Dzisiejszy post jest pierwszym postem podsumowującym rok 2014. Tak, tak, rok się jeszcze nie skończył, ale już dobiegamy do końca i myślę, że to dobry czas na podsumowania. Na Facebooku przeprowadziłam małą ankietę dotyczącą wyboru postu spośród trzech, które zaplanowałam w najbliższym czasie i ku mojemu zdziwieniu, Ulubieńcy 2014 roku zajęli pierwsze miejsce ex aequo z Dobrymi nawykami fotografa. Na trzecim miejscu znalazł się post o świątecznych dekoracjach w moim mieszkaniu, który ukaże się w tym tygodniu.
Ulubieńcy 2014 roku to przedstawiciele różnych dziedzin – film, książka, gadżety, kosmetyki… Wybór poszczególnych faworytów z kategorii jest naprawdę przemyślany. Zależało mi na tym by polecić Wam sprawdzone i dobre rzeczy, które sama darzę dużą sympatią. No to zaczynamy!
Ulubiony gadżet
Ulubionym gadżetem, który trafił do mnie latem tego roku, jest telefon – Oneplus One. Jest to gadżet, który łączy w sobie funkcję telefonu, tabletu i aparatu fotograficznego. Uwielbiam go za jego wielkość wyświetlacza – 5,5”, który w komfortowy sposób pozwala na przeglądanie zawartości Internetu. Nie muszę za każdym razem włączać laptopa, gdy chcę zajrzeć na ulubione strony, przejrzeć zawartość Pinteresta, czy sprawdzić pocztę. Nie bez powodu telefon nazywany jest również Phabletem (phone + tablet). Genialne rozwiązanie! Dodatkowo robi bardzo przyzwoite, jak na telefon komórkowy, zdjęcia. Posiada matrycę 13 megapikseli, przysłonę f/2, możliwość robienia zdjęć w trybie HDR oraz – uwaga(!) – możliwość robienia zdjęć w formacie RAW! Uwielbiam też jego design. Przy oszczędnym trybie pracy bateria potrafi trzymać tydzień, a podczas intensywnej eksploatacji, wytrzymuje 3 dni.
Ulubiona aplikacja na telefon
Oczywiście jest to aplikacja związana z obróbką zdjęć i nazywa się Candy Camera. Czasem pytacie mnie jak obrobiłam jakieś zdjęcie, które trafiło na Instagram. To właśnie dzięki tej aplikacji zwykłe zdjęcie nabiera klimatycznego wyrazu. Możemy dodać bliki, bokeh, ramki, napisy. Aplikacja zawiera kilkadziesiąt motywów, które nadają zdjęciom różne efekty (vintage, mleczne, czarno-białe, podkręcające kolory). Służy także do robienia zdjęć typu selfie, ale ja używam jej głównie do obróbki zdjęć. To zdecydowanie jedna z moich ulubionych aplikacji do edycji zdjęć w telefonie.
Ulubiony film
Gdybyście zapytali mnie jaki był mój ulubiony film z 2013 roku, to miałabym problem, by jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. W szranki stanęłyby takie produkcje jak Witaj w klubie, Wilk z Wall Street, Kamerdyner, czy Wyścig. W tym roku ciężko o taką konkurencję. Być może na początku 2015 roku zostaniemy zasypani świetnym produkcjami, jak to zwykle bywa przed Oskarami. Do tej pory mogę wymienić jeden film, który wysunął się na prowadzenie. Mowa o Interstellar. Film z kategorii Sci-Fi, w którym główną rolę gra mój ulubiony ostatnio aktor – Matthew McConaughey. Pojawiło się sporo opinii, że film zawiera w sobie sporo dziur logicznych i że cała fabuła jest naciągana, ale mnie właśnie podoba się ta nierzeczywista wizja kosmosu i przyszłości ludzkości zaserwowana przez Nolana. To dobre kino, przy którym nie sposób się nudzić, a film trwa prawie 3 godziny i jeśli doliczymy 30 minutowe reklamy w kinie, czekała nas niezła nasiadówka, z której tylko reklamy się dłużyły.
Ulubiona książka
W tym roku nie przeczytałam dużej ilości książek, nawet nie liczę, bo jeszcze okaże się, że naprawdę bardzo, bardzo mało. Głównie z braku czasu. Najlepiej czyta mi się rano, tuż po przebudzeniu z kubkiem kawy w ręku, lub wieczorem. Te pory to też najlepszy czas na przygotowanie postów i zdjęć. Dlatego znalezienie godzinki dziennie na spokojne czytanie, stało się nie lada wyczynem. Nie mniej na koniec roku nadrabiam i mam nadzieję, że przez święta, kiedy ten czas blogowej aktywności będzie nieco mniejszy, uda mi się przeczytać kilka pozycji.
Ze wszystkich książek, które przeczytałam w ciągu roku, jedna pozycja wybiła się bardziej niż inne. Ten jedyny Emily Giffin, to powieść, która wciągnęła mnie bez reszty. Był nawet moment, kiedy totalnie nie mogłam się od niej oderwać i zająć pilnymi sprawami. Autorka opowiada historię trudnej miłości zdolnej dziennikarki sportowej do trenera drużyny futbolowej, prywatnie ojca jej najbliższej przyjaciółki.
Wydawałoby się, że książki o miłości muszą być jak ckliwe harlequiny z happy endem. Wolę czytać książki właśnie z dobrym zakończeniem, które pozostawiają po sobie pozytywne emocje, niż gdybym miała chodzić przybita przez tydzień po zakończeniu lektury. Nie brakuje w niej kąśliwych dialogów, a postać głównej bohaterki zupełnie nie pasuje do romansu. Dziennikarka Shea Rigsby, nie interesująca się ani modą, ani nowinkami urodowymi, z lekką nadwagą, kocha amerykański futbol ponad wszystko. Dla niej powierzchowność i wiek mają mniejsze znaczenie, niż osobowość i przyjaźń. Książkę, ze względu na jej lekki język, czyta się bardzo przyjemnie.
To pierwsza pozycja Emily Giffin, którą przeczytałam, ale z pewnością nie ostatnia. Jeśli czytaliście książki tej autorki, może polecicie następny tytuł?
Ten jedyny. Emily Giffin – 36,90 zł 30,52 zł
Ulubiony kosmetyk do pielęgnacji
Pisałam już o nim przy okazji kosmetyków do zadań specjalnych. Smaruję nim skórę twarzy codziennie wieczorem i problem z niedoskonałościami (krostki, grudki, zaskórniki) przestał istnieć. Dodatkowo, nie wiem jak to się dzieje, ale po tym kremie skóra twarzy wygląda na świetlistą i wypoczętą. Ten kosmetyk po prostu działa. Miałam okazję wypróbować kosmetyki z wyższej półki cenowej, i muszę przyznać, że w żaden sposób nie dorównywały swoimi właściwościami kremowi Effeclar K La Roche Posay. Cała seria jest polecana dla osób ze skórą problematyczną, ale spokojnie mogą używać jej osoby z drobnymi niedoskonałościami.
Ulubiony kosmetyk do makijażu
Nie kupuję dużych ilości kosmetyków kolorowych. Ograniczam się głównie do tych, których aktualnie używam. Mój koszyk z kosmetykami jest raczej skromny (patrz fot.). Jednak gdy skończy mi się podkład lub puder, którego aktualnie używam, szukam czegoś nowego, co być może pozostanie ze mną na dłużej. W ten sposób odkryłam BB krem Missha, polecany już na wielu blogach. Nie jest łatwo o dobry podkład. Dobry według mnie to taki, który dobrze kryje, nie zapycha porów, jest niewidoczny i rozświetla cerę, a przy tym nie powoduje świecenia się w strefie T już po godzinie od zastosowania. Dobrze gdyby zawierał jeszcze filtr UV. Wydaje się niemożliwe? A jednak ja taki znalazłam i nie jest to podkład a koreański krem BB. To zdecydowane moje odkrycie 2014 roku!
Ulubione perfumy
Z perfumami jest u mnie podobnie jak z kosmetykami do makijażu. Kupuję następne, gdy poprzednie się skończą. Obecnie mam dwa zapachy, oba były prezentem i niezmiernie cieszę się, że mam wybór. Woda perfumowana Donny Karan DKNY MYNY trafiła do mnie w końcówce tego roku i od razu stała się moim ulubionym zapachem. Ten kwiatowo-owocowy (z domieszką ziół) zapach jest lekki i wyrafinowany zarazem. Jest niezwykle świeży, nie przesłodzony, idealny na co dzień, a jego opakowanie pięknie prezentuje się na komodzie. Da się wyczuć nuty zapachowe malin, frezji, jaśminu oraz pieprzu. Zapach zmienia się w ciągu dnia ze słodkiego na bardziej pudrowy. Utrzymuje się na skórze około 6 godzin. Na wieczorne wyjścia może być zbyt lekki, wtedy sięgam po mój drugi zapach, który jest bardziej intensywny – La vie Est Belle Lancome.
Woda perfumowana DKNY MYNY – od 49,90 zł
Ulubiony zakup
Zastanawiałam się co do tej kategorii wrzucić. Jest parę rzeczy, z których zakupu jestem zadowolona. Największym i najbardziej cieszącym wydatkiem był remont salonu, z którego jestem naprawdę dumna, tym bardziej, że zrobiliśmy go bez pomocy profesjonalnego dekoratora wnętrz, a efekt przerósł nasze oczekiwania. Kupiłam parę sztuk odzieży, która okazała się przetrwać więcej niż jedno pranie, a przy tym nie straciła fasonu. Wciąż buduję moją wymarzoną garderobę, pomalutku i bez ciśnienia.
Szczotka do włosów Tangle Teezer – 38,90 zł
Jest jednak jeden zakup, który totalnie mnie zaskoczył i to właśnie ten chciałabym wyróżnić. O cudownych właściwościach szczotki Tangle Teezer niejednokrotnie słyszałam i czytałam w Internecie. Przyznaję, że opinie wydały mi się przesadzone, bo jak kawałek plastiku może być taki zbawienny dla naszych włosów? Chyba nigdy bym jej nie kupiła, gdybym któregoś dnia nie zapytała o nią mojej fryzjerki, która potwierdziła opinie panujące w sieci. Z rozczesywaniem farbowanych na blond włosów, od zawsze miałam problemy. Odżywki nie pomagały za wiele, a po umyciu splątany kołtun nie dawał się łatwo rozczesać. Odkąd zaczęłam używać tej szczotki nastąpił przełom! Nagle nie muszę używać dodatkowych środków pielęgnacyjnych, by poradzić sobie z włosami po ich umyciu. Naprawdę działa, zdecydowanie mniej włosów pozostaje na szczotce i mam wrażenie, że dzięki niej stały się zdrowsze i bardziej lśniące.
Co prawda mogłabym dodać jeszcze parę kategorii z moimi ulubieńcami, ale obawiam się, że mógłby wyjść z tego przydługi elaborat próżności, więc pozostanę przy tych 8 punktach. Mam nadzieję, że dołączycie do mnie i zaprezentujecie swoich ulubieńców 2014 roku. Podajcie jaka jest Wasza ulubiona książka, film, kosmetyk, lub gadżet. Jak zwykle umieram z ciekawości :)
Jeśli spodobał Ci się post, zachęcam Cię do śledzenia bloga na Bloglovin, dołączenia do mnie na Facebooku lub Instagramie, a jeśli chcesz utrzymywać ze mną bardziej prywatny kontakt, zapisz się do Kameralnego Newslettera :)
41 komentarzy
Candy Camera jest rewelacyjna! Uwielbiam ją dzięki Tobie :)
A na ten krem BB to może i ja się skuszę. Wolę te kremy, ale odkąd wycofali mojego ulubieńca, żaden mnie do siebie nie przekonał.
A Emily Giffin czytałam 100 dni po ślubie i polecam, choć pamiętam, że wydawała mi się bardzo cukierkowa, ale pod koniec się wzruszyłam ;)
Wypróbuj ten BB krem, trzeba tylko dobrze dobrać odcień, ja wzięłam nr 23 i to jest chyba najciemniejszy kolor z dostępnych (wiadomo azjatki mają jaśniejszą skórę).
A gdzie można ten BB mozna dostać oprócz allegro gdzie je proponuja w nieoryginalnych opakowaniach pudelkach jakis?
ja też chciałabym się dowiedzieć, gdzie Dorotko kupujesz ten krem BB..
Dziewczyny ja swój BB krem kupiłam na allegro, ale dostępne są również na ebay’u dużo taniej (7$ już z przesyłką).
Tez bardzo podobaja mi sie apki które polecalas na Insta. Dzieki nim moje konto na Instagram przezywa druga mlodosc. Ha ha ha pozdrawiam serdecznie beata
Właśnie zainstalowałam sobie Candy Camera… i chyba wpadłam po uszy, rewelacja! :)
A u mnie Tangle Teezer się nie sprawdził. Mam wersję kompaktową (mniejszą) i nie radzi sobie z rozczesywaniem moich włosów.
To dziwne, bo na moje włosy działa świetnie, a nie są łatwe do rozczesania.
kosmetyk: podkład mineralny Lily Lolo, gadżet: zegarek do biegania Garmin 220, za to, że dzielnie towarzyszy mi w kolejnych kilometrach w biegu, książka: biografia Christiana Diora, film… tu ciężko: może The Grand Budapest Hotel, i troszkę z zawstydzeniem powiem: X-men: Przeszłość, która nadejdzie, bo jestem ogromnym fanem x-menów… a Tangle Teezer i mnie nie przekonywał, ale mam już drugi rok, i jestem w nim zakochana niezmiennie, wspaniały kawałek plastiku;)
Musze przejrzeć sobie te aplikacje, choć z mojego aparatu w telefonie chyba żadna cudownego arcydzieła nie zrobi. :) U mnie TT na rozjaśnianych i farbowanych na blond włosach się nie sprawdził, lepiej idzie z naturalnym.
Znam ten ból, mój poprzedni telefon Samsung Ace 2 robił bardzo słabe zdjęcia, a obróbka jeszcze pogarszała sprawę. Także warunkiem jest w miarę dobry aparat w telefonie.
Wszystkie książki Giffin są rewelacyjne! Polecam dwie „Coś niebieskiego” oraz „Coś pożyczonego”- jedna historia opowiedziana z dwóch perspektyw, super!
Tylko koniecznie trzeba zacząć od „Coś pożyczonego”, bo to pierwsza część :-). Pozdrowienia z Hubisiowa
O! Dzięki :)
O kurcze! Muszę zrobić coś podobnego u siebie bo to swietny pomysł na wpis :) A jakie jest Twoje ulubione/najważniejsze wydarzenie 2014 ? Tego mi chyba tu brakuje :)
Najważniejsze wydarzenie? Hmm…chyba Blog Forum Gdańsk, jeśli wezmę pod uwagę wydarzenia związane z blogiem.
no tak :) w sumie to w miarę świeże doświadczenie i jeszcze pozostały silne emocje :)
Wśród moich tegorocznych książkowych ulubieńców na pierwszym miejscu póki co jest „Swoją drogą” Tomka Michniewicza. Polecam.
Nie przeczytałam w tym roku, niestety, dużej ilości książek. Właściwie były to chyba tylko 3 (słownie: trzy – what a shame!). Dwie z nich, to książki polskiej autorki. „Babskie gadanie” i „Wieczór panieński” Izabeli Pietrzyk. Pierwszą całkiem przyjemnie się czytało, ale trudno było się połapać w tych wszystkich bohaterkach. ;) No i zakończenie było nie takie, jakiego się spodziewałam.
Ulubiony kosmetyk, to Fit Me od Maybelline. Jedyny, który rzeczywiście zapewniał dłuższy czas nie świecenia się mojej twarzy. Niestety kosmetyk jest mało wydajny i zostawiam go sobie na specjalne okazje.
Ulubionym gadżetem jest mój laptop. :) Nieco zawiódł mnie w czasie poprzedniej sesji na studiach ale wytrwał i udało mi się dokończyć wszystkie projekty. Mam nadzieję, że wytrzyma jeszcze pracę inżynierską. :)
A ulubioną aplikacją jest zainstalowana całkiem niedawno ColorNote. Zastępuje mi w telefonie dwie standardowe aplikacje: notatnik i listę zadań. :)
Dziękuję za Twoje typy :) Najbardziej zainteresował mnie Fit Me, zwrócę na niego uwagę w drogerii.
Nie podliczam ilości przeczytanych książek, bo pewnie też bym oblała się rumieńcem, ale nadrabiam pod koniec roku, więc może jakoś ten licznik podskoczy ;)
Aplikacją, która służy mi jako notatnik i lista zadań jest Google Keep z możliwością archiwizowania, ustawiania przypomnień, udostępniania notatek znajomym.
Ulubione perfumy już od kilku lat to DKNY „Be delicious”, opis Twoich brzmi zachęcająco, tym bardziej, że uwielbiam jaśmin w perfumach. Ze wskazaniem ulubionego kosmetyku jest raczej ciężko, gdyż nie używam ich zbyt dużo, a dodatkowo staram się przejść na te naturalne… ostatnio zakochałam się wręcz w kremie sylveco „Lekki krem rokitnikowy” i kosmetykach babuszki Agafii. Filmy – tutaj króluje stare polskie kino, na czele z komediami Barei, filmy z Robinem Williamsem i DiCaprio.
Z Twojej listy zapisałam sobie do sprawdzenia perfumy i krem BB.
Pozdrawiam :)
„Be delicious” były moimi ulubionymi perfumami parę lat temu, mam do nich sentyment :) Zapach jednak dość szybko się ulatniał, mimo to, byłam im wierna przez długi czas. Ten zapach trzyma się dłużej, choć nie jest tak trwały jak wspomniane w tekście La vie est belle Lancome.
Mam sentyment do Donny Karan :), więc te perfumy też pewnie wypróbuje.
Przy okazji – zapisałam się jakiś czas temu na Twój newsletter, jednak niestety nie otrzymałam żadnego maila.
Koniecznie muszę wypróbować Effaclar, a ze swoich ulubieńców dorzuciłabym jeszcze keratynowe prostowanie włosów ; )
Masz na myśli taki zabieg u fryzjera?
W teorii tak,tyle że ja robiłam w domu (z pomocą siostry) na fryzjerskich kosmetykach i kosztowało mnie to nie 400-500zl a 80 ;)
A nie niszczy włosów i jak długo się utrzymuje? Jeśli możesz to zdradź jakich kosmetyków użyłaś? Rozwiązałoby to problem prostowania włosów.
No właśnie wręcz przeciwnie,bo niejako wbudowujesz w nie keratynę. W teorii podobno ok 3-4 miesięcy,ja mam na razie od tygodnia. Będę o tym dokładnie pisać pewnie po świętach (a może Jeszcze przed?) ale używałam alfaparf. Do kupienia na allegro ;) ale to są fryzjerskie kosmetyki
Dzięki za info, chętnie zerknę do postu o tym specyfiku i Twoich doświadczeniach. :)
Kosmetyki La Roche Posay są obecne zawsze w mojej kosmetyczce od kiedy zaczęły mi się problemy z trądzikiem. Jak dla mnie nie ma lepszych kosmetyków od effaclara. Od dłuższego czasu zastanawiam się nad tą szczotką do włosów, mam bardzo gęste włosy i szybko się plączą, moż ona byłaby moim wybawieniem? Chyba się skuszę :)
Z książek Emilly Giffin przeczytałam „coś pożyczonego” oraz „coś niebieskiego”. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły, bo wcześniej nie czytałam tego typu książek, a te czytało mi się bardzo dobrze (jeżeli będziesz je czytać, zacznij od tej pierwszej). W tym roku niestety też niewiele czytałam, ale na przyszły mam już kilka pozycji, które koniecznie muszę nadrobić, m. in. najnowsza książka Lisy Genovy „kochając syna”. Poprzednie książki (Motyl i Lewa strona życia) zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Po ich przeczytaniu 100% razy mocniej doceniam to co mam i to jak wygląda moje życie. Polecam!
Jeżeli chodzi o ulubiony film, to w tym roku, pozytywne rażenie zrobił na mnie film „Bogowie”. Dla mnie sama postać Prof. Religi jest niesamowita, a sam film, moim zdaniem ukazał wszelkie blaski i cienie jego kariery zawodowej. Ostatnio też obejrzałam film „Czarny łabędź”, który ma już chyba kilka lat? Ale również ogromnie mi się podobał i mogę go śmiało polecić :) Tak, a propos to obejrzałam go po zobaczeniu na żywo (pierwszy raz w życiu!) prawdziwego baletu i jest to coś co na długo zapamiętam. Jezior łabędzie… i ta muzyka Czajkowskiego… cudo :)
PS. Z Twojego polecenia, w końcu zakupiłam Tangle Teezer – zobaczymy czy się u mnie sprawdzi :)
Pozdrawiam!
Dzięki Dominika za Twoje polecania, szczególnie książkowe :) Czarnego łabędzia widziałam już jakiś czas temu i też zrobił na mnie wrażenie, choć to trochę mroczne kino.
PS. Daj znać jak sprawdza się szczotka :)
co to jest ten tryb HDR?
mam go u siebie ale pojęcia nie mam za co odpowiada? :)
HDR tak w skrócie to połączenie kilku zdjęć tego samego kadru o różnej jasności, dzięki czemu wszystkie obszary są doświetlone. Sprawdza się podczas robienia zdjęć pod światło, gdzie mamy duże różnice w jasności (jasne, często prześwietlone niebo i ciemny obiekt na pierwszym planie).
Z książek Emilly (czytałam wszystkie ;D) mogę ciągle wracać do „sto dni po ślubie”. Ma w sobie coś takiego… że czytałam ją już przynajmniej trzy razy :) Ale w kwestii książek mam w tym roku to samo co Ty… brak czasu… mam nadzieję, że w następnym nadrobimy :)
Uwielbiam TT od paru lat! :)
Wyścig też jest jednym z moich ulubionych filmów. Podziwiam, że potrafisz wymienić jeden ulubiony kosmetyk. Moja lista z wiadomych względów, jest o wiele dłuższa. Co do perfum jest mi łatwiej, bo gdy zakocham się w jednym zapachu, jestem mu wierna długie lata :)
Czyli jednak pora szarpnąć się na TT ;)
TT również polubiłam:)
Książka Emily Griffin jest rewelacyjna, na wakacjach przeczytałam ją w dwa dni. Zdecydowanie polecam:)