fbpx

Lista moich największych ubraniowych bubli. Jak ich uniknąć?

by Dorota Zalepa
45 komentarzy

Na blogu poruszam kwestie slow-fashion i świadomych zakupów, podpowiadam na własnym przykładzie jak można zorganizować swoją szafę. Ostatnio opublikowałam post o 10 ulubionych ubraniach i dodatkach, które przetrwały próbę czasu, ale nigdy nie chwaliłam się własnymi porażkami zakupowymi.

 

Bo one też się zdarzają. Na szczęście coraz rzadziej. Myślę, że nie jesteśmy ich w stanie zupełnie uniknąć. W trakcie zakupów trudno przewidzieć jak ubranie będzie zachowywało się podczas użytkowania, czy materiał będzie wytrzymały, nie ulegnie zmechaceniu i zachowa swoją formę po praniu. Nieszczęsne bawełniane T-shirty, których szwy uwielbiają się skręcać, to tylko jeden z przykładów. Kilka bluzek udało mi się skurczyć w praniu, mimo trzymania się zaleceń producenta.

 

Kiedyś zupełnie nie zwracałam uwagi na skład materiału na metce, ba nawet myślałam, że akryl jest całkiem spoko i na pewno ma coś wspólnego z wełną. Na wieszaku jest przecież taki milusi. Niestety w trakcie użytkowania, a także w dotyku, akryl jest zupełnym przeciwieństwem wełny. Jest chyba na samym końcu jeśli chodzi o jakość materiałów. Wyprzedza go nawet poliester, którego też za bardzo nie lubię, ale w niektórych przypadkach jest on uzasadniony, szczególnie w odzieży specjalistycznej, na przykład sportowej.

 

Do mojej szafy trafiło sporo porażek zakupowych w przeciągu paru lat i myślę, że to one były głównym czynnikiem, który spowodował moje zainteresowanie tematyką slow-fashion. Miałam dość szafy przepełnionej sztucznymi, plastikowymi ubraniami kiepskiej jakości, które nijak nie podkreślały mojej osobowości. Dzisiaj chciałabym przyjrzeć się im bliżej i zdradzić Wam, jakie pobudki mną kierowały podczas zakupów.

 

Buty Scholl

 

porazki-zakupowe2

Buty, to w moim przypadku to temat rzeka, chyba kiedyś poświęcę im osobny post. Znalezienie butów na szczupłą i długą stopę w rozmiarze 41-42 jest niebywale trudne. Jeśli już uda się znaleźć rozmiar, są na tyle szerokie, że spadają mi ze stopy. Można posiłkować się Internetem i na szczęście wybór jest już na tyle duży, że udaje mi się kupić zgrabne modele, ale nadal wolę kupować je stacjonarnie. Przymierzyć, sprawdzić jakość wykonania, dotknąć skóry, sprawdzić kolor, który w sieci nigdy nie wygląda dokładnie tak, jak na żywo.

Dzięki temu, że problem z zakupem obuwia jest u mnie znaczny, jak tylko w sklepie uda mi się trafić na wygodne i dobrze dopasowany egzemplarz, jego wygląd zaczyna mieć drugorzędne znaczenie i rzucam się na nie niczym „chytra baba z Radomia” na darmowy napój. W ten sposób trafiła do mnie całkiem pokaźna liczba par butów, które wcale mi się nie podobały. Jak to mawiają – „jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma”. Lepiej mieć kilka par brzydkich butów, niż chodzić w jednych. Otóż nie! Lepiej poczekać z zakupem, aż trafi się na coś, co spełnia nasze oczekiwania w stu procentach.

 

Trencz z poliestru

 

trench3

Ten piękny trencz kupiłam dwa-trzy lata temu. Nie powiem, jest całkiem ładny i dobrze leży. Jednak ma jeden duży minus. W całości jest wykonany z poliestru. Dwa lata temu zaczynałam pomału zwracać uwagę na skład materiału, jednak nie byłam nieustępliwa. Długo szukałam trencza dopasowanego do mojej sylwetki w jakiejś rozsądnej cenie. Producentem jest polska firma Janbor, która ma w swojej ofercie także rzeczy dobrej jakości, uszyte z naturalnych tkanin. Pamiętam, że dostępne były także klasyczne trencze z bawełny, znacznie droższe od tego z poliestru. Zdecydowałam się na tańszy egzemplarz, czego bardzo szybko pożałowałam. Teraz dużo bym dała, żeby znaleźć taki klasyczny trencz.

 

Sweter z akrylu H&M

 

buble-zakupowe

Jego kolor, oversizowy fason skusiły mnie do zakupu. Niestety zaczął się mechacić i szybko się rozstaliśmy. Obecnie nie toleruję nawet małej domieszki akrylu w ubraniach.

 

Sukienka na wesele Solar

 

sukienka-solar

Sukienkę miałam na sobie raz. Kolor jest zbyt krzykliwy, a do tego jest uszyta z poliestru. Dziś już bym jej nie kupiła. Lubię markę Solar, ma w swojej ofercie bardzo dobrej jakości ubrania, jednak znajdziemy w ich ofercie także rzeczy uszyte z gorszych i tańszych materiałów. Cenowo dużo nie odbiegają od tych lepszych.

 

Kopertówka Solar

 

porazki-zakupowe3

Torebkę kupiłam do wyżej wymienionej sukienki i też miałam ją ze sobą tylko raz. Myślę, że gdybym zdecydowała się na kopertówkę, bądź małą, elegancką torebkę, wykonaną ze skóry naturalnej, znacznie częściej bym ją nosiła. Niestety zupełnie nie pasuje do ubrań, które mam w szafie. Preferuję także torebki wykonane ze skóry naturalnej.

 

Krótki płaszczyk z lumpeksu

 

lindex3

Kupiłam go w second-handzie i znowu przymknęłam oko na rozmiar. Wstyd się przyznać, ale tego zakupu dokonałam rok temu, będąc już uświadomioną slowfashionistką. Zazwyczaj noszę rozmiar 38, ale ze względu na wzrost, czasem wybieram 40. W tym przypadku czterdziestka okazała się za duża. Na swoją obronę dodam tylko, że kurtka jest wykonana z bawełny, więc chociaż tyle. Płaszczyk nie był drogi, upolowałam go w lumpeksie, ale nadal był to niepotrzebny wydatek.

 

Czym były spowodowane zakupy ubraniowych bubli?

 

1. Przymykanie oczu na niedociągnięcia

 

Czasem jeśli czegoś bardzo długo szukałam i nie mogłam znaleźć rzeczy spełniającej moje wymagania, przymykałam oko na pewne niedociągnięcia. Człowiek w pewnym momencie zaczyna się łamać i wmawiać sobie, że w końcu dana rzecz wygląda dobrze i z pewnością się przyda, pewnie będę ją nosić, pomimo pewnych braków. Kolor w sumie jest trochę inny, ale to nic, rozmiar nie musi być aż tak dopasowany, a materiał… no cóż, innego nie znalazłam. Popełniałam ogromny błąd, bo gdy tylko ochłonęłam po zakupach, szybko żałowałam i miałam poczucie winy z niepotrzebnie wydanych pieniędzy, a samo ubranie w ogóle mnie nie cieszyło.

 

2. Super okazja cenowa!

 

To druga najczęstsza pułapka zakupowa, w którą wpadałam. Chętnie korzystam z wyprzedaży, ale obecnie robię zakupy jedynie z listą i przeważnie po uprzednim wypatrzeniu danej rzeczy podczas regularnych cen. Czasem cena jest na tyle wysoka, że rezygnuję z zakupu i zachodzę do sklepu w okresie wyprzedaży. Dzięki temu trafiam na fajne ubrania i dodatki w przystępnych cenach. W przeszłości było jednak inaczej. Wyprzedaże same w sobie były dla mnie wystarczającym powodem, by wybrać się na zakupy. Bez planu, listy, wyraźnych potrzeb. Ot, tak, sprawdzić co ciekawego oferują sklepy. Wracałam z ubraniami, które mimo że kupione po okazyjnych cenach, wcale nie pasowały do zawartości mojej szafy, ani do mnie samej. Panował w niej chaos spotęgowany wyprzedażowymi łupami.

 

3. Na poprawę humoru

 

Merlin Monroe mawiała – „Pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy”, jednak jej życie pokazało coś zupełnie innego. Owszem zakupy potrafią poprawić humor, prawie tak samo jak słodycze, jednak jest ten stan trwa bardzo krótko. Taka gratyfikacja w postaci nowej rzeczy, potrafi być uzależniająca, bo gdy tylko poczujemy się gorzej, szukamy pocieszenia w zakupach, zamiast popracować nad problemem i stawić mu czoła.

Gdy poprawiałam sobie humor zakupami, euforia mijała w momencie przekroczenia progu domu, a spadek nastroju był nawet większy, niż przed wyjściem na zakupy. To tak jak z alkoholem, który poprawia nastrój na krótką chwilę, a potem czujemy się jeszcze gorzej. Zakupy mają sprawiać przyjemność, sama chętnie dokładam coś nowego do szafy, ale nie mogą być receptą na gorsze samopoczucie. Teraz gdy dopada mnie chandra, sięgam po moje sprawdzone sposoby.

 

4. Motyw zakupu

 

Zauważyłam, że istotny jest też motyw zakupu. Zadaję sobie pytanie – Czy chcę coś mieć, bo wszyscy inni to mają, czy pragnienie zakupu wynika z moich rzeczywistych potrzeb? Oczywiście nie zawsze tak było. Sięgałam po coś, bo było na topie, albo rekomendowała to moja znajoma, co nie zawsze pokrywało się z moimi potrzebami. Oczywiście myślę, że nie unikniemy różnych wpływów z zewnątrz. Reklamy, magazyny o modzie, blogi bombardują nas różnymi fajnymi przedmiotami, które natychmiast MUSIMY mieć! Nie mam nic przeciwko uleganiu zachciankom, ale warto zawsze głębiej przemyśleć motyw zakupu i odpowiedzieć sobie na pytanie – Czy kupilibyśmy daną rzecz, gdyby nie pojawiła się na blogach? W wielu przypadkach uświadamiam sobie, że nie.

 

 

Taki rachunek sumienia z porażek zakupowych, to naprawdę super sprawa. Dzięki temu przyjrzałam się swoim motywom zakupowym, najczęstszym błędom i wiem, że w końcu jestem na dobrej drodze do zbudowania szafy skrojonej pod moje potrzeby. Owszem ubrania, to nie jest najważniejsza rzecz w życiu, która spędza mi sen z oczu, podchodzę do sprawy z dużym dystansem, ale przecież tak jak jedzenie, picie i spanie, jest jedną z podstawowych czynności, którą wykonujemy każdego dnia. Dlaczego wiec, nie czuć się świetnie w swoich ciuchach? Warto budować własny styl świadomie i nie działać z automatu. Dlatego dokształcam się z materiałoznawstwa i przekazuję Wam najważniejsze informacje na temat slow-fashion.

 

 

Jestem ciekawa, czy macie w swoich szafach takie ubraniowe buble. Ja większości już się pozbyłam, ale nadal jestem w posiadaniu kilku egzemplarzy, które czekają na swoich następców. Czy zakupy poprawiają Wam humor?

 

*

Mam do Was jeszcze małą prośbę. To dla mnie bardzo ważne

 

Mój blog bierze udział w konkursie na Blog Roku. To, czy przejdzie dalej zależy tylko i wyłącznie od Waszych głosów. Mam nadzieję, że przez te ostatnie lata, moje posty wniosły pozytywną wartość do Waszego życia i lubicie tu zaglądać, tak jak ja uwielbiam kontakt z Wami.

Jak można zagłosować na Kameralną? Wystarczy wysłać SMS o treści F11362, na numer 7124. Koszt sms-a to 1,23 zł z VAT, a dochód przeznaczony jest na Fundację Dziecięcą Fantazja.

 

Każdy głos jest dla mnie niezwykle ważny i jest takim sygnałem zaufania, jakim mnie obdarzyliście. Serdecznie dziękuję!

 

social-fb

 

Jeśli podobał Ci się wpis, proszę udostępnij go dalej. Dziękuję! :)




45 komentarzy

Sławomira 24 lutego 2016 - 18:30

Moje porażki zakupowe to golfy – ostatnio przejrzałam szafę i zostawiłam jeden, który zdarza mi się nosić. Nie cierpię ich, ale ileś było po mamie, a chyba dwa sama kupiłam, bo były ładne i może je założę, mimo że golfy.

Odpowiedz
Kasia Mıstaçoğlu 24 lutego 2016 - 18:33

ja się w sumie cieszę, bo już od dość dawna nie mam na sumieniu żadnej wpadki, ale… przez to też mam problem z zakupami. Wiem czego szukam i nie mogę tych rzeczy znaleźć. Chodzę po sklepach i się irytuję, jak jakość jest ok to fason lub kolor nie taki i ciągle zakupy są rozczarowaniem.. trochę to frustrujące, omijam już centra handlowe szerokim łukiem ;)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 lutego 2016 - 20:51

Znam ten ból. Ciężko znaleźć coś, co spełni nasze wymagania w 100%, ale z pewnością warto uzbroić się w cierpliwość. Ja też wolę buszować po mniejszych sklepikach, galerie handlowe są strasznie wyczerpujące, ale znajdują się w nich sklepy, do których zaglądam. :)

Odpowiedz
Ewa | Day with Coffee 24 lutego 2016 - 18:45

Och ile ja mam w swojej szafie takich ubraniowych bubli – aż strach myśleć! Teraz podchodzę do zakupów o wiele bardziej racjonalnie i tego się trzymajmy ;)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 lutego 2016 - 20:47

Świadomość to pierwszy stopień na drodze do dobrze zorganizowanej szafy. :)

Odpowiedz
Pani Koko 24 lutego 2016 - 18:54

Głos oddany:) Doskonale rozumiem Twoje doświadczenia z butami. Po drugiej ciąży stopa urosła mi z rozmiaru 41 na 42 i wiem co to znaczy kupować buty tylko dlatego, że pasują. Chętnie poczytałabym o sklepach w jakich zaopatrujesz się w buty, a także gdzie kupujesz bluzki z długimi rękawami, czy spodnie z długimi nogawkami (jestem o 2 cm wyższa od Ciebie). Myślę, że post o kolekcji dla wysokich byłby świetny!

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 lutego 2016 - 20:52

Ślicznie dziękuję za Twój głos! Wiele to dla mnie znaczy. Pomysł z poradnikiem dla wysokich kobiet, jest świetny. Zapisuję sobie na liście tematów do poruszenia na blogu. :)

Odpowiedz
Agnieszka Dudek 24 lutego 2016 - 19:08

Ja myślę, że warto polubić ubrania, które nazywa się „bublami”. Coś dobrego z tego wyjdzie:D Ja dostrzegłam się z innej strony. Doceniłam siebie:D

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 lutego 2016 - 20:53

Są genialną lekcją w poszukiwaniach własnego stylu. Chyba każdy przechodzi przez taki etap. :)

Odpowiedz
Agnieszka Dudek 24 lutego 2016 - 21:39

Chyba przeważnie nie chodzi o to, że w czymś wyglądamy źle, tylko właśnie odwrotnie, że wyglądamy DOBRZE i to ZA DOBRZE i to nas mierzi, bo nie jesteśmy w naszych przekonaniach na własny temat przyzwyczajeni do tego żeby myśleć, że tak świetnie wyglądamy:D

Odpowiedz
mai 24 lutego 2016 - 19:21

smsa wyslany :) hihi i na zdjeciu zachecajacym do glosowania slynny juz swetr z akrylu :) musze przyznac ze kolor jest przepiekny. Mam 180 cm wzrostu, rozmiar 38-40, rozmiar buta 41. Wiem co czujesz . Jak patrze na swoja szafe, to najwiecej nieudanych zakupow spowodowane jest tym, ze w sklepach nie ma takich ubran jakie chce kupic. Szukam dopasowanej bluzki , zeby ladnie podkreslala talie, ale takich nie ma, bo teraz jest moda na luzne bluzki. Wiekszosc spodni mam za krotkich, talia w bluzkach zaczyna sie pod biustem i ciagle widac mi brzuch. Nie mowiac juz o tym ze odkad zaczelam z rozmyslem kompletowac swoja szafe i szukam porzadnych ubran, jestem rozczarowana ich jakoscia. Mam 33 lata, chce sie ubierac fajnie, w miare mlodziezowo, ale co z tego skoro modne ciuchy sa badziewne. Nawet drogich marek

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 lutego 2016 - 20:58

Dziękuję za Twój głos, bardzo się cieszę! Tak, zdjęcie z akrylowym sweterkiem zrobione zostało już daaawno, nadal mi się podoba ten krój i kolor. Szkoda że materiał taki kiepski. Znalezienie dobrze dopasowanych ubrań dla wysokich kobiet jest sporym wyzwaniem, trzeba w to włożyć znacznie więcej wysiłku, ale da się. Postanowiłam stworzyć taki poradnik dla wysokich kobiet, mam nadzieję, że moje spostrzeżenia będą pomocne. Pozdrawiam! :)

Odpowiedz
mai 25 lutego 2016 - 18:09

super , czekam z niecierpliwością :) zreszta czytajac komentarze dziewczyn,to chyba nie tylko czekam :)

Odpowiedz
Magdalena Samo Zloo 27 lutego 2016 - 21:02

Jako kobieta o wzroscie 183cm (i stopie 44.5 :-)) chetnie przeczytam post o ubraniach dla wysokich. Z doswiadczenia powiem, ze jak sie ma sporo forsy (i mozliwosc kupowania ubran zagranica) to swiat pieknych, dopasowanych ubran stoi otworem (np. sklepy J.Crew, cudowne jedwabne koszule Equipment czy eleganckie botki Sam Edelman).

Odpowiedz
Madam Malonka 24 lutego 2016 - 20:53

Ja na szczęście ostatnio nie mam już żadnych bubli. Od dłuższego czasu zawsze przed kupnem czytam metki. Osoby, które wybierają się ze mną na zakupy zawsze uśmiechają się pod nosem, ale jak coś kupią mimo mojego odradzania – zawsze przyznają rację, że lepiej było nie.
Wyznaję też zasadę – lepiej jedną, a porządną niż trzy, ale złej jakości rzeczy.
H&M nie lubię, bo dla mnie większość rzeczy jest bardzo taka sobie. Zaś z butami mam podobny problem. Może i mam rozmiar 37-38, ale również bardzo szczupłą nogę i kiedy przychodzi potrzeba kupna nowych butów, od razu odechciewa mi się zakupów… Poza tym od niedawna bardzo je lubię :) :D

Odpowiedz
Dorota Zalepa 24 lutego 2016 - 21:00

Super Madam Malonka, właśnie o to chodzi! Zakupy mają dawać radość, a nie być przyczyną frustracji. :)

Odpowiedz
Monika Wyderka-Chodak 24 lutego 2016 - 21:22

Oj tak buble zawsze się zdarzają. Czasami trudno przewidzieć, że coś nie spełni swojej funkcji. U mnie do niedawna były to buty. Niby wygodne i fajne, ale jak dłużej pochodziłam czar pryskał. Zaczynały uwierać tu i tam. Teraz bardzo skrupulatnie wybieram obuwie. Wiem, że jak postawię na dobrą markę jest 80% gwarancji, że się nie zawiodę.

Odpowiedz
Świnka 24 lutego 2016 - 23:02

Z butami mam to samo! Szczupła stopa 41 :) Dodatkowo mnie WSZYSTKIE buty obcierają, niezależnie czy są ze skóry czy z gumy, niezależnie czy wydam na nie 300 zł, czy 20…ehhh. W tej kwestii największym rozczarowaniem są dla mnie trampki converse!…. Wyobrażasz to sobie? Ps. A ta sukienka jest piękna! Szkoda, że jakość nie do końca spełnia Twoje oczekiwania :)

Odpowiedz
love-your-life.pl 25 lutego 2016 - 05:52

ja mam mnóstwo rzeczy, które niestety okazały się być bublami :(

Odpowiedz
Joanna Bylinka-Stoch 25 lutego 2016 - 10:26

Taaa, a najbardziej bolą drogie buble. Bo pozbycie się tańszych jeszcze jakoś się przełknie, a te droższe często zalegają i za każdym razem krzyczą do nas z szafy „Byłyśmy takie drogie, a Ty nas nie nosisz! Jesteś rozrzutna skoro sobie na to pozwalasz!” ;) Lubię oddawanie dobrej jakości,ale nie trafionych zakupów innym, nie tylko do różnych stowarzyszeń, ale po prostu rodzinie, znajomym. Albo po prostu odsprzedawanie. W każdym razie najgorsza wersja to kiedy zostają w szafie. P.s. Oczywiście, głos oddany :) Trzymam kciuki!

Odpowiedz
Dorota Zalepa 25 lutego 2016 - 12:54

Haha, jakbyś czytała mi w myślach, kiedy patrzę na te rzeczy.
PS Pięknie dziękuję za Twój głos! :-)

Odpowiedz
Jolanta Jakubczyk 25 lutego 2016 - 16:28

Wiele rzeczy kupiłam ot tak sobie. Winę z to ponoszą głównie emocje. Udało mi się za to przetrwać okres ciąży bez zbędnych wydatków. Na szczęście do ósmego miesiąca nosiłam własne jeansy, a na końcu ciążówki, które dostałam od koleżanki. Kupiłam w lumpeksie letnie bojówki o rozmiar większe niż normalnie. Wykorzystałam też wszystkie moje elastyczne sukienki i luźne bluzki. Do tego stopnia je polubiłam, że mimo iż wróciłam do formy, zastanawiam się co zrobić z bardzo dopasowanymi sukienkami biurowymi. Może to krok w stronę odnalezienia własnego stylu?

Odpowiedz
Dorota Zalepa 25 lutego 2016 - 18:23

Miałam podobne podejście do kupowania ubrań, gdy byłam w ciąży. Było mi szkoda pieniędzy na ubrania, które będą ze mną tylko przez chwilę. Kombinowałam z luźnymi dżinsami, które zapinałam na gumkę recepturkę. ;) To prawda, nasz styl ewoluuje i zmienia się z czasem. Jako mama, masz też inne potrzeby i inny styl życia. Pozdrawiam! :)

Odpowiedz
OlaD 25 lutego 2016 - 17:20

Odkąd jestem w dwupaku z rozmysłem podejmuję decyzję o zakupie nowych rzeczy. Nie sposób kupić coś, co nosi się tylko kilka miesięcy. Wolę poszukać i zdecydować się na coś, co założę po ciąży. Jednak przed tym wyjątkowym stanem zdarzało mi się wiele nietrafionych zakupów, dotyczy to szczególnie sukienek na przeróżne okazje, które teraz patrzą na mnie złowieszczo z szafy i przypominają o swojej cenie… :D

Odpowiedz
Marta Kmošenová 25 lutego 2016 - 21:14

Ja mam odwrotny problem z butami – mała, ale szeroka stopa. Bardzo trudno mi znaleźć wygodne buty, ale przez jeszcze jakiś czas temu byłam wręcz uzależniona od ich kupowania, więc po prostu nosiłam niewygodne. W końcu nabawiłam się takich odcisków, że nie mogłam chodzić :( Wszystkie niewygodne buty poleciały wtedy do kontenera. Od tamtego czasu staram się kupować głównie skórzane buty o bardziej uniwersalnych krojach i kolorach. W myśl zasady „mniej znaczy więcej” :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 26 lutego 2016 - 20:34

No to się doprawiłaś z tymi butami! Bolesna lekcja, ale na szczęście wyszłaś z niej cało! :) Mnie też się zdarzało nosić przymałe buty w nadziei, że się rozejdą. Oczywiście nigdy to nie nastąpiło. But musi być wygodny, inaczej nie spełni swojej podstawowej funkcji. :)

Odpowiedz
Blue Cashmere 25 lutego 2016 - 21:56

Świetny artykuł! Pokazuje, że jednak mimo wszystko człowiek najlepiej uczy sie na własnych błędach. Od bardzo dawna mówi się, aby zacząć zwracać uwagę na skład odzieży, jednak to dopiero szafa pełna „rupieci/bubli/gratów” uświadomiła mi, że coś robię nie tak. Obecnie, nie tylko kupuję i oceniam ubrania ze względu na jakość, ale i sama je tworzę ;)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 26 lutego 2016 - 20:37

Ooo super! Zazdroszczę Ci tej umiejętności. Jedyne co udało mi się samemu zrobić, to wełniany, gruby szalik. Nie powiem, satysfakcja jest ogromna i przyjemność z tworzenia też! :) Masz w planach jakiś sklep internetowy?

Odpowiedz
Blue Cashmere 26 lutego 2016 - 21:34

Na razie nieśmiało pokazuję moje dzieła na blogu ;) Szycia ucze się sama i na razie daleko mi do stanu, kiedy mogę powiedzieć, że robię fajne ubrania, które nadają sie do sprzedaży. Ale kto wie, może kiedyś :)

Odpowiedz
Anna Jędrzejewska 26 lutego 2016 - 14:26

Świetny artykuł, naprawdę dobrze jest sobie uświadomić swoje porażki zakupowe jako ostrzeżenie na przyszłość. Im jestem bardziej świadoma swoich potrzeb, tym bardziej krytycznie patrzę na to co jest w sklepach i marne materiały skutecznie mnie zniechęcają do zakupów.

Odpowiedz
Rykoszetka 26 lutego 2016 - 15:15

Kolejny bardzo mądry wpis :)

Odpowiedz
Beata Redzimska 27 lutego 2016 - 10:38

Super okazja cenowa, to pulapka, w ktora kiedys namietnie wpadalam, do czasu, kiedy uswiadomilam sobie, ze nic z tych moich super okazji cenowych na codzien nie nosze. A nosze rzeczy, ktore zauroczyly mnie od pierwszego wrazenia i kosztowaly swoja cene. Takie zycie. Chcesz miec cos wartosciowego, pogodz sie z tym, ze to kosztuje. To jest inwestycja. Pozdrawiam serdecznie Beata

Odpowiedz
Część Mnie 27 lutego 2016 - 10:40

Ciekawy zbiór bubli, który zachęca do przeglądnięcia zawartości naszych szaf… Na szczęście do mody i zakupów podchodzę podobnie jak Ty – ze szczególną uwagą, jeśli chodzi o jakość i przeznaczenie. Super okazje cenowe jak dla mnie są najgorsze, ale zdrowy rozsądek zdecydowanie pomaga :)

Odpowiedz
Agnieszka 27 lutego 2016 - 18:05

Dopiero od kilku miesięcy zwracam uwagę na jakość ubrań. Wyrzuciłam większość akrylowych sweterków, poliestrowe bluzki i ubrań, które nie są w mojej kolorystyce. Bardzo się staram kupić porządny ciuch, ale ostatnio znalazłam śliwkowe spodnie w camaieu, skład niby ok 98% bawełna i 2 % elastanu. W domu zaczęły mi przeszkadzać – sztywny materiał, trochę zbyt wysoki stan i straszne oblazenie w sierść, włókna itd. Byłam zła, że wydałam pieniądze na coś tak beznadziejnego i zwyczajnie dałam się nabrać, przymknelam oko na parę wad w przymierzalni to teraz mam. Ostatnio chciałam dać im szansę, ale po 30min je zdjęłam i wyrzuciłam do kosza, nie chciałam na nie patrzeć! Mam nauczkę, aby nie tylko czytać metki ale i dotykać materiał, bo sklep może też specjalnie wszyć złą metkę :(
Co do h&m – kupiłam nawet niezły kaszmirowy sweter, wygląda bardzo ładnie, nie skurczył się po praniu i nie kosztował majątku. Ostatnio polubiłam ten sklep bo mają produkty premium w dość dobrych cenach, bawełniane topy zdały egzamin, w końcu nie przekrecaja się szwy i trzymają fason.
Stworzyłam specjalny dziennik gdzie wpisuję moje porażki zakupowe oraz świetne trafienia, obiecałam sobie, że przed zakupami będę ją czytać. Może istnieje jakaś szansa, że nie popełnię drugi raz tego samego błędu :)

Odpowiedz
Królowa Karo 27 lutego 2016 - 18:50

U mnie takich nietrafionych zakupów znalazłabym zdecydowanie więcej. Przy tych kilku naprawdę możesz być z siebie zadowolona :)

Odpowiedz
BlackDeer 28 lutego 2016 - 12:54

Zabawne, ale takie zakupowe buble nie zdarzają mi się od kilku dobrych lat! :) Częściej to raczej coś w stylu: ktoś kupił na prezent, fason raczej mój, rozmiar też (jestem niewymiarowa, a znaleźć mój rozmiar np. sukienki to skarb), ale materiał nie ten, albo gdzieś obciera, coś nie pasuje. Wtedy na prawdę trudno mi tego czegoś się pozbyć, bo opory moralne :(.

Odpowiedz
Natalia | minimalnat.com 28 lutego 2016 - 13:15

Odkąd zaczęłam szukać ubrań w 100% idealnych, znacząco zmniejszyła się ich liczba w mojej szafie. Pomyłki sie zdarzają, bo nie da sie całkowicie wyeliminować emocji podczas kupowania, ale mogę je policzyć na jednej dloni, a nie, jak to bylo przedtem, na sporej kartce A4 ;)

Odpowiedz
Jagienka QUALITY4LIFE 28 lutego 2016 - 13:37

Kiedyś byłam zwolenniczką posiadania dużej ilości ubrań, niekoniecznie tych najlepszej jakości :D Teraz odwrotnie moja garderoba jest skromniejsza, ale za to rzeczy kupione są naprawdę dobrej jakości. Wolę zainwestować w takie, które można nosić latami i nic się z nimi nie dzieje :D A nie po jednym praniu do wyrzucenia.

Odpowiedz
Karola (pinchofsalt) 28 lutego 2016 - 17:10

Sama nie wiem. Na pewno jest lepiej niż kiedyś ilościowo i jakościowo. Bubli prawie nie ma, ale najchętniej wymieniłabym całą swoją garderobę…co sezon. Zakupoholizm! :(

Odpowiedz
Izabela Misztal-workitgirl.pl 28 lutego 2016 - 21:29

Oj, ja mam. Pięć lat temu kupiłam czerwoną spódniczkę w kropki z koronką, coś w stylu country girl. Do dzisiaj wisi u mnie w szafie z metką jako przypomnienie i przestroga, że mam dwa razy zastanawiać się podczas zakupów :)

Odpowiedz
Panna Migootka 29 lutego 2016 - 12:33

Mnie też męczyła ta mnogość rzeczy w mojej szafie, a jak przyszło co do czego to nie miałam co założyć. Teraz wolę kupić droższą rzecz, ale dobrą jakościowo i klasyczną, która posłuży mi przez dłuższy czas.

Odpowiedz
Gosia Mroczkowska 1 marca 2016 - 09:12

głosik wysłany, powodzenia:)))))

Odpowiedz
theperfectchoice.pl 1 marca 2016 - 18:38

Ja też przeszłam małą „przemianę”. Kiedyś miałam dużo więcej ciuchów, w których tak naprawdę nie chodziłam.. teraz staram się przemyśleć każdy zakup. Idę do sklepu bez zamiaru kupienia czegokolwiek. Oglądam i jeśli znajdę coś ciekawego przymierzam, jeśli wyglądam ok zapisuje kod produktu. Po kilku dniach wracam ale do sklepu internetowego, oglądam zdjęcia „porównuję sobie jak w danej rzeczy wygląda modelka a jak wyglądałam ja;). Jeśli decyduje się na zakup to przeważnie zamawiam już przez sklep internetowy. Mam więc trochę czasu żeby się zastanowić nad zakupem:) choć przyznam, że zdarza mi się kupować impulsywnie ale przeważnie (całe szczęście) są to klasyki.

Odpowiedz
czmiel 8 marca 2016 - 21:09

Przymykanie oka na niedociągnięcia to mój największy grzech. Zdarza mi się iść na ustępstwo gdy jestem już zmęczona poszukiwaniami idealnej rzeczy, która istnieje tylko w mojej głowie. Ale tak nie może być. Trzeba szukać do skutku! Och i tak, doskonale znam ten problem długiej i szczupłej stopy. Szczególnie w kostce… A znalezienie kozaków to jest dopiero koszmar!

Odpowiedz
Aleksandra Stromecka 23 marca 2016 - 10:59

Ja stosunkowo od niedawna zaczęłam zwracać uwagę na skład i jakość ubrań – od czasu kiedy w szafie znalazłam „same szmaty”, w których nie byłam w stanie nigdzie wyjść. Jednak nadal zdarza mi się przymykać oko na maleńkie niedociągnięcia – choć nawet najpiękniejszej bluzki nie kupię z tandetnego poliestru.
A co do Twoich bubli… Uwielbiam sandałki Scholla – są najwygodniejsze na dłuższe wycieczki. :) A sukienkę z Solara mam taką samą i też miałam ją tylko jeden raz. U mnie kolor jest „za mało” intensywny, ale największym problemem jest workowaty krój, którego po prostu nie lubię. Kupiłam bo potrzebowałam „na już”.

Odpowiedz

Zostaw komentarz