fbpx

Jak przestać gromadzić niepotrzebne rzeczy?

by Dorota Zalepa
38 komentarzy

Jedną z zasad, dzięki której utrzymuję moją szafę w ryzach, o której pisałam Wam ostatnio, jest trzymanie w niej tylko takich ubrań, które uwielbiam nosić. Ażeby tak się stało, muszę pozbywać się tych niechcianych. Z drugiej strony, ciężko zrezygnować z ubrań, które są jeszcze w dobrym stanie. Pojawiają się wyrzuty sumienia, że nie nosimy czegoś za co zapłaciliśmy niemałe pieniądze, więc rzeczy lądują na dnie szafy. Podobnie sprawa wygląda z różnymi przedmiotami, które swoje lata świetności mają już za sobą, ale jakoś ciężko się z nimi rozstać.

 

Wielu z Was, w komentarzach pod wspomnianym postem, napisało, że ma problem z pozbywaniem się zbędnych rzeczy, ponieważ lubi chomikować i myśli, że te rzeczy mogą się jeszcze kiedyś przydać. Ciekawa jestem w ilu przypadkach tak rzeczywiście jest. W moim najbliższym otoczeniu są zbieracze różnych bibelotów, ubrań, a nawet niedziałających od wielu lat sprzętów elektronicznych. Za każdym razem, gdy przychodzę w odwiedziny, mam nieodpartą chęć przeprowadzenia małej metamorfozy mieszkania. O ileż jaśniej i przestrzenniej by się zrobiło! Ale doskonale rozumiem, że nie zawsze jest to takie proste. Dla mnie też nie było!

 

Zbierałam różne gadżety i ubrania, których nie nosiłam od dobrych paru lat. A to kilka koszulek do biegania, sprane dresy, pocztówki, magnesy i różne suweniry z podróży, za duże ubrania (bo przytyję), za małe ubrania (bo schudnę), brzydkie ubrania (bo może kiedyś będą ładne) itd. Dziś temat nadmiaru rzeczy w moim mieszkaniu praktycznie nie istnieje. Wyjątkiem są magnesy na lodówkę, które przywożę z każdej podróży.

 

 

Co się zmieniło?

 

Potrzeba matką wynalazków! Kiedy przeprowadziłam się na swoje, zaczęły przeszkadzać mi zbędne, zupełnie niepasujące do otoczenia rzeczy. Nie chciałam żyć w chaosie i miałam dość przecierania zakurzonych bibelotów, które i tak nie pasowały do całego wystroju. Chciałam by moje wnętrze współgrało z moją osobowością. Przeprowadzka jest dobrym momentem, by wszystko posegregować i pozbyć się starych zeszytów i podręczników szkolnych, przedmiotów z dzieciństwa, nieatrakcyjnych pamiątek, czy nienoszonych ubrań. Pragnęłam przestrzeni.

 

Jak tego dokonałam?

 

Przede wszystkim starałam się spojrzeć na wszystkie te rzeczy bez emocji – co było ciężkie – i zadałam sobie pytanie, czy one są piękne! Jeśli nie, to sprawdziłam czy są pożyteczne lub pamiątkowe (zasada 3P). Jeśli moja odpowiedź nadal była negatywna, nie pozostało mi nic innego jak oddać je w dobre ręce lub wyrzucić. Jeśli ciężko Wam się rozstać z niektórymi rzeczami, bo ciągle wydaje Wam się, że mogą się kiedyś przydać, włóżcie je do pudełka z napisem do sprawdzenia za 3 miesiące (najlepiej wpiszcie też datę) i wynieście do piwnicy, garażu, by zniknęły z Waszego pola widzenia. Jeśli po 3 m-cach nie będziecie za nimi tęsknić, to wyraźny sygnał, że czas się z nimi pożegnać. Pamiętajcie, by ten czas, który sobie dajecie na podjęcie decyzji, nie był zbyt długi, bo zapomnicie o tym pudle i będzie przez kolejne lata zagracało Waszą piwnicę.

 

Bądź EKO

 

Nie wyrzucajcie rzeczy, które mogą się komuś przydać. Sprzedajcie je lub oddajcie w dobre ręce – ja sporo rzeczy oddaję rodzinie – zorganizujcie wyprzedaż garażową, lub poszukajcie takiej w swoim mieście. Niektóre sklepy (np. H&M) prowadzą zbiórkę zużytych ubrań, które później poddawane są recyklingowi. Zużyte sprzęty elektroniczne i baterie możecie oddać do specjalnych punktów zbierania odpadów lub większych sklepów z elektroniką (nawet w niektórych marketach są wystawione pojemniki na zużyte baterie). Przeterminowane leki oddajcie do apteki. Taka postawa sprzyja ochronie środowiska.

 

Myślę zawczasu

 

Wyznaję zasadę, że warto kupić mniej, niż potem mieć problem ze stertą nieużytecznych przedmiotów. Dlatego staram się dobrze przemyśleć każdą decyzję zakupową. Jeśli chcę utrzymać w domu ład i nie pozwolić, by po jakimś czasie znowu był zagracony, przed każdym zakupem zadaję sobie pytanie – Czy rzeczywiście potrzebuję kolejnej poduszki, filiżanki, świecznika? Ikea jest świetnym przykładem sklepu, z którego można wyjść z pełnym koszykiem różnych, nie zawsze potrzebnych ozdób. Przy okazji ostatniej wizyty w Ikei i zakupie kilku domowych gadżetów, napisałam post o tym jak nie dać się ponieść fantazji na zakupach.

Przede wszystkim przydają się – zdrowy rozsądek i silna wola. Dobrą metodą jest odłożenie decyzji zakupowej na jakiś czas, by emocje opadły. Wielokrotnie robię tak w przypadku ubrań. Jeśli po jakimś czasie, nadal mam ochotę na nową bluzkę, czy buty, kupuję i zazwyczaj są to bardzo udane zakupy, które przez długie lata cieszą oko.

 

Darmowa terapia

 

Często jest tak, że bardzo przeszkadza nam wypchana szafa, niedomykające się szuflady, sterta nieciekawych ozdób na półkach, ale i tak brakuje nam odwagi, by zrobić z nimi porządek. Odkładamy decyzję w nieskończoność. Takie gruntowne porządki mogą zadziałać na nas wręcz terapeutycznie. Pozbycie się bałaganu może być pierwszym krokiem do uporządkowania swojego życia.

Gdy dwa lata temu zrobiłam pierwsze gruntowne porządki w szafie, poczułam ogromną ulgę. W końcu po latach, odważyłam się bez względu na męczące wyrzuty sumienia, wyrzucić z szafy ubrania, których z różnych względów nie nosiłam. Za każdym razem gdy otwierałam szafę, przypominałam sobie o ich istnieniu, co powodowało narastającą frustrację. Ciągle nie miałam się w co ubrać, pomimo tego, że w szafie pełno. Nie potrafiłam przekonać nikogo, w tym samej siebie, że rzeczywiście tam nic nie ma. Kiedy wyjęłam z szafy wszystko to, co mi się nie podobało (było za duże, albo wykonane z kiepskiego materiału, zmechacone, nie w moim stylu…) została mi naprawdę garstka ubrań. Ale takich, które uwielbiam i noszę! Owszem teraz mam sporo braków, ale za to dokładnie wiem co muszę uzupełnić na dany sezon. I robię to bardzo stopniowo. Nie stać mnie na wydanie dużych pieniędzy, by skompletować szafę, o której marzę, ale też mi się nigdzie nie spieszy. Wielką frajdę sprawia mi dokładanie do niej, raz na jakiś czas, czegoś pięknego i dobrej jakości.

 

 

Trochę się rozpisałam, ale mam nadzieję, że moje doświadczenia pomogą Wam ogarnąć własną przestrzeń i pozbędziecie się niepotrzebnych wyrzutów sumienia, dając swoim rzeczom drugie życie. To naprawdę niesamowite uczucie, jak po latach ciągłego bałaganu (nawet jeśli regularnie sprzątamy), nasz dom robi się jasny i przestrzenny. W takim otoczeniu lepiej się pracuje, odpoczywa i spędza czas z bliskimi. Jak myślicie, czy otoczenie może mieć aż taki wpływ na nasze samopoczucie? Jestem bardzo ciekawa jak radzicie sobie z pozbywaniem się niepotrzebnych rzeczy.

 

Jeśli post okazał się pomocny, będzie mi niezwykle miło, jeśli podzielicie się nim ze znajomymi, korzystając z przycisków poniżej. Bardzo dziękuję! :)

Jeśli podobał Ci się wpis, proszę udostępnij go dalej. Dziękuję! :)




Podobne wpisy

38 komentarzy

Asia (Yeshka) 18 września 2015 - 15:00

Jestem chomikiem, to fakt i ciężko z tym walczyć, ale co jakiś czas (z bólem) zmuszam się do pozbycia przynajmniej małej części niepotrzebnych rzecz – tak raz na miesiąc. Idzie mi powoli, ale zauważam też pewną skuteczność tego działania :) Tak jak napisałaś jest to też dla mnie terapia, tak samo jak cotygodniowe, sobotnie sprzątanie, które lubię :D Z resztą przy długowłosych kotach nie mam za bardzo wyjścia.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 18 września 2015 - 17:03

To już i tak dużo! Możesz być z siebie dumna. :) Dla mnie ważne jest, by nie dokładać kolejnych zbędnych przedmiotów, dlatego staram się kupować rozsądniej i mniej, by nie mieć potem kłopotu, co z tym fantem zrobić.

Odpowiedz
Karolina Gie 18 września 2015 - 15:01

To post dla mnie – ja jestem na etapie wyrzucania. Mozolnie to idzie, ale w końcu idzie :)

Odpowiedz
Dagmara Piekutowska 18 września 2015 - 15:07

Od dłuższego czasu unikam gromadzenia niepotrzebnych rzeczy. Tylko dlatego, że ostatnie przeprowadzki oraz liczne podróże sprawiły, że zaczęłam myśleć praktycznie. Lubię posiadać niewiele rzeczy oraz swobodę, która się z tym wiąże. Dlatego z moim partnerem posiadamy niewiele rzeczy. Jednocześnie jestem daleka od wszystkich skrajności, które wiążą się z minimalizmem. Mam nadzieję, że moi rodzice nigdy się na to nie zdobędą. Urok mojego rodzinnego domu dostrzegam właśnie w rzeczach, które tworzą jego niepowtarzalną atmosferę. Rodzinne pamiątki, moje zeszyty zapełnione starymi opowiadaniami, pierwsze siodło, stara maszyna do pisania, pokoje wypełnione książkami. To wszystko tworzy historię, którą chciałabym przekazać kolejnym pokoleniom. Moja babcia nigdy nie założyła białej lnianej sukienki. Uważała, że niekorzystnie w niej wygląda. Cóż, mnie służy do dziś :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 18 września 2015 - 17:07

W szafach naszych dziadków można znaleźć wiele skarbów! :) Ja też nie lubię skrajności i nie mogę nazwać się minimalistką. Lubię przestrzenne jasne wnętrza, które nie są zagracone. Jasne, że miło wrócić do rodzinnego domu i przypomnieć sobie dzieciństwo.

Odpowiedz
Gisikowo 18 września 2015 - 16:08

Fajny wpis. Osobiście staram się trzymać zasady im mniej tym lepiej, ale z czasem tych rzeczy się zbiera tym bardziej przy małym dziecku. Tak, więc raz na pół roku robię przegląd rzeczy i sortuje na te użyteczne i nieużyteczne. Jak na razie się sprawdza :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 18 września 2015 - 17:13

Dzięki! Raz na pół roku z synkiem segregujemy jego zabawki na te, którymi się bawi i te, które można oddać (o ile jeszcze są w dobrym stanie). Oczywiście zawsze to on decyduje. :)

Odpowiedz
IVONA 18 września 2015 - 16:21

Nie dalej jak w miniony weekend byłam na zakupach i w HM własnie trwała akcja oddawania starych lub niepotrzebnych jeansów. Za oddanie pary spodni do recyklingu można było dostać rabat na nową parę… to tak odnośnie tego, co napisałaś:). Fajna opcja na odświeżenie swojej garderoby, a jednocześnie pozbycie się czegoś, co jest dla nas bezużyteczne:)

Odpowiedz
Aleksandra Wolińska 18 września 2015 - 18:09

Raz na rok robię właśnie takie gruntowne porządki w swoich rzeczach – dawniej ciężko mi to szło. Nie potrafiłam podejść do nich bez emocji i spojrzeć na samą przydatność takich „pamiątek”, teraz idzie mi coraz lepiej. Teraz chciałabym to robić jedynie częściej ;)

Odpowiedz
Olga Pietraszewska 18 września 2015 - 18:34

U mnie też przeprowadzka była przełomem i pomogła pozbyć się wielu zbędnych rzeczy. Teraz przeprowadzka przed moją mamą i widzę, jak trudno rozstawać jej się z tym, co gromadziła przez tyle lat. Próbuję jej to jakoś ułatwić i co mogę, robię za nią. W myśl zasady, czego oczy nie widzą :) To, co zbędne dla nas, a w dobrym stanie, oddajemy do stowarzyszenia pomocy rodzinie Droga. Oddaliśmy tam już kilka worków ubrań i zabawek. Książki odziedziczone po moim tacie, które przez lata zalegały w kartonach, oddaliśmy do Caritasu. A ostatnio Lena zaczęła porządkować swoje zabawki (oczywiście z naszą pomocą) i stwierdziła, że część chce oddać innym dzieciom :)
Ograniczam kupowanie i często łapię się na tym, że wszystko uważam za zbędne :) I tak na przykład powinnam kupić nowy czajnik, ale skoro ten nadal gotuje, to po co? :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 18 września 2015 - 19:19

A zdradź jeszcze, czy Caritas i inne tego typu organizacje społeczne, chętnie przyjmują takie darowizny? Czy wiążą się z tym jakieś formalności, zobowiązania podatkowe? Myślę, że taka wiedza przyda się tutaj nam wszystkim. :)

Odpowiedz
Olga Pietraszewska 18 września 2015 - 19:26

Są bardzo chętni do przyjmowania wszelkiego rodzaju darów: ubrań, zabawek, książek i nie wiążą się z tym absolutnie żadne formalności. Chociaż pamiętam, że gdy mąż pierwszy raz zawiózł ubrania do Drogi, został poproszony o wypełnienie jakiegoś formularza i od tamtej pory, na każde święta otrzymujemy życzenia, na Boże Narodzenie opłatek i sianko pod obrus i raz w roku w intencji mojego męża odprawiana jest Msza Św. przez księdza, który opiekuje się Stowarzyszeniem :) To bardzo miłe, bo wiesz, że Twoja pomoc, która tak naprawdę nic nie kosztowała, zostaje przez kogoś doceniania. Z tego, co się orientuję, również PCK przyjmuje pomoc materialną, a zabawki chętnie przyjmują też w domach dziecka.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 18 września 2015 - 19:57

Dziękuję Olga! :)

Odpowiedz
Beata Redzimska 19 września 2015 - 09:47

NIe kupuje wiele, ale przez lata nagromadzilo mi sie sporo ciuchow i robi sie z tego balagan. Raz zdobylam sie na wyrzucenie i rozdanie kilku kartonow ciuchow, ale potem tesknilam za niektorymi rzeczami. Choc w momencie kiedy sie ich pozbywalam, czulam ze przepelnia mnie odwaga i duma. pozdrawiam serdecznie Beata

Odpowiedz
Justyna Cabaj - Tęczar 19 września 2015 - 10:49

niedługo czeka mnie przeprowadzka i postanowiłam już, że to będzie ten moment, kiedy pozbedę się tych wszystkich niepotrzebnych rzeczy, przez które mam jedynie wyrzuty sumienia. wiem, że to bedzie trudne ale spróbuję :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 19 września 2015 - 11:30

Powodzenia Justyna! :-)

Odpowiedz
Alicja 19 września 2015 - 10:56

Bardzo lubię takie dłuższe i motywujące wpisy. :) Ja staram się przestać gromadzić rzeczy. Jestem studentką, więc muszę być mobilna- spakować się w walizkę, zawieźć do mieszkania, na święta znów do domu i tak w kółko. Dodatkowym atutem jest to, że gram na wiolonczeli. Instrument zajmuje bardzo dużo miejsca, więc dla komfortu swojej podróży (nie mam samochodu), staram się ograniczyć do minimum swój bagaż. Jestem w tym coraz lepsza! :)

Odpowiedz
small City life 19 września 2015 - 11:21

Ja wczoraj wyrzuciłam przeterminowane kosmetyki i te, których nie używam. Byłam z siebie niesamowicie dumna :D Teraz na swoją kolej czeka garderoba i tzw. „rzeczy do postawienia”. Jednak tutaj bardziej nastawiam się na znalezienie im nowych właścicieli, a nie wyrzucenie do kosza ;)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 19 września 2015 - 11:36

Bardzo słusznie! Ja z kosmetykami też się ograniczam i staram się kupować nowe dopiero wtedy gdy zużyję stare. Chyba że coś się nie sprawdziło.

Odpowiedz
Patrycja 19 września 2015 - 12:41

Tak jak wcześniej pisałam, to jest kwestia nad którą ciągle pracuje. Już zauważam duże zmiany, ale jeszcze długa droga przede mną. Widzę dużą poprawę w kupowaniu ciuchów z promocji czy w lumpeksie. Bardzo niskie ceny kuszą, ale co z tego, że coś kosztowało 1 zł, jak potem zalega w szafie a mi szkoda wyrzucić.

Odpowiedz
anka skakanka 19 września 2015 - 18:32

Temat rzeka i ostatnio bardzo na topie… z pewnością nadmiar rzeczy zagraca nasze otoczenie ale działa także niekorzystnie na psychike – jak człowiek pomyśli ile mógłby zaoszczędzić na coś bardziej wartościowego niż cale mnóstwo szmatek, które w konsekwencji i tak potem nam nie odpowiadają bo decyzja o ich zakupie była zbyt pochopnie podjęta to są ogromne wyrzuty sumienia – po prostu. Nie dalej jak tydzień temu opróżniałam szafy i nazbierałam naprawde sporą ilość worków z ubraniami do wyrzucenia a te lepsze a w zasadzie bardzo dobre oddałam do fundacji która akuratnie robiła zbiórke, wiem ze swego czasu Intimissimi prowadziło zbiórke ubrań do recklingu ale jak dla mnie to już za dużo zachodu -bo chciałam się tego jak najszybciej pozbyć i oczyścić mój organizm i moją przestrzeń. Czuje się teraz lżejsza na duchu :) a kolejne zakupy będą na pewno bardziej przemyślane. Myśle, że wraz z wiekiem człowiek mądrzeje, wiesz jak to jest jak kończy się studia i ma sie pierwszą prace i wydaje pierwsze zarobione pieniądze, ochota kupowania jest wtedy bardzo wygórowana a potem to mija, tak myślę :)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 20 września 2015 - 21:06

Wiesz co, ja też lubię sobie czasem zaszaleć i kupić coś nowego do domu, albo do szafy. Przecież to nic złego, uważam, że trzeba umieć korzystać z pieniędzy i bez wyrzutów sumienia sprawiać sobie, czy bliskim radość. To też jest celebrowanie życia! :) Chodzi o to, by dążyć do kupowania rzeczy, które naprawdę nam się podobają, bo często pod wpływem impulsu, albo nie do końca przemyślanych zakupów, kupujemy coś, czego tak naprawdę nie lubimy. Wyrzuty sumienia nie pozwalają nam tego wyrzucić i zaczynamy gromadzić różne niepotrzebne rzeczy. Ciężko też zmobilizować się by wystawić je na sprzedaż, za dużo zachodu ze zdjęciami i opisami. Wyrzucić do kosza? Jakoś tak głupio i niezbyt ekologicznie. Dlatego teraz, żeby oszczędzić sobie takich rozterek w przyszłości, myślę dwa razy, zanim coś kupię.

Odpowiedz
Świnka 20 września 2015 - 12:33

Znam dobrze tę ulgę, która towarzyszy pozbywaniu się zbędnych rzeczy :) I masz rację, że przeprowadzki sprzyjają wyrzucaniu niepotrzebnych rzeczy :) Ja przez studia nieustannie się przemieszczam (5 lat- 4 mieszkania), a do tego wiele rzeczy mam jeszcze w rodzinnym domu więc tak naprawdę tylko do niektórych przedmiotów jestem przywiązana :)

Odpowiedz
Królowa Karo 20 września 2015 - 13:38

Czasem jest tak, że chomikowanie rzeczy jest wypełnianiem sobie jakiejś emocjonalnej pustki. Wtedy trzeba zacząć od drugiej strony – od uporządkowania duszy. Tak to było akurat u mnie i po zrobieniu porządków w głowie i emocjach, przestrzeń wokół wysprzątała się poniekąd sama.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 20 września 2015 - 21:07

Słuszna uwaga Karolina!

Odpowiedz
Obywatel RP 20 września 2015 - 16:23

Zdecydowanie coś poszło nie tak. Sprytnie zostawiłem wpis jako jedyną zakładkę w przeglądarce, ukochana Żona siadła, przeczytała i zakupiła 14 nowych wieszaków…. co poszło nie tak, co poszło….
:)

Odpowiedz
Dorota Zalepa 20 września 2015 - 21:08

Żona chce po prostu zrobić porządki w szafie! :)

Odpowiedz
Just do it 20 września 2015 - 20:17

Ja ostatnio przy przeprowadzce zdalam sobie sprawę ile mam niepotrzebnych rzeczy:)

Odpowiedz
LIFESTYLERKA 21 września 2015 - 12:24

Jeśli chodzi o mnie, to otoczenie ma bardzo duży wpływ na mój stan psychiczny. Kiedy jestem zabiegana i nie mam czasu sprzątnąć mieszkania przez 10-14 dni, to mam coraz większy bałagan w domu i adekwatnie wielki chaos w głowie. Kiedy widzę brudne podłogi, sterty niepochowanych rzeczy i piętrzący się stos rzeczy do prania oraz drugi do prasowania, to ogarnia mnie złe samopoczucie. nie chce mi się za nic zabrać, brak mi mobilizacji, spada kreatywność. Tak po 2-3 dniach w końcu wybucham i organizuje całodzienne wielkie porządki. W zeszłym tygodniu zrobiłam nawet kilkudniowe jesienne sprzątanie łącznie z myciem okien, praniem kanap i dywanu. kiedy tak sobie wszystko wypucuję, pochowam i poustawiam, to automatycznie czuję, że wraca ład do mojego życia, a harmider w głowie się uspokaja. Siadam sobie wtedy z moim notesem i pełna werwy wypisuje plany na kolejne dni. Także dla mnie ład i porządek ma bardzo duże znaczenie. Tak samo jak Ty nie mam skrupułów jeśli chodzi o wyrzucanie nieprzydatnych rzeczy. Ze względu na to, że mieszkam w mieszkaniu a nie domku ze strychem i piwnicą, jestem ograniczona metrażowo dlatego każdy metr kwadratowy niezagraconej przestrzeni jest na wagę złota. Ubrania jeśli nie noszę przez dwa sezony oddaję, sprzedaję albo po prostu stawiam koło śmietnika, żeby ktoś sobie z nich skorzystał.

Odpowiedz
Dorota Zalepa 21 września 2015 - 12:34

Aż Ci zazdroszczę tych gruntownych porządków! :) Mycie okien wciąż przede mną. Ja też znacznie lepiej się czuję, gdy w domu panuje porządek. To nie jest tak, że chodzę i codziennie pucuję. Nie lubię sprzątać, ale jeśli wyrobię sobie pewne drobne nawyki (np. odkładania rzeczy na miejsce, zmywania po każdym posiłku) wszystko przebiega znacznie szybciej.

Odpowiedz
LIFESTYLERKA 21 września 2015 - 16:20

Dorota, i to jest to nad czym własnie ostatnio pracuję. Stwierdziłam, że jeśli codziennie poświęci się te 10-15 minut na bieżące ogarniecie terenu, to porządek utrzymuje się o wiele dłużej. Jestem z siebie niesamowicie dumna że tak wszystko ogarnęłam w zeszłym tygodniu, tylko że teraz moje dłonie wyglądają tak jak bym komuś własnoręcznie pole zaorała;).

Odpowiedz
ohdeer_blog 23 września 2015 - 10:37

Ja mam dwa super sposoby na pozbycie się niepotrzebnych
rzeczy w naszym życiu… Podobnie jak Ty, uważam że najlepszym sposobem na pozbycie się starych gazet (których i tak już nigdy nie przeczytasz!), czy też rozpadającego
się miksera (który mąż miał naprawić kilka miesięcy temu, ale jakoś do tej pory
się nie udało) jest przeprowadzka albo remont! Wtedy najlepiej widać jakie z
nas chomiki, a przerzucanie tych starych rzeczy z kąta w kąt uświaodmi nam, że
są one najzwyczajniej w świecie NIEPOTRZEBNE.
Jeśli chodzi o okrojenie swojej garderoby to polecam…CIĄŻĘ, haha. Ja w
ten sposób pozbyłam się 80% moich ubrań (wszystko sprzedałam online!), bo nie
dość, że kształty ciała się zmieniły to jednak wygoda jest teraz na pierwszym
miejscu. Te zmiany w swoim otoczeniu zaczęłam kilka lat temu i na serio o wiele
lżej mi ‘na duszy’, każdemu polecam!

Odpowiedz
rogaczki 25 września 2015 - 22:29

Mi się udało przeprowadzić pierwszy szturm na swoje rzeczy i mimo tego, że wyrzuciłam naprawdę dużo… dalej w niektórych miejsach tych rzeczy jest za dużo. Jedno o co zawalczyłam to przewiew w szafie głównej – zostawiłam tylko to, co lubię i okazało się, że była to dokładnie połowa zawartości. Mały sukces, ale cieszy przy każdym otwarciu drzwiczek :) Przede mną jeszcze trochę zalegaczy jak książki czy wszelkiego rodzaju zeszyty i stare notatki. Są już podzielona i czekają na zmianę adresu, niektóre jeszcze sentymentalnie się ode mnie nie odkleiły. Ale idzie mi coraz lepiej. Idealnym powodem do porządków okazała się chęć zmiany mebli, które będą o wiele mniej pojemne – więc w nagrodę za porządki, będę mogła zmienić swój pokój! :)
pozdrawiam, A

Odpowiedz
Magdalena Widłak-psychetee.pl 26 września 2015 - 08:47

Bardzo dobry post :) Zgadzam się ze wszystkim cpo napisałać.
Myślę, że szczególnie wazny ejst to poczucie „oczyszczenia”. JA robię porządki w szafie co kilka miesięcy (takie gruntowne), przegladam ubrania, to co sie już bardziej zniszczyło, co przestałam nosić itp.
Zawsze po takim porządkowaniu czuje się znacznie lżejsza i bardzo zadowolona. Ubraniami dzielę się z potrzebującymi.
Poczucie porządku, tego, ze w szafie, tak jak napisałaś Ty, mam rzeczy które lubię sparwia, że chętniej się do niej zagląda i nie ma mowy o frustracji o której wspomniałaś :)

Odpowiedz
whitebunny 17 listopada 2016 - 12:23

polecam książki ” minimalizm jest piękny” i sztuka minimalizmu :) sama wprowadzam też takie zasady :)

Odpowiedz
elka 3 lipca 2019 - 11:15

łatwo mówić, że się nie gromadzi rzeczy a w praktyce jest różnie. U mnie doszło to do takiego stopnia, że musiałam brać firmę przeprowadzkową, akurat w Wawie była to Wiki przeprowadzki. Nie poradziłabym sobie bez niej z tymi gratami xD

Odpowiedz
Julia 28 września 2022 - 12:23

W mojej szafie jest mnóstwo ubrań…W ostatnich 5 latach zmieniło się moje życie. Zostałam mamą, zmieniłam pracę na własny etat, dużo schudłam, a potem po pandemii przybrałam na wadze. Podsumowując. Moja szafa to mix za małych ubrań, ubrań, które nie pasują do mojego obecnego życia. Wydrukowałam planet szafy i zaraz idę zrobić wstępny przegląd…Jestem przerażona ilością ubrań :D

Odpowiedz

Zostaw komentarz