Wracam do Was z postami, które na początku blogowania pojawiały się regularnie jako wishlista. Slow lista marzeń to lista rzeczy, które chciałabym mieć. To nie są rzeczy, które kupiłabym bo akurat panuje na nie moda, ale takie, których ewentualny zakup jest przemyślany i wynika z moich zainteresowań i potrzeb.
Moje podejście do konsumpcjonizmu jest bardzo wypośrodkowane. Z jednej strony chcę go ograniczyć, bo zauważyłam, że ile bym nie kupiła, zawsze znajdzie coś co chciałabym mieć, a częste zakupy nakręcają kolejne. Z drugiej strony chcę umiejętnie korzystać z dóbr materialnych, więc nie odmawiam sobie czegoś tylko dla zasady. Jeśli kupuję coś do szafy, to prawie zawsze są to rzeczy, które się przydają i pasują do jej zawartości. Pilnuję też ilości. Jeśli mam wystarczającą ilość spodni, sukienek, toreb to nie kupuję kolejnych, chyba że poprzednie się zużyły. Staram się nie ulegać impulsom zakupowym. Piszę „staram się”, bo nie zawsze to się udaje. Czasami pod wpływem polecenia koleżanki, czy skutecznej akcji marketingowej w blogosferze skuszę się na coś, czego bym nie kupiła, gdybym nie natknęła się na taką informację. Ale takich przypadków jest coraz mniej. Coraz częściej moje zakupy są przemyślane i coraz mniej niezaplanowanych nowości pojawia się w moim domu. Dzieje się tak dlatego, że zanim coś kupię to rozważam decyzję przez jakiś czas i daję sobie czas by ochłonąć.
Nie mam większych oporów przed kupowaniem kosmetyków naturalnych. Potrzeba zdrowej pielęgnacji zrodziła się naturalnie. Najpierw była zdrowa żywności i styl życia, potem poszłam dalej i zainteresowałam się naturalnymi kosmetykami do pielęgnacji, a ostatnio także do makijażu. Mam jednak jedną zasadę, której się trzymam – kupuję nowe kosmetyki wtedy, gdy stare się zużyją. Dzięki temu moja szafka z kosmetykami nie pęka w szwach.
Kolejną rzeczą, na którą nie żałuję pieniędzy są książki. Są dla mnie inspiracją do tworzenia treści blogowych, poza tym czytanie rozwija naszą kreatywność i świetnie relaksuje. Nie mam tyle miejsca w mieszkaniu by stworzyć sporych rozmiarów biblioteczkę i nie chcę by nagromadziła mi się ogromna lista nieprzeczytanych książek, dlatego kupuję je w rozsądnych ilościach.
Dziś chciałabym Wam pokazać rzeczy, które są na mojej liście zakupowej już od jakiegoś czasu i pewnie na część z nich zdecyduję się w niedalekiej przyszłości.
Slow lista marzeń na lato
1. Książki:
- Mniej znaczy więcej Joshua Becker – autor bloga o minimalizmie „Becoming Minimalist”, chciałabym poznać jego spojrzenie na zagadnienie minimalizmu
- Ervegan. Kuchnia roślinna dla każdego, Eryk Wałkowicz autora bloga ErVegan. Dieta roślinna jest bardzo zdrowa i wprowadzam jej coraz więcej do mojego jadłospisu
- O fotografii Susan Sontag. Czytałam, że jest to książka, którą każdy fotograf powinien mieć. Bardzo bym chciała, żeby zasiliła moją biblioteczkę.
2. Lakiery do paznokci NCLA, które nie mają szkodliwego działania na paznokcie. Są wolne wielu szkodliwych substancji, m.in. od formaldehydu. Obecnie używam głównie hybryd, jednak nie pozostają one obojętne dla paznokci, choć dają duży komfort. Jestem ciekawa czy te lakiery są trwałe. Używałyście ich?
3. Mineralne cienie do powiek Lily Lolo lub Neve Cosmetics, bezpieczne dla skóry. Właśnie zużywam moją paletkę cieni, więc już rozglądam się za czymś nowym i zdrowszym dla skóry. Na pewno zdecyduję się na cienie mineralne. Te dwa produkty najbardziej przykuły moją uwagę.
4. Sandałki. W mojej szafie brakuje sandałków, więc ten zakup jest potrzebny. Wpadł mi w oko ten model od KIOMI. Czy ktoś zna tę markę? Chętnie dorzuciłabym jeszcze do nich Conversy, tym bardziej, że teraz są w atrakcyjnych cenach, a moja poprzednia para niestety już się zużyła.
5. Większa torebka. Stawiam głównie na małe torebki, by nie obciążały pleców. Ale są sytuacje, w których większa torba się przydaje. W mojej szafie jest tylko jedna większa torebka, która lata świetności ma już za sobą. Moją uwagę przykuły dwa modele – torebka MUMU to typowa shopperka idealna na lato, natomiast Hollie Warsaw to średnich rozmiarów torba, która z pewnością zmieści więcej rzeczy. Jest bardzo uniwersalna, więc będzie pasowała do wielu stylizacji.
6. Krem pod oczy Mokosh. Ponieważ skończył mi się krem pod oczy, którego używałam przez długi czas, chciałabym wypróbować coś nowego. Skład tego kremu, działanie oraz opinie w sieci skłaniają mnie to jego zakupu.
Jestem ciekawa, czy znacie produkty, które wymieniłam i czy możecie coś więcej o nich powiedzieć. Co znajduje się na Waszych listach zakupowych? Czy są jakieś rzeczy, które kupujecie bez wyrzutów sumienia?
23 komentarze
ha, zamówiłam dziś nr 2 ;) tą czerwień właśnie i nude, ale inny odcień-się okaże :)
Daj znać jak wrażenia i jak się trzyma lakier. Podobno z topem trzymają się dłużej. :)
czerwień-kolor bardzo ładny, ale z wytrzymałością.. liczyłam na więcej niestety. z topem lepiej, ale i tak bez szału. natomiast kolor beżowy-nie przypadł mi do gustu. Kupiłaś już jakiś?
Zainteresowałaś mnie książką o fotografii. Muszę o niej koniecznie poczytać i może się skuszę też dla siebie. Chociaż na razie mam szlaban na nowe książki i pożyczone z biblioteki, bo mam ich po prostu za dużo do przeczytania na raz 😉
No tak, ja też robię sobie takie szlabany raz na jakiś czas, gdy uzbiera mi się stosik do przeczytania. Staram się nie doprowadzać do takiej sytuacji. Super, że korzystasz z biblioteki! :)
Nie znam żadnego z tych produktów, ale marki Mokosh mam balsam do ciała i ogromnie nie znoszę tego opakowania. Odbiera całą radość użytkowania, kiedy palcami muszę sięgać daleko po kosmetyk, który później znajduje się pod paznokciami i na całych dłoniach.
Nie zwróciłam na to nawet uwagi, a rzeczywiście ja też nie lubię takich opakowań. Pomijając już fakt, że jest to niewygodne, jest też mało higieniczne.
Moja wishlista jest zdecydowanie zbyt długa… do tego stopnia, że podzieliłam ją na kategorie: ubrania, kosmetyki, sport z oddzielną podkategorią na rower ;), praca, muzyka, książki, filmy, etc… :D
Jedyny plus w tym, że nie „szaleję” z odhaczaniem punktów, tylko kolejne zakupy pojawiają się gdy aktualnie potrzebuję danej rzeczy… Pozbyłam się kupowania na zapas, albo w promocji… :))) To ogromny krok na przód :)
Z Twojej listy zapisałam sobie książki i lakiery, daj znać jak będą się sprawować – jak z kryciem i jak się będą trzymały.
Pozdrawiam! :)
Jasne, że dam znać. Sama jestem ich bardzo ciekawa. :)
Odnośnie lakierów – jest w tej chwili na rynku bardzo dużo lakierów, które nie mają tej najbardziej „popularnej” 5-ki szkodliwych składników i są o wiele tańsze od NCLA ;)
Aga możesz podać te marki? Chętnie je sprawdzę. :)
Wiele z tych rzeczy też bym chętnie przygarnęła ;)
Dorota, przez Ciebie kupiłam Beckera! Nie rób mi tak więcej, bo już mi się miejsce na półce z książkami kończy ;)
Jak szybko przeczytasz to odkupię. :)
Jak napisałaś o tych sandałkach to od razu przypomniał mi się Twój zeszłoroczny zakup japonek firmy Inuovo :) Jak się sprawują? W zeszłym roku tak szybko rozszedł się mój rozmiar, że nie zdążyłam ich kupić. W tym roku znowu się pojawiły i zastanawiam się czy na pewno warte są swojej ceny :)
Sprawdzają się super! Także spokojnie mogę polecić tę markę, po roku nadal wyglądają jak nowe. W sumie to są moje jedyne sandałki, więc eksploatowałam je mocno. Potrzebuję czegoś na zmianę i do jasnych strojów. Mam nadzieję, że te będą równie trwałe. :)
Dziękuję za Twoją opinię. Teraz wiem, że mogę je z czystym sumieniem kupić :)
Nie chcę się czepiać, ale w słowie formaldehyd jest błąd, jest „ch” zamiast „h”.
Krem pod oczy z Mokosh to świetny wybór!
Proszę zastanowić się jednak nad wyborem pojemności.
Najczęściej można zakupić te słoiczki z 30 ml kremu. To bardzo dużo jak na krem pod oczy!
Producent zaleca zużycie go w przeciągu trzech miesięcy od otwarcia. Nie jest więc to możliwe aby tak szybko zużyć tak bardzo wydajny produkt.
Są takie mniejsze opakowania (po 5 ml chyba), które osobiście bardziej polecam. :)
Świetne opakowanie na wakacje, można nawet do małej kosmetyczki zmieścić słoiczek. I co najważniejsze nie wyrzucamy pieniędzy w błoto.
To większe opakowanie wyjdzie nam oczywiście korzystniej. Warto jednak je kupić jedynie wtedy, kiedy mamy się z kim nim podzielić. Ja podzieliłam się z mamą i siostrą.
Bardzo dziękuję za Twoje rady, kupię najpierw to mniejsze, będę mogła sprawdzić krem, zanim zdecyduję się na większe opakowanie. :)
Pani Doroto mam pytanie…wspomniała Pani o kaloszach z decathlonu…czy może Pani zdradzić o jaki model chodzi? Chcę właśnie kupić jakieś fajne, ale nie za drogie kalosze i zwróciłam uwagę na Pani wpis…dziękuję😃pozdrawiam i dziękuję za bloga😃
Mam Susan Sontag – polecam. Z pełnym przekonaniem mogę nazwać tę książkę podręcznikiem fotografa.
Dziękuję. Zainspirowałam się tym wpisem o wspomnianym tam kremem pod oczy. Od dawna szukam czegoś dla siebie i ten wydaje się spełnić moje oczekiwania. Już zamówiłam i teraz nic tylko odebrać i używać :)