Co roku przygotowuję się do Świąt Bożego Narodzenia ze sporym wyprzedzeniem. Zostawianie wszystkiego na ostatnią chwilę jest bardzo ryzykowne i grozi lekkim załamaniem nerwowym. Zakupy wśród tłumów, stanie w kolejkach z ciężkim, wypełnionym po brzegi koszykiem, w puchowej kurtce, nie należą do moich ulubionych zajęć. Po takiej godzince, jestem tak potwornie zmęczona, że zakupy zaczynają kojarzyć mi się z torturami, nawet te związane z prezentami. A propos prezentów, przed świętami wszystko jest już praktycznie wyprzedane, bo przecież sklepy do końca roku chcą pozbyć się towaru i mieć jak najniższe stany magazynowe. Nie znajdziemy już nowości, a raczej resztki, których jeszcze parę m-cy wcześniej w ogóle nie braliśmy pod uwagę. Mało tego, ceny też potrafią być o kilkadziesiąt procent wyższe, by tuż przed świętami pojawiły się pseudo promocje czyli powrót do cen sprzed podwyżki. Istne szaleństwo!
Wybrałam się wczoraj na zakupy. Po dwóch godzinach szukania, w puchowej kurtce i z ciążącą na ramieniu torbą, wróciłam do domu z paroma niezbyt wyszukanymi rzeczami i wkurzeniem na maksa, że znowu dałam się wciągnąć. Ani odrobinę świąteczne wystawy i dobiegające z daleka kolędy nie umiliły mi pobytu w galerii handlowej. Wniosek jest jeden. Nigdy więcej nie zrobię zakupów świątecznych bez uprzednio przygotowanej listy, co, gdzie, za ile i dla kogo!
Jeszcze kilka lat temu, przed świętami wydawałam jakieś ogromnie ilości pieniędzy. A to jakiś stroik, to lampki, nowe bombki, obrusik, gwiazdę betlejemską, świeczki, kubek z mikołajem, nową płytę z kolędami no i… prezenty dla najbliższych. Nie wspomnę już o zakupach spożywczych. Święta trwają zaledwie 3 dni z Wigilią włącznie, a kosztują tyle co niezłe wakacje… w tropikach.
Jak przygotować się do Świąt i nie zwariować, a przede wszystkim nie zbankrutować? Oto moje sprawdzone sposoby!
Lista prezentów
To podstawa. Niby banalne, ale ile razy poszliście do sklepu bez uprzednio przygotowanej listy? Ja notorycznie popełniam ten sam błąd. Mamy jeszcze trochę czasu, dlatego zastanówmy się z czego nasi bliscy by się ucieszyli. Jeśli mają hobby (tak jak w moim przypadku jest to fotografia), zróbmy im prezent, który jest z nim związany. W sklepach ponoszą nas emocje i często mamy totalną pustkę w głowie, przez co kupujemy prezenty nie do końca udane, drożej niż gdybyśmy je zaplanowali wcześniej. Ja bez listy zupełnie zapominam, co i dla kogo miałam kupić, zazwyczaj przypomina mi się gdy tylko wrócę do domu.
Internet staje się moim sprzymierzeńcem
Gdy idę do galerii handlowej w poszukiwaniu prezentów, za każdym razem uświadamiam sobie, że mogłabym to wszystko zrobić siedząc w domu z kubkiem kawy w ręku. W sklepach internetowych możemy upolować coś w naprawdę dobrej cenie. Przesyłki są coraz tańsze, a w dobie paczkomatów, koszt staje się naprawdę niski. Wiele sklepów oferuje również darmowe wysyłki.
Jeśli konieczne jest przymierzenie danej rzeczy, bo na przykład nosimy ten sam rozmiar, co osoba, dla której przygotowujemy prezent, wtedy warto zajść do sklepu stacjonarnego. Mając już jednak przygotowaną listę nie kupuję dodatkowych rzeczy pod wpływem impulsu, które nadwyrężają mój budżet.
Świąteczne dekoracje sprzed roku
No nie ma mocnych, dekoracje są moją piętą achillesową i gdy widzę te wszystkie świecidełka, mikołaje, choinki, kubki, wzięłabym wszystkie. Mam świadomość, że tak naprawdę te dodatki kosztują mnie najwięcej i są to często pieniądze wydane pod wpływem emocji. Ozdoby świąteczne wyjmujemy tylko na święta, a przez cały rok są zupełnie nieprzydatne. Nie mam też tyle miejsca w mieszkaniu by je przechowywać. Pierwszym krokiem jest wyciągnięcie tego, co już mamy. Na pewno macie dekoracje z zeszłego roku. Ja mam kilka drobiazgów. Po ich wyjęciu widzę, czy coś bym jeszcze dodała, czy może jednak wystarczą te, które już mam. Możemy też sami przygotować dekoracje świąteczne. W ubiegłym roku zrobiłam stroik świąteczny z bombek, suszonych pomarańczy, lasek cynamonu, wkładając je do szklanej kuli. Staram się również nie przesadzać, według mnie zbyt duża ilość ozdób świątecznych wygląda kiczowato.
Świąteczne potrawy
Nie przygotowuję wielu potraw, dlatego że Wigilię oraz pierwszy i często też drugi dzień świąt spędzamy u rodziny. Staram się jednak przygotować parę dań, by śniadania i kolacje były uroczyste. Na moim stole nie zabraknie typowo świątecznych potraw. Jeśli nawet przygotowujecie Wigilię u siebie, zastanówcie się, czy aby na pewno wszystko zjadacie, czy przypadkiem część jedzenia nie ląduje w koszu. Warto też rozłożyć gotowanie na kilka dni. Pierogi robię tydzień wcześniej i mrożę, pierniczki kilka dni przed świętami, bo muszą swoje odleżeć, a bigos na 2 dni przed. W dzień Wigilii zostawiam już tylko potrawy, które szybko tracą świeżość. Dzięki temu w Wigilię nie jestem zmęczona całodziennym gotowaniem.
Własnoręcznie i z pomysłem pakuję prezenty
Uwielbiam pakować prezenty. Nie wrzucam ich do torebek, lubię gdy są zapakowane w nieszablonowy sposób. Dlatego już wcześniej z myślą o świętach zbieram pudełka po różnych drobiazgach, nie wyrzucam też wstążek po kwiatach, które dostaję w ciągu całego roku, bo zawsze się przydają. Wykorzystuję różne materiały, które już mam. Na przykład z tektury robię zawieszki do prezentów, a z wycinanek mojego synka confetti, którym ozdabiam papier pakowy.
Deleguję zadania
W moim domu każdy za coś odpowiada. Zakupy świąteczne, szczególnie te ciężkie zostawiam mężowi, ubieranie choinki dziecku. Sprzątaniem zajmujemy się wszyscy, a gotowanie, kupowanie i pakowanie prezentów oraz dekorowanie domu przypada mnie. Dzięki temu nikt nie jest przeładowany zadaniami. Staram się wprowadzać świąteczny nastrój podczas wszystkich czynności. Dekoracje świąteczne wyciągam już na początku grudnia, kolędy też już przyjemnie pobrzmiewają i wszyscy zaczynamy czuć klimat świąt. Każdy członek rodziny włącza się w przygotowania, a dzięki nastrojowi, który panuje w domu, robi to z przyjemnością.
Czas Świąt Bożego Narodzenia i okres przygotowań jest dla mnie czasem rodzinnym. Wspólnie pieczemy ciasteczka, dekorujemy je, ubieramy choinkę i sprzątamy. Grudzień to zdecydowanie najpiękniejszy miesiąc w okresie jesienno-zimowym, a to się dzieje właśnie za sprawą świąt. Doceniamy i celebrujemy te chwile spędzane razem.
Mam nadzieję, że moje sposoby przygotowań choć trochę uporządkują Wasze pomysły. Jeśli macie swoje sprawdzone metody na świąteczne przygotowania, podzielcie się nimi koniecznie. Szczególnie kwestie finansowe są istotne. Jak przygotować się do świąt i nie zbankrutować? Czy to w ogóle możliwe, by nasz domowy budżet nie ucierpiał?
Jeśli spodobał Ci się post, zachęcam Cię do śledzenia bloga na Bloglovin, dołączenia do mnie na Facebooku lub Instagramie, a jeśli chcesz utrzymywać ze mną bardziej prywatny kontakt, zapisz się do Kameralnego Newslettera :)
36 komentarzy
U mnie świąteczna gorączka też niestety się udziela. Zgadzam się święta trawają 2 dni + wigiliny wieczór, zakupy się robi jak na wojnę. Potem się okazuje, że tak naprawdę nie zdołamy wszystkiego zjeść (czyli nie więcej niż w zwykły dzien) i wtedy zostaje poświąteczne wyjadanie. Sałatka, ślędzie i inne przyskami wychodzą bokiem. Co roku jest to samo, za rok obiecujemy sobie, że będzie inaczej i znowu to samo :)
Dokładnie, dlatego ja nie robię tylu różnych potraw! Do tego staram się robić tylko to, co wszyscy lubimy, wtedy mam pewność, że wszystko zostanie zjedzone. Pierogi mrożę wcześniej, więc w święta gotuję część, a resztę zjadamy już po świętach, kiedy najdzie nas ochota.
Ja jestem w o tyle dobrej sytuacji, że przyjeżdżam do rodziny “na gotowe” i większa część rozgardiaszu po prostu mnie omija. Jednak zupełnie nie rozumiem tego “ataku” na sklepy spożywcze i przygotowywania takich ilości jedzenia, jakby po świętach miał nastąpić kataklizm. Mnie do szczęścia wystarczy barszcz i pierogi, a najważniejsze – chwile spędzone z najbliższymi. To akurat nic nie kosztuje :)
Mnie czekają w tym roku pierwsze święta poza domem rodzinnym i stres z tym związany bije na głowę każdą, nawet najdłuższą kolejkę w galerii handlowej (choć podobnie jak Ty, od pewnego czasu staram się załatwiać to wszystko online). Podoba mi się spokój, który bije z tego wpisu – to najlepsza inspiracja do hmmmm… Chyba po prostu do nieprzesadzania w tym wyjątkowym i ważnym okresie :)
Czyli organizujesz święta u siebie w mieszkaniu?
Inaczej :). Wybrałam po raz pierwszy spędzenie świąt z Łukaszem zamiast z rodzicami, a z racji że nasze domy rodzinne oddalone są o ponad 300 km nie wchodzi w grę sensowne pogodzenie zaliczenia jednego i drugiego :(.
U mnie zawsze jest problem z prezentami, bo naprawdę nigdy nie wiem, co kupić rodzicom i mimo, że siadam do tego dużo wcześniej, to i tak kupuję na ostatnią chwilę. Za mniej więcej trzy lata będę prawdopodobnie przygotowywać Wigilię na swoim i mam nadzieję, że do tej pory uda mi się poskromić całą tę organizację :)
Książka, perfumy i płyta z ulubioną muzyką chyba zawsze się sprawdzają :) Ja już od dawna na swoim, a i tak święta spędzam u rodziny. Staram się jednak u siebie też wszystko przygotować, tyle że w mniejszych ilościach.
I to jest właśnie problem, bo książek w domu jest zapas i kolejna nowa nie sprawia domownikom radości. Wymarzone płyty z muzyką sobie niedawno na złość kupili, a perfumy mama już tacie kupiła, a ulubione mojej mamy są niestety za drogie na moją studencką kieszeń. Na pewno coś wymyślę, ale niestety nie wszyscy lubią zwykle sprawdzające się prezenty.
Pani Dorotko uwielbiam te Pani wpisy…wszystkie chlone jak gabke
Bardzo się cieszę :)
Własnoręczne pakowanie prezentów – coś co zawsze chcę, a w ostateczności nie wychodzi, bo jak ma wyjść skoro prezenty kupuję na ostatnią chwilę. Mocne postanowienie poprawy – w tym roku będzie inaczej. Zauważyliście, że w okresie świątecznym zwykła papierowa torba na prezent (i to taka nie za duża, nie za ładna) kosztuje w okolicy 10zł? Lenistwo jest drogie :D
A no właśnie! Torebek u mnie pod dostatkiem, nigdy nie wyrzucam tych, w których otrzymuję prezenty. Czasem śmieję się, że mamy takie przechodnie torebki, które po jakimś czasie zawsze do nas wracają :)
“Nasze” torebki czasami wracają do nas z niespodziewanych kierunków ;) cała nasza rodzina widocznie wdrożyła zasadę przechodniości torebek na prezenty, tacy jesteśmy eko ;)
u mnie niestety nie jest tak łatwo, bo tradycją jest, że święta spędza się w domu rodzinnym. U nas nie tylko jest 12 potraw, ale również samych ciast jest również 12. Moja mama wszystko przygotowuje sama, nie lubi jak się jej w gotowaniu pomaga. Wiąże się to z wieloma nerwami, bo dla jednej osoby to bardzo dużo roboty :)
12 ciast? Szaleństwo. Mogę wpaść? ;)
zapraszamy! :) i tak wszystkiego nie ma w pierwsze kilka dni. Duża rodzina :D
Podziwiam Twoją mamę! :)
Kwestię prezentów obgadaliśmy już pod koniec listopada :) U nas jest tak że tylko te dla dziecka są dla niej niespodzianką. A my dorośli sami sobie wybieramy co chcemy.
Listę zakupów świątecznych zrobiliśmy też pod koniec listopada i stopniowo kupujemy to co można zamrozić albo po prostu przechować bo się nie zepsuje. Przy okazji polujemy na promocje i tym sposobem z listy zostały nam już tylko rzeczy które muszą być kupione kilka dni przed.
Dekoracje mamy z ubiegłych lat, a dodatkowo robi je jeszcze sami metodą DIY i mamy przy tym rozrywkę dla całej rodziny. Pichcić też zamierzamy wspólnie :) Dlatego myślę że w tym roku temat świąt mamy dość dobrze ogarnięty.
PS. Sterczenie w sklepie w mega kolejce tuż przed świętami to faktycznie masakra. Ja nawet w zwykłe dni nie znoszę wizyt w sklepach kiedy jest w nich pełno ludzi. Dlatego zwykle wybieram mało popularne godziny :)
Niezła organizacja! Jeśli chodzi o prezenty to ja bardzo lubię niespodzianki, ale też fajnie gdyby były sprawdzone, więc podpowiadam zawsze co nieco. Synek obowiązkowo pisze list do Św. Mikołaja.
Na Instagramie widzę że Mikołaj;) przyniósł Ci do buta ciekawą książkę,czy mogłabyś mi polecić jakąś o fotografowaniu, taką dla kompletnego amatora, chciałabym obudzić pasję do fotografii u bliskiej osoby i podarować jej taką pozycję pod choinkę????pozdrawiam
Polecam Ci tę pozycję, którą ja dostałam (Fotografia Kulinarna. Od zdjęcia do arcydzieła)! Znajdują się w niej zarówno zagadnienia podstawowe (ustawianie parametrów – ISO, przysłona, czas otwarcia migawki), elementy obróbki w Photoshopie, Kadrowanie oraz zagadnienia bardziej zaawansowane dotyczące na przykład oświetlenia. Jest pięknie wydana, ma dużo przykładów zdjęć.
Dorotko, od czasu ankiety komentuję prawie każdy post! :D
Ja jako osoba posiadająca jako-tako odbycie z maszyną, uwielbiam robić i wymyślać prezenty dla bliskich. Uważam, że prezenty zrobione z myślą specjalnie o kimś wyjątkowym są najwięcej warte. Stare ciuchy idą w ruch, materiały przychodzą z allegro, a ja tłukę maszynę dniami i nocami. :D
Chyba nie wolno dać się zwariować, ale ja nigdy nie robię list, bo moja spontaniczna natura mi na to zwyczajnie nie pozwala. O dziwo, jeszcze nie udało mi się jakoś tego specjalnie żałować.
Miu zauważyłam i bardzo mi miło! W ogóle od czasu ankiety w komentowanie zaangażowało się więcej Czytelników, co ogromnie mnie cieszy :)
PS. Taki spersonalizowany prezent zrobiony własnoręcznie jest bardzo cenny. Zazdroszczę Ci tej umiejętności szycia, sama chętnie bym coś przerobiła albo uszyła. Może kiedyś :)
Przeraża mnie w świętach jedno. To, że przez cały grudzień zrobienie jakichkolwiek, podstawowych zakupów wiąże się z przepychaniem przez tłumy ogłupiale patrzących na witryny, lezących tempem ślimaka, gubiących własne dzieci (o zgrozo!), wydzierających się następnie na te dzieci, że się nie pilnują swoich rodziców. Grudzień jest wypełniony jakimś zbędnym hałasem, płaczem znudzonych dzieci, ciąganych po sklepach, wrzaskiem matek i ojców, popychaniem ludzi wózkami, i ogólnym byciem niemiłym dla innych klientów sklepów. Wszystko po to, by na koniec usiąść przed stołem i nierzadko być sztucznie szczęśliwym i sztucznie uprzejmym. To mnie jakoś… zawodzi w świętach. Nie lubię tego pośpiechu, hałasu, jakby się paliło coś, a to przecież święta… Życzymy sobie spokojnych, rodzinnych, a czasem zapominamy, jak uczynić je spokojnymi… może dlatego, staramy się z mamą prezenty kupować duuuużo wcześniej, z dala od galerii handlowych, nie kolekcjonujemy bombek i pierdółek świątecznych, nie robimy zakupów, jakby rodzina składała się z 12 słoni, które trzeba nakarmić. Wychodzimy z założenia, że najfajniej jest, jak w dzień po świętach nie ma już zbyt wiele do dojadania… Zamiast latać z popłochem w oczach, wolę spokojnie piec sobie pierniki, robić tort czekoladowy, rozmawiać z rodzicami, i spokojnie czekać na święta. A zamiast włączania telewizji czy komputerów w same święta, wolę wyciągnąć stare planszówki, domino, karty, zrobić duży czajnik herbaty, pokroić trochę ciasta i grać z rodziną. W tym roku kupiliśmy sobie Jengę jako prezent dla rodziny na święta i zamierzamy grać i dobrze się bawić. Bez stresu, bez szaleństw, przeżyć kolejne święta… po prostu.
Staram się unikać tego zgiełku i robię zakupy rano, gdy tylko zawiozę synka do szkoły. Cieszę się, że mam taką możliwość. No i przede wszystkim rozkładam zakupy na raty.
PS. Planszówki w święta to jest to! Zastanawiam się na kupnem puzzli zbudowanych z 1000 części, które wspólnie moglibyśmy układać.
ooo wieki nie układałam, świetny pomysł z puzzlami;)
Dobrze, że odpada mi kupowanie prezentów. Jakoś ten zwyczaj nie przetrwał od kiedy już jesteśmy na tyle duzi, że nie szukamy ich pod choinką. Wygrywa jednak już teraz możliwość spędzenia więcej czasu ze sobą niż dobra materialne. Jednak zakupy z wyprzedzeniem to dobra rzeczy, myślę o jedzeniu. Wiele rzeczy tak jak domowa szynka musi mieć czas na odleżenie swojego przed wędzeniem. Co do dekoracji u nas nie pamiętam tradycji co roku kupowania nowych. Większość bombek na choinkę jest starsza ode mnie, nowsze są te kiedy dodawali je do jakichś zamówień. :) Ewentualnie coś dokupujemy jak wpadnie w oko, jedynym obowiązkowym zakupem są włosy anielskie.
Witam, święta w tym roku u nas minimalistyczne, ozdoby będą te same co w tamtym roku, z pewnością też mniej na stole. Zdrowiej dla ciała i kieszeni. Miłego dnia dla wszystkich, u mnie pada śnieg ;)
Ja również lubię grudzień i udziela mi się świąteczna atmosfera. W tym roku wszystkie prezenty kupiłam w sklepie internetowym oryginalneprezenty.pl. bardzo polecam. Ozdoby z zeszłego roku…..a kupiłam stojak na choinkę, w tym roku będzie żywe drzewko, prosto ze szkółki. Nie mogłam się powstrzymać i kupiłam nową zazdroskę do kuchni. Zakupy spożywcze zwykle robię stopniowo, żeby na końcu zostały tylko warzywa i ryby. W tym roku zleciłam synowi wydrukowanie mini książeczek z najpopularniejszymi kolędami, będzie wielkie rodzinne kolędowanie :-)
Ozdoby = choinka z pobliskiego lasu albo ogrodu :) jak dobrze, że mieszkam na wsi :D
Taka choinka najdłużej wytrzymuje i nie sypie się po dwóch dniach :)
W tym roku nie udało mi się ani kupić, ani zrobić szybciej prezentów. Dobrze, że jest internet.
Jeszcze nie jest wcale tak późno! Ja też jeszcze wszystkiego nie mam.
Ja co roku stawiam na prezenty “jedzeniowe” dla rodziny (własnoręcznie robiony dżem i ciasteczka) oraz korzystam z dnia darmowej dostawy (herbaty, przyprawy i tego typu sprawy). Tym sposobem prezenty mam już skompletowane, czekają na zapakowanie (w ładnie ozdobione kartony, w których przyszły). Jestem pod wrażeniem, bo rzadko kiedy tak sprawnie to u mnie szło jak w tym roku ;)
Jak tak to zebrałaś wszystko razem to doszłam do wniosku, że święta to poważne zdanie logistyczne. Na szczęście zawsze się to udaje ogarnąć. A co do pieniędzy? Zawsze chyba trochę większy gest ma się przy zakupach świątecznych, żeby uczynić je wyjątkowymi. Ale warto oczywiście zachować zdrowy rozsądek, żeby o świętach tak nie bolało…