Znalezienie ciekawych rzeczy w second handach czasami graniczy z cudem. Pamiętam, że moje ostatnie wizyty w większości kończyły się fiaskiem. A nie zawsze uda się odwiedzić sklepy w momencie kiedy jest dostawa. Obecnie mój czas jest ograniczony i przyznam szczerze, że ostatnią rzeczą, o której myślę to wypad do lumpeksu. Wolę wykorzystać wolną chwilę na basen, spotkanie z przyjaciółką. Chodzenie po sklepach okrutnie mnie męczy, szczególnie w galerii handlowej. Zdecydowanie wolę małe, kameralne sklepiki, a takich coraz mniej w większych miastach. W second handach trzeba umieć szukać wyjątkowych rzeczy przekładając wieszak po wieszaku. Warto uzbroić się w cierpliwość i dać sobie więcej czasu. O tym jak to robić pisałam we wcześniejszej części cyklu, w którym łowczynie najlepszych okazji zdradzają swoje sekrety.
Nie mam zamiaru zrezygnować z zakupów w second handach z dwóch powodów. Świadomość, że przykładam rękę do zwolnienia modowego i szerzenia zasad slow fashion, jest dla mnie budująca, a dodatkowo jeśli już uda mi się coś znaleźć, są to rzeczy, które rzeczywiście przetrwają lata. Przy odrobinie szczęścia w second handach znajdziemy luksusowe rzeczy za niewielkie pieniądze. Wełniane płaszcze, swetry z kaszmiru, czy dobrej jakości dżinsy to częste znaleziska osób, które do second handów chodzą regularnie. Ostatnio w olsztyńskim lumpeksie znalazłam na przykład jedwabną oversizową koszulę z pięknymi detalami przy kieszeniach.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Często zaglądam też do lumpeksów internetowych. Bardzo lubię Remix Second Hand. To ogromny międzynarodowy sklep z odzieżą używaną, w którym znajdziemy ubrania i dodatki dla kobiet, mężczyzn i dzieci. Asortyment jest bardzo różnorodny. Znajdziemy tutaj luksusowe marki, ale także te ze średniej półki cenowej i rzeczy z popularnych sieciówek. Ceny też bywają różne, więc trzeba uważać, bo potrafią przewyższać cenę nowych rzeczy. Jednak dosyć szybko spadają i jeśli poczekamy uda nam się kupić naprawdę świetnej jakości rzeczy, często jeszcze z metkami. Z Remixshop pochodzi mój wełniany golf J.Crew i bawełniana koszula Marc O’Polo. Zaglądam także do innych internetowych second handów, listę znajdziecie w tym wpisie.
Dzisiejszy zestaw w połowie składa się z rzeczy z drugiej ręki. Dżinsy z wysokim stanem, w kolorze spranej czerni w fasonie zbliżonym do mom jeans oraz beżowy półgolf wykonany w 100% z wełny merynosowej. Dobrałam do nich czarne botki i wełniany dłuższy płaszcz, który już doskonale znacie. Pogoda była ostatnio przepiękna, więc mogłam ubrać się już nieco lżej. A przynajmniej zrezygnować z czapki i szalika.
Płaszcz – Pro-be
Sweter – sh
Dżinsy – sh
Botki – Zara
Torebka – Camelia Roma
A Wy wolicie second handy stacjonarne, gdzie macie możliwość zobaczenia ubrań na żywo, czy cenicie wygodę jaką daje buszowanie po internetowych sklepach?
20 komentarzy
W moim wypadku chyba raczej wolę online. Stacjonarnie – nie mam cierpliwości do przeglądania takiej ilości rzeczy na wieszakach.
A mówiąc szczerze, to ja nie przepadam nawet za TK Max… Nie lubię tego bałaganu jaki tam panuje i niestety, ale często również braku kultury wśród kupujących.
A koszula jest śliczna :) Zdjęcie tytułowe – dla mnie rewelacja!
Mam te same odczucia jeśli chodzi o TK Maxx. Niestety zbyt dużo wieszaków do przejrzenia. Ale lubię wpadać na dział z dekoracjami, zawsze znajdę coś fajnego do zdjęć. :)
Hmmm… Dobry pomysł… Ten dział akurat zazwyczaj omijałam :D
Ja wolę kupować stacjonarnie, ponieważ niestety mam trudna figurę i czesto ubrania źle na mnie leżą. Zawsze muszę przymierzyć ubranie przed zakupem. I niestety nawet jak mam sprawdzoną markę to nie jest gwarancją udanych zakupów. Ostatnio jak kupowałam jeansy ze sprawdzonej przeze mnie marki w moim rozmiarze to na 7 par 1 pasowała.
W takim wypadku zakupy internetowe mogą rzeczywiście męczyć ze względu na częste odsyłanie towaru. Ja też jestem dość wymagająca i nie przymykam oczu na drobne niedociągnięcia, dlatego u mnie tych zwrotów też jest sporo. :)
Moja żona praktycznie przerzuciła zaopatrzenie całej rodziny (2+2) w ubrania kupowane w second handach. Ma kilka ulubionych sklepów. Są to sklepy stacjonarne. Warszawska Praga Północ. Każdy z nich ma niejako swój profil zakupowy, bo okazuje się, że w jednym można znaleźć dużo ciekawych dodatków (jedwabne chustki, torebki), w innym ubrania dla dzieci, w jeszcze innym ubrania dla dorosłych. Sam zaglądam do dwóch tego typu sklepów: a to znajdę ładną błękitną marynarkę, a to dżinsy, albo lnianą koszulę…
Mnie taki powtórny obrót ubrań bardzo przekonuje. Z jednej strony mam świadomość, że nie ma powodu kupować wciąż i wciąż nowych rzeczy, jeśli można kupić ubrania w dobrym stanie za ułamek ceny tych nowych. Tu nawet nie chodzi o jakieś luksusowe perełki, typu kaszmirowe swetry, czy chustki z rolowanego jedwabiu, ale także o rzeczy do codziennego używania. To jawna oszczędność i konkretne pieniądze zostające w portfelu. Dwa, to przynajmniej mój mały wkład w mniejsze zużywanie zasobów Ziemi. Te zasoby są skończone i raczej trudno odnawialne. Chodzi tutaj także o zasoby pracy ludzi, którzy te ubrania kiedyś wyprodukowali. Trzy, to poczucie, że w tym całym konsumpcyjnym wyścigu można zwolnić bez szkody dla własnego poczucia sensu.
Nawet powiedziałabym, że wybór męskich ubrań w second handach jest zdecydowanie lepszy. Męskie ubrania często są lepszej jakości niż damskie, mężczyźni rzadziej robią zakupy, więc producenci starają się jednak przekonać ich do swojej marki jakością.
Z jakością męskich ubrań w second handach jest różnie. Nie zgodziłbym się z twierdzeniem, że producenci jakością walczą o męskiego klienta. Spotykam np. ubrania tej samej firmy, które mają jakość lepszą, gdy wyprodukowane są w określonym kraju. Dotyczy to zarówno materiałów, jak i szycia. W second handzie na cenę się to czasami przekłada, czasami nie. Oczywiście jest zestaw marek z tzw. wyższej półki, które wcale nie są oczywiste na naszym rynku, ale na nich zawieść się trudno.
Faktycznie jednak ilość ubrań dla mężczyzn jest mniejsza. Dla mnie to plus, bo szkoda byłoby mi czasu na przeglądanie zbyt wielu wieszaków.
hej. trafić na ciekawy second handach nie jest proste. gdy się taki już znajdzie nie wolno go stracić z oczu ;) miałam taki jeden – cudo. I co ? i zamknęli…
brązowa torebka którą prezentujesz na zdjęciu fajnie wygląda. asia
Też czasem robię zakupy w Remixie, choć jednak wolę poszperać w klasycznych second handach. Udało mi się już znaleźć wiele fajnych, markowych rzeczy i z dobrym składem. A teraz kiedy kończę kurs szycia, będę mogła sobie przerabiać ciuchy, to otworzy przede mną jeszcze większe pole do działania :)
Zdecydowanie lumpeksy stacjonarne ;) Fakt, że jest z tym mnóstwo pracy i trzeba mieć cierpliwość (zwłaszcza, że one często są takie ciasne, a ubrań jest tam multum), ale to przegrzebywanie kojarzy mi się z poszukiwaczami złota :D No i rzeczywiście czasem można tam odnaleźć coś tak pięknego, że wszystkie trudy idą w niepamięć :D
PS: Śliczna stylówka!
Byłabym ostrożna z polecaniem sklepu Remix (to firma z siedzibą w Bułgarii). Proszę poczytać opinie na ich fanpage’u. Owszem, czasem zdarza się udana transakcja, ale dużo więcej jest problematycznych (rzeczy niezgodne z opisem, tandetne, zniszczone w transporcie). A już sprzedaż u nich swoich rzeczy to zwyczajne oszustwo – z całego worka niemal nowych markowych ubrań wybierają kilka, płacą po 2-3 zł za sztukę, a reszta… ginie. Trudno w to uwierzyć, ale w internecie są setki tego typu opinii podpisane imieniem i nazwiskiem poszkodowanych (choćby na fanpage’u Remix). Poświęciłam trochę czasu, żeby przekopać się przez opinie, także w obcych językach, bo sama planowałam tam coś sprzedać. Ktoś się w końcu wkurzy i ich pozwie. Moim zdaniem ze względu na nieetyczne zachowania tej firmy nie powinno się tam kupować. Prawdopodobnie kupiona przez nas perełka została skradziona komuś innemu. Wielka szkoda, bo brakuje takich miejsc i sama chętnie korzystałabym z dobrych internetowych lumpeksów.
Ja z kolei byłabym ostrożna z rzucaniem takich oskarżeń, jeśli jedynym naszym dowodem są fora internetowe. Nie miałam najmniejszych problemów ani z zakupem, ani ze zwrotem. Podobnie moja kuzynka, która mi ten second hand poleciła. A co do sprzedaży, to myślę że nie jest to najlepsza opcja jeśli chcemy uzyskać dobrą cenę za nasze ubrania. Lepiej samemu wystawić je na jakiejś aukcji.
Facebook nie jest forum internetowym, ludzie na ogół występują tam pod własnym imieniem i nazwiskiem. Naprawdę zachęcam zajrzeć do opinii na ich fanpage’u oraz oraz komentarzy pod ich postami – włos się jeży na głowie, gdy czyta się o standardowych praktykach (nie chodzi o pojedyncze wpadki) stosowanych przez Remix.
Zajrzę, jednak nie zmienia to faktu, że ja, jako klientka nie mam zastrzeżeń do tego sklepu. Bazuję na własnych doświadczeniach.
Ja zamówiłam od nich 2 rzeczy, kaszmir i wełna, i przyszły w 100% zgodne z opisem, jestem bardzo zadowolona z zakupu…
Zdecydowanie lumpeksy stacjonarne. Ubolewam, że tak rzadko zaglądam do mojego ulubionego, który swoją drogą znajduje się tak blisko mojego domu. :( Ech, codzienność. ;)
Dorota, wyglądasz fantastycznie! ♥
Zdecydowanie wolę stacjonarne second handy. To z nich mam ulubioną wełnianą sukienkę, torebkę listonoszkę. Są w idealnym stanie i noszę je od kilku lat.
Internetowe szmateksy są spoko, ale ja jednak wolę obejrzeć, dotknąć i przymierzyć. Sczególnie jeśli w grę wchodzi odzież z drugiej ręki. Dodatkowo w stacjonarnych second handach zwykle są lepsze ceny, a w tych internetowych, gdzie rzeczy są już mocno wyselekcjonowane – winduje się je kosmicznie… Wiadomo, to też opłata za wygodę, ale jednak przejdę się do ulubionego lumepsu zamiast klikać ;-)
Zdecydowanie lumpeksy stacjonarne :-) Dotknąć, zobaczyć, przymierzyć – często ludzie oddają prawie nowe, prześliczne rzeczy, bo mają jakąś wadę np. zbyt szerokie nogawki, sztuczny materiał… Ale ja dodam, że w lumpeksie kupuję nie tylko ubrania, ale też używane przedmioty i to zupełnie wyjątkowe. Ostatnio np. za 4zł upolowałam sosjerkę z kultowej serii Totem Susan Williams i to w lumpeksie z ubraniami. Może to też pomysł na blogowy wpis? Chętnie podzielę się opowieściami o swoich zdobyczach :-) https://uploads.disquscdn.com/images/2ba04cd1336597739c0aeafbfd94df3ea46ceb2eff6eb545fa0b4990b2f9c40c.jpg