Po dwóch tygodniach choroby, która poskutkowała uziemieniem w domu, wyjście na zewnątrz było niesamowicie przyjemnym uczuciem. Co prawda, próbowałam sobie uprzyjemniać czas choroby czytając, słuchając audiobooków, próbowałam nadrabiać zaległości w pracy (powstałą m.in. nowa strona mojej firmy), ale z bólem głowy, cieknącym nosem i ogólnym osłabieniem organizmu, trudno było wykrzesać z siebie jakiekolwiek oznaki życia.
Weekend spędziłam pod znakiem małych przyjemności. Obiad w ulubionej restauracji, lody na mieście, spacer po Olsztyńskiej Starówce, kino. To jedne z tych rzeczy, które zawsze poprawiają mi humor. Często powtarzamy, że wyjście do ludzi uszczęśliwia. I nie chodzi nawet o bezpośredni kontakt z nimi, wystarczy jeśli przebywamy wśród nich. Już dawno zdałam sobie sprawę, że te małe chwile radości, decydują o tym, czy jestem szczęśliwa. Choćbym osiągnęła sukces zawodowy, wybudowała dom, podróżowała po świecie, nie będę szczęśliwa, jeśli nie będę dostrzegać chwili, która właśnie trwa.
Słucham ostatnio audiobooka Ania z Zielonego Wzgórza w wersji oryginalnej i oprócz tego, że jest to świetne ćwiczenie angielskiego, a ja lubię łączyć przyjemne z pożytecznym, jest to także fajna forma odpoczynku. Totalne oderwanie się od rzeczywistości, zatopienie w fantastycznej, mojej ukochanej z dzieciństwa, opowieści. Przyjemnie posłuchać, jak główna bohaterka zachwyca się pięknem świata, jak dostrzega rzeczy, które na pierwszy rzut oka są niewidoczne. Po takim seansie zaczynam rozglądać się wokoło i widzę uśmiech mojego dziecka, kwiaty puszczające pierwsze pąki na moim balkonie, słyszę ptaki, szum drzew i czuję świeże powietrze dobiegające z pobliskiego lasu. W duchu modlę się i dziękuję Bogu, że mogę być częścią tego świata.
Jestem pewna, że są w Waszym życiu takie małe szczęścia, które sprawiają Wam radość. Ja postanowiłam je spisać, podobnie jak z wakacyjną listą TO-DO, wierzę, że spisane pozostaną na dłużej w mojej pamięci.
Moje małe szczęścia
- Zapach świeżej pościeli, który wzbudza we mnie niesamowite pozytywne uczucia. Kojarzy się z ciepłym i przytulnym domem, moim domem. Od razu mam ochotę zanurzyć się w pościeli i błogo zasnąć.
- Pierwsze strony nowej książki, która pachnie jeszcze drukarnią. Uwielbiam moment, gdy zaczynam czytać pierwsze strony książki. Jestem dziwnie podekscytowana faktem, że zaraz odkryję wszystkie tajemnice, które w sobie kryje.
- Kawa na balkonie ciepłą wiosną i latem – pita przeważnie w samotności, gdy reszta domowników jeszcze śpi. Lubię jeszcze w piżamie, z kubkiem kawy wyjść na balkon, usiąść w wygodnym rozkładanym fotelu, z kilkoma miękkimi poduchami. Rozkoszuję się ciszą, odgłosami natury, zapachem kwiatów i lasu, czytam.
- Naleśniki z Nutellą na śniadanie, które przygotowuję zazwyczaj w weekendy. Oboje z synkiem je uwielbiamy. Jest to nasze wspólne celebrowanie poranków. By było zdrowiej, część naleśników smarujemy domowym dżemem truskawkowym, ale i tak te z Nutellą smakują najlepiej.
- Kartkowanie nowego magazynu typu Elle, Twój Styl, InStyle – podobnie jak z książkami, uwielbiam moment gdy otwieram po raz pierwszy nowy magazyn. Nie czytam od razu wszystkich artykułów, ale wertuję kartki, jedna po drugiej i przeglądam zdjęcia. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to ambitne zajęcie, ale ja je lubię, sprawia mi przyjemność i relaksuje. Co ciekawsze artykuły odkładam na później.
- Pisanie postów na blog o poranku, w pokoju dziecka – to tam wschodzi słońce i o poranku jest najjaśniej i najprzyjemniej. Odwożę synka do szkoły, po czym wracam i oddaję się pisaniu właśnie w jego pokoju.
- Wieczory filmowe z mężem – w ciągu dnia telewizor jest wyłączony, jednak wieczorami często oglądamy filmy. Ileż filmów ja już widziałam! Chociażby z ostatniej listy motywacyjnych filmów, którą wysłałam Wam w newsletterze, mam zaliczonych 90% pozycji, a było ich blisko 80. Oczywiście nie oglądam wielu filmów na raz, ale 2-3 tygodniowo.
- Zapach pieczonego ciasta, który roznosi się w domu i sprawia, że nie można się doczekać pierwszej, jeszcze ciepłej, porcji.
- Audiobooki słuchane podczas wykonywania domowych czynności, albo spaceru – odkryłam je ostatnio dzięki Joasi ze StyleDigger i przepadłam. Wspomniana już wyżej Ania z Zielonego Wzgórza w oryginalnej wersji językowej to uczta dla wyobraźni.
- Lody z bitą śmietaną i posypką czekoladową w ulubionej cukierni w Olsztynie – nie, nie wystarcza mi zwykła gałka, musi być od razu cały pucharek. Zapytacie, a co ze zdrowym odżywianiem? Owszem dbam o nie w domu, ale jeśli raz na jakiś czas zjem lody z bitą śmietaną, nic się przecież nie stanie. :)
- Smak pierwszych truskawek, choć nie najlepszy, bo te najsłodsze zazwyczaj pojawiają się w połowie sezonu, to jednak pierwsza degustacja, po długiej przerwie sprawia chyba największą frajdę.
- Długa, relaksująca kąpiel, najlepiej w wannie, z dużą ilością piany, świeczką zapachową i koktajlem owocowym, albo drinkiem arbuzowym. Jeśli miałabym rozstrzygnąć spór pomiędzy prysznicem, a wanną, wybrałabym wannę, mimo że prysznic jest praktyczniejszy, szybszy, zużywa mniej wody. Jednak relaks w wannie jest zdecydowanie lepszy.
- Dekorowanie mieszkania – co jakiś czas dokupuję kilka gadżetów dekoracyjnych do domu, czy to sezonowych, związanych ze świętami, czy całorocznych. Nie za dużo, by nie zagracać przestrzeni. Lubię sprawiać, że mieszkanie staje się przytulne i przyjemne dla oka. Lubię także odgruzowywać przestrzeń ze zbędnych dodatków, robić czystki w szafie, by cieszyć się później przestronnym i czystym wnętrzem. Takie porządki działają na mnie trochę terapeutycznie. Pozbywając się niepotrzebnych rzeczy, pozbywam się wyimaginowanych problemów.
Mogłabym tak jeszcze wymieniać i wymieniać. Warto nauczyć się dostrzegać te drobne przyjemności i małe szczęścia każdego dnia, bo to one czynią nasze życie pełnym i szczęśliwym. Dajcie znać jakie są Wasze małe chwile szczęścia, podzielcie się swoimi drobnymi radościami, które nadają smak Waszemu życiu!
PS Jutro rusza pierwszy newsletter, w którym pojawią się mini-kulisy blogowania, czyli krótkie, ale treściwe porady, dotyczące blogowania. Na pierwszy ogień idzie fajna wtyczka na WordPress’a i technika blogowa, która zwiększy ilość i jakość komentarzy na blogu. Zapisy tutaj.
38 komentarzy
Hmnnnn jest wiele takich rzeczy, które sprawiają mi ogromną radość np. śpiew ptaków o poranku, po prostu słońce :) zapach peoni, żonkili, konwalii …., pieczenie ciast, uśmiech mojego dziecka, lody waniliowe z gorącymi malinami i posypką z czekolady – home made :) gorąca herbata wieczorem, chwila dla siebie na kocyk i książkę :)….
Zainspirowałaś mnie tą Anią z Zielonego Wzgórza przy sprzątaniu :) hmnnnn :)
Pozdrawiam
ps. a wtyczki na bloggera są? :)
Ja od początku działam na WordPressie, ale z tego co wiem, blogger też ma swoje widgety.
Dorotko, podobnie jak Ty, szukam szczęścia w codzienności, w drobnych gestach, często na pozór nic nie znaczących zdarzeniach. Cieszy mnie cisza poranka, poranne przytulasy w łóżku z córką, patrzenie na śpiącego męża, gdy jest w domu. Na swoim blogu zaczęłam zresztą spisywać w cotygodniowym cyklu te małe chwile szczęścia i codzienne przyjemności, które sprawiają, że życie jest pełniejsze i przyjemniejsze.
Pozdrawiam ciepło!
Może wpadnę kiedyś na Ciebie na olsztyńskiej Starówce. W lipcu planuję odwiedzić moje ukochane miasto :)
Super, że prowadzisz taki cykl. W codziennym biegu łatwo zapominamy o tym, co tak naprawdę daje nam radość. :)
PS Może uda się jakaś wspólna kawa :)
Byłoby wspaniale :-)
Zapach kawy, nowa książka niezależnie od nośnika (ostatnio lubię audiobooki – sprawdzają się przy sprzątaniu i ćwiczeniach na stepperze), możliwość wysypiania się do 10 czy 11, długie kąpiele w pachnącej pianie (też jestem z frakcji zwolenników wanien, nie lubię pryszniców), mruczenie kota, dobre perfumy, mleczna czekolada, spacer lub chociaż wyjście na balkon po zmroku (uwielbiam noc)… Mogłabym tak wymieniać i wymieniać :)
O tak zapach kawy! Uwielbiam też zapach zmielonej, jeszcze nie zaparzonej kawy, który ulatnia się ze słoika. :)
Co do kąpieli, całe życie miałam wannę, ale odkąd jestem na swoim mam prysznic jako praktyczniejsze rozwiązanie…i bardzo, ale to bardzo nad tym ubolewam. Namawiam męża na zmianę, ale nie daje się tak łatwo przekonać. :/
Cudowne te twoje małe szczęścia:) Też staram się zwracać uwagę na takie drobne rzeczy, które dodają naszemu życiu smaku i czynią je przyjemnym. Są one szczególnie pomocne w cięższych chwilach, kiedy przypominają nam, że mimo wszystko życie jest wspaniałe.
Pychotka. Odnosnie Ps nie moge sie doczekac. Ciekawa Jestem jaka wtyczka. SEO BY YOAST ? Pozdrawiam serdecznie beata
O tej wtyczce jeszcze nie wspominałam na blogu :)
Zapach świeżej pościeli też uwielbiam, tak samo jak zapach nowej książki :)
Też bardzo staram się łapać te małe szczęścia. Najbardziej cieszą mnie wspólne poranki i wieczory, drobne niespodzianki i wyręczenia (również z mojej strony), wspólne gotowanie obiadów, celebrowanie śniadań, zapach kawy…
A co to za ulubiona kawiarnia i restauracja w Oln? :) Czasem wracam do domu rodzinnego na weekendy i święta, fajnie byłoby wtedy gdzieś zabrać mamę, ale nigdy za bardzo nie wiem, gdzie.
Restauracja Via Napoli, mają najlepszą pizzę w mieście, ale inne dania też smaczne, a cukiernia to Słodycz tej krainy na ulicy Kołłątaja. O ulubionych miejscówkach w Olsztynie wspominam też w tym poście – http://kameralna.com.pl/olsztyn-tour-wycieczka-miescie/
Małe szczęścia i radości. Cudownie, że jest ich tyle. U mnie pachnąca nowością książka zawsze jest na pierwszym miejscu.
Fajnie sobie uświadomoć te małe szczęścia bo pęd codzienności sparwia, że o nich zapominamy :(
A Anią z zielonego … w wersji po angielsku mnie zainspirowałaś – tez uwielbiam łaczyć przyjemne z pożytecznym :) A osłuchania się jezyka nigdy za dużo Pozdrawiam
ooo tak, pierwsze strony nowej ksiazki to jest to!!
ja uwielbiam jeszcze:
niespodziewane buziaki od ukochanego :)
komplementy od nieznajomych
uczucie po ukonczonym biegu
spacery tuz przed zachodem slonca
spontaniczne wyjscia z przyjaciolkami
i wiele wiele innych:) prawad jest taka, ze chyba te najmniejsze przyjemnosci daja najwiecej szczescia:)
Ja także uwielbiam nowe książki i kartkowanie magazynów kobiecych… od tego drugiego jednak musiałam się odzwyczaić, bo kupowałam co miesiąc stertę gazet i zazwyczaj tylko na kartkowaniu się kończyło.
Wiesz, że mnie też się zdarza kończyć jedynie na kartkowaniu magazynów? Dlatego staram się kupować 1-2 w m-cu, żeby zdążyć cokolwiek przeczytać. :)
Małe szczęścia są piękne. Pomagają nam nie skupiać się na dużych zgryzotach.
smak pierwszych truskawek – najlepszy! moja największa ostatnimi czasy mała przyjemność to… chyba zwyczajne wyspanie się, bez 20 przebudzeń w panice – o rany, rany, czy ja zaspałam na własną obronę?! jaki dziś dzień? która godzina?! jak dobrze, że po czwartku już nie będę się tak budzić i wreszcie się wyśpię. i założę sobie świeżo wypraną pościel, a co!
Powodzenia w takim razie! :-) Daj znać jak poszło!
by nie zapeszyć – nie dziękuję;)
Zawsze staram się przeplatać codzienność z małymi przyjemnościami. Dla mnie to także jest zapach świeżej pościeli, smak ulubionych owoców, chwile z książką lub magazynem. Małe szczęścia są niesamowite. O ile tylko potrafimy je dostrzegać.
Wiele jest takich drobiazgów, które potrafią uszczęśliwić :) Czasami są to nowe buty, czasami nowa pościel albo po prostu pyszny obiad czy lody. Jestem fanką naleśników i zjem je w każdej postaci, ale przyznaję, narobiłas mi na nie smaka! :)
Uwielbiam małe szczęścia szczególnie w postaci rzeczy i gestów! :)
Miło spotkać pokrewną duszę – Ania z Zielonego Wzgórza to jedna z najważniejszych książek dzieciństwa. A przecież nie tylko pierwsza część inspiruje – późniejsze losy głównej bohaterki, wspaniała, duża rodzina, codzienność przeżywana z uśmiechem i humor autorki sprawiają, że dorosły czytelnik przypomina sobie własne marzenia z czasów, kiedy wszystko wydawało się możliwe:)
P.S. Polecam gorąco inne książki autorki, np. Dzban ciotki Becky (o tym, że nigdy nie jest za późno, by wyjaśnić dawne waśnie) i Błękitny zamek (co byś zrobiła, gdyby został Ci tylko rok życia?)
Omnom! Truskawki pod każdą postacią na śniadanie, kawa + gazeta na tarasie na popołudnie, relaksująca kąpiel wieczorem- chyba czytasz mi w myślach. Jak łatwo zbudować cały cudowny dzień z drobiazgów:))
Jaki pozytywny tekst <3
Każdy z nas powinien sobie wypisać swoje przyjemności, tak jak zrobiłaś to Ty. Wypisać, czytać i wdrażać w życie (o tym zadaniu pisałam już pod jednym z innych Twoich postów w komentarzu).
Jesli chodzi o mnie, bardzo wiele rzeczy pokrywa sie z tym, co Ty napisałaś. Lubię jeszcze słuchać muzyki, przesadzać kwiaty, lubię długie spacery w lesie i kontakt ze zwierzętami. Praktyka jogi i medytacji, a szczegolnie medytacji uważności rowniez daje mi wiele radosci i satysfakcji. Nie moge nie wspomnieć także o poznawaniu nowych ludzi i podróżowaniu:)
To cudowne, że ludzie potrafią dostrzegać szczęście w takich małostkach ;)
Sporo pozycji z listy się nam pokrywa! <3 najpiękniesze w życiu są takie drobnostki, które potrafimy celebrować <3
Absolutnie pod każdym punktem mogłabym się podpisać. A wiesz, co przyszło mi na myśl, jako pierwsze? Chodzenie boso po trawie. A później ruszyła w mojej głowie cała lawina takich małych przyjemności. Warto je dostrzegać.
Ten wpis wprost emanuje pozytywną energią! A naleśniki z Nutellą, któż ich nie uwielbia? :) Osobiście najmocniej podpisuję się pod wspomnianą przez Ciebie kawą na balkonie, wpadam wtedy w piękny stan, mam bardzo podobnie do Ciebie pod tym względem.
Jaki przyjemny wpis :)
Moje przyjemności:
nowa, zupełnie nowa książka i jej rozpoczęcie
słuchanie muzyki przy sprzątaniu i wykonywaniu innych domowych czynności
mruczenie kota, kiedy robię coś na laptopie
oddawanie się pisaniu
Obserwowanie przez okno padającego deszczu, uśmiech naszej pociechy, oglądanie zdjęć sprzed lat i przypominanie sobie smutnych wspomnień jako szczęśliwych… To, że jesteśmy w stanie z czasem umilić nasze wspomnienia. I wszystkie małe rzeczy. I się rozmarzyłam :)
Na jakiej stronie słuchasz audiobooka ?
Polecam aplikacje LibriVox z darmowymi audiobookami.