Ostatni post wywołał niemałe poruszenie, wypowiadaliście się w komentarzach, że nie zawsze da się znaleźć czas, szczególnie jeśli praca na etacie zajmuje Wam prawie cały dzień. Praca od 10 do 18, potem zakupy, przygotowanie obiadu (chyba już raczej obiadokolacji) i po wszystkim jesteśmy już tak zmęczeni, że nie ma nawet mowy o jakiś tam pasjach, czytaniu, sporcie, bo zwyczajnie musimy się wyspać przed następnym ciężkim dniem.
Nie musicie mnie przekonywać, ja to doskonale znam! Pracowałam na etacie od 8 do 16, potem odbierałam dziecko z przedszkola, robiłam zakupy, by w domu przygotować obiad dla całej rodziny, ogarniałam sprawy związane z firmą. Nie było mowy o jadaniu na mieście, bo po pierwsze to bardzo nieekonomiczne, a po drugie chciałam mieć kontrolę nad tym, co jem i z jakich produktów są przygotowane posiłki. Starałam się jak najbardziej uprościć obowiązki domowe, więc wiele rzeczy wykonywałam na zapas – na przykład zakupy, czy obiady na minimum dwa dni. Wszystko po to, by znaleźć w ciągu dnia czas na swoje pasje i czas na odpoczynek. Dziś chciałabym Wam zdradzić moje sposoby na relaks po ciężkim dniu.
1. Sport
Kiedyś dużo trenowałam, w związku z czym wysiłek fizyczny był moim chlebem powszednim. Jednak gdy tylko zrezygnowałam ze sportu, przestałam ćwiczyć zupełnie. Zero sportu! Uwierzycie? Praca, dom, rodzina, firma, sprawiały, że zupełnie nie miałam na nic siły. Po prostu ostatnia rzecz o jakiej wtedy myślałam było wymachiwanie nogami z Chodakowską, czy znienawidzony jogging. Zimno, szaro, a ja mam jeszcze wyjść biegać? Niedoczekanie! Lepiej zostać w domu, przykryć się szczelnie kołdrą, obejrzeć coś w telewizji i zasnąć. Rano zwlekałam się z łóżka jeszcze bardziej zmęczona. Traciłam chęć do działania, rozwoju, nie miałam nawet ochoty na rozrywkę w postaci kina, czy wyjścia do pubu. Często dopadało mnie przygnębienie. Wszystko się jednak zmieniło, gdy tylko zaczęłam uprawiać sport. Najpierw w domu włączałam sobie program treningowy w telewizorze, potem zapisałam się na siłownię i tam ćwiczyłam przez kilka tygodni, aż wreszcie postanowiłam biegać na świeżym powietrzu. To dla mnie najlepsza forma ruchu, która sprawia, że momentalnie odzyskuję siły, nawet jeśli podczas biegania mocno się zmęczę.
Uwierzcie mi, są dni, kiedy kończę pracę późno wieczorem i zupełnie nie mam ochoty wychodzić z domu. Czasem mobilizuje mnie mąż, czasem sama zmuszam się do wyjścia. Bywa, że biegam o 21, z latarką, bo jest już tak ciemno, że nie widzę ścieżki. Biegam bez względu na pogodę, po prostu wiem, że muszę, bo to jest dla mnie dobre.
Po takim joggingu śpię jak dziecko i gdy wstaję na drugi dzień o szóstej rano mam znacznie więcej energii i zupełnie inne nastawienie do pracy. Także nawet jeśli kończycie pracę późno i macie po niej sporo obowiązków, warto znaleźć te 30 minut na sport.
2. Detoks informacyjny
Drugim sposobem na udany i efektywny wypoczynek jest detoks informacyjny. Wyłączam wszystko – telewizor, laptop, telefon (szczególnie telefon!), radio i odcinam się od wszelkich powiadomień. W dzisiejszych czasach trudno tak zupełnie odciąć się od informacji, mam wrażenie, że czasem trzeba by było wyjechać tam, gdzie nie ma zasięgu. Telefon kusi, a to zajrzę na chwilkę, tylko sprawdzę pocztę, może jeszcze przejrzę Facebooka i Instagram, a potem z tej chwilki niepostrzeżenie robi się godzina. Detoks informacyjny jest dla mnie świetnym lekarstwem na zmęczenie, tym bardziej, że spędzam online wiele czasu. Bardzo doceniam chwile offline i pilnuję by choć jednego dnia w tygodniu odciąć się całkowicie od Internetu, zazwyczaj jest to niedziela. Ograniczam dostęp informacji z zewnątrz, siadam sobie w ciszy, nie że w tle coś tam gra, a kątem oka oglądam telewizję, w końcu jestem w stanie usłyszeć własne myśli. Zauważyłam, że najlepsze moje pomysły rodzą się właśnie w zupełnej ciszy i po odcięciu się od Internetu.
3. Celebrowanie posiłków
Bardzo lubię filmy związane z tematyką kulinarną (polecam genialne dwa filmy- Julie i Julia i Życie od kuchni), w których bohaterowie zdradzają swoją pasję do gotowania, delektują się smakami i zapachami, a przygotowanie posiłków staje się swoistym rytuałem. Zawsze po takim filmie mam ogromną ochotę na przygotowanie czegoś pysznego. I zazwyczaj to robię! Pamiętam, że po filmie Julie i Julia z niesamowitą Meryl Streep w roli głównej postanowiłam przygotować Beef Bourguignon. Zajęło mi to kilka godzin, potrawa jest bardzo czasochłonna, ale jej smak, zapach i ogólnie cała atmosfera, która towarzyszyła przygotowaniom była niewiarygodnie przyjemna i relaksująca.
Jeśli do gotowania będziemy podchodzi jak do czegoś niezwykłego, a nie jak do stania przy garach cały dzień, to możemy uczynić z tej czynności wspaniały rytuał, do którego warto zaprosić całą rodzinę. Mój synek uwielbia pomagać mi w kuchni i cała rodzina ma od razu lepszy humor gdy na obiad serwuję coś pysznego i niebanalnego. Uwielbiamy włoskie dania – domową pizzę, której składniki każdy dobiera sobie sam, spaghetti, czy zapiekankę makaronową. Nie jestem jakoś wybitnie uzdolniona kulinarnie, ale udaje mi się czasem zrobić coś naprawdę dobrego. Jeśli podchodzę do gotowania z pasją, to ta czynność po pracy staje się dla mnie wytchnieniem i świetną odskocznią, a nie przykrym obowiązkiem. Wspólny obiad, rozmowy, śmiech, to jest dom, do którego chce się wracać, a przecież to tylko od nas zależy, czy on taki będzie.
4. Wylegiwanie się na kanapie z książką w ręku
To jest mój sposób numer jeden na relaks po ciężkiej pracy. Zazwyczaj po obiedzie, mam chwilę na spokojną lekturę z kawą, czy herbatą w ręku. Co prawda w dni kiedy publikuję na blogu, przeważnie nie jest to możliwe tuż po obiedzie, bo jeszcze robię ostatnie poprawki, by wieczorem opublikować post. Ale w wolniejsze dni stało się to moim rytuałem. Dzięki lekturze zapominam o całym świecie i pozwalam, by pochłonęła mnie fabula. Czytanie jest też niezwykle ważne dla osób, których praca wiążę się z kreatywnością i pisaniem. Zdaję więc sobie sprawę, że oprócz relaksu, czytanie podnosi jakość moich tekstów.
5. Power Nap
Już dawno naukowcy dowiedli, że tak zwane power naps są korzystne dla naszego zdrowia. Te krótkie drzemki szybko regenerują organizm, ponoszą poziom energii, poprawiają koncentrację i produktywność. Ważne by nie trwały dłużej niż 20-30 minut. Gdy trenowałam wyczynowo i przebywałam na zgrupowaniach Reprezentacji Polski, drzemki w ciągu dnia były obowiązkowe. Jeśli z jakiś powodów, nie odbyłam takiej drzemki, na kolejnym treningu miałam znacznie mniej siły i szybciej następowało przeciążenie organizmu. Jeśli po ciężkim i stresującym dniu, mam chwilę, lubię zdrzemnąć się 15-30 minut. Nie chodzi o to by zapaść w głęboki sen, wystarczy jeśli zamkniemy oczy i poleżymy w lekkim półśnie. Ważne by nie przeciągać takiej drzemki dłużej, warto nawet ustawić sobie budzik, bo wtedy będziemy czuli się ciężko i ospale.
6. Dzień wolny
Oczywiście są dni, kiedy to zmęczenie się nawarstwia i nie pomaga nic z wymienionych przeze mnie czynności, organizm jest po prostu przemęczony, osłabiony, spada odporność, zaczynamy łapać infekcje, czujemy się wypaleni. To sygnał, że czas wziąć dzień wolny. Dzień, w którym pozwolimy sobie na totalne lenistwo bez wyrzutów sumienia. Nic się nagle nie zawali, jeśli przez jeden dzień odetniemy się od pracy, obowiązków domowych i postanowimy odpocząć. To się przecież da zrobić. Takiego dnia nie pracuję, nie bloguję, nie robię obiadu, staram się spędzić czas zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Idę do kina, na basen, do restauracji, czy odwiedzam bliskich. Odcinam się od codziennych zajęć, łapię równowagę i regeneruję siły.
Dla mnie niezwykle ważny jest efektywny wypoczynek, doskonale wiem co sprawdza się u mnie. To ważne byśmy, nawet jeśli wracamy do domu późnym wieczorem, znaleźli chwilę na relaks. Mnie bardzo pomaga wysiłek fizyczny, krótka drzemka, czy czytanie. Jestem ciekawa co sprawdza się u Was. Jak relaksujecie się po ciężkim dniu? Dajcie znać!
Zapisz się do Kameralnego Newslettera, co tydzień wysyłam dodatkowe, niepublikowane na blogu, treści – sprawdzone triki, aplikacje, porady, ciekawe linki z sieci, poradniki itd. Naprawdę warto!
52 komentarze
Teraz to po pracy właśnie bieganie :) I Rzeczywiście daje ono więcej enrergii jakby mogło się wydawać. :) Dużo lepiej wstaje mi się kiedy dzień wcześniej uprawiałem sport. Teraz też relaksem dla mnie jest pisanie postów na bloga. Co raz bardziej mnie to wciąga a zarazem relaksuje. Bycie sam na sam z myślami.
Ja właśnie zaraz wyruszam :) Blogowanie jest pasją, ale wyczerpującą, ze względu na długie godziny przed komputerem, dlatego dla równowagi wolę odpoczywać offline.
Stosuję wszystkie sposoby z wyżej wymienionych! Wspólne gotowanie – tak, tak, tak! Właśnie upiekłyśmy z córką pyszne i bardzo zdrowe ciasteczka. W domu teraz tak pięknie pachnie :) Do tych wymienionych już przez Ciebie sposobów, dopisać mogłabym jeszcze zamknięcie się łazience i zanurzenie w wannie z ciepłą wodą i olejkiem lawendowym. Uwielbiam to! W ogóle uważam, że takie chwile, gdy możemy poświęcić się tylko sobie, wypróbować nowe kosmetyki, wypielęgnować od stóp do głów, czy wypróbować nowy makijaż, są bardzo relaksujące i odprężające.
Ja też kocham kąpiele w wannie, ale niestety mam prysznic, a to już nie to samo. :)
Moje ulubione to drzemka, książka, lampka wina i odcinek ulubionego serialu – nie ma nic lepszego. Oczywiście tylko wtedy, gdy mam czas. Jeśli nie – weekendy są błogosławieństwem :)
PS. Pierwsze zdjęcie jest świetne!
Moje sposoby na odpoczynek pokrywają się z Twoimi. :) Dorzuciłabym do tego jeszcze długą, gorącą kąpiel. Lubię też gotować i jednocześnie oglądać odcinek ulubionego serialu (teraz męczę „Chirurgów”). Z biegania tymczasowo musiałam zrezygnować, ale za to mam pozwolenie na rozciąganie i spokojne, domowe ćwiczenia, a przy odpowiedniej muzyce relaks murowany. :)
Racja! Dobrze dobrać aktywność fizyczną do własnych możliwości. :)
4 i 6 <3
jak ktoś już tu powiedział – jeszcze relaksująca kąpiel i inne urodowe ulepszaczo – odprężacze :)
Do dnia wolnego i krótkiej drzemki nie trzeba mnie namawiać- działają zawsze! :)
Ludzi trudno przekonać do tego, że paradoksalnie wysiłek fizyczny potrafi dodać energii. Kluczem jest też znalezienie takiej aktywności, która będzie nam sprawiała przyjemność.
Zapisuję filmy o pasji kulinarnej. To coś dla mnie. Zupełnie Cię rozumiem z tym przygotowywaniem posiłków. Mam tak samo. Wszystko jest kwestią nastawienia. Powinniśmy dbać o siebie i lubić to. Czym innym jest gotowanie pysznych i zdrowych posiłków jak nie dbaniem o siebie? Dla mnie upichcenie czegoś wspólnie z chłopakiem jest o niebo lepsze niż powszechna dzisiaj rozrywka jaką jest chodzenie po galerii handlowej… sprawienie, żeby przyziemne, proste czynności sprawiały nam przyjemność i satysfakcje pozwoli nam zwolnić i żyć bardziej świadomie.
Mój sposób na odpoczynek? Offline! Książka i zdrowy deser, wyjście do kina, sauna, krótka drzemka. Pichcenie w kuchni też zdaje egzamin :) Czasem warto odpuścić całkiem i postawić na nicnierobienie.
O tak! Kino, sauna, jacuzzi, wizyta u kosmetyczki, czy fryzjera też są fajnym odstresowaniem. :)
U mnie przede wszystkim punkt pierwszy! Gdyby nie bieganie, pewnie nie miałabym sił blogować po pracy. Relaksuje mnie też rozmowa z bliską osobą.
Ja „tylko” siedzę w domu z dzieciakami, a jestem wieczrem padnięta. Nie mogę biegac, bo mi biodro wysiadło, posiłki celebruję aż za bardzo – moja 8 miesięczna córcia uskutecznia blw, punkty 4-6 z dziećmi też nie do osiągnięcia. Ehhh, dobrze, że mam wannę i siłę na kilka stron książki przed snem :D
Siedzenie w domu „tylko” z dzieciakami to bardzo angażująca praca, znacznie cięższa niż jakikolwiek etat i jeszcze bez szans na urlop! Podziwiam i życzę dużo siły! :)
Na mnie działa spędzanie choćbygodziny tygodniowo zupełnie samotnie – kino, kawa w ulubionej kawiarni sama z książką (w Krakowie polecam Revolutionibus :)) czy spacer
Punkt czwarty zdecydowanie jest moim faworytem! Do tego kawa albo herbata (opcjonalnie z kawałkiem czekolady) i jestem w raju. :)
Dla mnie najlepszą formą relaksu jest sport i wypoczynek w łóźku z książką :)
Zdecydowanie sport, nie ma to jak porządne zmęczenie fizyczne po ciężkim dniu, wtedy od razu mam dużo energii i ochota do życia wraca.
A w sytuacjach beznadziejnych: koc, książka, muzyka i ewentualnie kąpiel.
Dla mnie zupełnie inaczej się wstaje na drugi dzień – a wstaję o 6 rano(!) – gdy jestem po bieganiu. :)
Kiedyś na blogu też pisałam podobny post. :) Dla mnie najlepszym sposobem na relaks po ciężkim dniu to przede wszystkim chwila z DIY, czytanie książek, domowe spa i jakaś aktywność. Mimo, że często ciężko jest mi się zmobilizować, to wiem, że nawet przejażdżka rowerem czy spacer sprawia, że czuję się po prostu dobrze. :3
Bardzo trafne metody :)
Co do drezmek, w Japonii, w niektórych firmach drzemki 15-to minutowe sa obowiązkowe, ponieważ naukowcy wiedzą, jak bardzo podnosza one produktywnośc pracowników.
Co do detoksykacji, zgadzam się. Większość z nas nawet nie ma świaodmości jak źle wpływa na nas nieustanne bodźcowanie informacjami różnego rodzaju, z różnych stron.
Co do dnia wolnego, kiedy własnie starasz się go spędzić zupełnie inaczej niż zwykle, rezygnującac nawet z gotowania, również się zgadzam. Myślę, że największy problem w takim działaniu mamy z tym, by dać sobie pozwolenie na lenistwo, na odpoczywanie i na brak wyrzutów sumienia. Jest to szczególnie trudne dla perfekcjonistów. Jednak efekty takiego działania (jesli nie robimy tego zbyt często) są genialne!
To prawda, ciężko tak czasem poleniuchować bez wyrzutów sumienia i tego głosu w głowie, który przypomina Ci o obowiązkach. Tego się trzeba nauczyć. W końcu ja też jestem ważna! :)
Zdecydowanie zbyt rzadko stawimy siebie na pierwszym miejscu, a potem czesto skutki tego sa opłakane nie tylko dla nas, a takze dla naszej rodziny…Sami dla siebie musimy byc ważni, taka postawa procentuje takze dla naszych bliskich wiec naparwde warte:) Takze pamiętaj o sobie, jestes bardzo wazna!:)
Z tym bieganiem to Cię podziwiam. Ja mam naturalną dawkę ruchu poprzez moje lekcje tańca, ale z trudnością mobilizuję się do 3 razy w tygodniu z Chodakowską po 20 minut… Walczę, ale jest ciężko.
Drzemki, książki, słuchanie pozytywnej muzyki czy moje wieczory w wannie to coś co musi się wydarzyć. Bez tego się nie regeneruję.
Próbuję też robić dzień bez komputera, ale jak dotąd wychodziło mi słabo. Spróbuję jutro.
Jeśli chodzi o dzień offline, to jasne, nie jest to łatwe, mnie też zawsze kusi by zajrzeć i sprawdzić co się dzieje przynajmniej za pośrednictwem telefonu. Ale jeśli już zrobię sobie taki detoks internetowy, na przykład na wyjeździe, to potem czuję się wolna od przymusu bycia online.
Drzemka chocby najkrotsza czyni cuda. Dla mnie wazny jest ruch. Kiedys bylam bardzo sflaczala, i na nic nie mialam sil, gdy zaczelam wiecej sie ruszac i sily znalazly sie na wiecej rzeczy. Czlowiek jest takim dziwnym perpetum mobile. Dorota, fajny i motywujacy wpis. Pozdrawiam serdecznie Beata
Najbardziej po dniu pełnym obowiązków pomaga nam kilka godzin z książką, jakiś dobry film, smaczne jedzenie. Odcięcie się od Internetu jest doskonałe, gdy gdzieś wyjeżdżamy i nie mamy pod ręką komputera. Na tablecie nie chce nam się siedzieć, więc siłą rzeczy poświęcamy na to mniej czasu.
U mnie najlepsze na relaks jest w zasadzie celebrowanie posiłku, ale aby było takim pełnym relaksem musi być koniecznie w rodzinnym gronie. Choć bardzo lubię relaksować się przy dobrej muzyce i grze na tablecie. Staram się tak mocno na niej i na muzyce skupić aby zapomnieć o tym co mnie w koło otacza.
Zdecydowanie posiłki lepiej smakują, gdy jemy je wspólnie z bliskimi. No i przyjemnie jest gotować dla kogoś. :)
Ja po ciężkim dniu muszę udać się na drzemkę. A jeśli nie drzemka to słuchanie muzyki na słuchawkach przez jakiś czas. :)
Uwielbiam takie regeneracyjne drzemki, mam tylko problem z czasem ich trwania;) Jak odpocznę za długo, jestem nie do życia.
Świetne! Chętnie wdrożę detoks informacyjny: inne podpunkty stosuję od dłuższego czasu i sprawdzają się wyśmienicie :)
Stosuję bardzo podobne metody do Twoich. Moją ulubioną jest jednak bieganie, po którym dostaję wielkiego powera :-)
Wszystkie te sposoby się u mnie sprawdzają poza sportem. Gdy jestem wykończona jakoś nie mogę się zmusić do ćwiczeń. Sport u mnie tylko gdy jestem pełna energii.
Pozdrawiam :)
Mój sposób to słuchanie płyt relaksacyjnych. Uwielbiam takie 20 minut relaksu. Dodaje mi mega energii. Sport to również bardzo dobra forma wypoczynku (psychicznego), ale niestety od dłuższego czasu zaniedbana przeze mnie.
Oprócz power nap stosuję wszystkie sposoby na relaks które opisałaś. Drzemki w ciągu dnia bardzo mnie rozleniwiają i w cale nie czuję się po nich zregenerowana. Poza sposobami jakie wymieniłaś dodałabym jeszcze spacer, kontakt z naturą. Odcięcie się od internetu, telewizji, które atakują nas wieloma bodźcami bardzo dobrze nam robi.
Akurat czytanie książek jest dobre nie tylko po ciężkim dniu. Ładnie wchodzą na przykład w przerwach pomiędzy zadaniami, które wymagają od nas wytężonej pracy umysłowej. Taka książka potrafi dobrze odświeżyć umysł. Pooolecam!
Ja po drzemce dostaję ogromu siły :)
O rany, mój mąż powinien przeczytać fragment z filmem Julie i Julia, koniecznie muszę mu to pokazać. Oglądam ten film zwykle wtedy, kiedy coś mi nie wyjdzie i wykrzykuje, że więcej gotować nie będę, a po obejrzeniu filmu zmieniam zamiar i znowu nabieram ochoty by eksperymentować. Mój mąż poznał moją manię oglądania Julie i Julia i…zaakceptował również i to skrzywienie wracania enty raz do tego samego.
Qrcze nie wiem czemu ale Julie i Julia działa na mnie kojąco, może to Meryl Streep, może to Amy Adams w roli pracownika biurowego, którym sama również jestem, mieszkamy z mężem na 38 metrach z dużym balkonem i kochamy ten stan, zawsze siebie blisko, na wyciągnięcie ręki, on pasjonat gry na gitarze, ja pasjonatka czytania książek. Główni bohaterowie filmu żyją w udanych związkach i poszukują…tak jak i ja. Ojej rozpisałam się, świetny post, podobnymi punktami regeneruję ciało i umysł, trochę kulawo ze sportem, ale to stopniowo zmieniam.
Zdecydowanie stosuję powyższe sposoby na relaks, ale najbardziej działa na mnie trening w klubie. Choć daje fizyczne zmęczenie, psychika fantastycznie się regeneruje. Poza tym wyjście z przyjaciółką w wersji 3in1, czyli kolacja-shopping-kino. Uwielbiam też grać ze swoimi dziećmi w planszówki – to zdecydowanie mnie odrywa od kłębiących się w głowie myśli. No i last but not least czytanie książki lub przeglądanie ulubionych magazynów w totalnej ciszy, ponieważ na co dzień w moim domu jest dość głośno ;-)
Stosuję power nap od dobrych kilku lat. Świetnie taka 15 minutowa drzemka dodaje energii. Wolę iść na kilkanaście minut spać niż pic kolejną kawę :)
Wszystkie cudne! Biorę!!! Tylko dzieci… hmmm. Może mąż? Myślicie, że się zgodzi? :)
Dzień wolny? Jak ma się dzieci to ciężko nawet minutę wolną znaleźć… Mi w pokonaniu zmęczenia pomocny jest żeń- szeń. Bardzo dobrze niweluje przemęczenie, wspomaga koncentrację i pracę mózgu, zwiększa odporność na stress. Biorę Gold żeń– szeń complex. Jeszcze niedawno nie miałam siły na nic, nie mogłam się skoncentrować na pracy, a teraz mam mnóstwo energii i siły przez cały dzień.
W moim przypadku, po ciężkim dniu, działa długa, gorąca kąpiel… z książką. Tak, czytam w wannie nałogowo – to jest czas tylko dla mnie, odcinam się od wszystkiego i pochłaniam rozdział (albo dwa). Natomiast w te dni, gdy zwyczajnie dopada mnie lenistwo, za oknem jest szaro i nic mi się nie chce – chwytam za hantle lub piłkę do ćwiczeń, by zafundować sobie zastrzyk energii – działa zawsze, podobnie jak wtedy, gdy jestem zestresowana. Pozbywam się złych myśli wylewając z siebie siódme poty. Nigdy nie próbowałam krótkiej drzemki… – może warto :) Pozdrawiam ciepło.
Z wysiłkiem fizycznym to prawda. Trochę otwiera umysł, dodaje energii, choć mnie bardzo ciężko się zmusić do choćby chwili machania nogą na podłodze. Ale kiedy mam już bardzo zły dzień, to nawet śnieżyca nie powstrzyma mnie przed powrotem po pracy na własnych nogach zamiast autobusu. Dla mnie te 2 dni wolnego to nieco za mało, bo sobota zawsze jest dniem na ogarnięcie mieszkania, zakupy, bloga, a niedziela na lenistwo.
A ja się relaksuje najbardziej w mojej ukochanej Muszynie i hotelu Klimek, gdzie czas na chwilę się zatrzymuje i gdzie można wykorzystać wszystkie zmysły do czerpania tego co najpiękniejsze. Przepiękne widoki i krajobrazy, czyste, rześkie powietrze…czego chcieć więcej.
mi czasem na prawdę jest ciężko odpocząć. dopiero jak połknę Extraspasminę po trudnym i stresującym dniu w pracy to odpoczywam. dzięki niej na prawdę potrafię się dobrze zrelaksować.
Do 4. dodałabym jeszcze umiejętność nauczenia się mówić „NIE”. Często plączemy się w coś tylko dlatego, że nie umiemy odmawiać. Wiele trosk znika gdy przestajemy na siebie brać dodatkowe niechciane obowiązki. A moje osobiste odkrycie ( herbata konopna konopiafarmacja, taka żeby miała i kwiaty i liście) to już HIT w całej mojej rodzinie. Wiecie ile korzyści dostajemy od kannabidioli zawartych w konopiach? Zmniejsza stres, reguluje prace serca , reguluje ciśnienie (dobra dla osób z nadciśnieniem). Poprawia kondycje skóry, jest przeciwbólowa ( aktualnie 5 msc. z herbatą i 5 miesiąc bezbolesnej miesiączki) A dla osób, które nie lubią herbat polecam siegnac po olejek CBD. Ja osobiście uwielbiam smak herbaty.
Dla mnie najlepszym sposobem na relaks jest masaz, lomi lomi, masaz relaksacyjny…do tego odpowiednia muzyka , zapach kadzideł. Dlatego uwielbiam odwiedzac Studio Masażu krakowskie Dewi, dla mnie najlepsze
ja uwielbiam masaż, to mnie najlepiej relaksuje. Mąż mnie masuje w sumie zna podstawowe techniki no i tak wieczorem przed snem uwielbiam…co jakiś czas odwiedzam sprawdzone Studio Masażu , swoją droga polecam masaż tantryczny. Nie dawno spróbowałam jak byłam w naszym krakowskim studio Unity Point. coś wspaniałego
życiowe, tylko jeszcze by mieć relaks, trzeba najpierw posprzątać :D Mnie relaksuje roomba na pewno