Wraz z końcem roku wielu z nas podsumowuje swoje plany i cele stawiane na początku roku. Część z nich zrealizowaliśmy, co budzi naszą dumę i satysfakcję, część przestała być aktualna, a przy innych nie wystarczyło nam silnej woli i cierpliwości by wytrwać. Niektóre mogły zwyczajnie nas przerosnąć. Zdarza się, że czujemy się przygnębieni tym, że ponieśliśmy porażkę. Ja do postanowień noworocznych podchodzę z dużym dystansem. Uważam, że warto planować i określać swoje cele przez cały rok, niekoniecznie wraz jego z końcem. Jest to jednak bardzo symboliczna data, która dla wielu z nas jest początkiem czegoś nowego. Od stycznia wezmę się za siebie, zrealizuję w końcu odkładany projekt, albo zacznę żyć dla siebie. A potem mija miesiąc, dwa a po postanowieniach noworocznych nie ma śladu. Wracamy do starych nawyków i przyzwyczajeń. Jak zatem postanawiać, by wytrwać i czy w ogóle warto to robić? O tym rozmawiam z psycholog Magdaleną Widłak-Langer.
Pierwsze pytanie, które mi się nasuwa to czy postanowienia noworoczne mają sens?
Wielokrotnie zadajmy sobie to pytanie, kiedy wchodzimy w nowy rok. Najczęściej słyszymy głosy dwóch skrajnych obozów – ten, że zdecydowanie warto i ten, że to strata czasu. Jak jest naprawdę?
Temat jest na tyle zajmujący, że zainteresowali się nim badacze. W badaniu psychologa Johna C. Norcrossa z Uniwersytetu Scranton, osoby badane podzielono na dwie grupy. Członkowie obydwu grup deklarowali chęć ustalenia postanowień noworocznych:
- pierwsza grupa – to osoby zdeterminowane
- druga grupa – to osoby nieprzywiązujące do postanowień tak dużej wagi
Badacze przez kolejnych kilka miesięcy kontaktowali się z osobami badanymi, w celu monitorowania ich postępów w realizacji postanowień noworocznych. Już po dwóch tygodniach okazało się, że 70% osób badanych z pierwszej grupy, trwało w realizacji postanowień, natomiast w drugiej grupie było to 50% osób badanych.
Okazuje się, że czas odgrywa znaczącą rolę. Początkowa faza realizowania postanowień, jest najbardziej narażona na niepowodzenie ponieważ dotyczy zmian, wchodzenia w nowe. Jednak znacząca różnica między dwiema grupami była widoczna po sześciu miesiącach. W pierwszej grupie 45% osób badanych nadal realizowało swoje postanowienia. Jednak w drugiej grupie, procent osób badanych które realizowały postanowienia noworoczne, wynosił zaledwie 4%! To spadek aż o 46%!
Wynik ten wyraźnie pokazuje jak ogromną rolę w realizacji postawień odgrywa nastawienie. Zatem pytanie, które tak często sobie zadajemy: „czy ustalać postanowienia noworoczne?”, jest błędne. Warto zapytać siebie o to, jakie mamy nastawienie do postanowień, które chcemy zrealizować.
Dlaczego tworzymy je właśnie teraz, czy nie lepiej sporządzać taką listę w ciągu całego roku?
Lubimy funkcjonować otaczając się symbolami, dlatego początek roku, miesiąca, kwartału czy tygodnia to symboliczne wejście w „nowe”. Rodzi to nadzieję na większe powodzenie podejmowanych działań, ma wzmocnić zapał. Warto jednak pamiętać, że postanowienia noworoczne to nic innego jak cele, które sobie stawiamy. Przecież powodzenie w działaniu, nie jest zależne od tego w jakim dniu tygodnia czy miesiąca zaczynamy.
Dlatego tworzenie listy w ciągu roku wydaje się być znacznie lepszym rozwiązaniem. Warto na koniec roku do tej listy wrócić i sprawdzić czy jest coś, co uległo zmianie lub coś, co chcemy do listy dodać. Z każdym doświadczeniem się zmieniamy więc z końcem roku może się okazać, że to co było dla nas ważne w lutym, obecnie nie ma znaczenia. Listę celów warto aktualizować na bieżąco.
Jakie postanowienia tworzymy najczęściej?
Myślę, że moja odpowiedź nie będzie zaskakująca. Gdy zbliża się nowy rok, w grupie najczęściej wymienianych postanowień, znajdują się te dotyczące: zrzucenia nadmiarowych kilogramów, rozpoczęcia regularnej aktywności fizycznej, rzucenia palenia, ograniczenia spożywanej ilości alkoholu, oszczędzania pieniędzy.
Wszystkie wspomniane postanowienia dotyczą stylu życia czyli nawyków. Nawyk to działanie automatyczne, to znaczy takie, które nie wymaga nadmiernej analizy, zastanowienia. Przypomnij sobie, jak robisz rano kawę – czy zastanawiasz się nad każdym krokiem? Nad tym pod jakim kątem złapać filiżankę, jak mocno ją chwycić, by nie wypadła z ręki, jak ją postawić i gdzie, który guzik ekspresu nacisnąć? Jeśli jesteś u siebie w domu i nie wprowadziłaś się tam wczoraj, to wszystkie te ruchy masz zautomatyzowane. Twoje głowa nawet się nad nimi nie zastanawia, tak działają nawyki. Dobrze, że potrafimy działać nawykowo, bo nasz system nerwowy, nie udźwignąłby analizowania każdej czynności w ciągu dnia jaką chcemy wykonać. Nawyki są nam zwyczajnie potrzebne. Jednak są one niczym kij, który ma dwa końce.
Tym drugim końcem jest fakt, że nawyki trudno zmienić. Im dużej je mamy tym bardziej są utrwalone. Wykształcenie nowego nawyku jest możliwe, jednak wymaga czasu i regularnego, wytrwałego działania.
Jak tworzyć postanowienia noworoczne, by nas nie przerastały?
To bardzo dobre pytanie, ponieważ wielu z nas doświadcza poczucia, że realizacja postanowień noworocznych przytłacza, zamiast prowadzić do satysfakcji i zadowolenia. W celu zwiększenia prawdopodobieństwa osiągnięcia ustalonych celów warto:
→ skupić się na wewnętrznej potrzebie – wybierać takie postanowienia, które mają znaczenie dla nas (nie dla rodziny, znajomych czy dlatego, że „tak wypada”). Jeżeli coś nie wynika z wewnętrznej potrzeby, nie jest dla nas ważne, trudno będzie nam do tego dążyć
→ odrzucić traktowanie zmian przez pryzmat braku, np. „tyle pracy przede mną, jestem beznadziejna”. Zamiast patrzeć przez pryzmat braków, warto patrzeć przez pryzmat rozwoju. Jak bardzo nas to działanie wzbogaca? Czego nas uczy? Co nam o nas mówi? Jak sobie radzimy z niepowodzeniami?
→ poskromić nadmiar – zazwyczaj chcemy zmieniać wiele w zbyt krótkim czasie. Zmiana diety, aktywności fizycznej i trybu pracy w tym samym czasie jest zwyczajnie niemożliwa. Zakładanie, że da się to zrobić, to narażanie siebie na frustrację i niezadowolenie, a przecież nie tego chcemy, prawda?
→ unikać syndromu fałszywej nadziei – czyli nierealistycznych oczekiwań związanych z tempem, łatwością czy efektywnością osiągania celu. Jeżeli chcemy zmieniać coś co jest nawykiem, jak dieta, nie możemy zakładać, że ta zmiana nastąpi w ciągu miesiąca i równie szybko zobaczymy efekty tej zmiany. Ciało i umysł potrzebują więcej czasu. Zatem jeżeli chcemy efektywnej i trwałej zmiany, a nie forsującej, to założenie realistycznej ilości czasu jest niezbędne
→ rozłożyć słonia na kawałki – czyli rozbić cel na małe kroki. Nie ma sensu patrzeć na wyrzeźbienie sylwetki jak na całościowy projekt – warto rozbić go na małe kroki i codzienne, stawiać jeden z nich ku temu, by zrealizować założone postanowienie
Dobrze, ale co zrobić, gdy po dwóch, trzech miesiącach zrezygnujemy z naszych postanowień, ponieważ nie starczy nam cierpliwości i silnej woli, by przy nich wytrwać?
Badania wykazują, że ludzie miewają problem z wytrwaniem w postanowieniach, ponieważ dotyczą one zmagania się z tym, co nowe. Niejednokrotnie jest to związane z wykształceniem nowego nawyku, który niejako ma wypchnąć ten stary, sprawiając, że zniknie on z naszego życia.
Błąd jaki popełniamy to zbyt silne przywiązywanie do oczekiwań wobec siebie oraz myślenie życzeniowe. Jeżeli oczekujemy od siebie efektów nadmiernie szybko lub zapominamy, że w sytuacji chodzenia na siłownię raz w tygodniu, nie ma szansy na osiągnięcie oczekiwanego efektu w miesiąc, może to być krok do frustracji, poczucia winy i zwątpienia. Kiedy wpadniemy w wir samoobwiniania trudno będzie wytrwale stawiać kroki do celu. Z badań wynika, że samoobwinianie szczególnie utrudnia przystosowanie do nowej sytuacji, powodując spadek wiary w siebie i własne możliwości oraz spadek lub zanik mobilizacji. W skrajnych sytuacjach samoobwinianie może prowadzić do agresji.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku myślenia życzeniowego. Osoby myślące w ten sposób, nadmiernie skupiają uwagę na osiągniętym celu, zamiast działać. Dlatego zazwyczaj nie realizują postanowień noworocznych. Można metaforycznie powiedzieć, że nadmierne skupienie na efekcie przyćmiewa działanie, które ma do tego efektu prowadzić.
Warto rozważyć czy w naszym przypadku myślenie życzeniowe, nierealistyczne oczekiwania czy wpadanie w wir samoobwiniania, nie są tym, co utrudnia osiąganie celów.
Bywa jednak tak, że nawet z odpowiednim nastawieniem, odniesiemy porażkę. Jak sobie z nią radzić?
Warto zastanowić się nad definicją porażki – wielu z nas zna tę błędną, mówiącą o tym, że ponosimy porażkę kiedy coś nam się nie udaje. Ja jestem zgodna z badaczami, którzy definiują porażkę jako brak podejmowania prób czyli poddawanie się przed linią startu.
Porażka to sytuacja w której w ogóle nie podejmujemy prób. Jeżeli jednak podejmujemy próby, a niekoniecznie prowadzą nas one tam gdzie chcemy, nie ma mowy o porażce. To po prostu niepowodzenia na drodze do celu. Jeżeli zdarzają się one często lub mocno nas zniechęcają, warto skonsultować się z trenerem lub psychologiem pracującym w tym obszarze. Czasami robimy małe błędy, które prowadzą do ogromnych utrudnień w realizacji celu lub to uniemożliwiają. Warto poznać konkretne narzędzia, które będą nas wspierać w dążeniu do celu.
Jakie to będą narzędzia? Czy możemy coś zrobić, by zwiększyć szansę na realizację naszych postanowień?
Tak, możemy zrobić całkiem sporo. Tak naprawdę sukces związany z realizacją celów „leży w naszych rękach”. To co jest najbardziej istotne, to skupienie na tym, co dla nas ważne. Zatem wracamy do rozmowy o wewnętrznej potrzebie. Kiedy już jasno ustalimy jaka jest nasza potrzeba, warto wdrożyć samodyscyplinę, często nazywaną motywacją (więcej na temat tego czym ona jest dowiesz się z artykułu „Motywacja czy samodyscyplina?”) i chęć działania.
Nie bez znacznia jest także wspierające środowisko. Wcale nie mam na myśli osób, które ślepo będą mówić „dasz radę”. Mam na myśli osoby, które znają nasze wartości, wiedzą co dla nas ważne, chcą nas wspierać w realizacji potrzeb, a jednocześnie potrafią spojrzeć na nasze pomysły bardziej obiektywnym i krytycznym okiem, niż my sami.
Ważne jest także, by te osoby potrafiły nam o swoim krytycznym spojrzeniu powiedzieć. Nie po to by nas zniechęcić lub zranić (intencja ma znaczenie) lecz by podzielić się z nami ryzykiem lub niebezpieczeństwem, jakie widzą. Badania potwierdzają, że wspierające środowisko sprawia, że łatwiej oprzeć się pokusom.
Według Johna C. Norcrossa połączenie tych strategii, również daje dobry efekt: „Osoby zdeterminowane w ustalaniu postanowień noworocznych, które odniosły sukces, deklarowały większą ilość strategii działania z mniejszą ilością strategii samoobwiniających czy życzeniowego myślenia, niż osoby, które nie były zdeterminowane do ustalania postanowień noworocznych i nie odniosły w ich realizacji sukcesu”.
Na koniec zapytam Cię jeszcze o dzieci. Czy warto je zachęcać do tworzenia swojej własnej listy?
Patrząc na wyniki przytoczonych badań myślę, że jak najbardziej tak. Będzie to dobra okazja to uświadomienia dziecku, że „wiele leży w jego rękach”, a myślenie życzeniowe i ustalanie celów, to nie to samo. Ponadto ustalenie celów, to dopiero pierwszy etap na drodze do osiągania tego, czego pragniemy. Zachęcanie dziecka do tworzenia własnej listy, to wspaniały pretekst do rozmowy o wartościach, celach i marzeniach. To może być sytuacja, w której wbrew pozorom, bardzo wiele dowiemy się o swoim dziecku.
Bardzo dziękuję za rozmowę!
Magdalena Widłak-Langer jest psychologiem z zamiłowania i zawodu. Patrzy na człowieka holistycznie (całościowo). Jest zafascynowana światem relacji i komunikacji damsko-męskich, przyjacielskich, rodzinnych oraz najważniejszym obszarem relacji i komunikacji – ze samym sobą. Pracuje w nurcie psychologii pozytywnej, skupiając się na zasobach, a nie brakach klienta. Prowadzi Wirtualny Gabinet Psychologiczny (sesje zdalne: on-line, telefoniczne), wykłady i warsztaty stacjonarne w całej Polsce.
Założycielka www.psychetee.pl, ambasadorka Lekcji Akceptacji prowadzonych przez Fundację Na Niebiesko. Nauczycielka i miłośniczka jogi, zdrowej żywności, kotów oraz pozytywnego podejścia do życia.
Fot. Anna Kurgan
10 komentarzy
Planuję, wyznaczam cele i snuję marzenia. Ale nie w związku z nowym rokiem czy jakąś konkretną datą. A dodatkowo zawsze staram się pamiętać o jednej z moich ulubionych sentencji „Have plan in piece, but leave space for unexpected actions. that’s where the magic happens” :)
Kasia, masz racje, grunt to się nadmiernie nie napinać. Fantastyczny cytat – kto jest autorem? :)
Trzymam kciuki w powodzeniu !!:)
Nie mam pojęcia kto jest autorem, skopiowałam go dawno temu z jakiejś strony internetowej. Ale odrazu mnie urzekł. Sama prawda :)
Dzięki i wzajemnie :)
Tak, mi też sie ten cytat podoba, szkoda że nie pamiętasz źródła😉
W każdym razie pomyślności i przyjemności w 2019 roku!😊🎊🎉
Lubię postanawiać noworocznie. Zamykamy jakiś etap i otwieramy się na nowe – każdy chce, aby było lepsze i my, abyśmy w tym nowym byli lepsi :) Nie planuję jednak niczego spektakularnego, zastanawiam się raczej nad małymi sprawami, które w dużej ilości powtórzeń mogą sprawić, że cały rok będzie udany. W 2018 r. zaczęłam biegać, w 2019 r. chciałabym przebiec łącznie 1000 km. Ale nie chodzi tutaj o te kilometry, a raczej o to, co się z nimi wiąże: dużo ruchu, dużo przyrody, dużo satysfakcji i dużo radości po każdym powrocie do domu. Za każdym jednym małym razem :)
Myślę, że Twój plan – budowanie radości codziennie, małymi krokami jest fantastyczny! To jest ważne, żeby budować małe radości, skupiać się na codzienności, a nie całe pokłady energii inwestować w wielki, długofalowe działania. Przecież życie składa się z tych drobnych elementów:) Trzymam za Ciebie przysłowiowe kciuki!
Wszystkiego co najlepsze w tym Nowym 2019 Roku!🥳🎉🎊
Ja uwielbiam robić noworoczne postanowienia! To dla mnie najlepsza motywacja! :)
Robisz je na koniec roku czy wcześniej?:)
nie mam serca do planów noworocznych nie wiem czy z obawy żeby nie zapeszyc. zostawiam to „Nowemu Rokowi” A w myślach coś tam leciutko sobie marzę :)
uroczo słodka choinka! pozdrawiam asia
Wielu z nas nie zabiera się za planowanie, z obawy, że „się nie uda”. Jednak jak wskazały badania i tak jesteśmy bardziej skuteczni kiedy to robimy, w porównaniu do grupy, która nie zajmuje się tym wcale. Zatem chyba warto?;)
Pozdrawiam!:)