Od dawna darzę wielką sympatią książki Katarzyny Grocholi, a po tej lekturze pałam miłością nie tylko do książek, ale też do samej autorki. Pani Kasia, jakoś Katarzyna mniej mi pasuje, zawsze wydawała mi się bardzo ciepłą, miłą i przede wszystkim pozytywną osobą. Ta pozytywna strona osobowości daje o sobie znać w jej książkach. Na blogu znajdziecie już recenzję Houston, mamy problem, teraz czas na najnowsze dzieło – Trochę większy poniedziałek.
Jest to zbiór felietonów, które autorka napisała w latach 2000-2007. Część można napotkać w poprzednich powieściach, część jest zupełnie nowa i nieznana. Każdy felieton jest osobną historią, przemyśleniem, opowiadaniem, które można czytać zupełnie oddzielnie, jednak ułożone chronologicznie według lat i pór roku, dają ciekawy obraz całości.
W Trochę większym poniedziałku Katarzyna Grochola ukazuje wiele cech, żeby nie powiedzieć przywar, ludzkich, z których z pewnością nie powinniśmy być dumni. Wiele z nich, jak chociażby narzekanie, przedstawionych zostało w sposób nie uwłaczający żadnemu człowiekowi, z lekkim przymrużeniem oka i z humorem. Niejednokrotnie z resztą, sama pisarka się do nich przyznaje.
Bohaterką felietonów jest Kasia, która tak samo jak cała reszta świata zmaga się z codziennością, szarością, nadwagą, miłością, słabościami. Która jest normalna, przeciętna, nie udająca supermodelki z okładek czasopism o modzie, a wszelkie próby stania się nimi kończą się kolejną lekcją życia. Bo ona tego nie potrzebuje do szczęścia! Kocha proste życie, w którym zamiast rozmów przez telefon komórkowy, spotyka się z przyjaciółmi, gości ich najlepiej jak potrafi, podnosi na duchu. Jest prawdziwą osobą z krwi i kości, z bolącym zębem, roztrzepaną fryzurą, w ulubionym za luźnym dresie. Jest prawdziwą przyjaciółką.
Zachciało mi się takiego życia. Prostego, na wsi, z herbatą w dłoni i wieczornym koniaczkiem, pysznym obiadem, spacerami w lesie, całonocnymi biesiadami z przyjaciółmi. Życia, które mogłabym mieć, gdybym tylko chciała, bo nie wymaga ono ode mnie wielkich zasobów pieniężnych, mozolnej pracy, a jedynie zmiany myślenia i dostrzeżenia tej lepszej połowy w szklance.
Tego uczy Katarzyna Grochola w swojej książce. Trochę większy poniedziałek sprawił, że poczułam się fantastycznie i zaczęło mi się chcieć żyć życiem pięknym, z całą różnorodnością jego inwentarza, z latem, ale i z zimą, ze słońcem i deszczem, z radością i smutkiem. Bo w każdej najmniejszej chwili można odnaleźć coś cennego.
Jeśli ktokolwiek choć przez chwilę rozważał przeczytanie najnowszej książki Katarzyny Grocholi, niech dłużej tego nie robi – to znaczy nie zastanawia się – i po prostu po nią sięgnie. Obiecuję, że się nie zawiedzie!
10 komentarzy
Ja spotkałam się z opiniami, że ta książka jest praktycznie o Judycie i że jest czymś w rodzaju kopii „Nigdy w życiu”. Ale chętnie sama się przekonam, czy faktycznie tak jest, więc na pewno wkrótce przeczytam :). Zresztą – nawet gdyby tak było to Judyty nigdy dość ;)
Jest sporo motywów, które się powtarzają, ale jest też dużo nowości. Całość przyjemnie się czyta.
Muszę kupić!:)
Robiłam ze 2-3 lata temu wywiad z Grocholą do radia. Na żywo też jest ciepła i wesoła – jak w swoich książkach. Pamiętam, że podobał jej się Olsztyn. A co do książek.. jakieś 10 lat temu zaczytywałam się Grocholą. Potem chyba nastąpił syndrom przejedzenia, albo ona miała przestój literacki. Już nie pamiętam. Wiem, że przestałam czytać, a po Twoim tekście mam ochotę wrócić do jej poczucia humoru i sposobu patrzenia na świat ;)
Super, że miałaś możliwość poznania autorki na żywo :)
Ja też miałam przestój, podobnie jak Ty, czytałam wtedy inne książki, albo nie czytałam wcale. Potem przeczytałam „Zielone drzwi”, które szczerze polecam, bardzo dobra książka, powieść bardzo osobista. Taka autobiografia. Świetna!
Ostatnio trafiam na książki, które strasznie mnie dołują, dlatego z przyjemnością nabędę nowe dzieło Kasi G. :)
Przeczytałam jedynie książkę „Zielone drzwi” pani Grocholi i jakoś nie mogę się przekonać do jej twórczości. Podziwiam ją, ale nie jako pisarkę.
No, dzięki Tobie na pewno przeczytam! :)
Nie pożałujesz :)
Tak! Katarzyna Grochola to wyjątkowa pisarka. Nie ukrywam, że chętnie przeczytałabym tą książkę, jak wszystkie jej dzieła.
Mam nadzieję, że będzie mi dane dotrzeć i do jej twórczości w najbliższym czasie.