Podczas ostatniej transmisji na żywo na Instagramie padło pytanie, czy poczucie kobiecości pojawia się z wiekiem. Muszę przyznać, że zaczęłam zastanawiać się nad tym w jakich okresach w moim życiu czułam się naprawdę kobieco, a kiedy moje poczucie wartości i akceptacja dla swojego ciała kulały.
Gdy byłam bardzo młodą dziewczyną miałam masę kompleksów. Byłam wysoka i chuda. Przewyższałam kolegów z klasy i było mi z tego powodu bardzo źle. Chciałam być niższa, więc garbiłam się, nosiłam buty na płaskim obcasie i modliłam się w duchu, by więcej nie urosnąć. Dobiłam do 179 cm wzrostu. Podpierałam ściany na dyskotekach, bo żaden chłopak nie chciał tańczyć z wyższą dziewczyną. Zresztą ja też się wstydziłam tańczyć z niższymi kolegami, więc unikałam tego typu imprez. Później przyszedł czas na sport i to właśnie on wyleczył mnie z kompleksów. Mój wzrost stał się atutem. Zasięg rąk i nóg pozwalał mi kontrować przebieg walki z niższymi zawodniczkami. W końcu mogłabym być dumna z tego ile mierzę.
Wtedy jednak nie skupiałam się za bardzo na swojej kobiecości. Miałam 13 lat, gdy zaczęłam trenować, więc kobiecość dopiero się we mnie rodziła.
Jako dwudziestoparoletnia dziewczyna lubiłam podkreślać swoje atuty. A były nim nogi. Biustem nie mogłam się nigdy pochwalić, ale nogi miałam długie i zgrabne. Nie stroniłam więc od spódnic i sukienek przed kolano. Czułam się pewna siebie, a ta pewność siebie emanowała na zewnątrz. Na imprezach nie stałam już pod ścianą, nawet wtedy gdy zakładałam obcasy.
W moim życiu bywały różne okresy. Raz czułam się atrakcyjnie, innym razem nie miałam ochoty patrzeć na swoje odbicie w lustrze. Dziś mogę stwierdzić, że nad poczuciem kobiecości warto pracować. Teraz gdy jestem w ciąży, pomimo tego, że moja figura pozostawia wiele do życzenia i nie mówię już o rosnącym brzuszku, ale biodra i uda dość mocno się zaokrągliły, czuję się kobieco jak nigdy przedtem. Macierzyństwo wpływa na moje poczucie kobiecości pozytywnie. Wiem, że będę mamą, tak długo czekałam na ten moment, że pragnę czerpać z niego jak najwięcej. Chętniej staję przed obiektywem, starając się uwiecznić ten stan, codziennie staram się choć trochę podkreślić moją urodę makijażem, zadbać o włosy i ciało. Czuję się świetnie w swoim ciele, mimo że przecież nie mam wymiarów 90-60-90, które notabene nie istnieją.
Dzięki doświadczeniu macierzyństwa dowiedziałam się, że kobiecość nie zależy od wieku, rozmiaru, wzrostu, wagi, ale przede wszystkim od naszego nastawienia do własnego ciała. Od tego, czy jesteśmy dumne z tego, że jesteśmy kobietami, dbamy o siebie, z przyjemnością patrzymy na swoje odbicie w lustrze i uśmiechamy się do siebie i innych. Kształty Marilyn Monroe, Jennifer Lopez, Monici Bellucci odbiegają od standardów urody narzucanych nam przez media. Wszystkie mają kobiece kształty, krągłości, które niejednokrotnie chcemy zatuszować strojem. A jednak one uczyniły z nich swoje atuty i stały się symbolami kobiecości wszech czasów. Takimi symbolami nie są modelki w wybiegów.
Jednak kobiecość nie objawia się tylko w ciele. To także nasze wewnętrzne usposobienie. Jesteśmy opiekuńcze, troskliwe, potrafimy dostrzegać potrzeby innych, często stawiając je ponad własnymi, zauważamy detale, których mężczyźni nie widzą, mamy wyczucie smaku i stylu, potrafimy zachwycać się pięknem tego świata, jesteśmy utalentowane, mądre, empatyczne. Mamy tyle do zaoferowania i przede wszystkim mamy w sobie ogromne pokłady miłości. Bądźmy z tego dumne! Mój synek mówi, że jak jego brat przyjdzie na świat, to nie będzie miał już mamy tylko dla siebie. A ja mu tłumaczę, że mam w sobie tyle miłości, którą mogę rozdzielić na znacznie większą, niż dwójka, gromadkę dzieci i że może być pewien, że nasze relacje nigdy się nie zmienią.
To prawda, że kobiecość rodzi się z wiekiem. Patrząc na siebie sprzed 15 lat, kiedy garbiłam się, by nie być tak wysoka, widzę piękną i młodą dziewczynę, która powinna być dumna z tego kim jest i jak wygląda. Jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Z wiekiem często żałujemy, że gdy byłyśmy młodsze nie akceptowałyśmy siebie. Patrzymy na nasze zdjęcia z przeszłości i nie rozumiemy tych kompleksów, nie widzimy mankamentów urody, które spędzały nam sen z oczu. Widzimy piękno, młodość, radość, energię. Z wiekiem przestajemy przejmować się takimi „drobnostkami”, które próbowałyśmy za wszelką cenę ukryć, często przyjmując karykaturalne pozy, lub ubierając zupełnie nie po naszemu. Kobiecość to akceptacja tego kim jesteśmy i jak wyglądamy, to duma z naszej wyjątkowości w każdym wieku i rozmiarze, to nie przebieranie się za kogoś kim nie jesteśmy i nie zakładanie maski, to przede wszystkim odnajdywanie siebie, swojego stylu, podkreślanie własnej osobowości, życie w prawdzie, rozwijanie swoich pasji i zainteresowań, dbanie o swoje ciało, wewnętrzna radość, i szczery uśmiech.
A czym dla Was jest kobiecość? Czy według Was poczucie kobiecości rodzi się z wiekiem?
10 komentarzy
Dla mnie kobiecość to to nieokreślone „coś” co ma w sobie każda z nas, ale właśnie trzeba do tego dotrzeć. Czasami odkrywamy to same, najczęściej z wiekiem, a czasami trafiamy w swoim życiu na odpowiednią osobę, która nam w tym pomoże… na osobę, która patrzy na nas jak na największy cud tego świata, tylko dlatego i aż dlatego, że jesteśmy obok, nie widzi w nas wad, kompleksów, kilku cm za dużo, odrobiny niechcianego tłuszczyku… patrzy na nas tak jak ten chłopczyk na ketchup z popularnego mema ;)
Kobiecość to ta siła, promienny uśmiech, to energia i błysk w oku. To w końcu pewność siebie i radość z posiadania ciała, oraz umiejętność cieszenia się nim.
Ja ją w końcu w sobie odkryłam :)
Druga osoba pomaga odkryć w sobie kobiecość, choć myślę, że warto pracować nad tym, byśmy miały wysokie poczucie własnej wartości bez względu na partnera. :)
Świetnie napisane. W szczególności „Patrzymy na nasze zdjęcia z przeszłości i nie rozumiemy tych kompleksów, nie widzimy mankamentów urody, które spędzały nam sen z oczu. Widzimy piękno, młodość, radość, energię. „. Mi sen z powiek spędzała figura, wydawało mi się, że jestem gruba (moje bmi było w normie) oraz twarz usiana piegami. Czasem do takiego stanu rzeczy doprowadza jeden niewinny komentarz koleżanek, a młodzieńczy wiek jest bardzo podatny na opinię innych. Będąc starsza nie przejmuję się już tak bardzo opinią innych, bo ludzie i tak będą gadać. Staram się znajdować w sobie piękno i na zdjęciach uśmiechać się, by za kilka lat widać, że cieszyłam się sobą w konkretnym wydaniu. Kobiecość to świadomość siebie. Wiedza co zrobić by czuć się szczęśliwym i inni widzieli w nas naszą pewność, której nic nie wzburzy.
To prawda, że młodzi ludzie trudniej znoszą krytykę rówieśników, która w tym wieku jest wyjątkowo bolesna. Sama jej doświadczyłam, co dość mocno podkopało moje poczucie własnej wartości. Czasami ciężko odciąć się od tego co myślą o nas inni, ale warto to zrobić, szczególnie jeśli są to osoby, z którymi nie łączy nas głębsza znajomość. :)
Poczucie kobiecości na pewno pojawia się z wiekiem. Poznajemy siebie, odkrywamy, akceptujemy i zaczynamy rozumieć czym jest ta kobiecość i że wcale nie jest to tylko idealny rozmiar itd. We wczesnych latach życia tylko mocne osobowości potrafią się oprzeć dużej presji otoczenia a ona jest ogromna. Wszystko powinno być idealnie wymierzone, brwi idealnie nakreślone, włos idealnie zrobiony, ciało idealnie gładkie i jędrne. Jako kobiety rodzimy się z pewną potrzeba bycia dostrzeżona, doceniona, uwielbiana. Chcemy być urzekające – tylko mimo witalności zdrowia i młodości, wciąż dążymy by było jeszcze piękniej, lepiej i często zbyt powierzchownie traktujemy swoją kobiecosc. Nie cenimy do końca tego co mamy. Jako młoda dziewczyna nie umiałam radzić sobie ze swoimi kompleksami choć slyszalam, ze jestem zgrabna i piękna. Te kompleksy zatruły mi te lata życia. Byłam chuda, bez grama cellulitu… a i tak w lusterku zawsze go widziałam, włosy zawsze miałam za grube, a czoło za wysokie.Nie potrafiłam wyjść bez makijażu a każda mała niedoskonałość urastala do rangi wielkiego problemu. Nie czułam się kobieca. Gdy dziś ogladam zdjęcia sprzed 20 lat tylko kiwam głową na swoją głupotę… Dziś mając synka i 37 lat na karku i 10 kg więcej z cellulitem, który został mi po ciąży czuje się jednak bardziej kobieca i chce to pokazywać. Juz nie skupiam się tak na swym ciele, wiele tez rzeczy przeżyłam i zrozumiałam. Opinia innych szczególnie dotycząca wyglądu mnie nie interesuje, no chyba, że to opinia męża czy mamy ;). Stałam się odwazniejsza i bardziej pewna siebie i to widac np. w bardziej kobiecych strojach. No właśnie, bo ta kobiecość chyba wymaga doświadczenia i wyrobienia sobie dystansu do siebie,świata i ludzi. A to przychodzi z wiekiem. Kobiecość to nie tylko zewnętrzna otoczka ale też to co mamy w środku, jak do siebie i świata podchodzimy. Dlatego po 30 zaczęłam czuć się bardziej kobieca niż kiedykolwiek.
Często widzę młode dziewczyny, które zamiast podkreślać swoją delikatną urodę przesadzają z makijażem i dodają sobie lat i tworząc armię klonów. Mam 28 lat, ale 10 lat temu to wszystko inaczej wyglądało… Nie było portali społecznościowych, każdy ubierał się jak chciał. Na całą szkolę malowała się jedna dziewczyna. Dziś proporcje niestety się odwróciły.
Ja właśnie po urodzeniu dzieci poczułam pierwszy raz, że lubię swoje ciało. Mimo, że jest tak naprawdę zniszczone – grubsze, mam cellulit, rozstępy czy choćby mocno przerzedzone włosy. Ale jakoś dzięki temu, że patrzę na swojego malucha mam poczucie, że to ciało dało mi coś najpiękniejszego i za to jestem mu po prostu wdzięczna. Moja mama zawsze mówiła mi: ” zobaczysz po 30stce kobieta czuje się ze sobą najlepiej”. W tym roku kończę 30 i coś czuję, że miała rację :) <3
Zdecydowanie pojawia się z wiekiem. Ja mam 25 lat i jest mi ze sobą o wiele lepiej niż np. w liceum. Mam własny styl, wiem co lubię i z przyjemnością zakładam obcasy;)
Wspominam swoją ciążę, czas, kiedy brzuch pięknie się zaokrąglił, a ja nie musiałam się wstydzić swoich zbędnych kilogramów, moja cera i włosy, wyglądały wspaniale, a ja czułam, że mogę zwojować świat, nawet z brzuchem. Wtedy czułam się bardzo kobieco, nie odczuwałam swoich kompleksów, ale widziałam jedynie pozytywy swojego ciała. Zaczęłam o sobie myśleć dobrze, nie krytykowałam swojego ,,ja”, byłam bardziej wyrozumiała. Moja kobiecość gdzieś się ukryła po porodzie, ale teraz, odnajduje siebie na nowo, uczę siebie i dobrze mi z tym, niektórych kwestii zmienić nie mogę, a te, które mogę… powoli zmieniam. Ale dobrze mi z tym, że jestem kobietą.
Pozdrawiam :)
P.S. Wyglądasz niesamowicie !!!!!!!
Wyglądasz po prostu świetnie! :) I cały ten tekst pochłonęłam jednym tchem :) Pięknie to opisałaś! Czuję to tym mocniej, że sama jestem bardzo wysoka :)