Pamiętam czasy, kiedy byłam jeszcze dzieckiem, mieszkałam w małej miejscowości Olsztynek (teraz mieszkam w „metropolii” Olsztyn), w niedużym mieszkanku wyściełanym supermodną, jak na tamte czasy, boazerią. Mieliśmy telewizor Orion, komputer Atari, gramofon, płyty winylowe, parę ciuchów z Pewexu (jaki to był szał).
Wspominam tamte czasy naprawdę fajnie, mimo, że były to czasy PRL-u. Pamiętam też dobranocki. Moje ulubione, te które najbardziej zapadły mi w pamięć to „Zaczarowany ołówek”, „Reksio”, „Miś Uszatek”, „Bolek i Lolek”, „Pomysłowy Dobromir”. Zbliżała się 19 i zasiadałam na rogowej, ciemnobrązowej kanapie, czekając na bajkę. Rodzice też wołali: „dzieci dobranocka!”. Nie można było tego przegapić, jedyny czas antenowy przeznaczony dla dzieci od 19 do 19.30. To był nasz czas, nieprzerywany żadnymi reklamami czy zwiastunami seriali. Dziecięcy rytuał, który pozostawił trwały ślad w mojej pamięci.
Dziś dobranocka nadal funkcjonuje, choć pewnie niedługo całkiem zniknie z anteny. Mój syn już ich nie ogląda. Kiedyś nawet próbowałam go zachęcić, opowiadając mu jak ja, będąc w jego wieku, uwielbiałam dobranocki. Nawet zasiadł o tej 19 przed telewizorem i włączył jedynkę, ale rozczarowanie było wielkie. Nie jego, ale moje. Dobranocka zaczęła się o 19.15 i trwała jedyne 5-10 minut, na dodatek była to Świnka Peppa, którą już wielokrotnie oglądał w telewizji kablowej i nawet za nią nie przepada. Czar wieczorynki prysł jak bańka mydlana, a ja przestałam już zachęcać syna do jej oglądania. Kablówka ma kilka kanałów, na których bajki lecą 24 h na dobę. Dziecko może obejrzeć sobie taką bajkę kiedy tylko ma na to ochotę.
Współczesne bajki już tak nie cieszą, często nudzą i nikt już nie czeka na nie tak jak kiedyś my. Jeśli masz coś na wyciągnięcie ręki to niestety to „coś” traci na wartości. Dobranocka nie tylko dawała radość oglądania, ale także uczyła, miała jakieś przesłanie. W tamtych bajkach nie było agresji i wulgaryzmów, na jakie można natknąć się w dzisiejszych kreskówkach.
4 komentarze
u nas w domu też oglądanie bajek było czymś super – przecież czekało sie na nie cały dłuuuugi dzień!
A pamiętam, że najwspanialsze chwile z dzieciństwa to te kiedy mama wyświetlała nam bajki z rzutnika Ania – to był cały rytuał, wieszało się białe prześcieradło na ścianę i zgaszało światło. pamiętam niektóre bajki do dziś.
miałaś taki rzutnik Dorotko?
Tak, też mieliśmy taki rzutnik. Wkładało się slajdy, można też było oglądać zdjęcia z wakacji.
Współczesne bajki to totalne dno. Czasami przelatuje po programach i natrafiam na niektóre. Stwory, lasery, wybuchy, jednookie, pięćdziesiąt nóg, kwadratowe głowy. Jednym słowem pomyłka. Zastanawiam się kto te bajki tworzy. W dzieciństwie uwielbiałem looney tunes. Królika Bugsa i jego spółkę.
Pamiętam to oczekiwanie na dobranockę, która ciagle wydawała mi się za krotka! Czekałam na „Smerfy”, „Muminki” :) Swoja drogą czy ktoś z Was czytał już biografię fińskiej pisarki- autorki „Muminków” p „Tove Jansson. Mama muminków” ? Podobno bardzo ciekawa!