Nigdy nie miałam problemu z wagą. To znaczy z jej nadwyżką. Marzyłam wręcz by choć odrobinę przytyć, zawsze byłam za chuda i miałam okropne kompleksy z tego powodu w dzieciństwie. Koleżanki, które powtarzały, że jestem szczęściarą, bo mogę jeść co tylko zechcę i kiedy tylko mam ochotę, nie miały pojęcia, że chudym też nie jest łatwo.
Odchudzanie w sporcie
Dla sportowca waga jest bardzo istotna. Najlepszym rozwiązaniem jest, gdy sportowiec startuje w kategorii wagowej, w której jego waga zbliża się do górnej granicy przedziału wagowego, ale ma jeszcze na tyle zapasu by się nie odchudzać, a raczej nie zbijać wagi tuż przed zawodami. Ja pilnowałam, żeby moja waga nie spadła poniżej dolnej granicy, bo każdy kilogram w dół pozbawiał mnie sił. Jedni przed ważeniem ograniczali ilość spożywanych pokarmów, ja jadłam i piłam jak najwięcej po to, by stając do kontroli wagowej nie ważyć za mało. Inaczej groziła mi dyskwalifikacja. To jednak było znacznie lepsze od zrzucania kilku kilogramów w ciągu dwóch godzin. Odwodnienie i wyczerpanie organizmu gwarantowane, a do tego nie ma mowy o stałym zrzuceniu kilogramów, bo w tak krótkim czasie tracimy jedynie wodę z organizmu. A wiecie jak się czuje człowiek, gdy jego organizm jest odwodniony? Nie najlepiej.
Dlatego ważne jest by odchudzać się z głową i moje koleżanki i koledzy, którzy odpowiednio wcześnie zaczynali zrzucać zbędne kilogramy, mieli komfort na zawodach i nie obawiali się efektu yo-yo, tuż po nich.
Pierwsza dieta, która okazała się porażką
Jako sportowiec miałam kontakt z dietetykami. Tłumaczono nam jak odżywiać się zdrowo, czego powinniśmy unikać przed treningiem i jak uzupełniać niedobory po treningu. Miałam także indywidualne spotkania z dietetykiem, który ustalał mi dietę na przybranie na wadze. Nie powiem, bym była z niej zadowolona. Po otrzymaniu planu diety na cały m-c, wystarczył rzut oka bym stwierdziła, że nie jestem w stanie jej zrealizować. Dlaczego? Bo pani dietetyk nie wzięła pod uwagę mojego stylu życia, ani moich upodobań kulinarnych. Jako sportowiec, który 300 dni w roku przebywał na zgrupowaniach poza miastem zamieszkania, nie miałam możliwości przygotowania sobie czasochłonnych posiłków. Dodatkowo dania przygotowane przez dietetyka nie były proste, niektóre zawierały produkty, których nie dało się znaleźć w najbliższym markecie, a także te, za którymi nie przepadałam. Całe przedsięwzięcie wymagało ode mnie zbyt dużego zaangażowania i umiejętności kulinarnych, których wówczas nie miałam. Dieta poszła w odstawkę, a ja raczyłam się koktajlami białkowymi, które niewiele pomagały. Taki miałam metabolizm! Dziś moja waga jest w granicach normy.
Dieta Smacznie Dopasowana
Gdy dostałam propozycję przetestowania Diety Smacznie Dopasowanej przez Vitalię, od razu byłam ciekawa jak to wygląda. Chciałam sprawdzić, czy ja, mając specyficzne upodobania kulinarne, znajdę przepisy, które będą nie tylko zdrowe, ale także proste w przygotowaniu, i z ogólnodostępnych składników. Ponieważ moja obecna waga jest w normie, ustawiłam sobie delikatną dietę odchudzającą na najbliższy miesiąc. Ważę 63-64 kg i mogę schudnąć maksymalnie 3 kg bardzo stopniowo. Z resztą program nie pozwolił mi ustalić diety na większy spadek wagi, ponieważ wtedy moja waga byłaby zbyt niska w stosunku do mojego wieku i wzrostu, co jest świetną sprawą, bo chroni osoby, które chciałyby nadmiernie schudnąć. Szybkie odchudzanie prowadzi do odwodnienia i jest niebezpieczne dla zdrowia.
Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie to, że przed opracowaniem planu diety przez dietetyka, musiałam podać bardzo szczegółowy dane dotyczące cech fizycznych mojego organizmu, upodobań kulinarnych i trybu życia.
Do ustalenia diety wymagane są następujące informacje:
1. Wiek, płeć, wzrost, waga obecna i planowana (nie możemy podać wagi, która jest zbyt niska względem naszego wzrostu i wieku). Program oblicza dla nas poziom, do którego możemy zejść.
2. Poziom aktywności fizycznej.
3. Ile chcemy schudnąć w ciągu tygodnia i tutaj mamy opcję – 0,3 kg, 0,5 kg, 1 kg.
4. Profil diety – orientacyjny czas przygotowania i formę każdego posiłku. Bardzo fajny wskaźnik. Mogłam ustawić ile czasu chcę poświęcić na przygotowanie każdego posiłku oraz czy mają być na zimno, czy na ciepło. Z wyjątkiem obiadu, mogłam ustawić 10 minutowy czas na przygotowanie posiłków. Jeśli lubicie kombinować w kuchni, możecie ustawić nieograniczony czas przygotowania posiłków.
5. Wykluczenia. Jeśli nie lubimy jakiś produktów i dań, to tutaj można to zaznaczyć. Ja wstawiłam wątróbkę i krewetki.
6. Bezmięsne piątki.
Po kilku dniach otrzymałam plan diety na tydzień plus interaktywną listę zakupów. Co ciekawe, plan diety nie jest sztywny, program jest elastyczny i jeśli mam ochotę dokonać zmian, mogę to zrobić w każdej chwili. Przepisy są smaczne i proste w przygotowaniu, a program sam podlicza kaloryczność, białko, węglowodany, tłuszcz, cholesterol i błonnik. Nie muszę się martwić, że przekroczę normy kaloryczne na dany dzień, albo o to, że moja dieta jest zbyt uboga w niektóre składniki.
Przykładowy jednodniowy plan diety 1900 kcal – przy aktywności fizycznej 4 razy w tygodniu, dopasowany do mojego wieku i wagi.
Przykładowy jednodniowy plan diety 1100 kcal – przy zupełnym braku aktywności fizycznej.
Jestem zdania, że do tematu odchudzania należy podejść bardzo rozsądnie. Jak się odchudzać z głową? Przede wszystkim warto skonsultować swoje plany z lekarzem, zrobić badania i słuchać rad dietetyka, a wszelkie wątpliwości rozwiewać od razu. Podoba mi się to, że w każdym momencie trwania programu mam możliwość zadawania pytań dietetykowi, psychologowi i trenerowi.
Cały program jest dopracowany w każdym szczególe, nie znalazłam zupełnie nic, co mogłoby budzić moje wątpliwości. Z pewnością może stać się pomocą dla osób, które chcą schudnąć w sposób przemyślany i stopniowy. Warto skorzystać z darmowej diagnozy dietetycznej, która podpowie ile, i w jakim orientacyjnym przedziale czasowym, uda nam się zrzucić zbędne kilogramy.
Zalety Diety Smacznie Dopasowanej
1. Co tydzień otrzymuję indywidualnie zbilansowany jadłospis, który co 7 dni jest aktualizowany do mojej obecnej wagi i upodobań.
2. W każdej chwili mogę zmienić założenia i tempo chudnięcia.
3. Posiłki są smaczne i wartościowe, z których może korzystać cała rodzina. Nie ma nic gorszego, niż gotowanie oddzielnych posiłków dla rodziny i dla siebie.
4. Otrzymuję listę zakupów na maila, którą mogę modyfikować jeśli akurat część produktów mam w lodówce.
5. Tygodniowe pomiary pozwalają monitorować postępy.
Od kilku tygodni testuję przepisy Vitalii i jestem nimi oczarowana. Z resztą nie tylko ja. Podrzucam Wam jeden z przepisów Diety Smacznie Dopasowanej i zdjęcia mojego autorstwa na dowód tego, jak danie smacznie wyglądało.
Pierś z kurczaka faszerowana szpinakiem i serem feta
Składniki:
- Mięso z piersi kurczaka
- Szpinak świeży lub mrożony
- Ser typu feta
- (2 łyżki) śmietana 12% lub 18%
- 1½ łyżki oliwy z oliwek
- Sól, pieprz
Sposób przygotowania
1. Umyj liście szpinaku, rozgrzej łyżeczkę oliwy na patelni i wrzuć szpinak. Zamieszaj i poczekaj aż „zwiędnie”. Zdejmij z ognia.
2. Pokruszony ser feta dodaj do szpinaku, dodaj pieprz i wymieszaj.
3. Pierś z kurczaka umyj, przekrój wzdłuż tworząc głęboką kieszeń, oprósz solą i pieprzem. Kieszeń napełnij farszem szpinakowo – serowym. Kieszeń zepnij wykałaczkami.
4. Na patelni rozgrzej pozostałe dwie łyżeczki oliwy. Podsmaż filet z dwóch stron po 4 minuty.
5. Podlej filet śmietaną i duś jeszcze 20 minut. Posyp pieprzem.
Ja upiekłam pierś w piekarniku na 180 stopni przez 50 minut, dodałam sałatkę i kaszę jaglaną.
Danie wyszło rewelacyjnie, było smaczne, sycące, i co najważniejsze, zdrowe. Takich przepisów jest mnóstwo na Vitalii. Nie są skomplikowane, zupełnie nie przypominają tych które otrzymałam wiele lat temu od dietetyka sportowego, wręcz przeciwnie, nawet osoby o zupełnie podstawowych umiejętnościach kulinarnych spokojnie sobie z nimi poradzą.
***
Muszę przyznać, że plan diety przygotowany prze dietetyków Vitalii zrobił na mnie duże wrażenie, jest idealnie dopasowany do mojego stylu życia, upodobań kulinarnych i potrzeb. Program jest bardzo intuicyjny i właściwie, wszystko oblicza i podaje za mnie. Nie muszę się martwić i liczyć kalorii, które zjadłam. Nie spotkałam się wcześniej z taką multimedialną dietą odchudzającą i myślę, że w czasach, kiedy lubimy mieć wszystko w postaci cyfrowej, jest to ciekawe, dostępne na wszystkich urządzeniach mobilnych, rozwiązanie. Jestem ciekawa, czy Wy kiedykolwiek korzystaliście z takiej dopasowanej do Waszego stylu życia i upodobań kulinarnych, diety. Jakie są Wasze doświadczenia z odchudzaniem? Mam nadzieję, że do tematu podchodzicie racjonalnie i dbacie o to, by Wasze posiłki były zdrowe i zawierały wszystkie niezbędne składniki.
#Post jest elementem współpracy z marką Vitalia.
43 komentarze
Ciekawy post, a pierś z kurczaka ze szpinakiem osobiście uwielbiam! :)
Dobrze wiedzieć, że jest jeszcze ktoś kto zamiast się odchudzać marzy, by troszkę przytyć- to tak jak ja! ;-)
Na mnie swego czasu zadziałało: ograniczenie słodyczy do jednego wafelka dziennie, nie jedzenie po godzinie 20-tej i zwiększenie ruchu (skakanka 100 skoków + hulahop 2 min dziennie)
U mnie też zazwyczaj wystarcza rezygnacja ze słodyczy i wzmożony wysiłek fizyczny. Generalnie mam dobry metabolizm :)
rzeczywiście ciekawie to wygląda i może być dobrą motywacją, dla osób którym ciężko samemu ogarnąć wszystko związane z planowaniem i przygotowywaniem posiłków:)
Program wyglada na prawde interesujaco :) Ja przerabialam juz wiele diet, ale zawsze staralam sie wybierac takie sensowne, tzn. takie w ktorych mozna bylo jesc prawie wszystko ;) Ostatnio bylam na diecie pecherzykowej – czyli nie jadlam nic smazonego – spokojnie mozna bez takich rzeczy zyc, a z pewnoscia nie odbije sie to negatywnie na zdrowi – wrecz przeciwnie – schudlam 10kg. Obecnie staram sie jesc lekko i zdrowo, nadal unikam smazonych dan. Ponadto moj facet zarzadzil (za namowa brata) diete bez pszenicy (glutenu), ktora jak sie okazuje jest czystym zlem ;) I faktycznie minal tydzien, a on juz ma 2kg mniej. Do tego pijemy okolo 2.5 litra wody dziennie. Jemy natomiast wszystko inne w tym duzo warzyw i owocow, mysle ze taka dieta nikomu nie moze zaszkodzic ;) Z niecierpliwosica czekam na dalsze efekty ;)
PS. Dorota – czy 50 minut na takie piersi to nie za dlugo? Nie byly za suche? Ja robie takie piersi w piekarniku w 180 stopniach i daje im 20-25 minut ;)
http://codzienne-gotowanie.blogspot.co.uk/2015/03/roladki-drobiowe-ze-szparagami.html
Gratuluję takich efektów! Dla mnie diety, które ograniczają spożycie niektórych pokarmów, są trochę podejrzane, zawsze wolałabym je skonsultować z lekarzem/dietetykiem i na własną rękę bym nie eksperymentowała. Czasem wystarczy zrezygnować ze słodyczy, fast foodów, jeść więcej warzyw/owoców, pić więcej płynów i wprowadzić aktywność fizyczną.
Ja już kilka razy myślałam o wizycie u dietetyka, jednak cen wizyt oraz jedzenia nie przyjmie obecnie mój budżet ;P No i te wymyślne dania… Póki co sama próbuję ograniczyć ilość tuczącego jedzenia.
jako dziecko miałam ogromne problemy z niedowagą, często przebywałam w szpitalach, na antybiotykach, więc to jakoś nie pomagało z utrzymaniem wagi w normie. ponadto mam alergię pokarmową na wiele produktów, i jak to wyjaśnił mi kiedyś lekarz- ponad połowa tego, co zjem, przechodzi przeze mnie jak przez rurę. często w szkole od tzw. higienistek słyszałam, że mam coś z tym zrobić, jeść i przytyć… zwłaszcza, że moja ponoć szalona mama zapisała mnie na karate, zamiast zająć się tym, że mam niedowagę! i tak z dziecka, które nie miało kompleksów, zaczęłam czuć się bardzo źle w swoim małym i chudym ciele. bycie za chudym wcale nie jest fajne. na szczęście w okresie dojrzewania dobiłam powolutku do dolnej granicy wagi w normie i wszyscy „znawcy” się odczepili. zarówno ode mnie, jak i od mojej mamy, która wcale nie była wyrodną matką i naprawdę robiła wszystko, by mi pomóc, dlatego zapisała mnie na treningi 3 razy w tygodniu, wysyłała, 2 razy w tygodniu na basen, żebym nabrała jakiś mięśni, lepszej odporności organizmu, a i może zwiększyła zapotrzebowanie organizmu na większe porcje jedzenia, poprzez większą aktywność fizyczną… no ale to ona się mogła natłumaczyć nauczycielkom i higienistkom… ona swoje, one swoje. obecnie jestem ciągle przy dolnej granicy normy, ale sporo trenuję, zdrowo jem, bo po prostu tak się czuję lepiej, nawet jeśli faktycznie, mogłabym się obżerać bez granic. byłam u dietetyków, wielokrotnie, ostatnio rok temu, co jakiś czas upewniam się, czy wszystko dobrze z moim żywieniem, natomiast stawiam na racjonalność i jednak- brak planu. miarą porcji jedzenia jest moja własna dłoń- to dość fajna metoda, szybka i nie wymaga liczenia. nie przejadam się, jem średnio co dwie godziny, bo tak mam organizm przyzwyczajony, że potrzebuję mało, ale często. jem około 7 posiłków dziennie. i wiem, że w żywieniu najważniejsze jest dobre zrozumienie własnego organizmu i zaprzestanie porównań do ciała koleżanki, pani z gazety, czy kogokolwiek innego. u mnie w domu często robi się taką pierś z kurczaka ze szpinakiem! uwielbiam!
Co prawda nie miałam alergii pokarmowej, chyba że liczyć niechęć do pewnych produktów (tłuste mięso, owoce morza), ale byłam bardzo chuda, do tego stopnia, że mama dawała mi jakieś leki pobudzające apetyt, które i tak nic nie dawały. Taka moja natura i tyle. Taki plan diety jest dobry przede wszystkim dla osób, które mają większą nadwagę, dzięki temu nie muszą same planować posiłków, liczyć kalorii, wymyślać przepisów i mają kontakt z dietetykiem. Masz rację, że najważniejsze to poznać własny organizm i jego potrzeby. :)
Przyznam szczerze, że nigdy nie miałam problemów z wagą i nie miałam konieczności stosowania diety, aż do teraz. Mam 37 lat i być może to ten czas, kiedy ciało kobiety zaczyna się trochę zmieniać. W ostatnich miesiącach zauważyłam, że mam dodatkowe 2 kg. To nie jest dużo, ale jednak dla osoby, która zawsze miała wagę idealną to jest sygnał, że trzeba uważać. Zainteresował mnie program, o którym piszesz. W wolnej chwili tam wejdę i poczytam. Może się skuszę.
2 kg to naprawdę niewiele, więc nie ma się co martwić. Z wiekiem metabolizm spowalnia, sama zauważyłam, że o ile kiedyś wystarczyło, że zjadłam lekką kolację i już rano waga spadała, tak teraz znacznie łatwiej mi przytyć.
Ja przytyłam bardzo mocno w okresie ciąży…dobre ponad 35 kilogramów. Straciła już 25, dzięki pracy i determinacji oraz pomocy dietetyka. Cudownie, że dbasz o dietę, będąc piękną, zgrabną i szczupłą. To się ceni!
Ciężko jest dobrać dietę, która będzie dla nas smaczna. Trzeba wyrobić w sobie odpowiednie nawyki żywieniowe, a do tego potrzeba czasu i motywacji ;)
W zeszłym roku odchudzałam się z Vitalią. Schudłam 15 kg i było smacznie. Potem mój świat się zawalił i na Vitalię nie było już czasu ani chęci. Od poniedziałku znów walczę z kilogramami, właśnie z Vitalią i przypominają mi się tamte pyszne dania. Mało tego, ponieważ gotuję dla całej rodziny, to wszyscy są na diecie, bo nie mają wyjścia. Chociaż minęło dopiero 2,5 dnia nie wytrzymałam i zważyłam się, już mam 1,3 kg mniej. Następnym razem wytrzymam tydzień bez ważenia, ale byłam strasznie ciekawa:) Pozdrawiam
P.S. A korzystasz z systemu motywacyjnego? Ja mam swój 1 kg = 10 zł. Będzie na zakupy w mniejszym rozmiarze :)
Rzeczywiście przepisy są fajne i spokojnie mogą z nich korzystać osoby, które się nie odchudzają.
Twój system motywacyjny jest świetny! :)
Raz w życiu byłam u dietetyka. Dostałam dietę, na której wytrzymałam 1 dzień. Miałam jeden wniosek: zupełnie nie słuchano moich potrzeb i oczekiwań. Teraz sama, konsultując się z koleżankami dietetyczkami i czytając odpowiednia literaturę, staram się układać swój jadłospis. I moim zdaniem nie ma cudów – bez ćwiczeń, to się nie uda, albo ud asie na krótką metę. Trzeba dorzucić aktywność fizyczną, która nakręca metabolizm i sprawia, że ciało staje się bardziej jędrne. Moją największą słabością są słodycze… i z nich najtrudniej mi zrezygnować. A Ty masz tak piękną figurę, że jak jeszcze schudniesz, to znikniesz :P :P
Dzięki Monika, też jestem zdania, że trzeba dołożyć aktywność fizyczną, bez względu na to, czy się odchudzamy, czy nie. :)
Byłam na tym portalu, ale mnie jakoś nie do końca przekonali do zainwestowania w dietę. Tam chyba było, że z wyłączeniem czegoś nie można ustalić albo coś w te klimaty. To bylo już z rok czy dwa lata temu wiec na pewno dużo się zmieniło. Obecnie mogła bym nawet zaryzykować, ale ja w takie rzeczy nie do końca wierzę. Dla mnie wszystko jest fajne, ale co potem? Mam dietę, schudnę, a co jak się skończy? Wiadomo, że to zależy od człowieka, jednak wiadomo, że jak się specjalistą nie jest to łatwo o wpadkę i wtedy kilogramy wracają.
Pewnych produktów po prostu nie można wykluczyć, może dlatego nie chciało przejść dalej. Plan diety możesz sobie zapisać na komputerze i w momencie gdy abonament się skończy także z niego korzystać. Jeśli chcesz schudnąć, dobrze jest też edukować się w tej kwestii, kontaktować z dietetykiem, by sobie nie zaszkodzić.
Jak dla mnie genialne! <3
Nigdy się nie odchudzałam, ale pracuję jako psychodietetyk z osobami, które chcą się odchudzić lub zmienić styl życia i dla mnie najważniejsze są zmiany w głowie, bez których żadna dieta dłużej nie będzie działać. Poza tym nie lubię słowa dieta, zdecydowanie wolę „zmianę nawyków żywieniowych”.
Masz rację, ważne jest pozytywne nastawienie, jak we wszystkim. Tak, w ogóle słowo „dieta” błędnie jest kojarzone z odchudzaniem, przecież dieta to sposób odżywiania się. Może być dieta wysokokaloryczna. Fajnie jednak jak masz możliwość skonsultowania takiej diety z dietetykami.
Przepis super. Ja tez z tych co to szukaja diety na przytycie. Ale poki co karmie piersia wiec to naturalnie trzyma u mnie bardzo niska wage. Pozdrawiam serdecznie beata
Zgadzam się z Sylwią (wpis niżej) ważniejsza jest zmiana nawyków żywieniowych. Dieta 1000 kcal to zabójstwo – skutecznie można spowolnić swój metabolizm i efekt jojo murowany. Wydaje mi się, że te 1900 kcal dla Ciebie, przy aktywności 4-5 razy w tygodniu to też mało, ale mogę się mylić. Najważniejsze, żeby się dobrze czuć. Wyznaję zasadę – jem regularnie co 3-4 godziny, jeśli jestem głodna, jem zdrowo i różnorodnie (różne pokarmy dostarczają różnych pierwiastków czy składników odżywczych i tylko różnorodna dieta może zapewnić ich odpowiednią podaż), piję wodę zamiast słodzonych napoi, poza ty zielona herbata, kawa i aktywność fizyczna. Uważam, że nie potrzeba żadnych diet by być zdrowym i schudnąć. Co do odchudzania w sporcie – znam z innej strony niż Ty. Właśnie z tej gorszej – zbijanie wagi, odwodnienie… Ale odkąd zmieniłam swoje nawyki żywieniowe nie mam z tym problemu (około 2 lat zmian i roku bez problemów). Ewentualnie 0.5 – 1 kg czyli pikuś :). Pozdrawiam z COSu w Zakopanem :)
Gdybym ja się odchudzała to z pewnością skorzystałabym z planu 1900. Plan 1100 kcal był oszacowany dla osoby, która zupełnie się nie rusza, więc trzeba dobrze dobrać program do naszego stylu życia. 1900 przy moim obecnym trybie życia i umiarkowanej aktywności fizycznej byłoby ok, zauważ, że w zestawieniu jest 5 posiłków dziennie, więc nie ma mowy o głodówce. Każdy ma inny metabolizm, warto ustalić wszystko indywidualnie. Dla osoby, która intensywnie trenuje (tak jak Ty i ja kiedyś) 1900 to rzeczywiście za mało. Ja miałam ustaloną dietę 3000 kcal, ale i tak nie liczyłam kalorii, nie miałam na to czasu.
PS Jesteś w COS-ie w Zakopcu??? Ale fajnie, tam miałam chyba najczęściej swoje zgrupowania. W Cetniewie też było super, chyba Spała najmniej mi się podobała. Powodzenia! :)
Tak jestem :) To prawda w Cetniewie też jest przyjemnie. Teraz jeszcze COS w Zakopanem jest wyremontowany także nie ma to tamto. Za Spałą też nie przepadam, chociaż byłam tam tylko raz.
Dzięki, napewno się przyda, tym bardziej, że to końcówka i zmęczenie już daje o sobie znać.
Aleksandro, mylisz się. Regularnie wykonuję pomiar ciała, przy treningach 4/5 razy w tygodniu – moje zapotrzebowanie to 1363 kalorie, tyle dokładnie potrzebuję by odpowiednio funkcjonować. Nie wiem dlaczego przyjęło się, że dla każdego istnieje taka sama ilość kalorii- to ogromny błąd.
Co do odchudzania w sporcie, to taka trochę abstrakcja. Spalamy tkankę tłuszczową, ale nabywamy masy mięsniowej ( pamiętając, że mięsnie ważą więcej) :)
Dokładnie, zapotrzebowanie na kalorie to bardzo indywidualna sprawa. Masz rację, trenując spalamy tkankę tłuszczową ale nabywamy masy mięśniowej, która waży więcej, więc w rezultacie możemy nawet odrobinę przytyć! Jednak taki przyrost masy jest jak najbardziej wskazany, bo nie dość, że zdrowiej, to jeszcze ładniej! :)
Korzystałam kiedyś z tego portalu i byłam zadowolona.
Zdjęcie nadziewanej piersi z kurczaka zachwyca, dostałam takiego ślinotoku, że szok, a tu 23 godzina… :DD Bardzo ciekawy post, muszę przyjrzeć się jutro lepiej tej Vitalii:)))
Bardzo spodobał mi się ten post. Taki bardzo konkretny i świetnie nawiązałaś do swojej przygody z dietetykiem. Ja zawsze miałam ten sam problem co ty, czyli byłam chudzielcem. Strasznie wyglądałam jako nastolatka w obcisłych dżinsach:) teraz niewiele się zmieniło, raczej zauważam mniejszą elastyczność skóry, niż moją chudość. Przemianę materii mam bardzo szybką, dlatego mam bardzo krótkie przerwy pomiędzy posiłkami, czasami jem więcej niż 4 razy i przez to sięgam po słodycze zamiast coś zdrowego. Ostatnio jednak przygotowuję sobie przekąskę w pojemniku: pokrojone jabłko, albo brzoskwinie i bakalie, dzięki temu mogę zawsze po nią sięgnąć między posiłkami.
Wiesz co, zawsze piekę ok 50 min. Z tymże ja filety dzień wcześniej marynuję i trochę tej marynaty zostawiam w żaroodpornym naczyniu, w którym piekę. Drugą sprawą jest, że zazwyczaj piekę od razu dwa filety. Ale być może masz racje, więc następnym razem spróbuję 30 min i zobaczę jaki wyjdzie filet. :) Dzięki :)
Dorota, zrobilam wczoraj te filety, aby miec dzis do pracy. Wyszly bardzo smaczne, swietny pomysl, choc nastepnym razem zrobie je chyba w formie roladek :) Dodalam tez do szpinaku troche czosnku, poniewaz szpinak z czosnkiem bardzo sie lubia i chcialam tez, aby ten farsz byl bardziej wyrazisty :)
Świetny post i bardzo dokładny. Sama wprowadziłam u siebie od miesiąca trochę zmian w żywieniu. Zaczęłam jeść więcej owoców i warzyw, wyciskać sok ze świeżych pomarańczy i inne. Chyba te okrągłe 30-ste urodziny tak na mnie podziałały.
Z dietetykiem nigdy nic wspólnego nie miałam, bo zawsze byłam za chuda. Ostatnio jednak przybyło mi 3-4 niechciane kilogramy z którymi walczę na razie sama. Zobaczymy czy będzie rezultat.
Pozdrawiam Cię
Na zdjęciu nie jest kasza jaglana, wygląda na gryczaną i czas pieczenia też wydaje mi się zbyt długi
Vitalia kojarzy mi się tylko dobrze. Ja osobiście polecam :)
Podobne posiłki jadałam będąc na diecie Cambridge. Faktycznie dobre połaczenie składników i odpowiednie dobranie kaloryczności to klucz do sukcesu.
także korzystałam kiedyś z porady dietetyka. W sumie efekty było widać, potem na własne życzenie zaprzestałam, Ale teraz znowu walczę o zgrabną figurę Siłownia, mało węglowodanów, Red tea +chromium. Super post, można się inspirować
Czy listę zakupów i cały portal możemy obsługiwać w jakiejś aplikacji? :-)
Zainteresowała mnie bardzo ta dieta, zrobiłam wstępną analizę, ale ciekawią mnie przepisy w diecie – zakładają wykorzystanie np. 2 łyżek śmietany – czy dietetyk przewidział wykorzystanie reszty śmietany (innych produktów) w następnych dniach, żeby nie niszczyć jedzenia?? Moja rodzina nie je oliwek, więc po zjedzeniu 4 sztuk danego dnia, będę musiała resztę wyrzucić??
W odchudzaniu w moim przypadku połączenie diety (korzystam z Przełom w Odżywianiu) i treningi przynajmniej 4 razy w tygodniu (siłownia i dodatkowo bieganie) dały mi najwięcej. W tej chwili schudłem już 10kg. Jeszcze drugie tyle i wreszcie uda mi się osiągnąć cel:)