fbpx

Jak to jest z tą jakością? Część 1

by Dorota Zalepa
45 komentarzy

W Wigilię 1924 roku w Genewie odbyło się spotkanie największych producentów żarówek, którzy postanowili skrócić cykl życia żarówki z 2500 do 1000 godzin, zmuszając tym samym konsumentów do częstszych zakupów. Historia stała się głośna za sprawą francusko-hiszpańskiego dokumentu, który ujawnił tzw. spisek żarówkowy. W filmie podano przykład żarówki, która pali się nieprzerwanie w straży pożarnej w Livermore w Kalifornii, od ponad 100 lat!

 

Planowane postarzanie jakości produktów

 

Planowane postarzanie jakości produktów to efekt celowej polityki wielkich koncernów produkujących sprzęt AGD/RTV, komputery, samochody, ubrania. Produkty zaprojektowane są tak, by przestały działać tuż po okresie gwarancji. Wszystko po to, by zmusić klienta do ponownego zakupu i nakręcić sprzedaż.

 

Wiele osób zachwyca się jakością elektroniki, czy odzieży sprzed 15-20 lat. Wiele urządzeń służy bez problemu po dzisiejszy dzień, a nawet jeśli zepsują się drobne podzespoły, w łatwy sposób możemy je wymienić, bez potrzeby oddawania ich do serwisu. Obecne sprzęty są tak stworzone, by utrudnić użytkownikowi samodzielną naprawę. Często nie mamy możliwości wymiany baterii, drobnych części bo są one scalone z większą całością, tak jest na przykład w laptopach, których naprawa niejednokrotnie się nie opłaca.

Dobrym przykładem są także drukarki. Ceny materiałów eksploatacyjnych, czyli tuszów i tonerów, często przewyższają cenę samej drukarki. Klient kupuje drukarkę w przystępnej cenie, a potem wydaje fortunę na tonery. Firmy montują w tonerach specjalne chipy, byśmy nie byli w stanie zużyć ich do końca. Drukarka wstrzymuje pracę w momencie, kiedy toner nie jest do końca opróżniony. Naprawa drukarki to również sprawa zupełnie nie opłacalna.

Nie dziwi mnie fakt, że żywotność baterii w telefonach komórkowych wystarcza na 24 miesiące, czyli tyle ile trwa gwarancja, po tym czasie musimy wymienić telefon na nowy model, pomimo tego, że elektronika działa bez zarzutu. Apple wyprowadził na rynek iPoda nano 1G, w którym przegrzewała się bateria, co znacznie skróciło jej żywotność. Skończyło się procesami sądowymi wszczętymi przez niezadowolonych klientów.

 

A co z odzieżą?

 

Problem fast fashion, czyli szybko zmieniających się trendów, jest przyczyną nie tylko zatruwania środowiska oraz eksploatowania jego naturalnych zasobów, ale także przyczynia się do wykorzystywania pracowników na Dalekim Wschodzie. W kwietniu 2013 roku nieopodal Dhaki w Bangladeszu runął ośmiopiętrowy budynek. W katastrofie zginęło ponad 1100 osób. W budynku znajdowały się m.in. szwalnie wielkich koncernów odzieżowych – Primark, Benetton, Mango, a nawet LPP. Lucy Siegle autorka książki To Die For. Is Fashion Wearing out The Word, opowiada o drastycznych skutkach szybkiej mody. Wysypiska gnijącej bawełny, tony marnującej się odzieży, zużywanie ogromnych ilości wody do produkcji włókien, a przede wszystkich głodowe stawki i nieludzkie warunki pracy pracowników szyjących odzież. Wszystko po to by obniżyć koszty produkcji, byśmy mogli pozwolić sobie na kupowanie znacznie większej ilości ubrań.

 

Kiedyś w branży modowej istniały 2-4 trendy zmieniające się wraz z porami roku, dziś jest ich aż 52! Producenci nie uzupełniają bieżącej kolekcji, wciąż pojawiają się nowe. Musimy działać szybko, jeśli nie kupimy jakiejś upatrzonej rzeczy zaraz po jej premierze w sklepie, za chwilę jej już nie będzie. Co tydzień sieciówki dostarczają nam nowe wzory. Czy ta odzież jest dobrej jakości? A skąd! Inaczej nie moglibyśmy sobie na nią pozwolić. Lepsze gatunkowo materiały są droższe, co wpływa na cenę końcową produktu. Sweter z kaszmiru, czy sukienka z jedwabiu nigdy nie będą tanie.

 

Swoją drogą macie jeszcze jakieś ubrania sprzed kilkunastu-kilkudziesięciu lat? W mojej rodzinie uchowały się spodnie jeansowe Wranglera sprzed 30 lat, które nadal są w bardzo dobrym stanie. Zaglądając do szaf naszych rodziców, czy dziadków możemy natrafić na rzeczy, które nie mają poskręcanych szwów, odlatujących guzików, przetarć, zmechaceń i nadal cieszą oko. Są po prostu świetnej jakości. Nie zastanawia Was dlaczego koszule, T-shirty, czy swetry, które możemy dostać w second-handach, mimo że liczą sobie kilkanaście lat, są w lepszym stanie od rzeczy kupionych kilka miesięcy temu? Obecnie mamy bardzo jednorodną modę, trudno o finezyjne, bardziej skomplikowane kroje, wszędzie pełno bezkształtnych, prostych fasonów, które nie wymagają specjalnych kwalifikacji.

 

Zaczęła liczyć się ilość, nie jakość. Specjaliści od reklamy i marketingu pracują nad tym by wytwarzać w nas nowe potrzeby zakupowe, byśmy chcieli podążać za modą. Jakość zajmuje miejsce daleko w tyle. To co było modne kilka miesięcy temu, dziś jest już passe.

 

Czy możemy coś zrobić, by walczyć z fast fashion?

 

Tak naprawdę nie mamy bezpośredniego wpływu na warunki w jakich szyje się odzież. Nie mamy też bezpośredniego wpływu na politykę koncernów odzieżowych nawet jeśli zaczniemy bojkotować ich działania, ale możemy poprzez nasze wybory zacząć kształtować na nowo rynek odzieżowy. Kupując mniej i bardziej świadomie. Wybierając odzież jak najlepszej jakości dajemy sygnał producentom, że nasze potrzeby się zmieniają. Dzięki sięganiu po dobrej jakości rzeczy, czyli uszyte z dobrych materiałów, starannie wykończone, mamy gwarancję, że posłużą nam dłużej i nie rozpadną się po pierwszym praniu. Warto podszkolić się w materiałoznawstwie i nauczyć się czytać metki. Nawet marki ze średniej i wysokiej półki cenowej, które chwalą się dobrą jakością, mają w swojej ofercie ubrania wykonane z poliestru i akrylu, a ich cena wcale nie jest mniejsza od tych wykonanych z naturalnych tkanin. Dlatego tak ważne jest sprawdzanie składu materiałów. Musimy wyjść z błędnego myślenia, że im więcej będziemy mieli ubrań, tym lepiej będziemy się prezentować. Wręcz przeciwnie, duża ilość ubrań, szczególnie kiepskiej jakości, przytłacza, pozbawia nas kreatywności, co więcej, nadwyręża nasz budżet. Lepiej w sezonie kupić jedną – dwie rzeczy droższe, które posłużą nam kilka lat, niż dziesięć, które nie przetrwają roku.

 

Czy to znaczy, że mamy omijać sieciówki?

 

Mam swoje ulubione sklepy, w których natrafiam na starannie wykończone produkty z naturalnych materiałów, ale zaglądam też do sieciówek. Gdybyśmy chcieli wybierać marki, które stosują zasady uczciwego handlu, musielibyśmy bardzo ograniczyć nasze wybory zakupowe. W internecie dostępne są listy firm, które szyją zgodnie z zasadą fair trade. Swoją drogą otrzymanie takiego certyfikatu wiąże się z dużymi opłatami, na które małe firmy nie mogą sobie pozwolić. Wokół produktów ekologicznych, naturalnych także tworzy się biznes, na którym ktoś chce zarobić.

 

Przeciętny konsument, który chce zaspokoić potrzebę zakupu płaszcza, nie będzie zadawał sobie aż takiego trudu, by sprawdzić, czy przypadkiem firma produkująca odzież nie przerzuciła części produkcji na Daleki Wschód, a dopiero końcowy etap produkcji znajduje się w Europie. Zresztą, to że odzież produkowana jest w Chinach, które są technologicznie znacznie bardziej rozwinięte, niż niejeden kraj w Europie Zachodniej, nie oznacza, że odzież będzie kiepsko wykonana. Warto jednak wprowadzić zasady slow fashion, mówiące przede wszystkim o jakości i ograniczeniu posiadanych ubrań, do tych, które naprawdę lubimy.

 

*

Dzisiejszym tematem rozpoczynam cykl postów o jakości. Jest to temat niezwykle obszerny, dlatego postanowiłam podzielić go na kilka części. Przewiduję trzy, ale w trakcie może okazać się, że będzie ich więcej. W następnym odcinku cyklu zajmiemy się materiałami.

Jestem ciekawa czy macie w swoich domach sprzęty, czy odzież, która liczy sobie kilkanaście lat? Jakiej jest jakości? Czy nadal działa? Dajcie znać, czy zwracacie uwagę na skład materiału podczas zakupów ubrań, może macie jakieś sposoby, by sprawdzić jakość odzieży jeszcze w sklepie?

 

W ramach cyklu dotyczącego jakości ukazały się następujące posty:

 

 

 

Jeśli post okazał się przydatny, będzie mi bardzo miło, jeśli podzielcie się nim ze znajomymi korzystając z przycisków poniżej. Dziękuję! :)

Jeśli podobał Ci się wpis, proszę udostępnij go dalej. Dziękuję! :)




45 komentarzy

PrettyBusiness 19 listopada 2015 - 19:20

Polecam film The True Cost. Osobiście chciałabym wydawać więcej pieniędzy na lepsze jakościowo ubrania i myśle, że nie tylko ja jednak prawda jest taka, że przeciętnego Polaka ledwo stać na sieciówki.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 20 listopada 2015 - 10:18

Często jest tak, że w sklepie obok sweterków akrylowych wiszą bawełniane, czy wiskozowe w tej samej cenie. Więc nie jest to regułą, że te lepsze jakościowo będą droższe. Można pobuszować po second-handach, portalach aukcyjnych, ja zawsze staram się wyłapywać dobre okazje. Niemniej powinniśmy kupować najlepszą jakość na jaką nas stać. :)

Odpowiedz
PrettyBusiness 20 listopada 2015 - 15:50

Super. Od teraz będę czytać metki :)

Odpowiedz
Karolina Gie 19 listopada 2015 - 20:22

Ja miałam spodnie mojej mamy – wynosiła je ona, ja i moja siostra. Gdyby nie to, że już zaczęły tracić kolor to ich stan (szwy, sam materiał) nadal byłby idealny. To były najlepsze spodnie jakie miałam, choć też miały 30 lat w momencie, gdy ja zaczęłam je nosić…

Odpowiedz
zakreconykot 19 listopada 2015 - 20:33

kiedyś w jednej sieciówce często kupowałam odzież, aktualnie jakość w tym samym sklepie jest fatalna. Niestety nie w każdym mieście jest sklep z dobrej jakości ciuchami nie mówiąc o tym że mało kogo stać na takie kwoty. Inna sprawa że dosyć zdarza mi się kupić „made in China” a jednak fajnie wykonane i zazwyczaj z bawełny :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 20 listopada 2015 - 10:39

To, że odzież jest z metką made in China nie oznacza od razu, że jest gorszej jakości. Produkcja praktycznie przeniosła się do Chin i to nie tylko odzieży, ale przecież elektroniki także. Zarzuty dotyczące wykorzystywania pracowników firm odzieżowych krążą głównie wokół Bangladeszu i Kambodży, choć w Chinach też są fabryki,w których nie przestrzega się praw pracowników, była głośna sprawa z fabryką produkującą części dla Apple. Nie przestaniemy nagle kupować produktów z metkami „made in China”. Możemy jednak stawiać na jakość, by rzeczy, które kupujemy służyły nam jak najdłużej.

Odpowiedz
Naturally in love 19 listopada 2015 - 21:07

Głosujemy wyborem. Wybierając jak najlepszej jakości odzież i w miarę możliwości produkowaną zgodnie z zasadami Fair Trade pokazujemy, że nie chcemy kupować badziewia, które szybko nie będzie się nadawało do użytku. Sama staram się sięgać po rzeczy produkowane przez małe marki, szyjące w Polsce. Niestety wielu osobom nie wytłumaczy się, że kupienie jednej droższej rzeczy, zamiast kilku bardzo tanich, jest lepsze, bo taka rzecz posłuży nam na dłużej. Niestety obserwuję ludzi w moim najbliższym otoczeniu, które nie myślą o tym jakie są konsekwencje rozbujałego konsumpcjonizmu i dla nich najważniejsze jest to by mieć jak najwięcej. Super, że o tym piszesz.
Czekam na kolejne posty o jakości z niecierpliwością. :)

Odpowiedz
Alexandra 19 listopada 2015 - 21:11

U mnie jest tak, że kupuję często w sieciówkach, ale nigdy bezmyślnie. Nigdy nie miałam problemu nadmiarem zakupów, a raczej miewałam z brakiem spójności w szafie. Od jakiegoś czasu pracuję nad tym. Określiłam swoj styl, zrobiłam analizę kolorystyczną i na tym syaram się bazować. Nawet kupując w sieciówkach sprawdzam jakość. Kupuję taką jakość na którą aktualnie mnie stać więc o 100% płaszczu z wełny póki co sobie marzę :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 20 listopada 2015 - 10:57

A mi się udało w ubiegłym roku dostać płaszcz firmy Maxima za 150 zł, który zawiera 80% wełny i ma podszewkę z wiskozy! Ale to był jedyny taki strzał w moim dotychczasowym życiu. Po prostu właścicielka butku zwijała interes, sezon na płaszcze się skończył i chciała pozbyć się stanów magazynowych.

Odpowiedz
Wiola Starczewska 19 listopada 2015 - 21:38

Oglądałam te dokument. Było w nich jeszcze o rajstopach, w których nie puszczają oczka. To moje marzenie, bo zwykle nowe rajstopy zakładam raz, naprawdę. Po pierwszym dniu zwykle puści oczko i lipa. Czasem nawet już podczas zakładania.

Odpowiedz
Ruda 20 listopada 2015 - 10:16

Znam ten problem, rajstopy to dla mnie najdroższe ubrania, bo są praktycznie jednorazowe. Mam dwa sposoby, aby trochę zwiększyć żywotność rajstop:
1. (wypróbowany przeze mnie) – zaczęłam kupować rozmiar większy. Dzięki temu rajstopy nie są tak naciągnięte,
2. (przeczytany na forach i jeszcze nie wypróbowany) – wkładanie rajstop do zamrażalnika oraz spryskiwanie ich lakierem (gdy już są na nogach).

Odpowiedz
Łukasz 19 listopada 2015 - 21:57

Bardzo fajny wpis.
Choć warto wspomnieć, że niejednokrotnie można kupić lepsze ubrania/sprzęt, tylko są one znacznie droższe. Ale kierowanie się ceną też jest zawodne. Trzeba być niemalże ekspertem od wszystkiego. Tak samo przy wyborze materiału, bo przecież można znaleźć znaczne różnice w jakości wykonania tkaniny powstałej z tego samego włókna. :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 20 listopada 2015 - 10:54

Dokładnie! Bawełna bawełnie nie równa, nie raz już przekonałam się o słabej jakości T-shirtów bawełnianych, które po pierwszym praniu nadawały się wyłącznie jako ściereczki do mycia okien. Wysoka cena nie jest gwarantem jakości, człowiek z czasem dochodzi do większej wprawy i już podczas oględzin w sklepie może zorientować się w jakości odzieży. Jeśli chodzi o elektronikę, mój mąż się na niej zna, więc nie mam obaw, że wybierze kiepski sprzęt.

Odpowiedz
Świnka 19 listopada 2015 - 22:26

To jest po prostu skandal, że tak się dzieje…. :/ Moja Babcia ma żelazko, które przebiło 4-5 modeli, które my mamy w domu :/. Ale dobrze, że temat minimalizmu i świadomych wyborów jest teraz taka modna! :)

Odpowiedz
Aleksandra Szczęsny 19 listopada 2015 - 23:13

Moja mama posiada skórzaną kurtkę, w której chodzi juz od 20 lat (!), zarówno jesienią i wiosną i dopiero jakieś dwa sezony temu zaczęły się pojawiać na niej oznakiwieku… Podobnie babcia posiada kozaki, które liczą sobie taki wiek. Każdego roku jestem pod wrażeniem tego, że te ubrania mogły przetrwać tak długi czas. Sama od niedawna zaczęłam zwracać uwagę na skład i jakość materiału, mam nadzieję, że też będę mogła pochwalić się takimi „zdobyczami”, jak na razie posiadam kurtke, zimowa, która dobrze służy mi od około 5 lat. Kosztowała swoje, ale biorąc pod uwagę jej wiek, gdybym co rok albo dwa lata miała kupować nowa kurtkę – juz wychodzę na plus. Czekam na kolejne części tej serii, dobrze że podeszłaś do wstępu w taki sposób :) Pozdrawiam!

Odpowiedz
basinkaa 20 listopada 2015 - 09:00

Doroto a ja chciałam Ci dziś powiedziec że jest to Twój chyba najlepszy do tej pory tekst, nie obraź się za to stwierdzenie:) jest rzetelny, spójny i naszpikowany samymi trafiającymi w sedno informacjami, wychodzisz poza strefę fashion i to mi się podoba, bo jest o elektronice czy innych rzeczach. Poruszasz wiele ważnych kwestii dotyczących „konsumpcji” wogóle. Widać że przygotowałaś sie do niego dłużej co w moim mniemaniu zasługuje na duże brawa.:) Nie jestem jakimś ekspertem ale chciałam Ci to napisać żebyś nie rezygnowała z tego typu tekstów:)
Pozdrawiam

Odpowiedz
Dorota Zalepa 20 listopada 2015 - 10:43

Dzięki Basinkaa! To prawda ten teks powstawał kilka dni, jeśli nie tygodni. Złożyło się na niego wiele informacji, które udało mi się zebrać, przeczytać, obejrzeć. Trochę ostatnio zwolniłam z publikacją na rzecz właśnie takich tekstów. Bardzo mi miło, że to dostrzegłaś. :)

Odpowiedz
love-your-life.pl 20 listopada 2015 - 09:32

przeciętny sklep LPP każdego dnia ma dostawę, czasem składają się one z 30 kartonów ciuchów.

Odpowiedz
Ruda 20 listopada 2015 - 10:35

To naprawdę świetny wpis, choć myślę, że dla osób, które w ogóle nie zastanawiają się nad pojęciem „konsumpcjonizm” będzie brzmiał jak jakiś artykuł z serii „ogólnoświatowy spisek”. Sama zresztą, kiedy rozmawiam o tych kwestiach z innymi ludźmi, to dostaję zwrotną wiadomość: „Bez przesady”. A może własnie przesadzajmy? Nikt kupujący w sieciówkach, które wykorzystują pracę niewolniczą nie uważa się za element systemu. Nikt nie chce myśleć, że to jest niedopuszczalne. Żyjemy sobie w środku cywilizacji i nie interesuje nas cierpienie i i śmierć innych osób. Nikt nie pomyśli, że tam gdzieś, w jakimś dalekich krajach żyją ludzie, również dzieci, którzy muszą pracować po kilkanaście godzin dziennie bez szansy na lepszy los, lub mieszkają na śmietnikach z sprzętem elektronicznym i szukają metali, które później przetapiają i sprzedają, aby żyć. Oni nie mają wyboru, muszą jakoś żyć, muszą truć się oparami, które powstają podczas przetapiania metalu i pić wodę, która jest zatruta tymi metalami. A my tylko kupujemy komputery.
Oczywiście – jedna osoba nic nie zmieni, ale każda społeczność składa się z pojedynczych osób. Taki trywialny przykład: od wielu lat staram się nie używać jednorazowych toreb w sklepach. Nawet, gdy zapomnę swojej torby – biorę jedzenie do ręki i niosę do domu. Wiele razy słyszałam: no, bez przesady, co to za różnica dla środowiska, ta jedna torba. A to wcale nie jest jedna torba. To jest, powiedzmy, średnio 3 torebki dziennie (dwie w sklepie spożywczym, jedna w warzywniaku, nie liczę większych zakupów, czy zakupów ubraniowych). Pomnóżmy to przez 365 dni, wychodzi 1095 torebek w roku, a to i tak liczba zaniżona.
Podobnie jest z wieloma produktami, które kupujemy bez przemyślenia, w nadmiarze. Przecież ktoś za to musi zapłacić – to nie jest świat bez konsekwencji – my tylko przerzucamy koszt na najbiedniejszych tego świata i prawdopodobnie na przyszłe pokolenia.

Odpowiedz
My Living Space 20 listopada 2015 - 12:03

Kurczę ja też jakoś zniesmaczona jestem, od kiedy zaczęłam sprawdzać metki. Szukam sukienki, małej czarnej, klasyk, który ma mi służyć na lata. Przeglądam strony internetowe Tatuum, Solar, Promod. Ceny jak na moją kieszeń wysokie, a skład to głównie poliester…. :(

Odpowiedz
Monika Fiszer 20 listopada 2015 - 14:41

a no właśnie, w zalando ostatnio szukałam w zakładce płaszczy wełnianych i dwa z nich w tej zakładce nie miały nawet pół procenta wełny

Odpowiedz
Dorota Zalepa 22 listopada 2015 - 15:27

Rozumiem, bo ja też szukam małej czarnej, którą będę mogła nosić cały rok. W sumie mam upatrzony jeden model, skandynawskiej firmy odzieżowej Cream, ale cały czas czekam, bo jednak wydatek nie jest mały. Grunt to podejść do tematu na spokojnie i nie kupować na siłę. :) Marki, które wymieniłaś lubię, ale też mają w swojej ofercie poliestrowe i akrylowe egzemplarze.

Odpowiedz
Grzegorz Deuter 20 listopada 2015 - 12:41

Kiedyś widziałem, jak robią jeansy, po produkcji przed sprzedażą wrzucają je do ogromnych pralek razem z kamieniami, żeby uzyskać oczekiwane efekty postarzania już na starcie :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 22 listopada 2015 - 15:29

Tak, tylko w przypadku jeansów, ten efekt postarzania jest akurat pożądany. Niemniej jeansy kiedyś były bardziej wytrzymałe.

Odpowiedz
Monika Fiszer 20 listopada 2015 - 14:40

Poruszyłaś temat rzekę, oczywiście jakość rzeczy wykonanych jeszcze kilkanaście lat temu była znacznie lepsza. Teraz większość produktów jest jednorazowa, lub do kilkurazowego użycia. Boleję nad tym, ale z zainteresowaniem będę obserwować Twój cykl o jakości, bo pewnie dowiem się wielu nowych dla mnie rzeczy

Odpowiedz
by Kamila 20 listopada 2015 - 15:46

Ja w swojej szafie nie mam ubrań, które mają po kilkanaście lat, ale za każdym razem jak wracam do domu rodzinnego, widzę mamę czy babcię, które krzątają się w ubraniach, które znam jeszcze z dzieciństwa to nie mogę się nadziwić. Większość moich ubrań, nawet jeśli niekoniecznie tanich, znacznie szybciej się zużywa. Dopiero niedawno zaczęłam śledzić tematykę materiałów i jakości…Powoli jakość staje się tym do czego chcę dążyć nie tylko w kwestii ubrań. Od dawna staram się być jakość przemawiała za moimi relacjami z ludźmi, relacją z samą sobą, z jedzeniem i każdym innym aspektem życia. Sprawia mi to coraz większą radość :) Czekam na kolejne wpisy!

Odpowiedz
stylowoizdrowo 20 listopada 2015 - 21:30

Ja trochę nie na temat, wchodzę tu od czasu do czasu i czytam wszystko hurtem. Uwielbiam twoje wpisy <3

Odpowiedz
Dorota Zalepa 22 listopada 2015 - 15:29

Dziękuję :) <3

Odpowiedz
Marzena Jan Tuszyńscy 21 listopada 2015 - 23:14

To prawda.
Bardzo podoba mi się Twój blog. Masz ciekawe podejście do minimalizmu.
Też mnie to irytuje. Rzeczy, rzeczy. Za dużo i słabej jakości.

Jest problem, ale jak jemu zaradzić.
Rzeczy produkowane teraz są słabe, krótko wytrzymują.
Jako klient chciałbym mieć wybór, czy coś co kupuje jest solidne, czy słabej jakości.
Przykładów jest mnóstwo.
Drukarki, o których piszesz – epsony, canony jeszcze kilka lat temu nie miały żadnych chipów, zabezpieczen.
Komputery wytrzymywały lata, a teraz układy scalone się utleniają.
Sam często łapię się na tym, że jak coś przestaje dobrze służyć, kupuję nową rzecz, a starą ciężko wyrzucić.
Jak kupować rzeczy zgodnie z filozofią minimalizmu? I nie tylko ciuchy, ale samochody, komputery, itd,, itd?

Odpowiedz
Dorota Zalepa 22 listopada 2015 - 15:36

No właśnie, to dosyć istotny temat, bo zużytą elektroniką są zawalone kraje Trzeciego Świata. Gdybyśmy w łatwy sposób mogli naprawiać sprzęty, tak to było kiedyś, mniej śmieci lądowałoby na wysypiskach. No ale producentom nie zależy na tym, byśmy naprawiali, a kupowali nowe. Jak kupować mniej? Tylko wtedy, gdy rzeczywiście potrzebujemy nowej rzeczy, możemy mniej kierować się modą, a użytecznością i mimo wszystko naprawiać to co da się naprawić. :)

Odpowiedz
Zorganizowani 22 listopada 2015 - 19:09

Moi rodzice do dzisiaj posiadają robota kuchennego używanego jeszcze przed dziadków, a posiłki odgrzewają w mikrofalówce pamiętającej czasy mojego przedszkola. Stare sprzęty rzeczywiście są solidniejsze, ale cóż się dziwić. Sami napędzamy tą spiralę. Jeśli podstawowym wymogiem względem producentów jest niska cena to producent nam taki produkt dostarczy. Zarobi na tym niewiele – wiec będzie sobie to odbijał wysokimi kosztami utrzymania – drogie tonery w drukarce i konieczność wymiany całych podzespołów „tanich samochodów”. Te parametry jednak zwykle jesteśmy w stanie zweryfikować przed zakupem. Większy problem stanowią produkty które trzeba w całości wymienić np. koszule które mechacą się po piątym praniu albo ciągłe uciekają z nich nitki. Warto przed zakupem sprawdzić opinie dotyczących danej marki. Często to co droższe w dłuższej perspektywie jest najkorzystniejsze dla naszego portfela.. I nerwów.
Dawid

Odpowiedz
Daria Graś 23 listopada 2015 - 10:28

Znam tą historię o spisku żarówkowym. Niesamowite, jak robią nas w konia. Np. jeansy teraz, to jakościowa porażka. Nie wiem, ile trzeba obejść sklepów, żeby trafić na spodnie, które nie rozlecą się po pół roku…

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 listopada 2015 - 12:05

Planuję zrobić test jeansów, ale jeszcze muszę dłużej poużywać najnowszy nabytek. :)

Odpowiedz
Beata Redzimska 23 listopada 2015 - 10:36

Szokujaca ta historia zarowki. A pamietacie jeszcze sklepy z 1001 drobiazgow z czasow glebokiej komuny, ile radosci dla dzieciaka, ale ta radosc trwala bardzo krotko i zakup trzeba bylo bardzo szybko odnowic (a wtedy konkurencji nie bylo). To tez pomysl na biznes, ale malo wiarygodny. Pozdrawiam serdecznie Beata

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 listopada 2015 - 12:04

Ja pamiętam te sklepy, można było znaleźć w nich dosłownie wszystko!

Odpowiedz
Sisters92 23 listopada 2015 - 11:44

Prawdą jest, że kiedyś sprzęty działały o wiele dłużej. Wystarczy spojrzeć na telefony komórkowe, niektórzy mają modele sprzed 10 lat wciąż cieszące się działającym systemem, tymczasem smartfony właściwie co kilka msc wymagałyby wymiany.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 listopada 2015 - 12:04

Moja mama ma taki model! I nie zamierza z niego rezygnować. :)

Odpowiedz
Anna Jędrzejewska 23 listopada 2015 - 13:36

Naprawdę świetny artykuł! Mnie niesamowicie wkurza, że nie mogę naprawić niektórych rzeczy, albo po prostu wymienić zepsutego elementu, np. mam lampę stojącą z papierowym abażurem, który się po prostu podarł. Lampa świetnie działa, ale abażuru na wymianę kupić nie można :(

Odpowiedz
Kasia 23 listopada 2015 - 18:22

Hej, a znasz może jakieś sposoby, żeby wybrać dobre jakościowo spodnie materiałowe? Czym się kierować przy zakupie szczególnie jeśli chodzi o materiał? :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 listopada 2015 - 12:03

Też rozglądam się za takimi spodniami. Generalnie patrzę na skład materiału – może to być wełna z niewielkim dodatkiem elastanu, wiskoza/bawełna z niewielkim dodatkiem poliestru i/lub elastanu, mieszanka bawełny i wiskozy. Niewielki dodatek poliestru wzmacnia włókna i powoduje, że spodnie się nie odkształcają. Pilnuję jednak by nie był zbyt duży (maks. 35%). Widziałam fajne spodnie w COS-ie, Simple, czy Solarze. W Tatuum też można znaleźć dobre składy, choć ostatnio mam wrażenie, że coraz większy udział poliestru jest w ich ubraniach.

Odpowiedz
BogusiaM 24 listopada 2015 - 01:17

Pamiętam jak pralka, wcale nie taka tania bo zapłaciliśmy za nią ponad 1500 zł, a można dostać tańsze, zepsuła się dokładnie tydzień po 2 letniej gwarancji. Jedno szczęście, że mąż zna się na komputerowych sterownikach, bo właśnie tam przepaliła się część za uwaga! 2 zł! Gdyby nie to, ciekawa jestem ile by majster skasował, za naprawę usterki – skoro przeciętny kowalski nie zna się na pralkach można go skroić na spore sumy pieniędzy. Albo zapłaci majstrowi, albo kupi nową pralkę…

Do porównania mam w mieszkaniu kuchenkę, mieszkam tam już 5 lat, a jest to kuchenka bo byłych właścicielach i dalej działa. Fakt piekarnik nie jest najpiękniejszy, ale działa a to się liczy:)

A co do ubrań, to mam w szafie kilka sztuk które mają kilka lat, ale i takie których wieku nie znam, bo są zakupione w lumpeksie. I fakt te często długo wyglądają super, ale skoro ktoś je prał przede mną to widzę jak będą te ubrania zachowywać się po kolejnych praniach.

Szukanie ubrań dobrego gatunku to trudne zadanie, ale też do zrealizowania pod warunkiem, że mamy pewną zasobność portfela. Nie mówię, że trzeba mieć kokosy, ale wiele osób nie jest w stanie wydać jednorazowo 300 zł na skórzane buty, czy 300-500 zł na wełniany płaszcz:/ A pomimo wielu lumpeksów szukanie tam wszystkich wymarzonych fasonów, kolorów i rozmiarów bywa bardzo czasochłonne. Czasami też lumpeksy narzucają według mnie wygórowane ceny, w tych lepszych lumpeksach, gdzie faktycznie są ładne ubrania płaszcze często kosztują od 70 zł w górę, nawet i za 200 zł. Na wagę najczęściej niestety trafiają odpady… Na wagę udaje mi się od czasu do czasu znaleźć sweter, bo mały rozmiar, koszulki typu basic, albo spodnie – akurat nie w moim rozmiarze, ale Mama krawcowa umie zdziałać cuda;)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 listopada 2015 - 11:45

To prawda, że za jakość musimy zapłacić więcej. Czasem warto odłożyć na te skórzane buty, czy wełniany płaszcz. Jak sobie policzę ile kupowałam ciuchów pod wpływem impulsu, promocji, nie patrząc na ich jakość, to suma wyjdzie większa niż porządnego płaszcza. Generalnie nie ma jednej rady, bo portfele Polaków różnią się miedzy sobą. Warto trzymać się zasady i kupować najlepszą jakość na jaką nas stać. Często płacimy tyle samo za sweter z akrylu, ile za ten sam model z bawełny. Wełna przeważnie jest droższa, ale i łatwiej dostępna w lumpeksach.
Polecam także komisy odzieżowe, tutaj odzież jest droższa niż w second-handach, ale wybór dobrej jakości ubrań jest większy.

PS Aaa i zazdroszczę mamy krawcowej! :)

Odpowiedz

Zostaw komentarz