fbpx

Leo why? For Matthew

by Dorota Zalepa
12 komentarzy

O tym, że Leonardo DiCaprio znowu nie otrzymał Oskara krążą różnego rodzaju memy i gify w Internecie. Kolejna świetna rola w Wilku z Wall Street, i kolejna porażka na rozdaniu Oskarów.

Kto go ubiegł tym razem?

Matthew McConaughey za rolę w filmie Witaj w klubie. Czy słusznie? Ano słusznie, bo Matthew zaskoczył tą rolą chyba wszystkich, w tym siebie. Nie jestem wielką znawczynią kina, raczej oceniam i piszę o moich wrażeniach po obejrzeniu różnych produkcji, a oglądam ich sporo. Tego filmu też nie mogłam sobie odpuścić, chociażby dlatego, by sprawdzić dlaczego Leo znowu odszedł z kwitkiem.

Rola Matthew była wymagająca. Na pierwszy rzut oka widać, że aktor sporo schudł by zagrać chorego na AIDS Rona Woodroofa, któremu lekarze dają 30 dni życia. Sam bierze sprawy w swoje ręce i zaczyna szukać sposobu na przedłużenie życia sobie i innym chorym. Akcja filmu dzieje się w czasach, kiedy nie tylko społeczeństwo, ale także medycyna ma niewielkie pojęcie na temat choroby. Dostępne leczenie niesie za sobą katastrofalne skutki uboczne, a ociężałość systemu prawa utrudnia chorym korzystanie z alternatywnych metod leczenia. Ron znajduje jednak sposób by skorzystać z leczenia niedostępnego wówczas w USA i ułatwić innym dostęp do niego. Tak powstaje Dallas Buyers Club, gdzie nie płaci się za leki, ale za członkostwo w klubie. Leki otrzymuje się za darmo.

Film oparty na prawdziwych wydarzeniach, nie należy do najprzyjemniejszych, bo temat trudny i rzadko poruszany w kinie. Happy endu nie będzie, bo do dnia dzisiejszego nie znaleziono leku na AIDS.

Czy warto?

Zdecydowanie warto, dla roli Matthew MacConaughey’a i jego totalnej przemiany z hollywoodzkiego lover boy’a, aktora komedii romantycznych, w wycieńczonego chorobą, ale walczącego do końca człowieka. Jestem pełna podziwu dla jego gry aktorskiej. Leonardo niestety musi poczekać, być może w przyszłym roku się uda. Jak myślicie? Mam wielką nadzieję, że tak!

 

rd_login

 

Jeśli podobał Ci się wpis, proszę udostępnij go dalej. Dziękuję! :)




12 komentarzy

Daniel 23 marca 2014 - 20:41

Wprawdzie nie oglądałem tego filmu, ale świetnie grał w serialu pt. „True Detective”. Dopiero dzięki temu w ogóle zwróciłem uwagę na tego aktora, a chyba warto mu się przyglądać.

Odpowiedz
Królowa Karo 24 marca 2014 - 00:08

Nie widziałam jeszcze żadnego z tych filmów, ale trochę mi żal Leosia…

Odpowiedz
MartaAnna 24 marca 2014 - 00:14

Oglądałam jeden i drugi film.
Każdy inny, ale wspaniały!
Szkoda mi Leonardo, mam nadzięję, że kiedyś uda mu się zdobyć Oskara.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 marca 2014 - 09:36

Mi też go szkoda, choć jemu Oskar nie jest do niczego potrzebny i tak jest cenionym aktorem. Mimo wszystko już dawno na niego zasłużył.

Odpowiedz
Zaciesz 24 marca 2014 - 08:37

Widziałam oba filmy i moim zdaniem w tym przypadku tych dwóch ról nie można porównywać. Jak sama napisałaś Matthew musiał się poświęcić dla tej roli i stał się gwiazdą nie tylko komedii romantycznych, tylko poważnych filmów. Nie ukrywam, że chciałam by Leo w końcu został doceniony. „Wilk z Wall Street” to mój numer jeden ubiegłego roku, jednak dzięki temu, że Matthew otrzymał Oscara skusiłam się na „Witaj w klubie” i nie żałuję. Takiego Matthew chcę oglądać. Rola w serialu „Detektywi”, gdzie nie jest playboyem z piękną opalenizną, tylko wychudzony alkoholik z przetłuszczonymi włosami przykuwa graną rolą, a nie urodą. Wielki plus dla tego pana i tak trzymać :)
P.s. Gif mega :D Ciągle mnie bawi!

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 marca 2014 - 09:50

Dla mnie właśnie Matthew zawsze kojarzył się z rolami amantów w komediach romantycznych, serialu Detektywi nie widziałam i widzę, że muszę nadrobić. Dzięki tej roli dopiero mogłam zobaczyć, że on jest naprawdę świetnym aktorem.

Odpowiedz
KOLORowanka 24 marca 2014 - 09:49

Jeden i drugi aktor, to moi ulubieńcy.
I jak zawsze uwielbiam Leo za jego wybory filmowe, tak na Matthew
patrzyłam zawsze z przymrużeniem oka. Śmieszne, wesołe rolki…
w tym filmie-przepiękne zaskoczenie. Wraz ze swoim partnerem filmowym zagrali w przepiękny sposób. Uwielbiam ten film. I chociaż wyciska mi łzy,to godny polecenia! Nie dość, że piękna fabuła, to i tematyka nadal ważna-nadal tabu!

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 marca 2014 - 10:29

Jared Leto też przecież dostał Oskara. Skupiłam się na Matthew, bo totalnie mnie zaskoczył, no i sprzątnął Oskara sprzed nosa Leonardo DiCaprio.

Odpowiedz
Wiktor 24 marca 2014 - 13:07

Oglądałem i też jestem pełen podziwu. Mega poświęcenie i świetnie odegrana rola. Jednak sam film był dość ciężki. Wartościowy, ale nie na lekkie wieczory. Co do Leo i kolejnego obejścia się smakiem, myślę że Oskar należał się mu już dawno, choćby za takie role jak w „Infiltracji”, czy „Krwawym diamencie”. Miejmy nadzieję, że w końcu mu się uda, bo bez wątpienia jest rewelacyjnym aktorem.

Odpowiedz
Wacek 25 marca 2014 - 11:19

Jak oglądałem Wilka z Wall Street zastanawiałem się właśnie dlaczego Matthew tak marnie wygląda, taki wychudzony i w ogóle. A później wyszedł film Dallas Buyers Club i wszystko było jasne. Faktycznie po rolach amanta na początku nie można było przyzwyczaić się do takiego „innego” Matthew. Widząc go i jego zaangażowanie do roli przypomina mi się Christian Bale, który schudł jeszcze bardziej do roli w filmie Mechanik, a po podobnym wyczynie w filmie Fighter dostał też Oskara. Więc może tutaj Akademia Filmowa docenia również zaangażowanie aktora ile potrafi poświęcić dla roli. U DiCaprio nie kojarzę takich ekstremalnych „wyczynów”. Co nie zmienia faktu, że jakoś bardziej wolę oglądać filmy z DiCaprio, po prostu lepiej gra i ciekawszych dla mnie filmach. Może kiedyś dostanie Oskara jak Wajda za całokształt. :D

Odpowiedz
25+ 27 marca 2014 - 18:24

Najlepiej o aktorze świadczy fakt, że fani zastanawiają się, czemu jeszcze nie dostał Oscara. Gdyby się zastanawiali, czemu dostał, to byłby problem ;)) Do Leo przekonałam się co prawda dopiero po obejrzeniu „Wyspy Tajemnic”, ale każda następna produkcja z jego udziałem potwierdzała, że wie co robi.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 27 marca 2014 - 20:31

Ja też nie byłam fanką Leonardo od początku jego kariery. W sumie to nawet nie pamiętam, od którego filmu zaczęłam go cenić jako aktora. Na pewno nie był to Titanic.
Ostatnie filmy z jego udziałem: Incepcja, Wielki Gatsby, czy Wilk z Wall Street są dla mnie świetne i to właśnie dzięki jego grze.

Odpowiedz

Zostaw komentarz