Tradycyjnie, jak co miesiąc, zapraszam Was na ulubieńców miesiąca.
Ulubiony film – La la land
Piękna historia o miłości i marzeniach dwojga młodych ludzi (Emma Stone i Ryann Gosling), dążeniu do celu, wytrwałości i dziwnych splotach okoliczności, które ich ze sobą łączą. Niespełniony pianista jazzowy i początkująca aktorka, walczą o swoje marzenia. Jednak gdzieś po drodze umyka im coś ważnego. Coś na co czekali całe życie. Wybory, przed którymi zostają postawieni, zmieniają ich życie na zawsze. Świetna muzyka, piękne kadry, nastrojowy i kameralny klimat sprawiły, że bawiłam się rewelacyjnie i zupełnie zatopiłam się w opowieści. Jeden z lepszych filmów, jakie ostatnio widziałam.
Ulubiona książka – Naczelne z Park Avenue, Wednesday Martin
Muszę się przyznać, że to jedyna książka przeczytana w styczniu. Jednak na tyle mi się spodobała, że mogę ją tutaj spokojnie polecić. Wednesday Martin opisuje życie kobiet na wschodnim Manhattanie, które znacząco różni się od zachodniego, a już na pewno od reszty Nowego Jorku. Dzielnicę zamieszkują same szychy Wielkiego Jabłka, ludzie, których charakteryzuje wysoki status społeczny, majętność i wpływowość. W ich świecie rządzą jednak pewne reguły i nie każdy może im sprostać, nawet jeśli zamieszka w jego granicach. Wydawałoby się, że życie żon wpływowych i bogatych mężczyzn, które wyglądają jak milion dolarów jest pozbawione stresu i wszelkich trosk, a dylematy, które ich dotyczą to wybór koloru torebki Birkin będącej przepustką do wielkiego świata. Okazuje się, że sprostanie wymaganiom subkultury jest niebywale trudne. Kult idealnego ciała, idealnych ubrań, domów, mężów, a nawet dzieci wprowadza w życie ogromny ładunek stresu. Trzeba być niezwykle czujnym, by nie wypaść z obiegu.
Ulubiony blog – Co dziś zjem na śniadanie
No właśnie, co? Po inspiracje zapraszam Was na wyjątkowy blog kulinarny, prowadzony przez Martę Geber. To co urzeka mnie najbardziej, oprócz samych przepisów oczywiście, to kunszt fotografii kulinarnej i stylizacji zdjęć. Na takie kadry patrzy się z przyjemnością, a im więcej ich oglądamy, tym większy rośnie apetyt na smakowite dania. Na blogu znajdziemy także świetne, typowo lifestylowe ujęcia.
Ulubione konto na Instagramie – What for breakfast
Jeśli zdjęcia na blogu zrobiły na Was wrażenie, zajrzyjcie na Instagram autorki. Liczba 431 tys. obserwujących mówi sama za siebie. Coś kojarzę, że już Wam go polecałam, ale to nic. Ten profil musi znaleźć się w tym zestawieniu.
Ulubione kosmetyki
♥ Naturalny balsam do rąk i ciała Wanilia i cynamon Yope
Marka zasłynęła mydłami do rąk i ciała, a ostatnio głośno zrobiło się o kremach do rąk, które kuszą nie tylko składem, ale także pięknymi opakowaniami. Jeśli chodzi o balsamy do ciała, to cały czas poszukuję swoich ulubieńców. Jednym z nich jest masło Zielone Laboratorium, a teraz także doszedł balsam do rąk i ciała Yope. To kosmetyk 2w1, a ja bardzo lubię takie rozwiązania, bo zajmują mniej miejsca na półce. Produkt w 98% zawiera naturalne składniki, więc nie zastanawiałam się dłużej i zamówiłam go. Muszę przyznać, że sprawdził się super. Stoi przy łóżku, bym mogła co wieczór posmarować nim dłonie, nogi i stopy. Zimą moja skóra jest okrutnie przesuszona. Pięknie pachnie, dobrze się wchłania i ładnie odżywia. Jedyny minus to opakowanie z pompką, które jest co prawda wygodne w domu, ale trudne do zabrania ze sobą na przykład na basen, czy wyjazd. Ale w sumie to nie ma się do czego przyczepić.
♥ Paletka do brwi – BellaPierre Cosmetics
Dacie wiarę, że to moja pierwsza paletka do brwi? Do tej pory podkreślałam je kredką, albo wcale. Moje brwi są delikatne, słabo widoczne i gdy podkreślę je mocniej mój mąż mówi, że wyglądam jakbym była wiecznie zdziwiona. Ale tak podobają mi się ładnie podkreślone brwi u innych, że postanowiłam dać sobie szansę. Paletkę znałam w Tk Maxxie, zawiera 3 cienie, z których tylko jeden mi pasuje, więc pozostałe dwa się marnuję i rozświetlacz pod łuk brwiowy. Paletka wyposażona jest w lusterko, pęsetę i pędzelek z grzebyczkiem. Początkowo nie potrafiłam poradzić sobie z ilością, cały czas nakładałam zbyt dużo cienia, jednak po kilku dniach doszłam do wprawy i już całkiem dobrze sobie radzę. Fajna alternatywa dla kredki i przy dobrej wprawie, można naturalnie i ładnie podkreślić brwi.
Ulubiony zakup – czarny golf Benetton
Kupiłam go pod koniec wyzwania 10×10, gdy zauważyłam, że pod marynarkę, czy szary kardigan przydałoby mi się coś cieplejszego. Wybrałam bardzo fajny model Benettona, wykonany w 100% z wełny, w całkiem przystępnej cenie. Jest dość dopasowany, bardzo dobrze sprawdza się pod marynarki, ale w pojedynkę prezentuje się równie szykownie. Niby powinnam unikać czarnego przy twarzy, ale muszę przyznać, że tak go lubię i tak fajnie uzupełnia moją garderobę, że nie chcę z niego rezygnować.
Ulubione posty na blogu
♥ 5 rzeczy, które przestałam kupować – jeden z najchętniej czytanych postów na blogu w tym roku. Myślę, że powstanie jego kontynuacja.
♥ Lista 27 uszczęśliwiaczy, które pozytywnie wpływają na moje ciało, duszę i umysł.
♥ Wyzwanie 10×10, edycja zimowa – niebawem pojawi się na blogu podsumowanie. Kilka osób jeszcze kończyło swoje wyzwania, a zależało mi na tym, by móc opublikować także ich spostrzeżenia.
Moich ulubieńców już znacie, a ja jestem bardzo ciekawa Waszych poleceń, szczególnie książkowych i filmowych. Mam wrażenie, że obejrzałam już wszystko co można było obejrzeć, więc jestem głodna nowości. Mogą być też ciekawe seriale! Podrzućcie coś!
Zapraszam Cię także na mój Fan Page na Facebooku oraz Instagram, gdzie wrzucam różne anegdotki z życia i niepublikowane wcześniej zdjęcia :)
15 komentarzy
A ja polecam film „Kwiat wiśni i czerwona fasola”. Piękny :)
Dziękuję Aniu! Opis filmu brzmi ciekawie, zapisuję sobie, by nie zapomnieć. Chętnie obejrzę. :)
Bardzo proszę :) Myślę, że również Ci się spodoba :)
„La la land” obejrzałam, bo widziałam, że polecałaś go wcześniej w komentarzach. Zgadzam się z tym, co napisałaś, na mnie zrobił podobne wrażenie. Dziękuję za rekomendację!
Może serial ”The Fall”? Sezony liczą po 5-6 odcinków, niesamowicie wciąga. A jeśli chodzi o coś do czytania, to polecam ”Obce dziecko” Rachel Abbott. Miałam przyjemność posłuchać audiobooka i moim zdaniem jest świetny :)
Od wielu osób słyszałam, że film jednak nie robi tak wielkiego wrażenia jakie powinien po tym ile nagród dostał. Ale skusze się i sama Go zobaczę ;) u mnie w styczniu królował serial – Spartakus ( wiem, stary :P ale za namową męża się skusiłam i zakochałam się na całego ) a także nadrobiłam film Resident Evil – żeby być na bieżąco z tym co do kin wchodzi oraz nową grą :P Czego się nie zrobi dla męża :P
Czarny golf – zawsze chciałam mieć ale mam duży paplok :P i wyglądam jak pączek :)
Fajnie że poleciła Pani ten film, zobowiązałem się do zabrania kobiety na jakiś seans walentynkowy, a jeśli idzie o rozeznanie w romansidłach to jestem ciemna masa :) Pewnie jej się spodoba.
Na „La la land” nie udało mi się wybrać, ale „Powidoki” zobaczyłam i polecam. Z książek gorąco polecam tytuły Swietłany Aleksijewicz. Literatura trudna, ale naprawdę wybitna!
Zainteresował mnie balsam do ciała. Podoba mi się to opakowanie, a to u mnie już połowa drogi do zakupu :)
Fajny zestaw :) Pozdrawiam
„gdy podkreślę je mocniej mój mąż mówi, że wyglądam jakbym była wiecznie zdziwiona. ” – hahaha skąd ja to znam! Gdy zaczęłam przygodę z makijażem brwi (przyznaję bez bicia, to były bardzo paskudne początki :P), brwi były niekończącym się tematem kpin mojego Lubego. Stwierdził na przykład, że wyglądają jak dwa robaczki. Innym razem, gdy nagle coś mnie zakłuło w oko i chwyciłam zakryłam je dłonią, Luby szyderczo zapytał: „co się stało? brew Ci wpadła do oka? Oj, w sensie rzęsa?” :D Teraz jakoś opanowałam sztukę malowania brwi i nie wygląda to tak komicznie, ale wciąż mam w pamięci te jego uszczypliwości :P A z kosmetyków polecam Ci żel (?) zagęszczający brwi Gimme BROW od Benefit, brzmi dość komicznie, ale to po prostu taki mini tusz ze szczoteczką, którą przeczesuje się brwi. Moim zdaniem najlepszy kosmetyk do ich malowania, daje naprawdę ładny, naturalny efekt (o ile dopasujesz sobie odcień, a można wybierać tylko spośród dwóch kolorów). Pisałam o nim tutaj: http://www.pineap.pl/2016/01/szlagiery-grudnia/
A odnośnie książki, którą polecasz, bardzo się cieszę, że do Ciebie trafiłam (to mój debiut na Twoim blogu ;)), bo miałam zamiar ją przeczytać, ale bałam się jakiejś taniej historyjki bez ładu i składu. Jeśli zachwalasz, to chyba się skuszę :)
A gdybyś szukała inspiracji książkowych, to może wpadnie Ci w oko coś z mojej listy lektur na ten rok? http://www.pineap.pl/2017/02/moja-lista-lektur-2017/
Pozdrowienia :)
Dzięki za polecenie żelu do brwi, zerknę na niego. :)
Nie ma sprawy :) Gdybyś uznała go za drogi (bo jak na tak malutkie opakowanie nie jest to najtańszy specyfik), to coś baaaardzo podobnego można kupić w drogeriach Hebe lub Natura, od marki Essence i kosztuje jakieś 10-15 zł ;) Niestety jakościowo trochę ustępuje temu od Benefit (mam na myśli głównie konsystencję żelu, bo poza tym wszystko jest to samo), ale zawsze to jakaś alternatywa. No i przez to, że ten od Essence jest delikatniejszy, podkreślenie brwi również jest delikatniejsze i trudno z nim przesadzić. W kwestii kolorów, podobnie jak Benefit są dwa do wyboru (chyba, że coś się zmieniło). Powodzenia ;)
PS. Tak wygląda odpowiednik od Essence ;) Naprawdę podobny ;) https://uploads.disquscdn.com/images/2e947fd2f403bc5d78a63e5e2c1585b6986a574eb2da525017ec78007f00ab9f.jpg
Naczelne z Park Avenue są na mojej liście już od dawna. Niestety jakoś mi nie po drodze, ale bardzo chciałabym przeczytać. A co do książek to polecam Wielkie kłamstewka i Paryską żonę. Książki mnie urzekły i nie należą do kolejnych odmóżdżaczy. Naprawdę kawał ciekawej literatury.