Dziwne jest to, jak czasem kompletnie nieplanowane książki wpadają nam w ręce. Zdarza się, że to właśnie one zapadają nam w pamięć i mają realny wpływ na nasze życie. Tak było z Chatą W.P. Young’a, tak też się stało z Mistrzem Andy Adnrews’a. Nawet nie wiem kiedy ten łańcuszek poleceń dotarł do mnie i jak to się dokładnie stało, że książka trafiła w moje ręce. Nie szukałam jej, ona sama mnie odnalazła.
Nie macie czasem odczucia, że wszystko co dobre już za Wami? Bo ja takie odczucie mam od jakiegoś czasu. Sport i sukcesy z nim związane już za mną, rodzinę mam, pracę, blog, wszelkie uniesienia, fascynacje, pasje, wszystko to już było. Tak sobie myślałam, co może mnie jeszcze czekać? Książka Mistrz dała mi zupełnie inne spojrzenie, inną, szerszą perspektywę na moje życie.
Powieść rozpoczyna się od spotkania dwóch głównych bohaterów, Andy’ego (narratora), młodego chłopaka, który stracił rodziców, jest bez pracy, pieniędzy, jedzenia i dachu nad głową z Jones’em, za sprawą którego jego, wydawałoby się beznadziejna, sytuacja ulega radykalnej przemianie.
Jones jest dziwnym staruszkiem o nie do końca określonej narodowości. Jedni widzą w nim białego, inni Latynosa (Ci nazywają go Garcia), a jeszcze inni człowieka o azjatyckich rysach (zwracają się do niego Chen). Zawsze tak samo ubrany, taszczący ze sobą tajemniczą walizkę, nieoczekiwanie pojawia się w życiu ludzi, którzy są w trakcie życiowych zakrętów, kryzysów. Mimo, że pojawia się na chwilę, to nieodwracalnie zmienia ich życie i zapada głęboko w pamięć. Przede wszystkim pomaga im spojrzeć na ich trudne sytuacje z szerszej perspektywy, zwraca uwagę na drobiazgi, których oni nie widzą. Świetnie dowodzi na przykładach z historii, jak ogromny wpływ mają nasze słowa, myśli i czyny, które potrafią zmieniać nie tylko nas samych, ale zmieniają świat. „Drobiazgi składają się na to, co jest faktycznie wielkie w naszym życiu”.
Książka zawiera wiele prawd, o których może i słyszeliśmy, ale nie dostrzegaliśmy ich. Licząca niewiele, bo 186 stron opowieść jest lekka, napisana prostym językiem, poruszająca jednak bardzo głębokie kwestie egzystencjalizmu człowieka. Zdecydowanie dająca do myślenia.
„Wiele cennych rzeczy w życiu pozostaje nieodnalezionych, ponieważ nigdy nie decydujemy się na to, by ich poszukać. […] Najlepsze dopiero przed Tobą”.
Na polecanych książkach jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Podrzucicie coś nowego?
14 komentarzy
Bardzo dużo otuchy dodał mi ostatni cytat, że to co robię ma sens, że dam radę,że najlepsze przede mną. I, że to co teraz przeżywam minie, że wygram tą walkę, bo nie walczę sama!
No to jeszcze jeden: „Budujcie z sercem przepełnionym wdzięcznością. Może straciliście dach nad głową, ale nie straciliście domu. Pamiętajcie, wciąż oddychacie…”
Super książka! Naprawdę warto było ją przeczytać :)
Nie rozumiem jak moglas myslec ze wszystko juz za toba?! Jestesmy w tym samym wieku,ja sadze ze jeszcze wiele przedemna! Jak mozesz byc tak negatywna! Cale zycie przed toba i wiele mozesz w nim zrobic,moze dobrze ze trafilas na te ksiazke,ktora dodala ci pewnosci.
Ta książka jest na mojej liście do przeczytania. Najpierw muszę wziąć się za chatę, a następnie właśnie za mistrza. Słyszałem o niej dużo dobrego. Twoja recenzja tylko mnie w tym utwierdziła :)
a więc też będziesz chciała żeby Cię pochowano z widelcem w ręku:)
No tak, teraz mogę już dołączyć do grona wtajemniczonych :)
Cytat, który przywołujesz na końcu swojego posta , porusza we mnie jakąś strunę we mnie…
tak mi smutno jakoś, nie widzę dla siebie miejsca, ale ..przecież najlepsze przed nami:) dzięki za receznję!
Książki takie jak ta, dają do myślenia i zmieniają perspektywę patrzenia na swoje życie. Lubię takie. Przeczytaj!
Wszystko za Tobą? Dorota, toż Ty piękna i młoda babka jesteś! Jeszcze wieeele przed Tobą, jestem tego pewna ;)
Długo szukam i wszędzie pytam, może ktoś odsprzeda „Mistrza”?
Moja książka już powędrowała dalej. Rzeczywiście jest problem z dostaniem jej, a jeszcze nie tak dawno była w Empiku.
Myślę, że warte polecenia są książki Malcolma Gladwella, Eckharta Tolle