Widzę jak blogi, które startowały kilka lat temu razem z Kameralną znikają z sieci. To znaczy nie znikają same blogi, ale ich autorzy i robi mi się bardzo smutno, bo wiem, ile pracy kosztuje rozwijanie i prowadzenie kawałka swojej przestrzeni. Wiem jak ciężko być cały czas na szczycie i wiem, jak boleśnie się z niego spada. Czytelnicy nie rozumieją decyzji autorów, nie wiedzą co kryje się za ekranem monitora, czują się ignorowani, a ich prośby i pytania pozostają bez odpowiedzi. To trochę jakby ktoś umarł. Brakuje nam tej osoby, jej twórczości, pojawia się pustka, którą ciężko wypełnić.
Rozumiem decyzje autorów, mają do tego prawo, mają prawo zniknąć bez słowa wyjaśnienia. Wiele razy chciałam zrobić to samo, zaszyć się na miesiąc, dwa, pół roku, a potem wrócić ze świeżymi pomysłami, nową jakością, energią. Tylko wiem, że to tak nie działa. Ta rozłąka, choć czasem potrzebna, nie odbija się pozytywnie ani na nas, ani na naszej pracy. Jest poddaniem się, rzuceniem białego ręcznika podczas walki, porażką. I choć porażki w życiu przydarzają się każdemu, są świetną lekcją, która może dać nam o wiele więcej niż sukces, nigdy nie opuszczajmy gardy, walczmy o nasze szczęście do końca.
Czy kiedyś przestanę blogować? Nie wiem, być może znajdę lepszy pomysł na realizację siebie, pracę i wtedy z lekkim żalem, ale nadzieją w sercu pożegnam się z blogiem, ale dopóki widzę sens moich działań, dopóki przynoszą one radość (i czasem też rozczarowanie), dopóty daję z siebie wszystko, rozwijam się, podnoszę swoje kwalifikacje i działam.
Konsekwencja
Jeśli chcemy coś w życiu osiągnąć WAŻNA jest konsekwencja! Nawet jeśli nam nie idzie, nawet jeśli mamy gorsze dni, nawet jeśli upadamy, nawet jeśli wydarzenia nie toczą się po naszej myśli, nawet jeśli nie tak miało być… jeśli chcemy do czegoś dojść musimy być konsekwentne. Dać sobie czas, nie zmieniać co chwilę zdania, nie skakać z kwiatka na kwiatek, nie rozmieniać się na drobne. Postawiłyśmy sobie jakiś cel, dążmy do niego, ale przy okazji otwierajmy się na okazje i możliwości, które podsuwa nam życie.
Małe cela zamiast jednego dużego
Znam mnóstwo ludzi, którzy przedwcześnie zrezygnowali i nie dali sobie szansy, by dojść do celu. Zapomnieli, że sukces osiągają tylko wytrwali. Sport nauczył mnie rozkładania celu na kilka drobnych. Nie myślę od razu o Mistrzostwie Świata, ale o każdym treningu, o pokonywaniu swoich słabości, o małych krokach, które posuwają mnie do przodu. Myślicie, że nie miałam kryzysów, albo nie mam ich teraz? Mam! Wielokrotnie chciałam zrezygnować z treningów, czy przestać prowadzić bloga, ale wiem, że ta decyzja ma swoje konsekwencje. Powroty są bardzo trudne. Gdy zrezygnujemy raz, dajemy sobie pozwolenie na słabość, która przyjdzie do nas ze zdwojoną mocą także później. Musimy nauczyć się stawiać czoła problemom i gorszym dniom. Ucieczka nigdy nie jest dobrym wyjściem.
Powiecie, że macie prawo do słabości, przecież nie jesteście chodzącymi cyborgami, macie prawo do słabszych dni. Oczywiście, T-A-K! Ale ten czas naszej słabości nie może trwać zbyt długo. Możemy zrobić sobie dzień marazmu, rozmemłania, możemy sobie popłakać i wylać z siebie wszystkie żale. Emocje są potrzebne, musimy dać im ujście, ale następnego dnia podnosimy się, bierzmy prysznic, robimy makijaż i stawiamy się gotowe do działania! Gdy trenowałam zawodowo, nigdy nie zrezygnowałam z treningu. Nigdy przez 14 lat nie wybrałam leżenia na kanapie, wakacji, wyjścia z przyjaciółmi zamiast treningu. On był priorytetem. Wiedziałam, że jeśli raz się poddam, drugi przyjdzie mi już znacznie łatwiej. Tak działa psychologia naszego umysłu.
Gdy widzę osoby, które robią przerwy, z różnych, często osobistych względów, gdy co jakiś czas wywracają swoją działalność do góry nogami, ciągle zaczynają od nowa, to wiem, że wewnątrz nich trwa walka. To nie znaczy, że nie mogą się już odbić, bo przecież nie chodzi o to, by osiągnąć sukces, on jest skutkiem ubocznym naszej pracy, zaangażowania, zapału. Chodzi o to, by być konsekwentną. By kończyć to, co się zaczęło. By dać sobie tyle czasu, by upewnić się, że czy to jest zajęcie dla nas. Dlatego tak ciężko jest mi porzucić książkę w połowie, kończę kursy, które rozpoczęłam, jak kowal kłuję moje życie. Krok za krokiem. I sprawia mi to dużą satysfakcję.
Umiejętność rezygnacji
Czy nigdy nie rezygnuję? Umiejętność rezygnacji jest ogromnie ważna, bo czasami nie mamy innego wyjścia. Obserwujmy owoce naszej pracy. Jeśli widzimy, że nasze działania nikomu nie pomagają, przestałyśmy się rozwijać, stoimy w miejscu, podupadamy na zdrowiu, nie czerpiemy radości z pracy, a osiągane cele już nas nie cieszą, wypalamy się, wtedy jest to znak, że trzeba coś zmienić. Trzeba umieć powiedzieć STOP i nie odwracać się. Zamknąć drzwi, by otworzyć następne. Nie blokujmy przepływu wydarzeń, dajmy sobie szansę by odkryć coś nowego.
Praca jest ogromnie ważna w naszym życiu. Ta sfera nie lubi pustki. Nadaje sens naszemu istnieniu i czyni życie celowym. Praca to nie tylko praca zarobkowa, ale także prowadzenie domu, wychowywanie dzieci, kopanie ogródka, sport, nauka. Praca, która daje wymierne efekty. Dlaczego blogerzy odchodzą? Być może dlatego, że nie widzą tych wymiernych efektów. Być może cele, które przed sobą stawiają są zbyt odległe, wygórowane, być może nie dostrzegają swoich małych sukcesów, być może blogowanie przestało ich satysfakcjonować. Może oczekują większego zaangażowania ze strony swoich odbiorców, może potrzebują informacji zwrotnej, że to co robią ma sens. Może porównują się z innymi i nie potrafią cieszyć się z tego co mają przed swoim nosem. Tak często patrzymy na życie innych i tracimy z oczu to, co nasze, najcenniejsze, radość z małych kroków.
13 komentarzy
Właśnie mój blog tak umarł… może jeszcze do niego wróce, ale teraz skupiam się fotograficznych. Przestało mnie to cieszyć.
Satysfakcja i radość z wykonywanej pracy jest bardzo ważna. Natomiast ja blogowanie traktuję jako pracę, często bardzo ciężką. Nie zawsze radosną. Aczkolwiek uważam, że jeśli nie czujemy się dobrze w tym, co robimy, nie ma sensu ciągnąć tego na siłę.
Właśnie szkoda, że blogi umierają. Ja zaczynałam przygodę z edukowaniem się, poszukiwaniem informacji w sieci, rozrywką właśnie od blogów a nie od YT. Tak mi się spodobało, że swój blog zaczęłam tworzyć i wierzę cały czas w słowo pisane. Choć mam czasem wrażenie, że ludzie więcej słowa pisanego czytają na Ig niż wchodzą na blogi.
Blog, tworzenie w sieci to taka dziedzina, która bardzo mocno testuje czyjąś wytrwałość i konsekwencję. Tak jak piszesz, to odnosi się też do sportu. Podobnie jest z pisanie książek.
Zadziwiające…Czasem gdy jeżdżę komunikacją miejską, metrem w Warszawie, obserwuję, że wszyscy pasażerowie mają oczy wlepione w komórki. Zawsze mnie zastanawia co tam robią…Widzę, że niektórzy scrolują np. Ig. Ale scrolują bez lajkowania nie wspominając już nawet o komentowaniu. Toteż ja bardzo doceniam gdy na moim Ig ktoś chociaż da serduszko
Ja też wierzę w siłę bloga i słowa pisanego, sama częściej czytam jakiś artykuł, niż oglądam filmiki na YouTube. Media społecznościowe dominują i bardzo wciągają, walka o uwagę czytelnika jest bardzo trudna, ale dobra jakość się obroni. Oczywiście ważna jest także promocja, sposób przekazywania treści, charyzma. To tak jak czytanie e-booków i książek drukowanych, znajdziemy zwolenników jednego i drugiego. Niemniej warto doceniać autorów, których się czyta, przekazać informację zwrotną, to bardzo ważne, bo w sieci czujemy się często bardzo samotni. :)
Ja dopiero zaczynam przygodę z blogowaniem, mimo, że myślałam o tym już od wielu lat. Rzeczywiście rynek jest trudny i bez dobrego promowania ciężko znaleźć czytelników. Ważna jest dobra organizacja czasu pracy i właśnie rozpisywanie sobie kolejnych małych celów/kroków, które będziemy wypełniać. Osobiście bardzo mi to pomaga. Nie wiem, jak inaczej dałabym radę cokolwiek pisać, biorąc pod uwagę, że pracuję na pełen etat, prowadzę dom i uczę się na aplikacji radcowskiej. Trochę tego dużo, ale póki co jest też zapał :) Oczywiście znajduję czas na czytanie Kameralnej :*
Masz bardzo napięty grafik, więc dobra organizacja jest tutaj kluczowa, ale wyznaczanie sobie mniejszych celów bardzo pomaga. Cieszę się, że i do mnie udaje Ci się zajrzeć. Powodzenia z blogowaniem!
W prowadzenie bloga trzeba włożyć dużo, dużo pracy, Ale to nie wystarczy. Przynajmniej drugie tyle pracy i czasu trzeba poświęcić na promowanie go. Inaczej nie ma szansy się przebić. Podziwiam blogerów, którym się to udało (w tym Ciebie) i jednocześnie codziennie mam wątpliwości, czy mnie się to uda i czy warto poświęcać czas czemuś, co jest na razie tak niepewne…
Myślę, że teraz jest znacznie trudniej, niż w czasach gdy ja zaczynałam blogować. Jeszcze nie było tak silnej konkurencji. Druga sprawa jest taka, że jeśli na czymś nam bardzo zależy, trzeba kuć swoje żelazo jak kowal i krok po kroku działać, edukować się w dziedzinie promocji i marketingu w internecie (to bardzo szybko się zmienia i rozwija) i przede wszystkim stawiać na jakość. Powodzenia, nie zrażaj się!
Dziękuję 🙂
Dużo ciekawych blogów poumierało bo ludzie nie wiedzą o ich istnieniu. Ja z perspektywy czytelnika mogę powiedzieć że o istnieniu jakiegoś bloga najczęściej dowiadywałam się przez polecenia innych blogerów, na których też trafiłam przypadkiem
Zdecydowanie promowanie swojego bloga w sieci jest bardzo ważne, choć nie można uzależniać jego istnienia od wzmianek na innych blogach. Są blogi, które wybiły się, bez sieci kontaktów, networkingu, ale z poleceń samych czytelników. :)
Praca, praca i jeszcze raz praca. Tego cały czas się uczę. Tego uczy mnie życie, przyjaciele… Gdy było naprawdę ciężko, gdy czas był straszny i bardzo niesprzyjający mój kolega powiedział mi kilka zdań, które wywróciły moje nastawnie i skierowały je spowrotem na właściwe tory, a mianowicie „Życie przynosi nam różne niespodzianki dobre i złe nie zawsze jest wspaniałe ale jak przechodzisz tą ciężką ścieżkę i później jest dobrze, to czujesz się wspaniale i dumnie że dałaś rade. Bo przecież życie jest piękne pomimo naszych problemów, warto żyć i się starać żeby było wporządku”. Niby proste, a czasami tak potrzebne by usłyszeć to od nowa.
Twoja praca Dorotko jest bardzo ważna. Wbrew pozorom, nie jest tylko łatwa i przyjemna. Wymaga planowania, przewidywania pewnych czynników, kreatywności, dyspozycyjności, systematyczności, stałego rozwoju… I mogła bym tak wymieniać jeszcze długo.
Gdy blog umiera, to należy się szacunek autorowi i zrozumienie jego decyzji. Czasami te trudne lekcje najwięcej wnoszą w nasze życie.
cóż, ja uważam że sztuką jest zawrócić ze źle obranej drogi… i nie widzę w tym nic złego, szczególnie że na pewno towarzyszą temu tygodnie rozterek