fbpx

Znalezione, nie kradzione?

by Dorota Zalepa
14 komentarzy

Przeczytałam ostatnio artykuł o bezdomnym, który znalazł plecak pełen pieniędzy. Zdarzenie miało miejsce w Stanach Zjednoczonych, a ów bezdomny okazał się człowiekiem nader uczciwym i oddał całą zawartość plecaka – 40 tys. dolarów – policji.

Glen James, bo o nim mowa, w liście cytowanym przez media napisał: „Nawet gdybym desperacko potrzebował pieniędzy, nie wziąłbym ani centa z kwoty, którą znalazłem. Jestem bardzo religijny, a Bóg zawsze nade mną czuwał”. Cała sprawa na tyle poruszyła część Amerykanów, że zostało założone dla niego konto, na którym już zebrano ponad 100 tys. dolarów, a to jeszcze nie koniec. Uczciwość popłaca, chciałoby się powiedzieć.

Pytanie, które nasunęło mi się od razu, to – ilu z nas wzięłoby ten plecak, zapominając o całym zdarzeniu i cieszyło się przypływem gotówki? Znalezione, nie kradzione. Czy aby na pewno?

Druga sprawa to taka: do jakiej kwoty jest to znalezione, a od jakiej już kradzione? Bo jeśli znajdziemy złotówkę na chodniku, nie zastanawiamy się nad tym, kto ją zgubił i czy zająć się poszukiwaniami tej osoby. A gdy znajdziemy 10 zł? 20? 50? Kwoty nie wydają się na tyle znaczące, by zadawać sobie trud odnalezienia pechowca, no chyba że akurat idzie przed nami i jesteśmy świadkiem jego rozrzutności. Wtedy to sumienie dzwoni!

Co jednak w sytuacji, gdy znajdziemy sporą sumkę pieniędzy? Niekoniecznie plecak wypchany tysiącami dolarów, ale parę tysięcy naszego rodzimego pieniądza. Czy oddalibyśmy pieniądze, wiedząc, że nam się nie przelewa i do garnka, jeśli już wkładamy mięso, czy warzywa – to są one z wyprzedaży? A pełnowartościowy posiłek, owszem zdarza się, ale od święta. Łatwo jest być uczciwym, gdy nam nie brakuje.  Trudniej wtedy, gdy jest odwrotnie i jedyne o co prosimy Boga, to o sypnięcie groszem. Można by potraktować owe znalezisko, jako zwieńczenie naszych modlitw, bo przecież „proście, a będzie Wam dane” (Mt 7,7). Bóg nas w końcu wysłuchał. Podrzucił plecak wypchany gotówką! Yeah!

Człowiek to jest taka istota, że sumienie ma. Puka ono czasem i nie daje mu spokoju, wie jak powinien postąpić. Zdarza się, że skutecznie je zagłusza, tłumacząc sobie, że musiał, nie miał wyjścia. Przecież to nie dla niego, dla dzieci, żeby miały dach nad głową, żeby komornika spłacić, żeby miały co jeść. Robi więc dobrze, dba o innych.

Sytuacja Glena Jamesa nie była lepsza, a jednak on zdecydował się postąpić uczciwie. Zyskał nie tylko pieniądze, o które nie prosił, „bo Bóg nad nim czuwał”, ale zyskał coś więcej – spokojne sumienie i przeświadczenie, że postąpił słusznie. Jego czyn przywraca wiarę w ludzi, oraz pokazuje, że pieniądze to nie wszystko. Banał? A jednak, nie każdy postąpiłby tak samo.

Jestem ciekawa Waszego zdania na ten temat. Do jakiej kwoty według Was jest znalezione, nie kradzione?

Jeśli podobał Ci się wpis, proszę udostępnij go dalej. Dziękuję! :)




14 komentarzy

Mariusz (smakpodniebienia.pl) 24 września 2013 - 14:38

Sześć wersji: 1) Oddać, gdy jest się bogatym. 2) Oddać gdy mała kwota. 3) Nie oddawać gdy powyżej 100 tyś zł. 4) Oddać wszytko i myśleć całe życie; Co ja zrobiłem?! 5) Oddać wszytko i zostać księdzem, bo tam też szybko można się wzbogacić 6) Oddać i zapomnieć o kasie. Bardzo trudne dla przeciętnego Kowalskiego, szczególnie w Polsce. Ale wykonalne.

Odpowiedz
Jak to widzę ja 24 września 2013 - 14:49

Nie słyszałem o tym, ale akcja. Kłaniam się wpół przed tym człowiekiem. Kiedyś znalazłem na ulicy 20zł i właśnie owe sumienie tknęło mnie, że może należy do dziewczyny, która była jakieś 30 metrów za mną z psem na spacerze. Walka trwała, ale w końcu podjąłem decyzję i podbiegłem do niej. Okazało się, że wypadły jej z kieszeni. Satysfakcja była większa niż gdybym miał te pieniądze w portfelu. Świetny tekst!

Odpowiedz
Kinga 24 września 2013 - 16:10

Szczerze powiedziawszy nie wiem jakby się zachowała, gdybym znalazła np. tysiąc zł. Nie wiem, co będzie jutro, nie wiem, w jakiej sytuacji będę…

Odpowiedz
Mariusz (smakpodniebienia.pl) 24 września 2013 - 16:36

Dobre podsumowanie Kinga.

Odpowiedz
Baba Jedna 24 września 2013 - 17:27

Dobro zawsze wraca – a znaleziska oddawać trzeba. Jednak myślę, że zabranie np.10 zł. leżącego na zupełnie pustej ulicy nikomu by sumienia nie poruszyło ;) Grubszą kasę lub inne wartościowe przedmioty trzeba bezwzględnie oddać ;)

Odpowiedz
Dorota 24 września 2013 - 21:11

Takie też jest moje zdanie :)

Odpowiedz
anoriell 25 września 2013 - 12:07

Fajnie, że oddał. To miło z jego strony, ale mam nadzieję, że znalazł się od razu ten, który zgubił pieniądze (że wcześniej zgłosił to na policji).

Przy mniejszych kwotach znalezionych na chodniku (i to nie upakowanych do charakterystycznego zapewne plecaka), czuję że prawdopodobny byłby scenariusz:

Biedny człowiek znalazł i oddał na policję
Policja nie wie czyje to pieniądze – nie może rozstrzygnąć sprawy jednoznacznie, bo przecież właściwie nikt nie zna numerów seryjnych banknotów jakie gubi…
Po miesiącu czy dwóch sprawa zostaje umorzona i kasa trafia do państwowego worka.

Jest oczywiście optymistyczne założenie, że jeśli nie znajdzie się właściciel, to pieniądze oddawane są znalazcy, ale kto by sobie zaprzątał głowę poszukiwaniem bezdomnego!

Tak więc patrząc realnie na schemat działania organów państwowych w takich sytuacjach, jeśli pieniądze nie byłyby w charakterystycznym plecaku/portfelu z dokumentami, czy czymkolwiek innym dzięki czemu dałoby się w miarę jednoznacznie określić właściciela – wolałabym wpłacić znalezioną kwotę na konkretny cel charytatywny niż oddawać w ręce policji, która pewnie nic w tej sprawie nie zdziała…

Odpowiedz
Dorota 25 września 2013 - 12:14

Nie możemy z góry założyć, że policja nie znajdzie właściciela. Zawsze jest jakaś szansa, że się uda. Nie raz czytałam takie ogłoszenia w prasie, lub słyszałam w radiu, o znalezieniu pewnej kwoty. Potencjalny właściciel musi wykazać się wtedy znajomością pewnych szczegółów dotyczących znaleziska, by te pieniądze trafiły do niego.

Odpowiedz
Żurnalistka 25 września 2013 - 12:41

Wystarczy postawić się na miejscu osoby, która zgubiła pieniądze. Być może szła do banku i wpłacała na wymarzone mieszkanie. Może to oszczędności życia?? Idąc tym tropem, łatwo odpowiedzieć na pytanie: oddałabym pieniądze na policje. Być może kiedyś mnie spotka sytuacja zgubienia sporej kwoty i będę liczyć na uczciwego znalazcę.

Odpowiedz
Małgosia 25 września 2013 - 16:09

Masz rację!

Odpowiedz
Paweł 25 września 2013 - 20:09

W zupełności się zgadzam.

Odpowiedz
okiemblondynki 26 września 2013 - 12:07

Też bym oddała. :) Tzn ja generalnie nie podnoszę z ulicy ani złotówki, ani 50 zł. Może trafi się ktoś, kto będzie potrzebował tego bardziej niż ja. Ja sama zarabiam na swoje utrzymanie i na swoje widzimisię i tego jakoś się trzymam. I dobrze mi z tym. ;)

Odpowiedz
Fanaberia 27 września 2013 - 14:04

Znając odrobinę podejście policji w Polsce, śmiem wątpić w odnalezienie właściciela większej gotówki czy drogocennego przedmiotu…
Jakiś czas temu znaleźliśmy z Tancerzem 20 zł na chodniku i uznaliśmy, że los chciał aby trafiły w nasze ręce :)

Odpowiedz
Arkadiusz 24 października 2013 - 17:48

Zdarzyło mi się zgubić w życiu 3 telefony komórkowe, oraz portfel z dokumentami, żadnej z tych rzeczy nigdy nie odzyskałem, sam natomiast znalazłem telefon o wartości ok 500 zł, odszukałem właściciela i z czystą satysfakcją po prostu oddałem, nawet nie prosząc o znaleźne.

Odpowiedz

Zostaw komentarz