Biwak nieodłącznie kojarzy mi się z dzieciństwem. Moi rodzice tak lubili taką formę spędzania wolnego czasu, że na biwak wyjeżdżaliśmy bardzo często, i nie na tydzień, bądź dwa, ale od razu na bite 2 m-ce. Koniec roku szkolnego był początkiem biwaku, a początek – końcem. Kiedyś było znacznie więcej niezagospodarowanych terenów i znalezienie miejscówki z dojściem do jeziora, gdzie byliśmy tylko my, nie było wcale trudne. Teraz każdy brzeg jest zagospodarowany, czasem w taki sposób, że biwakowanie mija się z celem, bo w natłoku sąsiadów, czujesz się jakbyś nie wyjechał wcale.
My znaleźliśmy fajne miejsce, gdzie na wielkim polu jesteśmy praktycznie sami. Cisza, spokój, jeziorko – oj jak ja za tym tęskniłam. O samym ośrodku napiszę Wam nieco później.
Biwakowanie dziś jest bardziej ucywilizowane, bo są toalety, prysznic, można podłączyć przyczepę do prądu. Kiedyś za lodówkę służyła nam ziemianka wykopana w ziemi, prysznic był w jeziorze, a toaletą była saperka i papier.
Jest super, mieszkamy w przyczepie kempingowej, gotujemy używając butli gazowej, mamy też małą lodówkę. Jak jest słoneczna pogoda cały dzień spędzamy nad jeziorem, a gdy jej nie ma chadzamy po lasach, zbieramy grzyby i jagody, jeździmy na rowerze lub gramy w szachy, rozwiązujemy krzyżówki, czytamy.
Biwakowanie to rozkosz. Rozkosz smaku, węchu, dotyku, wzroku i słuchu. Czas płynie wolno, nie wiemy która jest godzina, jaki dzień i co grają w TV. Jedynie laptop czasem odrywa mnie od tej sielanki. Ale blogowanie to sama przyjemność :)
26 komentarzy
No naprawde super! Takie wakacje prawdziwy odpoczynek chociazby od tego telefonu i telewizora. To takie wazne, zeby sie czasami “wylaczyc”…Wydaje mi sie, ze to zbliza czlonkow rodziny i to tez jest wazne w dzisiejszym swiecie, gdzie czasu czlowiek ma coraz mniej nawet dla wlasnej rodziny! Dla dziecka to naprawde musi byc frajda takie wakacje na lonie natury i chyba woli ten rodzaj zkwaterowania , niz hotel?…a nie macie za duzo komarow? Miejsce jest naprawde sliczne, takie prawdziwe, polskie, malownicze jezioro…a Ty wygladasz pieknie i tak swiezo, nawet bez prysznica hihihi…no chyba ze macie dostep do jakiejs tam toalety, bo jak piszesz czasy sie zmienily i biwakowanie, to juz nie to co kiedys:-) Ja jedynie bym sie bala zlej pogody, no bo jak sie czasami rozpada w Polsce to nawet na 2 tygodnie, no ale w tym wypadku mozna zawsze wrocic, nie? Bardzo fajny artykul Dorotko. Pozdrawiam i zycze milych wakacji :-)
Synek jest w swoim żywiole. Tyle przestrzeni, jest też plac zabaw dla dzieci. Samo spanie w przyczepie to dla niego frajda :-) Ale masz rację, pogoda musi być. Dziękuję za mile słowa :-)
podziwiam Cie ;), ja jednak wolę plażowe tłumy i wygodę hotelową :D, ale każdy lubi co lubi :), udanego wypoczynku , pozdrawiam :D
Ja też lubię wygodę w hotelu, ale to jest fajne urozmaicenie i świetna odskocznia od codzienności. W sierpniu może zrobimy dłuższy wypad nad morze :-) Uwielbiam plażowanie!
Chyba jestem jednak zbyt wygodnicka na biwakowanie:)
Dobrze by Ci zrobił taki pobyt blisko natury :-)
na pewno byłby wyzwaniem:)
Nie pogardziłabym taką przyczepką :) biwakowanie z takim swoim domkiem na kółkach byłyby o wiele fajniejsze, bo za namiotem szczerze mówiąc nie przepadam.
Z przyczepą jest naprawdę wygodniej, choć będąc dzieckiem biwakowałam w namiocie i wspominam to bardzo dobrze. Namioty też były inne kiedyś, przestronne, nie takie jamniki jak teraz.
sielankowo to wygląda.
Ja w dzieciństwie jeździłam często na biwaki, w okresie studiów na wędrówki pod namiat do schroniska, a teraz … pojechałabym na biwak – może nie pod namiot, ale z taką przyczepą czemu nie.
Kawa o poranku nad jeziorem, chleb z pomidorem – oj rozmarzyłam się.
Kawa o poranku to mój codzienny rytuał :-)
oj zazdroszczę – kawa i takie widoki:)
Biwak to jedne z najlepszych wspomnień z mojego dzieciństwa :D jak się patrzy na Twoje super zdjęcia to wspomnienia wracają
Załatwiał namiot i przyjeżdżaj!
ale ja ci zazdroszczę :)
też byłam dzieciakiem biwakowym :D wakacje… :D
później ze znajomymi pracowaliśmy przez miesiąc by na drugi cały wyjechać pod namioty…
najlepsze wspomnienia, najlepsze wakacje :D
ile nieprzewidzianych historii się zdażyło, ile ludzi się spotkało :D
Bardzo fajny sposób na wakacje i nie tylko. Z całą rodzinką.
Natomiast, natomiast jak ktoś pisze, że to sposób na odpoczynek od telefonu czy TV to znam skuteczniejsze i tańsze sposoby tylko na to. Telefon wyłączyć. TV wyłączyć. I załatwione ;)
Pozdrawiam, odpoczynku dobrego.
(mąż Kamilki) – proszę o podanie definicji słowa -BIWAK!!! przecież to jest jakaś popierdółka ? no bo: ile jest km.po pitną wodę do sklepu GS,gdzie jest ognisko, chrust,latryna(kij,saperka,liść,papier)miska z jeziorną(deszczową) wodą do toalety(lepsze od tych kremów SPA)gdzie gitara,kije do kiełbas,no i gdzie koleś co wkręca wam wieczorami historie o potworach,trolach,wampirach,zombi itp. czających się w pobliskich krzakach-a propo podobno w tych rejonach grasuje niedzwieć żywiący się ludzką krwią…
no tak się uniosłem bo…bo wam zazdroszczę:) i chyba skocze po robocie sobie na solarium(taka mała aluzja co dla niektórych)
pietia
Po wodę ze 200 metrów, tyle samo do prysznica i toalety. Ognisko jest, tylko trochę dalej, wspólne dla wszystkich, więc nie ma tej prywatności jaka była kiedyś. Gitary brakuje, no i tego kolesia co nas straszył tymi wszystkimi potworami z lasów :)
To nie ten biwak co kiedyś. Ale i tak jest fajnie, piękne widoki, rowery, grillowanie, jeziorko. Zamiast na solarium (do kogo aluzja? ja nie korzystam) wpadajcie do nas!
Zdjęcia są zajebiste! Widzę, że czytacie dobrą książkę wieczorami :) Super widoki, szczególnie te ujęcie z przyczepy na jezioro. Korzystajcie na maksa!
ja nie cierpię biwaków i tych bzykających robali . dwa miesiące o fuj.Wole solarium :)
hehe no co Ty nie powiesz?
Bakcyl złapany! Namiot zakupiony i wbijamy się do tego snującego opowieści dziwnej treści z lasu :) Mam tylko nadzieję, że dostęp do toalety i przepysznej kuchni (w jej wykonaniu) Kamilka nam udostępni !?
Najważniejsze, że bakcyl złapany! Blog działa :)
i tak Ci wchodzą bez wazeliny i weź im nie ugotuj!!!:). W tym roku ja liczę na pyszne jedzonko od gości biwakujących co Wy na to?!
No właśnie tak sobie pomyślałam, że piszesz pięknie o tej ciszy, spokoju, o tym że trudno bez sąsiadów i wszystko teraz takie cywilizowane – piszesz używając laptopa ;) Wydaje mi się, że XXI już nikogo nie oszczędzi, no chyba że jedziemy do dżungli albo w inne Himalaje, ale i tam teraz telefony satelitarne “na wszelki wypadek” itp. Mój mąż widać staroświecki, bo telefonu na ryby nie zabiera, w sensie zostawia w aucie. Tylko, że to raczej nie potrzeba wyciszenia, a ucieczka od marudzącej żony “a długo jeszcze będziesz?”, ” a kupisz bułki jak będziesz wracał?”. Tak czy inaczej znów zachciało mi się biwaku – niechże tylko moja malutka podrośnie i w dzicz!
Pozdrawiam!
[…] że napiszę Wam trochę więcej o samym Ośrodku Charytatywnym Caritas w Rybakach, w którym biwakowałam przez 10 dni. Jest to recenzja ośrodka z punktu widzenia biwakowicza, bo sam ośrodek zapewnia […]