fbpx

Moja Bajka: Od kartofla do Mistrzyni Świata

by Dorota Zalepa
23 komentarze
moja bajka

Niektórzy z Was wiedzą, że trenowałam Taekwondo przez 13 lat ze sporymi sukcesami, największym z nich było Mistrzostwo Świata w walkach indywidualnych. Ten post nie jest jednak o moich osiągnięciach, ale o tym co sprawiło, że rozpoczęła się moja bajka ze sportem.

Kartofel – tak nazwał mnie mój tata, kiedy to próbowałam jako małe dziecko zrobić fikołka, fachowo rzecz ujmując – przewrót w przód. Ćwiczyłam w swoim pokoju, a jak przyszło do demonstracji, fikołek się nie udał. Potoczyłam się niczym kartofel w innym, niż do przodu, kierunku. Miałam wtedy jakieś 5-6 lat, ale to pojedyncze nazwanie mnie kartoflem pamiętam do dziś!

Możecie mówić, że rodzic nie powinien tak nazywać dziecka, że powinien mówić w pozytywny sposób, zachęcać do działania. Owszem, zgadzam się! Ale gdyby nie ten nieszczęsny kartofel, nigdy nie zostałabym Mistrzynią Świata. Cała ta sytuacja na tyle zakorzeniła się w mojej psychice, że gdy tylko dostałam szansę udowodnienia, że żadnym kartoflem nie jestem, wykorzystałam ją w 100 %.

mojabajka

Pierwsze treningi nie były łatwe. Miałam do nadrobienia sporo, ponieważ dołączyłam do grupy, która już pół roku trenowała. Każdy w grupie był po egzaminie na stopnie uczniowskie tzw. pasy, ja nie miałam żadnego. Byłam na końcu. Musiałam pokazać coś nie tylko mojemu tacie, który początkowo myślał, że nie wytrzymam miesiąca treningów, ale przede wszystkim musiałam udowodnić sobie, że jak czegoś bardzo chcę, to jestem w stanie to osiągnąć, a zaangażowanie i praca dają efekty.

mojabajka

Po kilku miesiącach miałam najwyższy stopień w grupie, szybko „awansowałam” do kadry klubu i rozpoczęłam poważny trening wyczynowy. W momencie kiedy stanęłam na najwyższym stopniu podium na Mistrzostwach Świata, moja bajka stała się rzeczywistością. A mój tata został moim najwierniejszym kibicem.

#Wpis jest elementem współpracy z marką Delicje.

Jeśli podobał Ci się wpis, proszę udostępnij go dalej. Dziękuję! :)




23 komentarze

Jak to widzę ja 7 sierpnia 2013 - 18:44

Nieźle, że jedno słowo może tak mocno zakorzenić się w psychice. Jestem z Ciebie dumny, bo osiągnęłaś takie sukcesy, o których inni mogą tylko śnić. Pamiętam do dziś jak byliśmy z rodzinką na biwaku i zdobyłaś mistrzostwo świata, a ojciec wybiegł z samochodu krzycząc na całe gardło, że masz tytuł mistrzyni :).

Odpowiedz
Life Manager-ka 7 sierpnia 2013 - 19:28

Tak sobie myślę, że to coś niesamowitego, kiedy można o sobie powiedzieć, że jest się w czymś Mistrzem Świata :). Podziwiam Twoje zaangażowanie i ten sukces :)

Odpowiedz
Dorota 7 sierpnia 2013 - 19:35

Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa :) Czasem wracam do tych wspomnień, jak widać.

Odpowiedz
Małgosia 7 sierpnia 2013 - 20:00

Masz bardzo wytrzymałą psychikę- bez tego nie zaszłabyś tak daleko…myślę, że i w życiu jesteś mistrzynią:)nie poddajesz się:)

Odpowiedz
Dorota 7 sierpnia 2013 - 20:02

Oj w życiu to różnie bywa z tą twardością :)

Odpowiedz
ewarub 7 sierpnia 2013 - 20:03

Mistrzostwo Świata to ewidentnie powód do dumy!

Odpowiedz
Kasia D. 7 sierpnia 2013 - 20:36

gratuluję sukcesu i taty :)

Odpowiedz
art attack {be inspired} 7 sierpnia 2013 - 22:05

Wow! Gratuluję wytrwałości i sukcesu :)

Odpowiedz
okiemblondynki 7 sierpnia 2013 - 23:25

Nie wszyscy ludzie mają tyle siły, aby dojść do sukcesu. Wystarczy złe słowo, wystarczy porażka… uciekają. Myślą, że potrzebują pochlebstw. A tu chyba nie o to chodzi. Jeżeli człowiek ma w genach :) bądź w sobie samozaparcie, to dojdzie do celu! I zapalnik znajdzie nawet w wyrazie 'kartofel’. ;)

Odpowiedz
Dorota 8 sierpnia 2013 - 10:25

Na pewno geny mają znaczenie, ale myślę też, że wydarzenia z dzieciństwa, ludzie, mają istotny wpływ na to, jacy jesteśmy.

Odpowiedz
Przemek 8 sierpnia 2013 - 09:34

Mieszkałem obok Mistrzyni Świata, ba – mam nawet jakieś mroczne wspomnienia że z nią walczyłem.. (mam w głowie pierze…) :)

Kłaniam się.
Przemek G.

Odpowiedz
Dorota 8 sierpnia 2013 - 10:40

Nie przypominam sobie tej walki ;)

Odpowiedz
Asia z http://ilikemyself-asiar.blogspot.com/ 8 sierpnia 2013 - 10:06

hehe, widać na dobre Ci to wyszło :), gratuluję i pozdrawiam :)

Odpowiedz
KOLORowanka 8 sierpnia 2013 - 10:10

mnie rodzice nazywali Koza lub buła :)
ale Koza to najczęściej :) i chociaż każdy może to rozumieć po swojemu…
to było nasze, to było wesołe i dotyczyło, że rosłam w górę jak brzoza…
ale na tym sie mkończyło ;P nawet teraz czasem mamuśka się zapomni i nazwie mnie KOZĄ :)

Odpowiedz
kudels 8 sierpnia 2013 - 10:24

na pewno jest z Ciebie dumny :)) wiele osiągnęłaś :) ojciec to czasem potrafi dowalić:)

Odpowiedz
Żurnalistka 8 sierpnia 2013 - 11:47

A czemu Taekwondo a nie jakaś inna dyscyplina? Co do dzieciństwa, rodzice na pewno mają wpływ na naszą postawę. I nie tylko to jak ans motywują, ale też ich zachowania w ogóle. W końcu są pierwszymi osobami z których bierzemy przykład.

Odpowiedz
Dorota 8 sierpnia 2013 - 12:08

Czemu Taekwondo? To temat na kolejny wpis. Wiele czynników się na to złożyło, jednym z nich był dobrze prosperujący klub sportowy, który notował spore osiągnięcia nie tylko w Polsce, ale i na świecie.

Odpowiedz
Kamila 8 sierpnia 2013 - 12:29

Widzę, że ty też lubisz wedlowskie ,,koła,,!!! – tak na delicje mówi nasz 3-letni Antoś. Także jak byś miała nas odwiedzić to już wiesz co kupić żeby wkupić się w łaski naszego synka:)

Odpowiedz
Kamila 8 sierpnia 2013 - 12:31

co do Twojej dyscypliny to Ci jej zazdroszczę bo masz ,,mocne,, argumenty podczas konwersacji ze swoim mężem:)

Odpowiedz
Dorota 8 sierpnia 2013 - 13:15

To rzeczywiście jest mocny argument, chociaż mój mąż daje sobie świetnie radę, w innym wypadku by mnie nie poślubił ;)

Odpowiedz
www.fashionable.com.pl 8 sierpnia 2013 - 23:00

Wow! Podziwiam i gratuluję!

Odpowiedz
Ola 12 sierpnia 2013 - 11:00

Nie potrafię sobie wyobrazić jak to jest być Mistrzynią Świata. Wielkie gratulacje i dumna ja, że miałam okazję Cię poznać:)

Odpowiedz
Dorota 12 sierpnia 2013 - 11:13

Bardzo dziękuję wszystkim za miłe słowa :)

Odpowiedz

Zostaw komentarz