Na kwestie ekologii zaczęłam zwracać większą uwagę w momencie kiedy zainteresowałam się tematyką slow fashion. Jakoś wcześniej nie przywiązywałam do niej tak dużej wagi, choć można powiedzieć, że żyłam całkiem ekologicznie. Miałam to błędne przeświadczenie, że ja jako jednostka niewiele mogę zrobić, by poprawić jakość życia na Ziemi. Owszem segreguję śmieci, produkuję własną żywność, staram się kupować produkty bezpośrednio od rolnika, jestem za ideą slow food, naprawiam co się da i kupuję bardziej świadomie, ale jeśli chodzi o zanieczyszczenie środowiska, czy ograniczanie zużycia prądu i wody, to niewiele wkładałam w to wysiłku. Myślę nawet, że to nie o jakiś wielki wysiłek chodzi, ale o wytworzenie sobie drobnych nawyków, które powtórzone ileś tam razy w ciągu naszego życia, pozytywnie wpłyną na nasze otoczenie, a dodatkowo pozwolą zaoszczędzić parę groszy.
Zakręcanie kranu z wodą
Mój tata zawsze powtarzał mi, bym podczas korzystania z prysznica, zakręcała wodę, wtedy gdy myję ciało lub włosy i odkręcała kran z wodą dopiero wtedy, gdy chcę się spłukać. Owszem czasem potrzebuję gorącego wymoczenia się, które działa na mnie rozgrzewająco i relaksująco, ale z reguły staram się nie lać wody bez przerwy. Podobnie sytuacja wygląda, gdy myję zęby, nie widzę powodu, dla którego woda ma ciągle lecieć. Woda stała się obecnie surowcem deficytowym, istnieją miejsca na świecie, gdzie bardzo jej brakuje – głównie w krajach Trzeciego Świata, mając tego świadomość, warto ograniczać jej zużycie. Nasze rachunki też na tym skorzystają.
Innym sposobem oszczędności wody, jest włączanie pralki i zmywarki w momencie całkowitego zapełnienia.
Własna produkcja
Żywność własnej produkcji jest nie tylko bardziej ekologiczna, ale przede wszystkim zdrowsza. Własnej roboty chleb, przetwory, zioła, ogródek z warzywami to sposoby naszych dziadków na zdrowe odżywianie, do których dzisiaj chętnie wracamy. Wiele produktów możemy stworzyć samemu, zamiast posiłkować się gotowcami ze sklepu. Zbliżają się święta, okres wzmożonych wydatków, możemy jednak je ograniczyć przygotowując przynajmniej część prezentów samodzielnie. Pierniczki, ciasto, konfitury, soki własnej roboty na pewno ucieszą naszych bliskich. Możemy sami zrobić kartki świąteczne i ozdoby choinkowe. W Internecie znajdziemy mnóstwo pomysłów na świąteczne dekoracje DIY.
Zakupy z płócienną siatką
Kolejnym sposobem na bycie bardziej eko jest pakowanie zakupów do płóciennej siatki. Mam przy sobie w torebce dwie takie siatki, dlatego nie korzystam z foliowych torebek podczas zakupów. Przez co nie zanieczyszczam środowiska – taka torba foliowa rozkłada się bardzo długo – jestem też bardziej oszczędna. Coraz częściej oprócz zakupów spożywczych, do płóciennej siatki pakuję także inne produkty. Dziękuję ekspedientce w sklepie z odzieżą, czy kosmetykami, gdy pakuje moje zakupy do foliowej torby. Na szczęście coraz więcej firm decyduje się na papierowe torebki.
Lista zakupów
Inną ważną kwestią jest wyrzucanie żywności. Sporo jedzenia marnuje się w krajach wysoko rozwiniętych i rozwijających się. Są jednak miejsca na świecie, gdzie ludzie cierpią z powodu niedożywienia. W Polsce, jako indywidualni konsumenci marnujemy około 2 miliony ton żywności rocznie. Jeśli dołożymy do tego restauracje, markety, producentów żywności to dojdziemy do 9 milionów ton. To przerażająco dużo! Co możemy zrobić, by nie wyrzucać jedzenia? Przede wszystkim możemy kupować mniej. Przed wyjściem na zakupy przygotowuję sobie listę produktów. Dzięki niej do koszyka trafia znacznie mniej nieplanowanych rzeczy. Podobnie postępuję w przypadku kosmetyków. Kupuję nowe dopiero gdy zużyję stare. Nie tylko oszczędzam i nie zagracam mieszkania, ale także nie wyrzucam kosmetyków, których termin ważności dawno się skończył.
Dawanie drugiego życia jednorazówkom
Gdybyśmy traktowali wiele produktów jako towary jednorazowego użytku, wydawalibyśmy fortunę na jednorazowe maszynki do golenia, siatki, torebki do pakowania prezentów. W mojej rodzinie krążą te same torebki od wielu lat, nigdy ich nie wyrzucam, tylko składam do kartonowego pudła i wykorzystuję przy najbliższej okazji. Podobnie robię ze wstążkami, które przyczepiane są do kwiatów doniczkowych lub bukietów, jeśli nie są zniszczone, składam je w pudle i wykorzystuję podczas pakowania prezentów. Dzięki temu prawie nie kupuję materiałów dekoracyjnych podczas pakowania prezentów na święta. Wykorzystuję te same ozdoby świąteczne.
Biblioteka i wymiana rzeczy
Wracam do korzystania z biblioteki. Co prawda na nowości przeważnie trzeba trochę poczekać, jednak dużym ułatwieniem jest możliwość rezerwacji książek przez Internet. Tak dawno nie byłam w bibliotece, że nawet o tym nie wiedziałam. Więcej pieniędzy zostaje w portfelu, a ja nie obciążam moich półek dodatkowymi pozycjami. Owszem nadal kupuję sporo książek, bo są też takie, które chciałabym zatrzymać i wrócić do nich od czasu do czasu, ale korzystanie z biblioteki lub wymiana książkowa są świetnym sposobem na to, by ograniczyć zakupy. W Internecie dostępnych jest wiele stron, na których możemy się czymś wymienić. O zaletach takich wymian pisała m.in. Marta Sapała w swojej książce Mniej. W roku bez zakupów nabywała wiele rzeczy na drodze wymiany, której możemy dokonać na przykład na wymienniku albo olx.
Pierwszym krokiem do bardziej ekologicznego życia, jest uświadomienie sobie, że to od naszych codziennych wyborów zależy jakość życia na ziemi. Doszłam do wniosku, że wystarczy zmiana kilku prostych nawyków, by zrobić coś dobrego dla świata. Stawiam na własną produkcję, zastanawiam się zanim coś nowego kupię, częściej naprawiam i daję drugie życie rzeczom, które nie są mi już potrzebne.
Jestem ciekawa jakie są Wasze sposoby na bycie EKO. Może znacie jakieś ciekawe sposoby na bardziej ekologiczne spędzanie wolnego czasu, albo ekologiczne przygotowania do świąt? Dajcie koniecznie znać.
25 komentarzy
U mnie torebki na prezenty wykorzystuje się co najmniej kilkukrotnie, jeżeli podczas zakupów korzystam z foliowych reklamówek to staram się im nadać nowe życie- nawet jeżeli wykorzystam ją tylko jako worek na śmieci. Wiem, że i tak trafia w tym momencie na wysypisko jednak ograniczam wtedy choć trochę zużycie worków na śmieci. Dzięki temu, że mieszkam na wsi mamy sporo własnych owoców i warzyw, mamy też trochę zwierząt- kur, kaczek, gęsi, kozę więc korzystamy też z ich dobrodziejstw.
Bardzo dobry pomysł z tym ponownym wykorzystywaniem torebek foliowych. Właśnie takimi drobnymi nawykami możemy wpływać na otoczenie. :-)
PS To duże szczęście, że masz dostęp do naturalnych produktów. :-)
Ja już od jakiegoś czasu postrzegana jestem jako eko freak :P Za wodę gonię w domu wszystkich, nie jemy żywności przetworzonej, korzystam z wielorazowych pieluch, na zakupy chodzę z listami i torbami wielorazowymi. Ba, nawet jednorazówki biorę ze sobą na bazar, bo odkładam osobno te po warzywach i owocach. Dziwnie się na mnie patrzą. W zasadzie dla wszystkiego próbuję znaleźć drugie życie, ale to się wiąże z odkładaniem na później tektur, sznurków, tasiemek, pudełek itd. I tu mam problem. Od jakiegoś czasu próbuję ograniczać ilość przedmiotów zgodnie z ideą minimalizmu, która jak najbardziej mnie przekonuje oraz żyć slow life’em (te dwie idee się wg mnie uzupełniają), ale mam problem jak połączyć eko zbieractwo z minimalizmem :) Zminimalizować zbieractwo?
Anka jesteś super! Masz bardzo zdrowe podejście! Co mogłabym Ci poradzić jeśli chodzi o eko zbieractwo (swoją drogą ciekawe określenie), warto znaleźć umiar, by nie zagracać mieszania i nie popaść w skrajność. Zbieraj to, co rzeczywiście się przydaje. Zapewne segregujesz śmieci, więc tak czy siak dajesz im drugie życie. Nie da rady nie wyrzucać nic, przecież produkujemy śmieci, ale możemy coś zrobić, by tych śmieci produkować mniej. Ty robisz to zawodowo! :)
Dzięki! Ale, do zawodowstwa jeszcze mi trochę brakuje. Podobno da się żyć całkiem bez odpadów, a śmieci z całego roku zamknąć w jednym słoiku. Ale to już wyższa szkoła jazdy. Niech każdy robi co może. Każda mała zmiana ma znaczenie.
Zakręcanie kranu, gaszenie światła, wyciąganie ładowarek z kontaktu – niektórzy się ze mnie podśmiewają, ale takie nawyki mam prawie od zawsze. Jeśli zaś chodzi o torebki na prezenty, to często śmieję się z członkami najbliższej rodziny: „o, ta torebka jest z nami od dziesięciu lat!” :D Może nie zmienię całego świata, ale jestem spokojniejsza, wybierając dobre jajka, mięso, biorąc płócienną torbę na zakupy i sumiennie segregując odpady.
Świetnie! Mój mąż pilnuje, by wyciągać ładowarki z kontaktu, bo mnie się zdarza zapomnieć. Poza tym wyłącza też urządzenia z trybu „standby”, bo tak też pobierają prąd.
Sama nie wiem jak to jest z tym „standby”, pamiętam jak kiedyś wykładowca od fizyki na studiach powiedział, że ponowne uruchomienie sprzętu tak „od zera” zużywa zdecydowanie więcej energii niż pozostawienie go w stanie gotowości. Obecnie nie mam sprzętów z taką funkcją, więc jakoś tak więcej się nad tym nie zastanawiałam, ale to w sumie może być ciekawe ;)
Nie znoszę reklamówek ze sklepu :) takie eko torby są najlepsze:)
Cieszę się, że zwracasz często uwagę na żywność produkcji domowej. Od lat namawiam wszystkich wokół do pieczenia własnego chleba. Zalet jest całe mnóstwo. Mam prawie nieograniczone możliwości radosnego eksperymentowania. Bochenek zachowuje świeżość kilka razy dłużej niż sklepowy. Nie ma w nim żadnym konserwantów i polepszaczy. Wreszcie, nie przyjdzie mi do głowy, by resztkę wyrzucić – sam go przecież upiekłem. Na marginesie, kolega o umyśle ścisłym wyliczył koszt chleba z automatu do pieczenia, biorąc pod uwagę składniki i zużycie prądu, na 1,70 zł. To też ekologia. Nic, że w skali mikro.
Jeśli nie mamy ochoty na własne wypieki i wybieramy chleb ze sprawdzonej piekarni, bez ulepszaczy i konserwantów, to rzeczywiście wyjdzie taniej i szybciej. Ale upieczenie własnego chleba daje dużo radości i taki chleb jakoś zawsze lepiej smakuje. Nawet jak nie do końca się uda. :)
Muszę pamiętać o torbie eko, zawsze mieć ją przy sobie, bo przyznaję, że zapominam…. Ale za to gonię za niezakręcanie kranu pidczas mycia zębów ;)
Ja dlatego mam dwie. Jak jedną wyjmę i zapominę włożyć z powrotem, mam jeszcze drugą. Poza tym często jedna siatka nie wystarcza. Tylko denerwują mnie w nich długie rączki, są bardzo niewygodne.
Moje praktyki to np. gaszenie światła tam gdzie nikogo nie ma, ważywa/owoce w marketach i inne produkty luzem biorę luzem bez odrywania kolejnej miliardowej foliówki. Tam gdzie można iść na piechotę rezygnuję z dojazdu autem. A na mniejszą już skalę to jeszcze wyciągam wtyczki z kontaktów. Aha, no i jeszcze Shell ma u mnie bana.
Bardzo inspirujący artykuł, wprowadzam zmiany od dziś!
Już po zobaczeniu tytułu wiedziałem, że będzie coś o zakręcaniu kranu.Fragment artykułu z Newserii mówiący o tym, ile dzięki temu możemy zaoszczędzić:
„Jeśli przeciętna czteroosobowa rodzina zdecyduje się na wdrożenie
oszczędzania wody może znacznie obniżyć jej roczny poziom zużycia.
Najwięcej zyska się na zamianie kąpieli na 5 minutowy ekologiczny
prysznic. Przy założeniu, że taki ekologiczny natrysk, zamiast
napełniania wanny, wybierze każdy z członków rodziny rocznie będzie to
oszczędność ponad 1.800 zł. Zakręcanie wody podczas mycia zębów da
kolejne blisko 500 zł. – Wymiana kranu przy umywalce na najbardziej
ekologiczne obecnie modele bezdotykowe przynosi kolejne oszczędności
rzędu ok. 600 zł rocznie. Warto też korzystać z ekoprzycisku na spłuczce
w toalecie – wylicza Ewa Rymarczyk z Oras. Biorąc pod uwagę tylko czynności wykonywane w łazience zaoszczędzić można ponad 3.000 zł rocznie.”
Dzięki za podsumowanie! To spore oszczędności, można je potem przeznaczyć na konkretny cel, np. wakacje. :)
Oszczędzanie wody, prądu, segregacja śmieci. Jeżeli nie musimy, nie bierzemy jednorazówek. Rodzice mają swój ogródek, więc warzywa i owoce są bez chemii. Powinno być to czymś naturalnym, a tymczasem wydaje się, jakby był to swego rodzaju rarytas – jeść zdrowe, nieprzetworzone produkty.
Oszczędzanie wody i segregację śmieci mam we krwi. Z jednorazówkami w sklepach jest już gorzej. Ale jeśli już je biorę (nałogowo zapominam torby na zakupy), to wykorzystuję je potem jako worki na śmieci.
Lepiej jest już u mnie z wyrzucaniem jedzenia. Kiedyś rzeczywiście zdarzało mi się często, teraz staram się wykorzystywać wszystko co mam w lodówce, na różne sposoby.
Zawsze mnie mrozi, gdy widzę mamę mojego partnera, która myjąc naczynia cały czas ma odkręconą na całego wodę, a w między czasie chodzi sobie od kuchni do pokoju rozmawiając z nami. Głupio jest mi powiedzieć cokolwiek, w końcu to jej dom, jej rachunki i jej sumienie, ale za każdym razem jest w szoku, gdy to widzę,
Chociaż bardzo mi trudno opanować kupowanie książek, to jednak jestem częstym gościem biblioteki – nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale naprawdę można w miejskich bibliotekach (a już w ogóle uniwersyteckich) dorwać fajne książki :)
Koszmar gorszy niż „Teksańska masakra piłą mechaniczną”: przyjeżdżają do mnie goście, zostają na dzień, dwa i chcą pomóc w sprzątaniu. Podchodzą do zlewu w kuchni i woda leci, leci, leci, cały czas, pięć, dziesięć minut, a oni myją dwa kubki i dwie łyżeczki… a ta woda leci, leci…. aaaaaaaaa… A ja nie mogę nic powiedzieć, tylko siedzę i patrzę, jak ta woda leci… Na szczęście teraz mam zmywarkę, więc po kłopocie. Ale czy można powiedzieć drugiej osobie: zakręć ten kran, bo wylałeś już 100 litrów na umycie kilku naczyń.
A mnie się marzy więcej sklepów, do których można przyjść ze swoimi pojemnikami i napełnić produktami na wagę (chyba powstał taki we Wrocławiu, ale może się mylę). Wyrzucamy tyle niepotrzebnych opakowań po ryżu, płatkach owsianych, bakaliach, a przecież możnaby wykorzystać swoje słoiki czy inne pojemniki…
Hmm, świetny pomysł, myślę, że w mniejszych sklepach nie będzie to problem, bo sprzedawca zawsze może wyzerować wagę. Od jutra wrzucam kilka plastikowych pojemników i jakieś słoiki do bagażnika samochodowego, obok reklamówek, które zawsze mam na wypadek zakupów. Podzielę się też moją dobrą praktyką: gdy jadę na duże zakupy do marketu to biorę torby podróżne (tzn. zostawiam w bagażniku samochodu) i do nich pakuję wszystko: proszki, płyny, jedzenie etc. Łatwiej wnieść do domu niż w małych, rwących się jednorazówkach, czy nawet w siatkach.
Kiedys Janek Pietrzak spiewal Marsjanie nie zagrazaja ziemi, ziemi zagraza czlowiek. Ja pamietam jak moja mama kladla na spod kosza na smieci przeczytana gazete, dzisiaj wszyscy kupujemy plastikowe worki do kosza na smieci. Kiedys wode targalo sie wiadrami ze studni, to sie szanowalo swoja prace, dzis lekko leci z kranu, niestety, skad bierze sie tyle nowotworow? Pozdrawiam serdecznie Beata
Mnie do bycia eko zainspirowała książka do biologii :) Chociaż większość wymienionych rzeczy robiłam wcześniej. Co do ekologicznych przygotowań do świąt, to skoro zbliżają się już inne święta, rzucam pomysł na ekologiczne barwienie jajek – ostatnio gotowałam je w łupinach cebuli, ale działa też np. herbata.