decyzję o założeniu własnej firmy, ale urzędowo jeszcze ten moment przesuwam. W tej chwili mam gotowy produkt, który trzeba opisać, obfotografować itd. W tym lub następnym tygodniu wszystko wyjaśnię u nas na blogu. Póki co zdradzę jedynie tyle, że znalazłam produkt, który będzie połączeniem mojego doświadczenia, wykształcenia i zainteresowań, a „przy okazji” nie ma go jeszcze w Polsce! :) Połęczenie idealne, zobaczymy, jak się sprawdzi w praktyce :)
Trafiłam jeszcze raz na ten post dzięki karoLINKOM na blogu pasjekaroliny.pl i aż się do siebie uśmiechnęłam jak zobaczyłam mój powyższy komentarz, bo od tygodnia sklep jest już otwarty :) a ten „tajemniczy” produkt to zaproszenia ślubne (choć nie tylko) drukowane na bawełnianej tkaninie
Mam nadzieję, że mój plan po studiach wypali i stanę się latającą mrówką i swoim bohaterem.
Te rady to taki głos rozsądku i głaskanie po głowie, żeby uspokoić panikę. Na pewno kiedyś założę własny biznes- nie wysiedzę długo w jednej pracy, kiedy mój manager podcina skrzydła i nie daje możliwości rozwoju. Własny biznes to wyzwanie, i na pewno się go kiedyś podejmę. Naprawdę fajny wpis :)
Gdzieś tam po cichu pewnie marzy nam się praca na własny rachunek. Zobaczymy po skończeniu studiów jak to się rozwinie.
Geńialny wpis! Kasia podzieliła sie z nami niby oczywistościami ale czasami to nie sama informacja jest wazna ale sposob jej przekazania:)
Ja uważam, ze to naprawde bardzo, bardzo wartościowy wpis:) Dziekuje:)
Chciałabym kiedyś otworzyć swój gabinet psychologiczny. Szkoda, że muszę z tym jeszcze tyle czekać…
Piękny artykuł Doroto. Od siebie dodam, że przy startowaniu z biznesem baaardzo pomogła mi w 1 książka (Sekrety 12 sposobów jak zdobyć pieniądze na firmę).
Z pewnością i wielu innym przedsiębiorczym i ambitnym osobom ta książka pomoże