Dziś mam dla Was ogromną dawkę motywacji wprost od blogerek – freelancerek. Kim jest freelancer? To wolny strzelec, pracuje na zlecenie, realizuje projekty z dziedziny, w której się specjalizuje. Freelancerem jest fotograf, copywriter, grafik, coach, ale także bloger zarabiający na swoim blogu. Dlaczego zapytałam freelancerki o to jak się motywować i przezwyciężać kryzysy? Bo to one od lat z powodzeniem zmagają się z poszukiwaniem zleceń, dyscypliną i organizacją pracy. Same sobie szefują i same się motywują. Prowadzą fantastyczne blogi, na których dzielą się swoją wiedzą. Niezmiernie cieszę się, że zgodziły się podzielić nią również z Wami :)
Nie przedłużam, oddaję głos dziewczynom. Ich rady są naprawdę świetne, chętnie wezmę je sobie do serca i mam nadzieję, że Wy też z nich skorzystacie.
Ula prowadzi blogi – Sen Mai oraz Ula Phelep Kreatywny Marketing
Hello! Na początek chciałabym gorąco podziękować Dorocie, której bloga czytam regularnie i zachwyca mnie on w każdym calu, za tę propozycję wypowiedzi! Nazywam się Ula Phelep i prowadzę dwa blogi: lifestylowy Sen Mai oraz marketingowy, gdzie doradzam kreatywnym kobietom, jak blogować i skutecznie promować swoją działalność w internecie.
W jaki sposób motywujesz się do pracy?
Co do motywacji do pracy, to najważniejszą dla mnie rzeczą jest pasja do wykonania danego zadania – dla przykładu: jeśli mam napisać nowy post blogowy, to musi on być temat, który mnie naprawdę kręci, a nie tylko jakaś „zapchaj dziura” do publikacji, kiedy przygotowuję nowy e-kurs myślę o jego treści, jako o czymś, czego sama chciałabym się nauczyć, itp. Oczywiście zdarzają mi się mniej ekscytujące obowiązki, jak np. odpowiadanie na setki maili, księgowość, czy rozwiązywanie codziennych problemów zawodowych – i tu z motywacją, jest u mnie gorzej. Aby mimo wszystko uregulować te zagadnienia, wyznaczam sobie na nie określone dni i godziny w tygodniu (nie robię ich codziennie – no chyba, że od zadania zależy czyjeś życie!) oraz zawsze zajmuję się nimi w pierwszej kolejności rano, by było z głowy;
Jak przezwyciężasz kryzysy i spadki formy?
Przy lekkich spadkach formy, związanych głównie ze zmęczeniem, robię sobie krótką przerwę w pracy i odłączam się całkowicie od komputera, telefonu i telewizji – idę na spacer, na basen, czy wychodzę po prostu do mego ogrodu i oglądam sadzonki (takiego mam hopla). Odpoczywam przez kilkanaście minut, a nawet godzinę czasu i doładowuję baterię. Po powrocie, zazwyczaj praca przychodzi mi łatwiej. Kiedy jednak mam spory spadek energii, który doprowadza często do całkowitej niechęci do tego, co tworzę (tzw. wypalenie zawodowe), robię sobie nawet tygodniowe lub kilku tygodniowe przerwy od blogowania i internetu – zdarza mi się to rzadko, ale to dla mnie jedyny możliwy lek. Poza tym staram się odżywiać, jak najlepiej potrafię (ogromne ilości warzyw i owoców na surowo robią cuda!).
Co jest dla Ciebie zaletą pracy jako freelancerka, a co wadą?
Tak naprawdę, nie pracuję jeszcze w 100% jako freelancerka – nadal łączę to z moją pracą biurową na uniwersytecie. Wydaje mi się aczkolwiek, że i zaletą, i wadą bycia freelancerką jest praca z domu oraz w samotności. Fajnie jest móc kreować swoje produkty w piżamie, pisać posty z laptopem w łóżku, czy kontaktować się z publiką, z kanapy w salonie oraz mieć więcej czasu dla dzieci, na dom i przyjaciół. Z drugiej strony, działając z miejsca, w którym mieszkamy i żyjemy na co dzień, mamy tendencję do rozpraszania własnej uwagi – telewizja, niezapowiedziane wizyty znajomych , czy rodziny, lodówka oraz takie prace domowe, jak pranie, sprzątanie, czy prasowanie, odciągają nas od tego, co powinnyśmy robić. I często jesteśmy same, bez kontaktu ze światem zewnętrznym. Myślę, że najlepiej jest znaleźć równowagę między pracą zawodową, a rodziną i przyjaciółmi, pracować często „na zewnątrz” (biblioteka, kawiarnia, czy wynajęte biuro może tu być rozwiązaniem).
Co wpływa na Twoją produktywność?
Moja produktywność skacze momentalnie do góry, kiedy zdrowo odżywiam się i uprawiam sport. Mimo, że nie ma tu nic mistycznego, to najlepsza rzecz pod słońcem, która pobudza wszystkie moje zmysły, a z drugiej strony uspokaja skołatane nerwy i stres. Inny sposób na produktywność, to spojrzenie w przyszłość, na główny cel, do którego dążę po wykonaniu jakiegoś zadania. Jestem bardzo produktywna i zmotywowana, kiedy uświadamiam sobie co tak naprawdę przyniesie mi moja praca.
Agnieszka prowadzi blog – Life Manager-ka
W jaki sposób motywujesz się do pracy?
W moim przypadku kluczowy jest już sam dobór zleceń. Od kilku miesięcy trzymam się zasady, że nie przyjmuję tych, które nie budzą we mnie pozytywnych uczuć. Wychodzę z założenia, że za moją motywację do pracy odpowiada głównie pasja do jej wykonywania. Jeśli jakiś projekt brzydko mówiąc mi nie leży – nie podejmuję się pracy nad nim. Ta metoda doskonale się sprawdza, bo dzięki niej lubię swoją pracę i nawet jeśli mniej w danym miesiącu zarobię, czuję że postępuję w zgodzie ze sobą, a to przekłada się na moją motywację.
Jak przezwyciężasz kryzysy i spadki formy?
Z moich obserwacji wynika, że kryzysy biorą się u mnie z zachwiania równowagi pomiędzy pracą a życiem prywatnym. I dotyczy to zarówno przesady w jedną jak i w drugą stronę. Czasami przez dłuższy czas pracuję na pełnych obrotach, a nagle dosłownie w jednej chwili dopada mnie koszmarny kryzys i mam ochotę usiąść i płakać, bo nawet najprostsza czynność mnie przerasta. W takiej sytuacji pomaga mi tylko jedno – odpoczynek. Kiedy przyjdzie taki spadek formy, nie mam wyjścia – muszę na chwilę odpuścić, zrobić sobie dzień wolnego w środku tygodnia, zaszyć się w kuchni gotując coś dobrego, spotkać się z ludźmi spoza mojej branży, solidnie zmęczyć się uprawiając jakiś sport… 1-2 dni takiego luzu i wracam do pracy ze zdwojoną siłą. Gorzej sobie radzę z brakiem motywacji spowodowanym brakiem pracy. Dawno tego nie doświadczyłam, ale pamiętam, że kiedyś pomogło mi wyznaczanie sobie zadań związanych z blogiem. Planowałam posty, robiłam do nich zdjęcia, pisałam artykuły i dzięki temu wpadałam w rytm „pracujący”.
Co jest dla Ciebie zaletą pracy jako freelancerka, a co wadą?
Największą zaletą jest wspomniana na początku możliwość dobierania sobie zleceń. Oprócz tego cenię elastyczność czasu pracy – możliwość wydłużania sobie weekendu, załatwienia czegoś na mieście w środku dnia czy też zafundowania sobie dnia odpoczynku kiedy opadam z sił. Wadą są czasami nieterminowo płacący klienci. Ostatnio zauważyłam też, że bardzo dużo i często myślę o pracy. Ale pracuję nad tym, rozpoczęłam nawet swój prywatny projekt pt. walka o work-life balance i wprowadzam w życie nowe zasady, które mają poprawić jakość mojej pracy i zadbać o odpowiednią ilość czasu wolnego.
Co wpływa na Twoją produktywność?
Najlepiej pracuje mi się w ciszy, przy własnym biurku… I wtedy, kiedy mam dokładnie wyznaczone cele i zadania. Lubię realizować je punkt po punkcie i wykreślać z listy. A jeśli jeszcze dotyczą one moich ulubionych projektów, to jestem we freelancerskim siódmym niebie i robota pali mi się w rękach :)
Ola prowadzi blog – Pani Swojego Czasu
Tak naprawdę to nie mam jakichś specjalnych sposobów na motywację i dobrze mi z tym. Prowadząc szkolenia z efektywności osobistej widzę, że zbyt często ludzie przywiązują uwagę do technik i metod, które miałyby im pomóc zmotywować się, a zbyt rzadko po prostu zakasują rękawy i działają.
Moim sposobem na to jest ciężka praca, systematyczność i robienie tego co się kocha.
Jeśli chodzi o ciężką i systematyczną pracę to moim ulubionym cytatem są słowa Marie Forleo:
Loosers wait for motivation. Winners just get shit done
Gdy siadam do swojej pracy, którą kocham, to tak naprawdę nie zastanawiam się czy jestem do niej zmotywowana czy też nie. Po prostu ją wykonuję. Wiem, że jeśli dobrze określiłam swoje plany i cele to zadania, które mam wykonać będą mnie do nich przybliżać, a nic nie cieszy mnie bardziej niż realizacja moich celów.
W każdej pracy (nawet takiej, którą się kocha) są oczywiście takie zadania, które są nudne, rutynowe i mało rozwojowe, a wykonać je trzeba. Do tych jednak podchodzę tak samo – bez nich większa całość nie istniałaby i nie mogłabym zrealizować swoich celów. Nie szukam do nich motywacji, zaangażowania czy ekscytacji – po prostu je realizuję. Gdy mojemu synowi muszę zrobić wkłucie pompy insulinowej, co jest dla niego dosyć bolesne i stresujące, to oczywiście nie mam ochoty tego robić, a moje zaangażowanie i motywacja wynosi zero. Ale muszę to zrobić, a im szybciej to zrobię tym lepiej.
Jeśli chodzi o moje sposoby na radzenie sobie z kryzysami, spadkiem formy, mniejszą wydajnością itp. to już jakiś czas temu zauważyłam, że w zasadzie zawsze są one u mnie związane ze zmęczeniem. Mój organizm potrzebując regeneracji „mści się” na mnie mniejszą efektywnością, kreatywnością i zaangażowaniem. I jest na to tylko jeden sposób – sen i wypoczynek.
Dlatego często moje czytelniczki i klientki są zdziwione, że pierwsza rada ją ode mnie dostają w zakresie organizacji czasu brzmi: „odpocznij” :)
Gosia Zimniak – BlogFreelancerki, Gosiarysuje
Motywacja… Chyba nie mam żadnego magicznego sposobu na nią. Trzeba po prostu zacząć działać, zabrać się do pracy. Z reguły nie mam z tym problemu, bo po prostu lubię to, co robię.
Zerkając przed pisaniem tego tekstu do Wikipedii w hasło ‘motywacja’ rzuciło mi się w oczy, że na pierwszym miejscu procesu motywacyjnego jest ‘wzbudzanie energii’. A co wzbudza we mnie energię? Działanie. Dlatego zamiast czekać na motywację do pracy, wolę ćwiczyć samodyscyplinę, budować nawyki. Wiem że dyscyplina mało kojarzy się z kreatywnością i elastycznością, które to charakteryzują pracę freelancera z mojej branży. Ale wydaje mi się, że samodyscyplina jest bardzo potrzebna mi jako freelancerce, bo nikt (tzn. szef) mnie nie kontroluje, nie patrzy na ręce, czy na pewno pracuję. I właśnie ta konieczność narzucenia sobie samemu dyscypliny może być wadą pracy freelancera, ale i zaletą, bo w końcu dzięki temu pracujemy nad sobą, rozwijamy charakter.
Co pomaga mi w wyrobieniu nawyku samodyscypliny? Na pewno cel, marzenia, wizja tego, co chcę osiągnąć i gdzie chcę dojść. Lubię mieć jakiś większy, nazwałabym to – życiowy cel. Obecnie jest to takie zorganizowanie moich działań, żebym mogła łączyć zajmowanie się dzieckiem z pracą w domu, bez zatrudniania niani, bez wysyłania synka do żłobka. Z doświadczenia widzę już, że się da i to jest zaleta bycia mamą-freelancerką. Jednak wymaga dobrej organizacji, ciężkiej pracy i właśnie samodyscypliny. Co jeszcze? Na pewno dobry plan określający termin realizacji moich celów, kamienie milowe, gdy jakiś cel jest potężnych gabarytów. I przede wszystkim realizowanie tego planu, ale też codziennych list rzeczy do zrobienia. Gdy widzę czarno na białym, co muszę zrobić, łatwiej mi się za to zabrać, a odhaczanie kolejnych wykonanych zadań pozytywnie mnie nastraja.
Jednak spadki formy, różne dołki czy gorsze dni też się zdarzają, bo coś nie idzie tak jak bym chciała, bo nie ma zleceń… różne mogą być powody. Co wtedy robię? Odpuszczam na chwilę (oczywiście jeśli mogę, bo nie gonią terminy), zajmuję się czymś innym (najczęściej niezwiązanym z pracą) i dołek mija.
Monika i Emilka prowadzą blog Love2work
W jaki sposób motywujecie się do pracy?
Monika: CEL :) Mam poczucie obowiązku. Realizuje to, w co się zaangażowałam, bo nie lubię zawodzić innych, spóźniać się, olewać. To mnie motywuje – chęć zrobienia czegoś, osiągnięcia czegoś. Ale też rozwój!
Jestem ogólnie dość zmotywowaną osobą. Pracuję bo lubię, ale też dlatego, że nie chcę wypaść z obiegu.
Emilka: Moją motywacją jest wrodzona sumienność i rosnąca lista spraw do załatwienia. Lubię to, co robię i lubię czuć satysfakcję z dobrze wykonanej pracy (nie ma nic lepszego). Mam ustalony rytm pracy, staram się nie zostawiać na ostatnią chwilę, pilnować terminów. Ten rytm pozwala mi na kontynuowanie projektów, czy mam „wenę” czy nie. Ustalone terminy są niezłą motywacją. Jeśli przytrafi mi się przekroczenie terminu mam wrażenie, że powinnam spalić się ze wstydu, bardzo rzadko do tego dopuszczam. Zbliżający się termin to superdoładowanie energii, stres, ale mobilizujący – na mnie działa, choć pilnuję, żeby nie pracować za bardzo na ostatnia chwilę, żeby stres nie był za duży, bo to odbiera radość z projektowania.
Jak przezwyciężacie kryzysy i spadki formy?
Monika: Czasem przeczekuję, a czasem zmuszam się do jeszcze większych aktywności. Jeśli mam napięty grafik i wiem, że ktoś na mnie liczy – biorę się w garść.
Gdy mam kryzys, albo za dużo rzeczy na głowie, wtedy spisuję sobie wszystko, co mam do zrobienia, próbuje to ogarnąć wizualnie, opanować na kartce. Wtedy robię harmonogram i krok po kroku wychodzę z kryzysu. Gdy mam kryzys twórczy, wtedy robię sobie przerwę, zajmuje się czymś innym, łapię oddech.
Emilka: Nie znam osoby, która by nie miała kryzysu od czasu do czasu. W pracy nie zawsze można polegać na natchnieniu, czasem trzeba zacisnąć zęby i bazować na wypracowanych schematach, sprawdzonych rozwiązaniach – taką możliwość daje doświadczenie, to taki kaftan bezpieczeństwa, który włączam jak kryzys się pojawia, a nie mogę sobie pozwolić na odłożenie tematu na potem, bo terminy gonią, klienci czekają. A jeśli mam spadek formy i sprzyjające warunki? Odkładam pracę na bok, czekam aż pomysł i energia wrócą, robię coś przyjemnego, chociażby przerwę na kawę.
Co jest dla Was zaletą pracy jako freelancerka, a co wadą?
Monika: Zaletą jest różnorodność projektów, poznanych ludzi. Dynamizm. Wadą, a może zaletą, jest potrzeba wychodzenia ze swojej strefy komfortu. Czasem to boli :)
Staram się nie widzieć wad. Oczywiście one są – brak stałych dochodów, odpowiedzialność. Ale coś za coś. Człowiek naprawdę czuje moc, gdy robić coś super, z fajnymi ludźmi. Gdy nie śpi całą noc, bo przyszła wena i spokojnie odsypia pół dnia z poczuciem dobrze wykonanej pracy :)
Emilka: Wielką dla mnie zaletą jest robienie na co dzień rzeczy, które się lubi, które ciekawią, które samemu się wybiera. Przyjemność sprawia mi kontrolowanie swojego życia, świadomość, że wszystko zależy ode mnie, bo to choć trudne, to daje wielką satysfakcję. Zaletą jest też nienormowany czas pracy i swoboda. Chociaż staram się wprowadzać pewną regularność do mojego pracowego życia – możliwość spotkania w ciągu dnia, spaceru, spontanicznego wyjazdu, czy po prostu elastycznego planowania czasu jest nie do przecenienia :) i ciężko by mi było z tego zrezygnować.
Wadą są na pewno nieregularne zarobki, uzależnione od wystawionych faktur i terminów ich realizacji, a z tym bywa różnie. Bycie freelancerem nie jest też łatwe dla osób, które nie lubią brać pełnej odpowiedzialności za realizowany projekt. Freelance to stres, ciśnienie, terminy i brak stałych dochodów, ale dla mnie zalety zdecydowanie przeważają.
Co wpływa na Waszą produktywność?
Monika: Zdecydowanie ,,fajność’’ projektu i ludzie, z którymi pracuję. Idzie mi lepiej, gdy się czymś ,,jaram’’. Pieniądze są na kolejnym miejscu.
Muszę też być w miarę wypoczęta i nie mogę mieć poczucia, że nie panuję nad pracą. Jeśli wszystko jest poukładane, głowa jest spokojna, mogę pracować.
Emilka: Tak, jak napisała Monika. Im bardziej projekt mnie interesuje, tym bardziej mnie ciągnie do pracy i nie muszę się martwić o produktywność, wręcz nie mogę się doczekać kiedy przeleję na ekran komputera moje pomysły i pokażę je klientowi.
Bardzo dobrze działa na moją produktywność wewnętrzna harmonia i spokój, czyli sytuacja, kiedy mam wszystko pod kontrolą, wszystko ogarniam. Nawet, jeśli mam dużo pracy i wypełniony kalendarz. Zdarza się, że to stres i goniące terminy działają dobrze na produktywność, w końcu nic tak nie mobilizuje jak zbliżający się termin oddania projektu, ale zdecydowanie wole tę poukładaną, harmonijną i kontrolowana produktywność :)
***
Post powstał w ramach projektu Between Us, który jest miejscem wspólnych przedsięwzięć, wystąpień gościnnych, wywiadów i wszelkiego rodzaju akcji blogerskich (np. wymiana książkowa). Bardzo dziękuję dziewczynom, że zgodziły się wypowiedzieć. Ich rady są bombą motywacyjną i jestem pewna, że każdy, bez względu na to czy jest freelanerem, blogerem, mamą, osobą pracującą na etacie, znajdzie w nich coś dla siebie.
Kochani, chciałabym byście również włączyli się do dyskusji i spróbowali odpowiedzieć na pytania zadane blogerkom. Z pewnością jest wśród Was wiele osób, które pracują jako freelancerzy, szukają zleceń, realizują własne projekty, prowadzą własną działalność, ale też takie, które zmagają się z motywacją, kryzysami, dyscypliną i organizacją pracy w domu lub biurze. Jak się motywujecie do pracy, jak przezwyciężacie kryzysy? Jestem bardzo ciekawa jak to wygląda u Was :)
Obserwuj bloga na Bloglovin i Facebooku i bądź na bieżąco z wszelkimi nowinkami blogowymi.
Dołącz do mnie na Instagramie, to tutaj dzielę się moją codziennością. :)
41 komentarzy
Cudowny post – sama zainspirowałam się wypowiedziami pozostałych dziewczyn! I jaka gwiazdorska obsada! Dziękuję raz jeszcze!! :*
Lepszej obsady nie mogłam sobie wymarzyć! Same treściwe rady, dziękuję :)
Dzięki z tekst, trafiony wybór rozmówczyń, bo wypowiadają się tu prawie wszystkie blogerki freelancerki, które regularnie czytam :)
Nie wiem kiedy przeczytam ten post, bo nie mogę oderwać wzroku od świetnego zdjęcia Gosi :D czy to robota Agnieszki z Flow Coach? Bo kojarzę, że dziewczyny miały wspólną sesję :)
Tak :)
Ojej, ale miło przeczytać coś o sobie :D A wpis jest świetny i znalazłam nawet kilka nowych motywacyjnych haków na siebie :)
Zgadzam się! @gosiazimniak:disqus , genialne zdjęcie :). @disqus_PlocOqFMup:disqus, dobra robota :).
Tyle perełek – freelancerek w jednym miejscu – miodzio, fajnie odnaleźć cząstkę siebie w ich wypowiedziach i poznać nieco bliżej :)
Po takiej dawce inspiracji i motywacji kawa niepotrzebna <3
Prawda? Ja też od rana czuję się mega zmotywowana. Dziękuję :)
Ale świetne! ;) Wszystkie blogerki znam i są niezwykłą motywacją! ;)
Super pozytywnie! A Ulę uwielbiam – jest naprawdę inspirującą osobą :)
Uwielbiam Ule Phelep. Jest cudowna osobą, która jest dla mnie uosobieniem sukcesu i mądrości, a jednocześnie jest taka ludzka. Uwielbiam ją i tyle :)
wspaniały post! mnóstwo różnych opinii, i poglądów, przydatna wiedza, jak radzą sobie inni z kryzysami pracy freelancera. najbliżej jest mi do Loosers wait for motivation. Winners just get shit done… to zdecydowanie, moje podejście. Praca i systematyczność są dla mnie najważniejsze. I zgadzam się z Olą z Pani swojego Czasu w całości- zamiast szukać sposobów na zmotywowanie się należy robić swoje, wkładać w to nasze siły, nie oglądać się na opinie innych i przeć do przodu. A jak jesteśmy zmęczeni- iść spać. Zawsze mówię znajomym i bliskim, którzy skarżą mi się na nawał pracy i obowiązków- to rzuć wszystko, i wyśpij się, zobaczysz jak ci wzrośnie skuteczność następnego dnia. Nic nie pomoże nawet i tysiąc sposobów na wenę, motywację i inne wymysły, jeśli sami nie będziemy czuli, że pewne rzeczy TRZEBA wykonać, żeby pewne, przyjemniejsze MÓC wykonać.
Tak, bardzo podoba mi się ten cytat. Ja też stosuję sposób Moniki z Love2Work, spisuję rzeczy do zrobienia na kartce, szczególnie jeśli jest ich dużo i opanowuję je w ten sposób. Od razu mam wrażenie, że jest ich mniej. No i trzeba umieć odpoczywać efektywnie, czyli nie przed komputerem, ale właśnie aktywnie, na świeżym powietrzu, lub pozwolić sobie na porządny sen!
Cieszę się, że Wam się podoba, bo ja też się w nim zakochałam!
Świetny pomysł na post, Dorota. Cieszę się, że mogłam w nim uczestniczyć :)
Gosiu, to ja się cieszę, że mogłam gościć takie fajne blogerki i freelancerki na moim blogu. :)
Kolejny bardzo dobry projekt! Wybrałaś same genialne blogerki :) Świetnie było przeczytać o sposobach dziewczyn. Więcej takich przedsięwzięć proszę! :)
Dorota to była świetna inicjatywa i jestem taaaaka dumna, że mogłam w niej wziąć udział. Z zapartym tchem przeczytałam wypowiedzi innych dziewczyn i uwielbiam wypowiedź Emilki: „moją motywacją jest sumienność i rosnąca lista spraw do załatwienia” – pokrewna dusza :)
Ola ja jestem mega dumna, że mogłam gościć na blogu takie ekspertki! Dziękuję :)
Super pomysł, dzięki Dorocie za ten projekt, a wszystkim dziewczynom za cenne wskazówki!
Znam i podczytuję wszystkie blogerki, tylko na Emilkę i Monikę jakoś do tej pory nie trafiłam, ale już do nich zajrzałam i są świetne!
A tak przy okazji to wczoraj skończyłam czytać Twojego bloga od początku :)
Gratuluję konsekwencji. A blog rozwinął skrzydła niesamowicie!
Ekstra, że w jednym miejscu można przeczytać wypowiedzi tak wielu osób, porównać różne spojrzenia w jednej kwestii. Twoja inicjatywa i pomysł tego projektu nabiera rozpędu i dopiero teraz widać jak wygląda on praktyce – bardzo pozytywnie:))
A ja wybieram dla siebie cytat Mari Forelo. Na ostro. Bez cackania. Choć i cackanie i słychanie siebie od czasu do czasu przydatne. Bo inaczej droga do zatracenia gotowa. Pisząc to – właśnie udało mi się przepracować i rozchorować. Co oznacza, że uczenie się umiaru dobrego dla nas jest stałym procesem.
Tak, najlepszym sposobem jest zakasać rękawy i zabrać się do pracy, ale… jak nie ma tej weny, albo jesteśmy w totalnym produktywnym dołku, wtedy warto sobie odpuścić, choćby ten jeden dzień.
Super pomysł z tym wywiadem, jak by nie patrzeć. Przeczytałam już ze dwa razy plus obejrzałam ponownie blogi aby odpędzić od siebie czarne myśli. :)
Z tego wpisu można czerpać inspiracje garściami :) Jak mam spadek motywacji, to czytam pozytywne słowa od moich klientek – wiem, dla kogo warto wziąć się w garść.
Jeśli poczuję spadek motywacji, będę zaglądała do tego artykułu – prawdziwy zastrzyk pozytywnej energii :)
Miałam podobny pomysł na wpis, tylko w innej tematyce:)
Pozdrawiam
Fajnie, że panie wzięły udział w projekcie :) Zazdroszczę im, że mają coś swojego, co ich w pewien sposób nie ogranicza. Żałuję, że mi brakuje jeszcze wiedzy, ale chciałabym kiedyś móc powiedzieć to, co one :)
Świetny pomysł, rewelacyjne wywiady. Ja w tym momencie jestem „na krawędzi”, bo pomału rozstaję się z pracą na etacie i myślę o założeniu firmy, bo mam już pewną pulę stałych zleceń. Nadal jednak nie jest to ilość, która dałaby mi poczucie 90% spokoju. Myślę, że to maksymalnie kwestia kilku miesięcy, dlatego tym bardziej się cieszę, że mogłam przeczytać opinie dziewczyn, które mają doświadczenie w tym temacie :)
Kasia, skoro masz już pewną pulę stałych zleceń, a rozwój to kwestia kilku m-cy to MUSI się udać. Działaj! :)
Dzięki, nie ma innego wyjścia :) Zwłaszcza, że jak będę zajmować się tylko własną działalnością, będę miała więcej czasu na jej rozwój bo na razie to się „rozdwajam”.
Ciekawy post z różnym spojrzeniem na świat :)
Bardzo ciekawy wpis, podoba mi się że jest tyle różnych osób i różne spojrzenia na te same aspekty .
Świetna realizacja w serii between us.
Lubię czytać takie motywacyjne wpisy, czasami jakieś podpowiedzi dotyczące ulubionych programów itp. Czasem można odkryć coś naprawdę ciekawego!
Dzięki!
Ja w tym miesiącu zakładam działalność i skaczę od razu na głęboką wodę. Ale będzie fajnie! Bardzo w to wierzę!
Świetnie Mari! Gratuluję i życzę samych sukcesów :) A zdradzisz jaką firmę zakładasz?
Ach, dobrze sobie czasem przypomnieć, że „spadek formy” to rzecz ludzka i najlepszym też się zdarza :) Bardzo przyjemny i motywujący wpis!
Fantastyczny pomysł na wpis! Spojrzenie na ten temat oczami dziewczyn jest bardzo cennym doświadczeniem. Wszystkie spisałyście się na medal!
Czasem ciężko się zmotywować do pracy, zwłaszcza, gdy wspaniałe życie rodzinne i towarzyskie do kompletu z ładna pogodą wołają i wołają: „Chodź do nas!”. Największą motywacją do działania jest zdecydowanie cel. I, cóż, jakkolwiek by to nie brzmiało, kasa. Nie jednak w takim sensie, że chcę sobie za nią coś kupić, ale bardziej wolność, którą daje zabezpieczenie finansowe.
Po raz kolejny znalazłam cudowne miejsca w sieci dzięki Twojemu wpisowi :)
Z dużym zainteresowaniem przeczytałam wpis. Tym bardziej że dotyczy osób, które same zarządzają sobą i swoim czasem. A w takiej sytuacji trzeba mieć dużo samodyscypliny.