Zastanawia mnie ten temat już od jakiegoś czasu i staram się obserwować otoczenie, jak reaguje na komplementy. I zauważyłam, wcześniej na to nie zwracałam uwagi, że ludzie ciężko je przyjmują. Jeśli powiem komuś, że ładnie dziś wygląda, to znajdzie kilka odpowiedzi dowodzących, że jest wręcz odwrotnie, argumentując to zmęczeniem, starzeniem się, problemami z wagą (ten argument wypływa jako pierwszy). Komplement oczywiście zostaje odnotowany, a te wszystkie zabiegi służą tylko temu, by komplementujący go powtórzył jeszcze parę razy oraz by zaprzeczył naszym kontrargumentom. Gorzej jak nie zaprzeczy.
Na początku wydawało mi się, że to dotyczy tylko kobiet, ale wcale tak nie jest, mężczyźni też nie przyjmują dobrze pochwał. Tutaj nie będę przytaczać wyglądu, bo facet na komplement odnośnie wyglądu reaguje bardzo sceptycznie. Ale jak docenimy jego samochód, to też nam chętnie wymieni jego wady, a to, że za dużo pali, że drogie części, że przydałby się większy dla rodziny itd.
Zastanawiam się czy to jest nasza cecha narodowa, czy Amerykanie, Niemcy, Francuzi, Chińczycy też tak reagują na komplementy? I skąd się to bierze? Od małego jesteśmy uczeni, że nie wolno wychylać się przed szereg, że należy ustępować młodszym, starszym, słabszym, silniejszym, że nie można się chwalić. Jak powiem mojemu 6 letniemu synkowi, że jest bardzo mądry i że ma świetne zabawki to on odpowiada krótko: WIEM! Komplementy traktuje z ogromną szczerością. Potem otaczający go świat weryfikuje jego reakcje. Bo nie wypada odpowiedzieć: dziękuję, wiem, że ładnie wyglądam, wiem, że jestem zdolna, wiem, że mój samochód to niezła maszyna! Zaraz przylega do nas łatka zarozumiałych, zadufanych w sobie bufonów, którzy za bardzo się panoszą.
Może warto zacząć to przełamywać, zacząć doceniać te komplementy, nie szukać ukrytych podtekstów, nie być przesadnie skromnym, szczerze podziękować i przyjąć, że tak po prostu jest! Warto znać swoją wartość i uczyć się reakcji od dzieci. Zadziwiające jest to jak dzieci są prawdomówne, nie znają pojęcia wstydu, a z upływem czasu my tę ich otwartość i szczerość korygujemy. Bo nie wypada mówić wszystkiego, nie wypada zapytać Pani, czemu jest taka gruba, albo Pana, że śmiesznie wygląda w tych wąsach (co zdarza się mojemu synkowi). A potem w życiu dorosłym dziwimy się, że nasze relacje są powierzchowne i płytkie.
Nasi rodzice nie zawsze nam powtarzali, że jesteśmy najlepsi na świecie, najmądrzejsi, najpiękniejsi, ale my możemy to powtarzać naszym dzieciom. By Ci jak dorosną przyjmowali komplementy z poczuciem własnej wartości, a potem to poczucie przekazywali swoim dzieciom.
Mam dla Ciebie takie zadanie. Najbliższy komplement jaki padnie pod Twoim adresem przyjmij jako pewnik i nie szukaj dziury w całym. Zwyczajnie podziękuj, bez dodawania trzech zdań od siebie, bez upewniania się kolejnymi pytaniami, czy aby na pewno tak jest.
16 komentarzy
Ale wiesz z czego to może wynikać? Że szukamy potwierdzenia tego komplementu. Z zakompleksienia albo z wrodzonego narcyzmu. W obu przypadkach specjalnie szukamy w sobie/w samochodzie wad po to, że ktoś inny temu zaprzeczył, pocieszył i może nawet wyrzucił z siebie parę dodatkowych komplementów. To jest też poniekąd dobra metoda na sprawdzenie czy komplement pod naszym adresem był szczery i czy innym zależy na naszym dobrym samopoczuciu.
czy tylko z tych dwóch powodów?? moim zdaniem również wychowanie w naszej kulturze, prowadzi do takich falszywych zachowan,, bo wypada byc skromnym, pokornym itp a to pozniej osiaga wlasnie karykaturalną postac w sytuacjach przytoczonego w poscie przyjmowania komplementow
Lubie komplementy,czasami sa szczere a czasami jest to gra,chec upodobania sie komus lub sprawienie przyjemnosci komus(co jest tez wazne i waloryzuje osobe niesmiala itd). Jesli chodzi o nasze dzieci,oczywiscie chce zeby moje byly pewne siebie, nie baly sie i skromnie odpowiedzialy „Dziekuje” .Gdybym jednak miala corke i nie bylaby to przyszla Claudia Shiffer nie powiedzialaby ze jest najpiekniejsza na swiecie,bo ktoregos dnia moglaby „upasc z wysoka”,albo moj synek ,powiem mu ze jest najmadzejszy jezeli bede wiedziala ze dostanie sie na Harvard,inaczej moze mu to zaszkodaic.Nie cierpie ludzi,ktorzy biora sie za kogos ktorymi nie sa.
Ps.Komplementy od „ciezkich” facetow…rownam ich z ziemia.
nigdy nie bedziesz wiedziala na 100 procent czy Twoje dziecko pojdzie na Harvard czy nie, ani czy z corki nie wyrosnie Claudia Schiffer wlasnie….prosty przyklad- co z Einsteinem, ktory w szkole radzil sobie kiepsko, a wyrósł na geniusza….myslę, że często niepotrzebnie przyczepiamy dzieciom etykietki i umniejszamy ich mozliwosci..kto jak nie rodzice ma nauczyc dziecko, ze moze probowac, ze jest najwspanialesze dla swoich rodzicow na swiecie, najukochansze, najpiekniejsze, najmadrzejsze?? nikt pozniej takiej bezwarunkowej miłosci, akceptacji im nie okaze…
Przykład z Einsteinem jest bardzo obrazowy. A widziałaś jak wyglądał George Clooney za młodu? Kto by pomyślał, że wyrośnie na przystojniaka!
http://img2.demotywatoryfb.pl/uploads/201001/1264112835_by_pablozdw_600.jpg
A ja uważam, że należy mówić dzieciom, że są ładne i mądre, niezależnie od tego czy urodą dorównują modelkom i czy mają szansę na Harvard. Uroda to rzecz względna i niejednokrotnie, mało urodziwa (w/g kanonów), ale pewna siebie osoba jest bardziej interesująca od zadufanej ślicznotki. A mądrość się nabywa m.in. poprzez odpowiednie dowartościowanie i motywację dzieci już od wczesnych etapów ich rozwoju. Niedoceniane przez rodziców dzieci, są bardziej podatne na wpływy nieodpowiednich ludzi i mniej zaradne.
Z własnego doświadczenia wiem, że przez życie trzeba iść z podniesioną głową i zawdzięczam to moim rodzicom, bo od zawsze byłam dla nich księżniczką.
zadanie przyjęte do realizacji:)
Lubie komplemety i dobrze je przyjmuje, zeby tylko byly szczere. Nie ma nic gorszego niz falszywy komplement! Jesli jestem po nie przepanej nocy, z kapiacym nosem, to naprawde nie wierze jak ktos mi powie, ze swietnie wygladam:-P Lubie tez je rozdawac, jesli sa zasluzone. To nic nie kosztuje a sprawia przyjemnosc:-) Reakcja na nie zalezy od czlowieka, sa ludzie ktorzy moze zakompleksieni, nie wierza w siebie i nie maja poczucia wlasnej wartosci, wiec ciezko im uslyszec, ze ktos mysli inaczej…nie ma co zaprzeczac, masz racje, lepiej podziekowac, ze nas ktos docenil, ze cos milego powiedzial. Uwielbiam rowniez szczerosc dzieci…bez zahamowan mowia co mysla, co widza, co czuja. Mozemy sie troche od nich uczyc, naprawde…Brakuje mi tego w tym doroslym swiecie!
Ostatnio synek powiedział, że nie muszę mu ciągle powtarzać, że jest mądry i śliczny, bo on to wie. Chciałabym mieć tyle pewności siebie co on i mam nadzieję, że z wiekiem jej nie zatraci.
We wczesnym dziecinstwie nie mozemy jeszcze zauwazyc czy dziecko pojdzie do Harvardu,trzeba poczekac do mniej wiecej 14 lat,oczywiscie. Jak najbardziej mowie moim dzieciom, ze sa madre i ladne,sa to moje dzieci. Ulatwiam im start oddajac je do bardzo dobrych szkol ,uczac od urodzenia jezykow obcych oraz pokazujac im swiat i zycie innych ludzi. Maja podstawy a czy to wykorzystaja? Mam nadzieje,ze tak.
Tu się po prostu pojawia taki paradoks, bo z jednej strony promowany jest obecnie wizerunek osoby pewnej siebie i otwartej, a z drugiej poprawnym w kulturze jest pokazywanie siebie właśnie z tej bardziej nieśmiałej strony.
W zaufanym gronie przyjaciół imo wręcz wskazanym powinno być przyjmowanie komplementów bez zaprzeczeń – to mogłoby potwierdzać bliskość i otwartość dla tych osób, jednak wśród osób nowo poznanych lub w oficjalnych sytuacjach „wypada” zaprzeczyć, tak jak „wypada” odmówić dokładki czy jakiejkolwiek pomocy.
Też to zauważyłem, ale ja zazwyczaj odpowiadam po prostu „dziękuję”, „albo miło mi”. Myślę, że w większości przypadków jest tak jak powiedział Łukasz. Chcemy koniecznie usłyszeć to drugi raz żeby się utwierdzić.
Coś w tym jest, zawsze jak mówię przyszłej teściowej, że usmażyła pyszne faworki to mówi, że „nie wyszły takie jak powinny” albo że czegoś nie dodała :)))
Uwielbiam komplementy, ale w nie nie wierzę. Zawsze szukam drugiego dna.
Niestety.
Pewosc siebie lub nie to cecha charakteru,lepiej byc niz nie. Osobiscie nie potrzebuje komplementow, wiem czy dzisiaj ladnie wygladam czy nie,sama potrafie sie ocenic.
George Clooney,facet,schodzac z tematu oni maja wiecej szczescia niz my,generalnie sie lepiej starzeja no i mezczyzna nie musi byc nie wiadomo jak ladny,musi miec karyzmat(nie wiem czy sie uzywa tego slowa w polskim).