Edycja zimowa Wyzwania 10×10 przebiegła całkiem sprawnie. Wybór ubrań nie stanowił większego problemu, co mogę przypisać dobrze dobranej dziesiątce. Gdybym postawiła na większą różnorodność kolorystyczną i bardziej zróżnicowane fasony, byłoby trudniej. Ale to do końca nie byłby mój styl. Dzisiaj chciałabym napisać Wam o najważniejszych lekcjach, które wyniosłam z tej edycji wyzwania i pokazać stylizacje uczestniczek.
⇒ Lista ubrań i zasady dotyczące Wyzwania 10×10
6 lekcji, które wyniosłam ze zmniejszenia ilości ubrań do 10 sztuk
1. Stonowana szafa jest dużo bardziej spójna i harmonijna
Jedynym żywszym akcentem kolorystycznym był sweter Icewear. Owszem czasem wiało nudą i pojawiały się głosy, że w mojej szafie brak kolorów, ale korzyści z takiej spójnej kolorystycznie szafy są znacznie większe. Dzięki temu, że jest w niej duża spójność kolorystyczna, łatwiej ze sobą wszystko miksować i potrzebuję mniej rzeczy. Miałabym ochotę ją odrobinę ożywić. Jednak chciałabym wprowadzić takie kolory, które będą komponowały z resztą, inaczej szybko wróciłabym do punktu wyjścia, a tego chciałabym uniknąć.
2. Komfort noszenia i samopoczucie odgrywają dużą rolę
Dobrze prezentuję się w ubraniach bliżej ciała, na przykład w zestawach 2 i 6, ale nie zawsze swobodnie się w nich czuję. Lubię gdy góra jest luźniejsza, pewnie dlatego, że najczęściej tak właśnie się ubieram. Gdy czujemy się dobrze w naszych ciuchach dajemy taki komunikat całą swoją postawą. Jesteśmy pewniejsze siebie i bardziej zdecydowane, co nie znaczy, że nie…. (patrz punkt następny).
3. Warto eksperymentować
Dzięki sprawdzaniu różnych fasonów, kolorów i nieoczywistych rozwiązań dowiadujemy się więcej na temat naszego stylu. To prawda, niezbyt komfortowo czuję się w ubraniach bliżej ciała, co nie znaczy, że one mi się nie podobają. Myślę też, że im częściej je wybieram, tym bardziej naturalnie zaczynam się w nich czuć. Czasem warto przełamywać swoje własne schematy. Otwieramy się wtedy na bardziej kreatywne rozwiązania i zaczynamy bawić się modą.
4. Wybór zestawów na każdy dzień jest prosty, jeśli mamy ograniczoną ilość ubrań
Zero stresu i szybsze wybory. Nie muszę codziennie rano zastanawiać się co na siebie włożyć, a dzięki temu, że ubrania są do siebie dopasowane, nie obawiam się, że coś schrzanię. Nawet na wieczorne wyjście do restauracji, czy do kina ubierałam się lepiej, niż gdy mam do wyboru całą szafę.
5. Dopasowanie ubrań do naszych aktywności jest kluczowym kryterium wyboru
Nie wszystkie zestawy sprawdziły się podczas pracy w domu. Szczególnie te z koszulą i marynarką. Zakładałam je na wyjście, w domu przebierałam się w coś luźniejszego. Choć botki lepiej wyglądają i wyszczuplają sylwetkę, lepiej czuję się w sztybletach. Nie wyobrażam sobie wyjścia na spacer z dzieckiem w botkach na obcasie, dlatego wybierając ubrania do następnej dziesiątki, wezmę pod uwagę przede wszystkim moje aktywności.
6. Mniejsza ilość ubrań ale za to lepszej jakości
Jeśli decydujemy się na ograniczenie ilości ubrań w szafie, dobrze jeśli za tym pójdzie wybieranie lepszej jakości. Ponieważ nosimy je częściej, szybciej ulegają zużyciu. Częściej pierzemy, są poddawane rozciąganiu, szybciej się mechacą. Warto dbać o nie w szczególny sposób, ale jeśli postawimy na najlepszą jakość, na jaką możemy sobie pozwolić, posłużą nam dłużej.
Najlepsze zestawy według czytelniczek
Prawie jednogłośnie wskazaliście te dwa zestawy jako najlepsze. Wasz wybór nie był dla mnie zaskoczeniem, choć mój jest nieco inny, bo podyktowany komfortem noszenia. Okazuje się, że im prościej tym lepiej. Im bardziej strój jest przekombinowany, tym mniejsze robi wrażenie.
Najlepsze i najsłabsze zestawy według mnie
Moi dwa ulubieńcy to zestaw nr 2 i 8, natomiast najmniej podobają mi się nr 5 i 7. Do przemyślenia są dżinsy marmurki i szary kardigan. Czasem mi się podobają, jak w przypadku zestawu nr 1, a czasem nie – zestaw nr 7 (dżinsy kiepsko komponują się z elegancką górą).
Dodatkowa stylizacja – nr 11
Udało mi się stworzyć jeszcze jeden dodatkowy zestaw, który możecie zobaczyć poniżej. Przekonałam się do spódnicy, której nie nosiłam od dłuższego czasu. Jest elastyczna, więc podwinęłam ją wyżej, by sprawdzić jak ta długość prezentuje się na zdjęciu. Chyba bardziej odpowiada mi długość w kolano, jak myślicie? Za to podoba mi się sweter w zestawieniu z torebką. Fajnie współgrają te dwa kolory.
sweter – Icewear od Blue Iceberg
spódnica – stara kolekcja (podobna Esprit)
botki – Ecco (podobny w obniżonej cenie Venezia)
torebka – Fossil
Wnioski i stylizacje uczestniczek
Niezmiernie cieszy mnie udział kilku dziewczyn w wyzwaniu. Część z nich publikowała swoje stroje w grupie Slow life & Slow Fashion, co bardzo mi się podobało, bo od razu mogłyśmy je poddać analizie. Rady osób z zewnątrz były bardzo cenne. Sama zamieszczałam tam swoje outfity praktycznie codziennie. Otrzymałam zgodę dziewczyn na publikację ich zdjęć oraz odpowiedź na pytanie – Jakbyś miała wskazać największą korzyść z udziału w wyzwaniu, to co by nią było?
Dzięki komentarzom na grupie postanowiłam trochę ożywić swoją garderobę ale też uzupełnić ją o kilka bazowych rzeczy: białych i czarnych. Koniec z impulsywnie kupowanymi szarymi swetrami i tak na koniec wiem już, że lepiej czuje się w bardziej eleganckich zestawach.
Marlena Michalak – @czern_fioletu_
Największą korzyścią było to, że dziewczyny z grupy chętnie komentowały nasze zdjęcia, czego na moim Insta nie było. Można było dowiedzieć się od innych jak nas widzą, w czym nam do twarzy (i figury), a w czym mniej. Siebie widzimy trochę inaczej.
Największa korzyść to potwierdzenie, że lubię moje ubrania i dobrze się w nich czuję, oczywiście poza tą, że wybieranie rano ubrań zajmuje 10 sekund, ale to jestem pewna zauważyły wszystkie biorące udział w wyzwaniu dziewczyny.
*
Bardzo dziękuję dziewczynom za udział. Ogromną przyjemnością było podpatrywanie Waszych zmagań. Mogłyśmy uczyć się od siebie nawzajem łączenia różnych fasonów i kolorów. Następne wyzwanie pojawi się na wiosnę i już dziś zapraszam Was do udziału. A teraz dajcie znać, czy macie ochotę na taki eksperyment, jakie są Wasze największe obawy, a jakie benefity z ograniczenia ilości ubrań? Może któraś z Was doszła do swoich wniosków i chciałaby coś dodać do naszej listy?
12 komentarzy
Zestawy 4 i 6 też mi najbardziej przypadły do gustu :-)
Stylizacja nr 11 – wersja za kolano z pewnością lepsza !
ja uwazam, ze bardziej pasuja ci spodniczki przed kolano, za kolano obciazaja Twoja sylwetke. Szary kardigan bym oddala, jest taki troche ciotkowaty, a marmurki bym zachowala do casualowych stylizacji. Uwazam, ze masz swietna baze, poeksperymentowalabym z kolorem, ale w dodatkach, np. torebka w jakims mocnym kolorze pasujacym do twoich bazowych (np. ostry blekit taki jak kolor twittera, albo roz), albo letnia marynarka. A w ogole to swietne wygladasz w rozowej pomadce i nie powinnas sie z nia rozstawac ;)
Brawo dla dziewczyn, ktore zdecydowaly sie na wyzwanie!
Doroto, do podsumowania wyzwania czytelniczek wybrałaś zestawy, w których najbardziej się sobie podobam 😊 To nie była moja pierwsza próba z kapsułkową garderobą i chyba dlatego było w niej dość kolorowo (Do pierwszej próby – chyba nawet jest o niej wzmianka na moim blogu 2015 r. Wybrałam czarną sukienkę, czarną spódnicę i czarne spodnie – ubrania różne, ale zestawy wychodziły bardzo podobne kolorystycznie). Ważne, żeby kolory do siebie pasowały, o czym pisałaś 🙂 A świadomość, że lubię moje ubrania i że „mają potencjał” ogranicza mój apetyt na zakup wciąż nowych i nowych. Pozdrawiam i dziękuję za możliwość dołączenia do wyzwania!
Na pewno takie minimalistyczne podejście do ilości ubrań ma swoje racje ja jednak lubię kolory i różne fasony więc takie zestawienie jest dla mnie nieco nudne i trudne ;) Staram się jednak wybierać rzeczy praktyczne, wygodne i dobrze wyglądające. Zawsze też kiedy kupuję np. nowy sweterek czy sukienkę szukam w głowie przynajmniej 2-3 rzeczy które będą do tego będą pasowały :)
Najbardziej podoba mi się Twoja stylizacja nr 4, a co do spódnicy to wg. mnie zdecydowanie krótsza wersja! Wyglądasz młodziej i jakoś tak swobodniej? :)
Ja lubię podpatrywać, ale może kiedyś skuszę się na takie wyzwanie :)
Zdecydowanie warto eksperymentować :) Bardzo mi się podobało wyzwanie i cieszę się, że pokazałaś też stylizacje czytelniczek :)
Stylizacja nr11 świetna :-)
Hej ho, ja tak cicho nikomu nie mówiąc i nie chwaląc się pomyślałam, że a tam, spróbuję tego twojego wyzwania. Po miesiącu…ach, okazało się to rewolucją. Ja zasadniczo naprawdę naprawdę, jak mawia Konmari, „kocham” ubrania, które kupuję. Noszę je wiele lat i z przyjemnością. Okazało się, że to 8 sztuk odzieży to po prostu moje najulubiensze rzeczy i nosiłam je 2 tygodnie, nie szczególnie zauważając kiedy minęły. Po co 9 czy 10? To zestawy idealne (>_<).
Finał historii jest jednak inny. Odkryłam, że nie mam za dużo ubrań. Odkryłam, że mam za dużo ubrań w tych samych kolorach – szary, czarny, granatowy, czasem cos błękitnego. To nie wszystko. Postanowiłam jednak upewnić się czy aby na pewno to są kolory mojego "typu urody" i odżałowałam trochę kasy na analizę kolorystyczną, bowiem mój typ urody jest kompletnie nieoczywisty i…ach Dorota. Okazało się, że te moje "ulubione" kolory, będą w porządku tylko w wydaniu ciepłym. Czarnego najlepiej wcale lub w dodatkach,a szary nic tylko uwydatnia wszystko co brzydkie na twarzy. Oczywiście, nikt mi nie zabroni nadal ich nosić, ale dopiero przeróbki moich zdjęć uświadomiły mi, że…naprawdę powinnam pomyśleć o innych kolorach. Fajna stylizacja to nie wszystko, odcień, temperatura czy nasycenie koloru, które zakładam, w przypadku mojej jednak dość zgaszonej delikatnej i cieplej palety – naprawdę robi taką strasznie dużą różnicę. Tak w temacie lekcji. Gorzkosłodka lekcja. Słodko, bo raz na całe życie, a gorzko – bo pół szafy ulubionych ubran mam do ponownego "wymyślenia", "przemyślenia", a pewnie i zakupienia na nowo. Takie historie.
A mogę zapytać co to za analiza? Właśnie się za jakąś rozglądam i jestem bardzo ciekawa :)
Hej Agnieszka, zwróciłam sie z tym do blogerki, którą czytuję od bardzo dawna http://arsenicmakeup.blogspot.de/ . Koszt to 200 zl, ja czekalam miesiac na wynik (wyslalam naprawde sporo swoich zdjec), jednak jestem bardzo bardzo zadowolona (nawet moja mama byla sceptyczna gdy jej powiedzialam, ale gdy przeczytala analize, byla rowniez pod wrazeniem). Jest tylko jeden minus – nastaw sie mentalnie na zakupy :P. Wiesz, wrazenie przed mialam „uwielbiam moje ubrania I kupuje malo, ale dobrej jakosci”, a wrazenia z 2 tygodnie po „jejku 80% mojej szafy jest czarna, szara I granatowa, nie chce tego wsyzstkiego wyrzucac”… no I tak rzezbie, co dokupic w tej mojej palecie, zeby dalo sie nosic z rzeczami z poza mojej palety ;-). Mentalnie ta analiza mnie po prostu rozlozyla, juz nie umiem patrzec na kolory swoich ubran tak jak wczesniej. Takze wiesz… lojalnie ostrzegam ;-). Wyjscie poza strefe komfortu gwarantowane.
Dzięki, w przyszłości z chęcią skorzystam, jak tylko mój budżet się nieco polepszy :)
Postanowiłam zrobić wiosenną rewolucje w szafie. Przeczytałam wiele twoich wpisów – natchnęły mnie i utwierdziły w słuszności mych zamiarów. Zdecydowałam, że w czym nie chodzę to rozdam/wyrzuce/sprzedam, zrobiłam listę co muszę dokupić bo brakuje mi dobrej bazy… No i moje poszukiwania klasycznych czarnych cygaretek czy czarnej prostej sukienki okazały się być nie lada wyzwaniem! wchodzę do sklepów mniej lub bardziej znanych, tańszych czy droższych i okazuje się, że nasz świat to istne królestwo poliestru!