Wyobraź sobie, że jesteś młodą, dojrzewającą dziewczyną, która zaczyna zwracać uwagę nie tylko na swój wygląd, ale także na płeć przeciwną. Pojawiają się pierwsze zauroczenia, małe-wielkie miłości do końca życia. I wyobraź sobie, że idziesz na potańcówkę szkolną albo inną dyskotekę (tak, tak się kiedyś mawiało). Odpacykowana w najlepszą, przecieraną pumeksem dżinsówę, tandetne legginsy w paski i dżinsową katanę z wyciętymi sercami na plecach. Taka była moda i patrząc na dzisiejszą, niewiele się różniła. Siedzisz tak na tej imprezie, z nadzieją zerkajasz na stojących po drugiej stronie chłopców. W końcu DJ zapodaje wolne kawałki, a Ty czekasz, aż któryś śmiałek podejdzie i będziecie mogli pobujać się przy rytmach Take That. Podchodzi, wstrzymujesz oddech, on prosi cię do tańca, wstajesz…. i w tym jednym momencie czar pryska. Bo okazuje się, że ów delikwent jest niższy od Ciebie o głowę.
Nie wycofasz się już, on tym bardziej, więc tańczysz z nim garbiąc się przy tym niemiłosiernie. Twoja długa sylwetka nabiera jakiejś dziwnej żyrafiej postawy. Im bardziej się garbisz, tym bardziej zwracasz na siebie uwagę i tym wyższa się wydajesz. Ale Ty o tym nie wiesz. Modlisz się po cichu, by piosenka jak najszybciej się skończyła, po czym gdy tak się dzieje, uciekasz zawstydzona na swoje miejsce. On nie inaczej.
Mam 179 cm wzrostu, a w wieku 14 lat mierzyłam 174 cm i miałam okropne kompleksy na tym punkcie. Wszystkie koleżanki były niższe i znaczna większość kolegów. Mało tego, w tamtych czasach nie było ubrań dla wysokich dziewczyn, więc w mojej szafie znajdowało się sporo męskich okazów. Od dżinsów, po koszule, nawet te od mojego taty, po którym z resztą ten wzrost odziedziczyłam. Do tego byłam chuda jak patyk przez co wydawałam się jeszcze wyższa. Modelką nie zostałam, za to zostałam sportowcem i nagle okazało się, że na coś ten mój upierdliwy wzrost się przyda. Zasięg rąk i nóg w sportach walki ma ogromne znaczenie. Wtedy dopiero pozbyłam się kompleksów.
Jak czuje się dzisiaj z moimi 179 cm? Swobodnie, nawet wtedy gdy zakładam buty na obcasie i mój mąż nagle robi się niższy. Jemu to zupełnie nie przeszkadza. Co prawda 12 centymetrowych szpilek już bym nie włożyła. Wydaje mi się nawet, że z pokolenia na pokolenie ludzie są coraz wyżsi. Wśród gimnazjalistów coraz więcej wysokich dziewcząt i chłopców. Rzadko spotykam się z komentarzami: ależ Ty wysoka, które notorycznie pojawiały się gdy byłam nastolatką i zatruwały mi życie. Z ubraniami nie mam już takiego problemu, bo producenci, któregoś pięknego dnia dostrzegli, że oprócz przeciętnej polki mierzącej 165 cm, istnieją jeszcze te nieprzeciętne – wyższe, i jest to całkiem spora grupa klientek. Nie jest idealnie, ale nie narzekam. Gorzej z butami, ale to już temat na zupełnie inny post.
Kiedyś ze strachem poddawałam się pomiarom wzrostu w szkole i u lekarza, gdyż bezlitośnie zbliżałam się do 180 cm. W duchu liczyłam, że jednak do nich nie dobiję i na szczęście skończyłam na 179 cm! Teraz zupełnie nie zwracam na mój wzrost uwagi. No chyba, że staję do grupowego zdjęcia, tak jak do tego na spotkaniu blogerów, wtedy mój wzrost znowu zaczyna mieć znaczenie, a ja garbiąc się równam do grupy.
37 komentarzy
Ja miałam i nadal mam podobny kompleks mimo, iż mierzę 174 cm czuję się czasami jak wielkolud. Zawsze miałam problem z butami i do tej pory mam, ludzie głupio komentują rozmiar moich stóp. Ja je nazywam kajakami :) dobrze, że nie jesteśmy grube i zawaliste :P
174 cm to bardzo fajny wzrost. Jakbym mogła sobie wybierać, właśnie taki bym wybrała :)
Z tymi butami jest tragedia, oczywiście za granicą jej nie ma, w sklepach jest pełna rozmiarówka. U mnie w Olsztynie w większości sklepach obuwniczych występują rozmiary do 40, więc jak uda mi się trafić 41, to nie ważne jaki jest sezon, kupuję. Zdarza mi się kupować sandały jesienią, a kozaki wiosną.
O rety to ja mam zupełnie odwrotnie :) Zawsze byłam najniższa w klasie. Mierzę 158 cm i całe życie noszę wysoki szpilki żeby „jakoś wyglądać”. Oczywiście z wiekiem już mi to wcale nie przeszkadza. Chociaż nie ukrywam… w dowodzie osobistym mam wpisane te 160 cm wzrostu ;)
Pozdrawiam,
D,
O patrz, a ja jak byłam młodsza marzyłam o szpilkach i zazdrościłam koleżankom, które je noszą.
Z tym dodawaniem sobie centymetrów do wzrostu w dowodzie spotkałam się już nie raz :)
Mam 1,70 cm wzrostu i lubię styl oversize
Mój rozmiar buta to 39,5 i 40
Ja mam 160 cm i zawsze byłam najwyższa w klasie ;) Aż tu nagle po wakacjach okazało się, że połowa koleżanek z klasy jest wyższa, po następnych wakacjach kolejna połowa … Myślę, że dzięki temu, że bardzo szybko urosłam i w okresie wczesnego dojrzewania nie miałam problemu ze wzrostem, nigdy nie miałam kompleksów w tym temacie i do tej pory czuję się wysoka ;)
Ja mam „tylko” 170, ale przez długi czas byłam najwyższa w klasie. Do tego zawsze chciałam mieć jeszcze 4cm więcej. Mimo wszystko rozumiem o czym piszesz, bo w podstawówce wolalam tyle nie mierzyć.
Co do ubrań to mogę domyślać się jak to jest na zakupach, bo mój luby ma 2 m i choć jest lepiej niż kilka lat temu, to ciągle zdarzają się za krótkie spodnie :)
A ja w drugą stronę… należę do maluchów, ale mnie to nigdy specjalnie nie przeszkadzało. Zawsze za atut uważałam właśnie to, że zawsze jestem niższa od facetów, a z resztą i tak zawsze zwracałm uwagę tylko na tych wysokich. Myślę, że warto pracować po prostu nad akceptacją rzeczy na które zupełnie nie mamy wpływu. A Ty jesteś bardzo piękną i atrakcyjną kobietą!
Dziękuję Ci bardzo za komplement :)
Ja z kolei często byłam odrobinę wyższa od moich chłopaków. Zauważyłam nawet taką prawidłowość, że wysocy mężczyźni lubią drobne kobiety i odwrotnie.
Coś w tym jest;)
Ja tez naleze do wysokich dziewczyn: 177 cm i pamietam, ze w szkole bylam zawsze najwyzsza w klasie, no nie zupelnie bo mialam jedna kolezanke 180 cm, ale ona byla bardzo zakompleksiona, nawet sie garbila, zeby sie zmniejszyc! Dla mnie ten fakt, nigdy nie byl kompleksem. Cieszylam sie z tego, ze jestem wysoka, mimo, ze w podstawowce czasami, jak to bywa u dzieci, nazywano mnie zyrafa. Ja widzialam to, ze duzo liczacych sie kobiet: modelki, sportsmenki sa wysokie i to dawalo mi poczucie wartosci, to byl moj + :-) Fakt, ze z ubraniami i butami (nr.41 tez!) to bym problem, no ale i tak w naszej socjalistycznej Polsce nie bylo wyboru, nawet dla niskich! No i tez jak jakis chlopak mi sie podobal, to byl generalnie nizszy! Dzisaj wszystko gra… jestem bardzo zadowolona z mojego wzrostu, mimo, ze tak jak piszesz, jest coraz wiecej wysokich dziewczym i kobiet, wiec juz nie spotykam sie z komentarzami typu: „ale Pani wysoka”! Nosze buty na obcasach i to lubie, bo kobiece i wyszczuplaja nogi, takie buty 8 cm, sa nawet wygodne dla mnie…Mam nadzieje, ze moja corcia tez bedzie wysoka, a dobrze sie zapowiada, bo ma 8 lat i 140 cm ;-) Co tu mowic: SWIAT NALEZY DO WYSOKICH!!! hihihi
Super podejście! Z taką pewną siebie mamą, córka też będzie dumna ze swojego wzrostu.
Jeśli chodzi o obcasy to wybieram te do 8 cm maksymalnie, także podobnie, ale i tak najwygodniej jest mi w butach na płaskim obcasie. Mnie sport oduczył garbienia się i spowodował, że polubiłam swój wzrost :)
Wysokie dziewczyny mają jeden niepodważalny atut – długie nogi :)
ja mam 172 cm siedziałam w modelingu przez parę lat i ciągle słyszałam że brakuje mi tych paru cm, zawsze chciałam mieć 4-5 cm więcej ze względu na to, ale od kąd odpuściłam zajmowanie się modelingiem, mój wzrost odpowiada mi idealnie :) – zazwyczaj chcemy tego czego nie mamy wyższy chce być niższy i na odwrót :) fajnie że się z tym dobrze czujesz, powinnaś nawet być z tego powodu zadowolona tyle dziewczyn chciałoby być wysokich i mieć mega długie nogi :)
Ja mam 176 kiedyś i kiedyś mnóstwo kompleksów z tego powodu. Jest mnóstwo wysokich kobiet więc nie jesteśmy jakąś mniejszością. Prawdą jest, że musimy być szczupłe, bo jak przytyjemy to się zrobimy WIELKIE! Nigdy w życiu nie miałam problemów z kupnem ciuchów, butów. Buty noszę 40, ale w każdym sklepie są buty 41. Nie tylko w daichmannie.
W Olsztynie 41 jest jak na lekarstwo, a jak już są to też nie zawsze ten but pasuje. Jak się okaże, że numeracja jest zaniżona (co w przypadku np. balerinek jest nagminne) to już nie mam możliwości sprawdzenia większego rozmiaru :(
Druga sprawa jest taka, że buty w dużych rozmiarach są też szerokie i jak już uda mi się znaleźć dobre na długość, to i tak lecą z nogi.
Ja sama nie wiem, co jest w sumie przeciętnością. Jestem przeciętną – jak napisałaś – Polką z 164 cm, a nie jestem w stanie kupić na siebie spodni dobrych na długość – wszystkie są na wysokich i muszę skracać. Może więc nie jestem taka do końca przeciętna. Wzrostu trochę Ci zazdroszczę… ale tylko trochę – tak do 170 cm mogłabym dobić.
Teraz ze spodniami nie mam raczej problemu, choć zdarzają się modele (np. w H&M) dla osób mierzących 165 cm i nogawki są niestety za krótkie.
Jak byłam młoda, to długich nogawek nie było. Nawet dżinsów nie mogłam sobie kupić.
Zawsze możesz sobie skrócić nogawki u szewca. Ja sobie kiedyś wydłużałam, jeśli była odpowiednio duża zakładka.
Dorotko – chyba u krawcowej ;)
Hehe, no tego jeszcze nie było, żeby szewc skracał spodnie :) Nawet nie wiem skąd mi się ten szewc wziął, być może dlatego, że dwa komentarze wyżej pisałam o butach :)
ja mam 172cm jak włożę szpilki mam 180 czyli tyle samo co mój mąż-wtedy cały czas mu mówię'”prostuj się”-nie lubię być wyższa od męża,ale na codzień mój wzrost jest akurat.pozdr Jola
Ja mam 164 cm wzrostu i tak juz zostanie. Przy drobnej sylwetce odejmuje mi to jeszcze lat i często pytaja mnie o dowod osobisty ;D
Dorota to po czterdziestki jedynki zapraszam do Krakowa ;-) To prawda – im większy but tym szerszy a to niepotrzebne, zupełnie .
Wzrostu jestem przeciętnego (168), ale za to mam, wbrew pozorom, problem z butami. Mam bardzo wąska stopę i łydkę więc większość butów po prostu mi spada, albo wyglądam w nich jak kot w butach :). Kozaki to już zupełna masakra, wszystkie mi odstają w łydce…
Ja jestem z tych niskich czyli 158cm i nie zastanawiam się nad tym na co dzień. Dopiero jak stoję obok kogoś o Twoim wzroście mam wrażenie, że wyglądam jak krasnolud. Lubię nosić wysokie buty, wtedy czuję się taka wysoka. Ale życie jest przewrotne i mimo niskiego wzrostu 158 cm 12cm szpilek też nie zakładam, bo wtedy mój chłopak jest niższy. Więc jeśli chodzi o facetów i wzrost to nie ma reguły, że tylko wysokie dziewczyny mają problem z obcasami przy facetach. Przecież Ci niscy też mają kobiety i wychodzi na to samo. :)
No to ja mam odwrotnie. Jak stoję obok kogoś o Twoim wzroście to mam wrażenie, że wyglądam jak wielkolud ;)
A ja zawsze uważałam siebie za zbyt niską osobę , a mam 165cm:)
Ja wg mnie;) mam wzrost idealny nie za duża nie za mała, 168cm, teraz tak uważam , kiedyś jak byłam dekadę młodsza chciałam być wyższa, i być właścicielką 174cm, wiadomo kobiecie nie dogodzisz:), moim zdaniem nie zwrost, a umysł i wesoła buzia daje szczęście w życiu:)
Kiedyś faktycznie było trochę inaczej i tak jak napisałaś, jest co raz więcej wyższych ludzi. Ja mam takie poczucie, że wzrost nie ma znaczenia ;) wokół mnie jest kilka par, gdzie Ona jest wyższa od Niego i w sumie jak patrzę na Nich, nie wyobrażam sobie, że mogliby być z kimś innym :))
Dorotko, czytając ten post czułam się jakbym mówiła sama do siebie :)
Z resztą dobrze wiesz, bo na obozach byłyśmy najwyższe zawsze… Dobrze, że te „młodsze” pokolenia są coraz wyższe to już aż tak nie wyróżniam(y) się z tłumu :)
Tak Ula, my byłyśmy najwyższe, ale były też dziewczyny, które były tuż za nami :) Te wyróżnianie się z tłumu miało też swoje dobre strony, np na koncercie nie musiałyśmy stać pod samą sceną, by cokolwiek zobaczyć :)
kurcze bela, a ja myślałam, że to tylko ja miałam ciężki okres dorastanie ze względu na wzrost. Tyle, że ja zatrzymałam się szybko, bo na początku gimnazjum i chodziłam po lekarzach w nadziei, że usłyszę, że jeszcze urosnę. W dniu kiedy lekarz o wzroście 200 cm powiedział mi, że niestety, ale prawdopodobnie nie dobiję ani centymetra wyżej ponad 150 cm miałam wrażenie, że całe moje życie się załamało. prawda jest taka, że wysokim dokuczają, że są wysocy, niskim, że są skrzatami… dobrze, że jak człowiek jest już po okresie szkolnym, zdaje sobie sprawę, że to nie ma znaczenia, ile mamy cm, a siła charakteru mimo wszystko pozostaje po takich nieprzyjemnych wspomnieniach z ławki szkolnej.
No tak, ludzie są różni i dobrze, inaczej świat byłby nudny, jakbyśmy wszyscy byli podobnego wzrostu.
Dziś wyższy wzrost u kobiet jest raczej zaletą niż wadą. Tak przynajmniej mi się wydaje. Są gusta i guściki, ale modelek poniżej 170 cm raczej się nie widuje :)
Ja odkąd pamiętam byłam tą najwyższą w klasie. Wzrost odziedziczyłam po rodzicach. Mam 174cm i dobrze mi z tym. Nie czuję się jak wielkolud czy tyczka jak zwał tak zwał. Nie noszę obcasów, bo mam wieczną kontuzję kostki ( sport to zdrowie mówili) i jak tylko spędzę na obcasach więcej niż godzinę to stopę mam 3 razy większą. Jednak bez obcasów daję sobie radę. Jeśli chodzi o rozmiar obuwia to o dziwo nie mam dużej stopy, rozmiar 38-39 w zależności od butów ;) Mój partner ma 183cm więc jest wyższy :) Największym plusem wzrostu jest to, że jeżdżąc na koncerty nie zdarza i się by ktoś mi coś zasłonił :)
Ja mam odwrotnie – 153 cm i o dziwo nigdy nie nosiłam szpilek! Wiecznie chodzę w trampkach i balerinach. I nigdy mi mój wzrost nie przeszkadzał. ;)
Pjona! 178cm :)
Jestem lepsza o 1 cm, hehe ;) Piąteczka!