Rozpoczął się czerwiec, co oznacza, że lato zbliża się wielkimi krokami. Temeperatury na zewnątrz zdają się je przyspieszać, ja już zdążyłam zażyć pierwszych kąpieli… słonecznych, woda jeszcze za zimna, ale wiele osób korzysta już z kąpieli w pobliskich jeziorach.
Stan skóry mojego ciała, twarzy oraz stan moich włosów po zimie, nie jest najgorszy, aczkolwiek niezadowalający. Naskórek jest przesuszony i grubszy, w końcu skóra musiała jakoś radzić sobie ze zmianami temperatur – bardzo niskie na zewnątrz, wysokie w pomieszczeniach. Do tego dochodzi przesuszone od ogrzewania powietrze, mróz, wiatr. Do niedawna nasze ciała okryte były wieloma warstwami ubrań, przyszedł czas, że nareszcie możemy chodzić w krótkich sukienkach bez rajstop. Zanim jednak wskoczymy w bikini warto zatroszczyć się o odpowiednią pielęgnację. Cellulit po zimie zadomowił się na moich udach na stałe i za nic nie chce mnie opuścić. Ale ja mam na niego świetny sposób. Wystarczy ograniczyć cukier, przede wszystkim słodycze, przerzucić się na większą ilość owoców i warzyw, pić więcej wody oraz dołożyć aktywność fizyczną. Już po miesiącu będą widoczne efekty.
W dzisiejszym poście opowiem Wam jak ja przygotowuję moje ciało do lata.
Jak przygotować skórę do lata? Mój harmonogram
1. Złuszczanie, złuszczanie i jeszcze raz… Z Ł U S Z C Z A N I E!
Plus nowość – rytuał Hammam
Grubszy naskórek, który widoczny jest u mnie przede wszystkim na nogach, domaga się usunięcia. Peelingi całego ciała (twarzy, stóp i dłoni także) są teraz bardzo wskazane. Ostatnio stosuję rytuał Hammam, który polega na masażu całego ciała przy użyciu szorstkiej lnianej rękawicy i mydła Savon Noir. Rękawica Kessa Hammam od Nacomi jest świetna, wykonana z szorstkiego lnu, który jest bardzo higienicznym włóknem, dobrze znosi wysokie temperatury, nie chłonie nieprzyjemnych zapachów. Mogę masować nią całe ciało na mokro, z użyciem mydła (lub bez), ale także na sucho. Pięknie złuszcza naskórek i poprawia mikrokrążenie, sprawia także, że olejki, które potem aplikuję szybko się wchłaniają i skuteczniej nawilżają skórę.
Mydło Savon Noir, to czarne mydło, które otrzymywane jest z czarnych oliwek i oliwy z oliwek. Jest w postaci gęstego żelu, którym myjemy całe ciało przy pomocy rękawicy, gąbki, lub dłonią wykonując jednocześnie masaż. W połączeniu z wodą tworzy delikatną pianę, która ma właściwości oczyszczające, przeciwstarzeniowe, nawilżające i odżywiające. Możemy nim myć także twarz, mydło posiada właściwości przeciwtrądzikowe.
Rytuał hammam (hammam to publiczna łaźnia turecka) polega na masażu, rozgrzanego ciepłą wodą ciała, za pomocą szorstkiej rękawicy i mydła Savon Noir. Dzięki czemu usuwamy obumarły naskórek, wygładzamy i ujędrniamy ciało, a także pozbywamy się cellulitu. Masaż wykonywany regularnie (1-2 razy w tygodniu) sprawi, że skóra staje się przyjemnie gładka, nawilżona i napięta.
Nie zapominam także o peelingu twarzy, dłoni i stóp. Do twarzy używam delikatnego peelingu Make Me Bio, obecnie jest to jedyny peeling, który nie podrażnia mojej skóry, a jednocześnie jest skuteczny. Do dłoni i stóp używam tego samego peelingu, który stosuję do ciała. Tutaj nie mam specjalnych wymagań, ważne by produkt był naturalny.
2. Olejowanie ciała i twarzy
Gdy już zatroszczymy się o dobre złuszczenie obumarłego naskórka, musimy odpowiednio odżywić i nawilżyć skórę, która po peelingu świetnie wchłania składniki odżywcze. Obecnie używam głównie olejów. Olej kokosowy (organiczny, nierafinowany) bardzo dobrze sprawdza się w roli balsamu do ciała i odżywki do włosów. Ostatnio odkryłam nową markę z kosmetykami naturalnymi, której produkty bardzo przypadły mi do gustu – Zielone Laboratorium (genialna nazwa). Hitem okazał się olejek ujędrniająco-wygładzający, który zawiera mieszankę olejów – olejek pomarańczowy, olejek jojoba, olejek migdałowy, olej marchwiowy, olej słonecznikowy – cudownie nawilża, zmiękcza moją skórę i nadaje jej złocistej barwy. Smaruję nim całe ciało, a przed wyjściem także nogi, gdy zakładam sukienkę lub szorty. W słońcu skóra pięknie lśni. Olejek nadaje się także do pielęgnacji włosów.
Odkąd stosuję u siebie elementy pielęgnacji Koreanek, co kilka dni na noc smaruję twarz olejkiem z róży japońskiej i szafranu Orientana. Produkt co prawda polecany jest do pielęgnacji cery suchej, szarej, wymagającej odżywienia, a moja jest mieszana, ale po zimie stała się bardziej ziemista i zdecydowanie wymaga większej ilości odżywienia. Nie używam go codziennie, by zbytnio nie obciążać skóry, a co 3-4 dni. Oprócz tego, że olejek świetnie nadaje się do pielęgnacji skóry twarzy, jest też polecany do demakijażu i tutaj widzę jego zastosowanie w przyszłości. Ma intensywny różany zapach, który nie wszystkim może się podobać. Dla mnie jest trochę zbyt intensywny, ale zapach odgrywa rolę drugorzędną, najważniejsze jest działanie. Odkąd stosuję dwu-trzy etapowy demakijaż, moja cera przysparza mi znacznie mniej problemów. Stała się gładsza i o dziwo znacznie mniej się świeci w strefie T, jej koloryt jest bardziej wyrównany.
3. Kilkuetapowe odżywianie włosów
Włosy po zimie wołały o pomstę do nieba. Okrutnie przesuszone, elektryzujące się i matowe. Stosuję naprzemiennie wiele naturalnych szamponów i odżywek do włosów. Jedne bardziej mi podeszły, inne mniej, jednak dopiero gdy zaczęłam regularnie olejować włosy, zaczęłam widzieć znaczącą poprawę. Na włosy nakładam olej kokosowy lub arganowy na całej długość przynajmniej na godzinę przed myciem (najlepiej dwie), albo na całą noc. Następnie myję je jak zazwyczaj. Odkryciem ostatnich tygodni okazała się także odbudowująca odżywka od Zielone Laboratorium (chyba wypróbuję wszystkie możliwe kosmetyki tej marki), która pięknie wygładza i odbudowuje strukturę włosów. Włosy są bardziej lśniące i wyglądają zdrowiej. Strasznie denerwowały mnie odstające krótkie włoski na całej długości włosów, które sprawiały, że wyglądały sianowato.
Do produktów pielęgnacyjnych do włosów, eksperymentalnie dołożyłam także odżywkę w sprayu z keratyną i olejem avocado Nacomi, którą stosuje się na wilgotne włosy, bez spłukiwania. Od lat nie używałam tego typu odżywek, ponieważ potrafią obciążać włosy i przyspieszyć ich przetłuszczanie się. Moje włosy są mieszane, to znaczy, że u nasady się przetłuszczają, a od połowy długości są suche (szczególnie po zimie). Odżywką spryskuję umyte i osuszone ręcznikiem włosy, mniej więcej od połowy głowy, by zapobiec ich nadmiernemu przetłuszczaniu się. Odżywka szybko poprawiła stan moich włosów, efekt jest niemal natychmiastowy. Po aplikacji włosy są bardziej lśniące, przyjemne w dotyku, gładziutkie. Keratyna i olej z avocado odbudowują strukturę włosa, regenerują zniszczone końcówki, odżywiają i nawilżają. Odżywka polecana jest do włosów suchych, łamliwych i wymagających regeneracji.
4. Poprawianie kolorytu skóry
Gdy pojawiła się okazja do wystawienia gołych nóg, przeraziłam się ich bladością. Nie chciałam od razu wystawiać się na słońce, z resztą stosuję wysokie filtry UV by chronić skórę przed nadmierną ilością promieni słonecznych. Strasznie nie lubię samoopalaczy, mają zapach, którego nie jestem w stanie znieść. Postanowiłam wspomóc się innymi sposobami, by zapewnić ciału delikatne muśnięcie słońcem. Jednym z nich jest wspomniany już olejek od Zielone Laboratorium, który nadaje skórze lekko złotawego odcienia, a drugim – bardziej wymagającym – jest stosowanie masła kakowego.
Masło kakaowe wykonane jest z owoców kakaowca, pachnie jak kakao, jest bardzo przyjazne dla skóry. Czytałam, że jego właściwości w całości są kompatybilne z naszą skórą i dlatego jego dobroczynne składniki w pełni są przez nią przyswajane. Masło zawiera spore ilości witaminy D, która przyspiesza nieco opalanie i sprawia, że opalamy się równomiernie. Choć posiada naturalne filtry, nie są one wystarczające i nie zwalniają nas z używania dodatkowej ochrony anty–UV.
Masło jest bardzo twarde, podobnie jak masło shea, jednak nie rozpuszcza się pod wpływem ciepła skóry. Trzeba je rozpuścić w kąpieli wodnej. Jest to trochę uciążliwe, ale na pewno warte zachodu. Masło zawiera mnóstwo drogocennych składników – nasycone i nienasycone kwasy tłuszczowe, sterole, naturalne przeciwutleniacze, witaminy A, E, F i D oraz mikro- i makroelementy. Gdy często korzystamy z kąpieli słonecznych warto smarować nim całe ciało. Nie tylko wspaniale odżywia skórę, ale ma delikatne właściwości samoopalające, a po lecie pozwala dłużej zachować piękną opaleniznę. Obecnie używam masła kakaowego Natur Planet.
5. Filtry UV
Jeśli chodzi o przygotowanie skóry do lata, to niezbędne są filtry UV. Możemy stosować je przez cały rok, ja jednak zaczynam smarować skórę twarzy i ciała wiosną, gdy słońce zaczyna silniej przygrzewać. Blada skóra jest znacznie bardziej narażona na poparzenia, niż skóra która jest już zahartowana słońcem. Dodatkowo mocne słońce potrafi w szybki sposób zafundować nam drobne przebarwienia na twarzy. Stosuję krem z filtrem SPF 30 lub krem BB z wysokim filtrem. Uwielbiam słońce i nie mam zamiaru z niego rezygnować, ale staram się korzystać z niego z głową. Poza tym słońce przyczynia się do szybszego starzenia się skóry, dlatego warto odpowiednio się zabezpieczyć.
Olejek do ciała Zielone Laboratorium
Olejek do twarzy róża japońska i szafran Orientana
Kakaowe masło do ciała Natur Planet
Rękawica do rytuału Hammam Nacomi
Odżywka regenerująca w sprayu Nacomi
Odżywka do włosów Zielone Laboratorium
To tyle jeśli chodzi o moje przygotowanie skóry i włosów do lata. Tak przygotowane ciało jest gładkie i nawilżone, można śmiało odsłaniać nogi i wskakiwać w bikini. Co prawda jeszcze czeka mnie odrobina pracy, ale nie traktuję jej jako przymus, a raczej przyjemną chwilę dla siebie. Gdy do tego dołożymy aktywność fizyczną, zwiększoną ilość płynów i dietę bogatą w antyoksydanty, które zawierają się w owocach i warzywach, poprawimy tym samym nasz wygląd i będziemy czuły się bardziej komfortowo. Wszystkie te rzeczy nie wymagają od nas dużego wysiłku, a jedynie dobrego systemu, który pozwoli nam w łatwy sposób zadbać o swój wygląd i zdrowie.
Jakie są Wasze sposoby na przygotowanie skóry do lata? Czy stosujecie któreś z wymienionych przeze mnie kosmetyków w swojej przedwakacyjnej pielęgnacji? Dajcie koniecznie znać!
Patronem postu jest drogeria internetowa ekobieca.pl
22 komentarze
Stan mojej skóry i włosów jest dla mnie zadowalający, bo dzięki ciąży wprowadziłam codzienne rytuały nawilżające, które na szczęście „przetrwały” i jestem nadal im wierna. O wiele większym problemem była dla mnie rezygnacja ze słodyczy, na które pozwoliłam sobie przez te dziewięć miesięcy. 😜 Dobrze, że teraz stragany uginają się od świeżych owoców i warzy, a zielone ścieżki zachęcają do powrotu do biegania… 😊
Ograniczenie słodyczy to dla mnie też spore wyrzeczenie. :-)
Ogólnie staram się dbać i „przygotowywać” skórę przez cały rok, ale szczególnie wiosną decyduję się na mocne nawilżanie ciała i wysoką ochronę przed promieniami słońca :)
To niesamowite, jak bardzo skóra może być „wykończona” po zimie.
Teraz skupiam się na nawadnianiu organizmu, bo niestety kremy nic nie dadzą bez „wewnętrznej” pomocy;)
Dokładnie! Ja wprowadziłam większą ilość koktajli warzywno-owocowych, ale wciąż piję za mało wody.
Jestem ciekawa tego masła kakaowego. Ja polecam ministerstwo dobrego mydła:)
Też słyszałam dużo dobrego na temat tej marki, będę musiała w końcu coś wypróbować. :-)
Masło kakaowe bardzo mnie zaintrygowało ;) Savon Noir używałam do twarzy kiedyś, ale mam chęć też spróbować do ciała, muszę się wybrać na zakupy :)
Takie złuszczenie ciała rękawicą jest naprawdę świetne…niewiele potrzeba, a można ciało ujędrnić i jednocześnie nawilżyć i wygładzić;) Lubię domowy peeling z cukru brązowego, oliwy z oliwek i płatków kokosowych:) Jest świetny:)
Mieszasz go na oko, czy są stosujesz specjalne proporcje? Muszę wypróbować. :)
Na oko, tak by był gesty:))
Do złuszczania polecam również szczotkę z włosia, którą można stosować na sucho. Świetny masaż i peeling w jednym.
Od dłuższego czasu zbieram się do zakupu takiej szczotki. Zdradzisz gdzie kupiłaś swoją, bo ofert jest sporo i przedział cenowy też duży.
Jasne. Swoją kupiłam w Rossmanie. To ta okrągła szczotka z włosiem i gumowymi wypustkami. Mam ją ok.2-3 lata i spisuje się całkiem dobrze. Zazwyczaj używam jej na sucho, czasem pod prysznicem z ulubionym żelem.
Dziękuję, rozejrzę się, gdy będę w Rossmannie. :)
Ja też nie lubię samoopalaczy, ale jak dla mnie odkryciem jest balsam brązujący Lirene Body Arabica :) Moje nogi po zimie też są koszmarnie blade, ale on umie sobie z tym poradzić. Jedyne co mi odrobinę przeszkadza, to zapach. Ale da się przeżyć :)
Kinga
Ja mam CC Cream Body Perfector od Bielendy i w awaryjnych sytuacjach (na przykład spontaniczne wieczorne wyjście), smaruję nim nogi, ręce, dekolt. Bardzo ładnie wyrównuje koloryt skóry, dodaje blasku i lekkiej opalenizny.
Już nie pamiętam, kiedy robiłam rytuał hamman. Rękawica kessa mi się niszczy, ale od leżenia, zamiast używania. Czytając to, co piszesz, wstyd mi za zaniedbanie siebie. Zawsze szybko, tylko prysznic i jakiś żel, też nie zawsze balsam. Gdzie człowiek się tak spieszy? Warto zwolnić.
Jola, ja też nie zawsze mam czas (i chęci) na te wszystkie zabiegi pielęgnacyjne, dlatego staram się je jak najbardziej usprawnić. Zamiast balsamu używam oleju kokosowego lub innego (na przykład od Zielone Laboratorium), przed myciem nakładam go także na włosy, rękawicę stosuję już pod prysznicem, wtedy nie wymaga dodatkowego czasu i zwiększonego wysiłku. Mam przy łóżku masło shea, przypomina mi o sobie co jakiś czas itd. Chyba napiszę o tym oddzielny post, tak sobie właśnie pomyślałam. :)
Rękawica Kessa to moja koleżanka od ponad dwóch lat. Niezastąpiona wraz z mydłem z oliwek. Nie stosuję żadnych innych peelingów do ciała – tradycyjna metoda w zupełności wystarcza. Czasem uzupełniam zabieg szczotkowaniem skóry na sucho, co świetnie wspomaga ukrwienie. Miłego dnia!
Mam kesse ale dla mnie jest słaba.
Olejki olejki i jeszcze raz olejki ❤️ Ten różany z Orientany jest cudowny