Pewnie większość z Was nie pamięta, ale kiedyś na blogu był cykl pod nazwą Ulubiona piątka. Potem zaniechałam jego kontynuowania, teraz zupełnie nie rozumiem dlaczego, bo to była naprawdę fajna seria. O czym był ów cykl? Krótko mówiąc wpisy zawierały 5 pozytywnych zdarzeń, szczęśliwych chwil z ostatnich tygodni, które udało mi się złapać aparatem bądź telefonem. Te posty były świetnym ćwiczeniem uważności w dostrzeganiu małych szczęść w moim życiu i świetnie uczyły pozytywnego nastawienia do świata. Taki trening pozytywnego myślenia. Dziś chętnie powracam z cyklem, który ma pomóc mi i Wam dostrzegać piękno życia, także spodziewajcie się go co jakiś czas na blogu.
Ulubiona piątka z ostatnich dni:
1. Spacer po plaży w Ustce
Ci z Was, którzy śledzą mój Instagram wiedzą, że ostatni weekend należał do Ustki. Był to krótki, ale treściwy wyjazd obfitujący w aktywny wypoczynek i relaks pełną gębą. Do Ustki dojechaliśmy po południu, szybko zakwaterowaliśmy się w hotelu i wyskoczyliśmy nad morze. Uwielbiam widok morza, działa na mnie wyciszająco, od razu złapałam oddech po dosyć uciążliwej podróży. Jak widać wiatr był spory, więc cieplejsza kurtka się przydała.
2. Relaks w SPA
Hotel dysponował niewielkim, ale w zupełności wystarczającym SPA. Basen, sauny, jacuzzi sprawiły, że zupełnie się wyłączyłam. Nareszcie miałam chwilę tylko dla siebie, bez pracy, obowiązków domowych, planowania, mogłam oddać się przyjemności płynącej z błogiego relaksu. Naprawdę polecam Wam takie krótkie wypady, potrafią dodać energii i oderwać nas od utartych schematów dnia. Często w takich chwilach wpadają mi do głowy nowe blogowe pomysły i łapię odpowiedni dystans do spraw, które nurtowały mnie przed wyjazdem. Po powrocie patrzyłam na nie zupełnie inaczej i szybko znalazłam rozwiązanie.
3. Spacer alejkami hotelowymi i poranny rozruch
Hotel zapewniał sporo atrakcji. Przeważnie i tak spędzaliśmy czas na plaży, albo w miasteczku, ale rano po śniadaniu, zanim otworzyli basen spacerowaliśmy hotelowymi alejkami. Rozbudowany park i towarzyszące mu atrakcje sprawiały, że nie mogliśmy się nudzić – duży plac zabaw dla dzieci, boisko do kosza, zjeżdżalnia na linie, huśtawki ogrodowe, stół do ping ponga i wiele innych. Nie grałam w kosza przez wiele lat, przyjemnie było przypomnieć sobie jak wygląda dwutakt, niestety przypomniałam też sobie, że nigdy nie miałam cela, bo za nic w świecie nie mogłam trafić do kosza.
4. Lektura Love, Style, Life Garance Dore
Lekka, miejscami dowcipna lektura, idealna na weekendowy relaks nad morzem, do tego piękne ilustracje i zdjęcia w wykonaniu Garance Dore. Muszę przyznać, że czytało mi się przyjemnie i zupełnie nie rozumiem, skąd pojawiły się negatywne recenzje na jej temat. Nie oczekiwałam od niej wyczerpującego poradnika na temat własnego stylu, ale właśnie kilku przemyśleń, trochę historii z życia blogowego autorki i inspiracji do tworzenia własnych treści. To m.in. dzięki tej lekturze powstał post o zasadach paryskiego szyku.
5. Cafe Mistral i usteckie krówki
Miejsce poleciła mi czytelniczka na Instagramie i jestem jej ogromnie wdzięczna, bo usteckie krówki są przepyszne, a sama kawiarnia urokliwa. Zamówiłam ciasto bezowe z truskawkami i duże cappuccino, a na wynos usteckie krówki tradycyjne. Są także inne smaki i inne przetwory. Gdybyście zawitali do Ustki, koniecznie wybierzcie się do Cafe Mistral.
Tych pozytywnych momentów w trakcie wyjazdu było znacznie więcej. Przede wszystkim spędziłam cudowny czas z rodziną, byłam praktycznie cały czas offline (z wyjątkiem paru zdjęć wrzuconych na Instagram, których nie mogłam sobie odmówić), zregenerowałam siły i oderwałam umysł od codziennych spraw. Dobrze czasem zmienić otoczenie, by nabrać świeżości i zacząć działać ze zdwojoną mocą.
Jakie były Wasze chwile szczęścia w ostatnim czasie? Gdzie spędzaliście majówkę, wymieńcie choć jedno pozytywne zdarzenie z Waszego życia. Jestem ich ogromnie ciekawa. Dajcie też znać, czy taka forma postów Wam się podoba?