Możesz wpłynąć na jakość swojego życia dziś, nie jutro, za miesiąc, rok, albo gdy osiągniesz sukces lub zaczniesz zarabiać więcej pieniędzy.
Kiedyś myślałam, że mogę zaplanować sobie całe życie. Kalkulowałam kiedy zakończę karierę sportową, kiedy przyjdzie czas na rodzinę, własną firmę, wakacje. Myślałam, że tylko osiągnięcie celów, które sobie postawiłam i spokój w finansach mogą sprawić, że odetchnę i będę mogła cieszyć się życiem. Moje szczęście, i to kim byłam, mocno zakorzenione były w moich sukcesach. Bez nich czułam się bezwartościowa, jak gdyby to one stanowiły o moim człowieczeństwie. A przecież tak nie jest. Każdy z nas jest indywidualnością i każdemu zostały przypisane inne cechy i talenty w momencie narodzin. Jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. Mamy wartość jako ludzie, bez względu na zasobność portfela i zasłużone laury.
Życie nie zawsze idzie wyznaczonym przez nas torem. Przeważnie zmieniamy kurs przynajmniej kilka razy. Pojawiają się jakieś ważne wydarzenia, które zmieniają nasze postrzeganie świata. To co było absolutnym priorytetem, gdy mieliśmy kilkanaście lat, dziś już nie jest tak ważne. Krokiem milowym jest często przyjście na świat dziecka, które pozbawia nas egocentryzmu. Ktoś tak bezbronny jest zdany tylko i wyłącznie na nas. Nasze plany także muszą ulec zmianie, bo już nie jestem tylko ja, ale jesteśmy my.
Dziś wiem, że nie warto sztywno trzymać się celów, bo gdy zamykamy jedne drzwi, otwierają się następne i jeszcze kolejne. Dziś wiem, że życie (Bóg) podsuwa nam mnóstwo możliwości, które możemy wykorzystać lub nie. Ale nawet jeśli ich nie wykorzystamy teraz, i tak pojawią się następne.
Patryk Vega (reżyser m.in. Pitbulla) w wywiadzie dla magazynu Pani powiedział:
[…] to też zabrzmi niewiarygodnie, ale sukces osiągnąłem dopiero wtedy, gdy przestało mi na nim zależeć. Teraz nie mam potrzeby czegokolwiek komukolwiek udowadniać”.
Bałam się utraconych szans tak bardzo, że próbowałam asekurować się na wszelkie możliwe sposoby. Zadbałam o swoją edukację, zapisywałam się na dodatkowe szkolenia i kursy, uczyłam się języka obcego, mimo że czasu na dodatkowe zajęcia praktycznie nie miałam. Moje życie było wypełnione nauką i treningami. Dziś staram się trzymać moich życiowych priorytetów. Rodzina, wiara, zdrowie i rozwój osobisty są dla mnie kluczowe. Czuję, że to nie jest jeszcze to miejsce, do którego dążę, nie wiem gdzie wyląduję i na siłę nie przyspieszam wydarzeń, ale ufam Bogu, że mnie prowadzi, nawet jeśli poprzez swoje niezbyt trafione wybory, lub zaprzepaszczanie szans, z tej drogi zbaczam. Czasem daję dojść do głosu mojemu wewnętrznemu krytykowi, marazmowi, czy zniechęceniu. Poznałam jednak siebie na tyle, by wiedzieć jak się z takiego stanu szybko wyciągnąć. Przede wszystkich wracam do słów św. Jana Pawła II.
Wczoraj do Ciebie nie należy. Jutro jest niepewne… Tylko dziś jest Twoje. Św. Jan Paweł II
Wojciech Cejrowski w jednym z odcinków programu Boso przez świat powiedział, że człowiek ma potrzebę piękna na co dzień, nie tylko od święta. Korzystajmy z najlepszych serwisów, ubrań, jedzenia, obrusu, świeczek, niech dom wypełnia światło i miłość. Nie bójmy się żyć pełnią życia już dziś. Nie odkładajmy go na potem. Nie traćmy energii na rozpamiętywanie trudnej przeszłości i nie wybiegajmy aż tak daleko do przodu. Uważność życia, którą celebruję od kilku lat, pomaga mi doceniać wyjątkowe momenty każdego dnia.
Bronnie Ware, australijska pielęgniarka, która opiekowała się bardzo chorymi ludźmi w końcowym okresie ich życia, spisywała w zeszycie ostatnie rozmowy ze swoimi podopiecznymi. Założyła nawet bloga, a potem napisała książkę The Top Five Regrets of the Dying, w której opisała czego najbardziej żałują umierający. Pojawiło się wiele zbieżnych odpowiedzi. Jednak nie dotyczyły one kariery czy pieniędzy. Ludzie zbliżając się do kresu swojego życia żałowali tego, że nie mieli odwagi żyć w zgodzie ze sobą, nie poświęcali przyjaciołom i rodzinie wystarczającej uwagi i uczuć, nie pozwolili sobie na bycie szczęśliwym i pracowali zbyt ciężko. Myślę, że to powinno dać nam do myślenia. W natłoku zadań związanych z pracą i obowiązkami domowymi znajdźmy czas dla siebie i naszych bliskich. Nie bójmy się też żyć w prawdzie. A kiedy jesteśmy prawdziwi? Gdy nie udajemy kogoś, kim nie jesteśmy.
Co pomaga mi skupić się na dniu dzisiejszym?
- Lista zadań na dany dzień – planuję najważniejsze zadania na dany dzień. Wpisuję sobie wszystko do kalendarza książkowego i elektronicznego. Planuję też czas wolny i przyjemności. Nie wpisuję ich jakoś szczegółowo, ale nie chcę zapomnieć, że obiecałam dziecku wieczór gier planszowych albo planowałam seans kinowy z mężem. Dzięki temu wiem ile mam czasu na pracę i staram się nie przeciągać jej do późnych godzin wieczornych.
- Robię jedną rzecz, której się boję – ta dewiza życiowa ostatnio bardzo się u mnie sprawdza. Dzięki niej wychodzę ze swojej strefy komfortu, oswajam się z lękiem, staję bardziej towarzyska i uczę się nowych rzeczy. Akceptuję różne okazje, które mi się przydarzają, a nawet powodują jakiś stres. Richard Branson (założyciel Virgin Group) znany jest jako Dr Yes! W jednym z wywiadów powiedział, że najpierw się zgadza, a potem zastanawia się jak to wykonać. Jeśli intuicyjnie czuję, że coś jest dla mnie dobre, to akceptuję to, pomimo obaw, że mogę nie podołać.
- Staram się przeżyć każdy dzień uważnie. Jest takie fajne ćwiczenie zaczerpnięte z filmu About Time. Wieczorem zastanawiam się, jakbym przeżyła dany dzień, gdybym miała drugą szansę. Co bym zmieniła? Następnym razem staram się tak właśnie działać. To świetne ćwiczenie!
- Szukam pozytywnych aspektów w każdym wydarzeniu. Z porażki też można wyciągnąć niezłą lekcję.
- Znajduję czas na aktywność fizyczną. Darmowe endorfinki zawsze w cenie! Teraz jest znacznie o nie trudniej, bo pogoda nie sprzyja, ale staram się poświęcić 15-30 minut dziennie na spacer lub ćwiczenia.
- Rozpoczynam i kończę dzień modlitwą. Dziękuję Bogu za wszystko co się danego dnia wydarzyło. Ćwiczę w sobie wdzięczność. Gdy powierzam wszystkie moje sprawy Bogu, wiem, że mnie prowadzi. Jeśli Bóg jest w centrum, wszystkie inne sprawy zajmują właściwe miejsce. To nie jest łatwe, ale gdy pozwalam Bogu poprzez modlitwę wchodzić do mojego życia, czuję się spokojniejsza i silniejsza.
Cytat św. Jana Pawła II, który jest streszczeniem fragmentu z Pisma Świętego (Mt 6) jest dla mnie kwintesencją uważnego życia. Bo nie wczoraj, nie jutro się liczy, to dziś mamy realny wpływ na nasze życie. :)
[fb_button]Zapraszam Cię także na mój Fan Page na Facebooku oraz Instagram, gdzie wrzucam różne anegdotki z życia i niepublikowane wcześniej zdjęcia :)
32 komentarze
Chyba jeszcze nikomu nie udało się przeżyć życia zgodnie z tym, co zaplanował. A nawet jeśli – nie sądzę żeby był naprawdę szczęśliwy. Codzienność daje nam ciagle tyle możliwości zboczenia z drogi, którą sobie wyznaczyliśmy – jak tu z tego nie skorzystać :)
Jak dobrze się czyta Twój wpis. Mam dzisiaj fatalny dzień, a od Ciebie płynie taki spokój i pewność, że nic, tylko brać przykład. Jakoś zrobiło mi się lepiej. Dziękuję :)
Bardzo się cieszę! Pamiętaj, że dzień się jeszcze nie skończył. :) Udanego wieczoru! :)
Pięknie napisane :) sama dopiero niedawno doszłam do podobnych wniosków. Tak teraz ten świat jest skonstruowany: wszyscy gdzieś pędzimy, jesteśmy z każdej strony bombardowani reklamami kursów/szkoleń, ciągle mówi się o rozwoju osobistym, sposobach na zarabianie pieniędzy. A wystarczy po prostu na chwilkę od tego się odciąć, usiąść w ciszy i odpowiedzieć sobie na pytanie: co dla mnie jest najważniejsze? I na tym skupić się DZIŚ :)
może to zabrzmi banalnie, ale jak sobie powiesz, że dasz radę – to dasz. A jak będziesz sobie mówić, że nie – to zakończy się porażką. :) wszystko jest w naszych głowach.
Z jednej strony się z Tobą zgadzam, bo trzeba starać się za wszelką cenę budować w sobie pozytywne emocje, nawet jeśli na początku jest to sztuczne, ale z drugiej strony wystrzegam się przypisywania moim myślom sprawczej mocy. Czegoś w rodzaju – Nie myśl przypadkiem o porażce, bo tak się stanie! I jak tu nie pomyśleć? :)
Bardzo fajnie napisane. Miło się czyta taki pozytywny tekst. Miłego wieczoru
MÓJ UKOCHANY WPIS NA TWOIM BLOGU, DOROTKO! DZIĘKUJĘ <3
Cieszę się! Bardzo! :)
Nie będę oryginalna w tym co powiem ale bardzo podoba mi się ten wpis. Przemawia przez Ciebie spokój i harmonia a właśnie teraz, kiedy czuję, że za bardzo szarpię się z życiem, tego mi właśnie trzeba. Pięknie również piszesz o Bogu. To prawda, kiedy On zajmuje odpowiednie miejsce w życiu łatwiej również uporządkować inne rzeczy.
Pozdrawiam ciepło:)
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że życie za Nas piszę scenariusz, króry jest nieprzeidywalny i w większości wypadków odbiega od naszych planów. I to chyba jest najpiękniejsze. Niesamowity artykuł za który Ci dziękuje. Tak naprawdę życie pod presja, uszczęśliwianie innych, i życie w ciągłej walce z samą sobą nie jeste dobre dla nikogo. Bardzo czesto zapominamy o sobie, aby zadać sobie proste pytanie, co tak naprawdę chcemy w życiu… i do czego dążymy. Mam nadzieje, że kiedyś osiagne harmonię i nie będę kłębkiem nerwów. Pozdrawiam.
Tego Ci życzę i myślę, że możesz zacząć już dziś! Małymi krokami do celu. :)
Super wpis! Zgadzam sie z tym, ze trzeba celebrowac zycie tu i teraz! Niestety widze, ze wiele osob w Polsce ma rendencje do czekania na ten przelomowy moment… cos w stylu 'teraz sie przemecze [w piwnicy bez okien], ale jak [kupie mieszkanie] to moje zycie bedzie cudowne’. Piwnica i mieszkanie sa tylko symboliczne. Zawsze na cos czekamy. Tak bedzie, bo chcemy sie rozwijac. Ale w tym calym czekaniu nie bojmy sie celebrowac tu i teraz. Dzisiejszy dzien sie nigdy nie powtorzy. Ja caly czas sie tego ucze.
Pięknie to napisałaś :) udostępniłam i oby więcej takich wpisów :) dało mi bardzo do myślenia! :*
Bardzo dziękuję! :)
Zawsze odejście bliskich nam osób uzmysławia, że należy żyć codziennością i nie odkładać życia na później. Celebrować spotkania i nie biec na oślep przed siebie, niestety nieraz wpada się w taki wir, że oślepia nas i nie możemy zejść z drogi owczego pędu. Ale trzeba próbować każdego dnia i być uważnym na świat:)
Po kiepskim okresie w swoim życiu zamierzam wziąść się sama za swoje życie. Bardzo motywujący wpis. pozdrawiam
Dziękuję i życzę powodzenia. Ktoś kiedyś powiedział, że z małych kroków biorą się wielkie osiągnięcia. Czemu nie zrobić pierwszego już dziś? :)
Oj tak, w dzisiejszych czasach za rzadko skupiamy się na teraźniejszości i chwili obecnej… Bardzo wartościowy wpis, dający do myślenia :)
Pięknie napisane! Bardzo wartościowy i optymistyczny wpis, który daje do myślenia :) Do robienia jednej rzeczy codziennie, której się boję też się przymierzam właśnie – tylko jakoś mam problem ze znalezieniem ich w dużej ilości :P
Tym lepiej! Przecież nie trzeba się trzymać tego, by to była jedna rzecz dziennie, ale niech to będzie jedna na jakiś czas. Może to też być coś, czego nie tyle się boję, co nie chce mi się za to zabrać, a wiem, że powinnam. Coś co odkładam w nieskończoność.
Naprawdę świetny, pozytywny i podnoszący na duchu wpis. Sama bardzo często przejmuję się, gdy coś nie pójdzie po mojej myśli, jednak już wiele razy przekonałam się, że „nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło”. Ostatnio wpadłam na cytat, który bardzo przypadł mi do gustu: „Jeśli to, czym się teraz martwisz, nie będzie miało znaczenia za 5 lat, nie wolno Ci się denerwować dłużej niż 5 minut.”. :)
Niezwykle wartościowy wpis, dziękuję :) Czy znany jest Wam Dekalog Jana XXIII? Jeśli nie, to bardzo polecam :)
1. Tylko dzisiaj postaram się wyłącznie żyć dniem dzisiejszym, nie chcąc rozwiązywać za jednym zamachem wszystkich problemów mego życia.
2. Tylko dzisiaj maksymalnie zatroszczę się o moją postawę: być uprzejmym, nikogo nie krytykować, ani
tego nie pragnąć, nie uczyć karności nikogo poza samym sobą.
3. Tylko dzisiaj będę szczęśliwy w przekonaniu, że zostałem stworzony, aby być szczęśliwym i to nie tylko w przyszłym świecie, ale również teraz.
4. Tylko dzisiaj przystosuję się do okoliczności i nie będę domagał się by to one przystosowały się do moich planów.
5. Tylko dzisiaj przeznaczę przynajmniej dziesięć minut na dobrą lekturę, pamiętając, że jak pokarm potrzebny jest do życia ciała, tak dobra lektura potrzebna jest do życia duszy.
6. Tylko dzisiaj uczynię coś dobrego i nikomu o tym nie powiem.
7. Tylko dzisiaj uczynię przynajmniej jedną z tych rzeczy, których czynić nie lubię, a jeżeli moje zmysły czułyby się pokrzywdzone, postaram się, aby nikt się o tym nie dowiedział.
8. Tylko dzisiaj sporządzę szczegółowy plan dnia. Może nawet nie wypełnię go dokładnie, ale zredaguję. Będę się strzegł dwóch nieszczęść: pośpiechu i niezdecydowania.
9. Tylko dzisiaj będę wierzył niestrudzenie, nawet gdyby okoliczności mówiły co innego, że Opatrzność Boża opiekuje się mną tak, jakby nikogo innego na świecie nie było.
10. Tylko dzisiaj nie będę się lękał. Szczególnie zaś nie ulęknę się radować pięknem i wierzyć w dobro.
Nie znałam tego! To niesamowite, jak wiele rzeczy jest zbieżnych. Dziękuję! :)
Ciekawy wpis i przydatne uwagi. Wiem, że małe, codzienne kroki prowadzą do większych celów. Lubię je sobie wyznaczać, jednak wiem, że upodobania, cele i marzenia ulegają zmianie i przewartościowaniu. Warto jednak stawiać przed sobą wymagania i cieszyć się z tego co tu i teraz.
To, by robić rzecz, których się boimy – chyba najcenniejsza rada:)
Ahhhhh ten cytat! Świetny! :)
Dzięki za ten wpis. Dla mnie nic dodać nic ująć. Tak łatwo mój czas przepływa przez palce… Uważniejsze życie potrzebne od zaraz.
Zawierzenie Bogu, że pokieruje moim życiem lepiej niż ja sama dało mi wiele spokoju na co dzień.
Pięknie napisane, niezwykle mądre słowa i mądre podejście do życia. Mnie w trudniejszych chwilach, gdy zapętlam się w rozpamiętywaniu przeszłości lub martwię o to, co będzie, bardzo pomaga przeświadczenie, że nic nie dzieje się w naszym życiu bez powodu. Wszystko co nam się przytrafia i każda napotkana osoba jest po coś. Nieważne czy nazwę to wiarą w Boga, w los, przeznaczenie czy siłę wyższą. Wiara pomaga nam podnieść się po upadku i mobilizuje do działania. A co do teraźniejszości… Przyszłość bywa widziana niejasno, wielkie oczekiwania i plany wydają się chwilami przytłaczające i przerażające, często wątpimy czy podołamy wyzwaniom, dlatego dobrze jest skupić się na dniu dzisiejszym. Jeden, maleńki krok, który zrobimy dziś, wpływa na to, jak będzie wyglądało nasze jutro. I to właśnie jest kreowanie rzeczywistości… pozdrawiam ciepło :)
Bardzo przyjemny wpis :) Mam tylko dwie drobne uwagi – czy żyjąc tu i teraz potrzebujemy tych wszystkich list? Czy robienie listy i potem odhaczanie zrobionych rzeczy nie jest również swego rodzaju dążeniem do celu, żeby mieć pustą listę ;)? Jeśli ktoś jest na tyle chaotyczny, że bez listy nie zrobi nic to może mu się przydać, ale czy jeśli odpiszę na maila dzień później albo odkurzę za dwa dni to świat się zawali?
I podobnie zastanawia mnie analizowanie danego dnia i myślenie co można by zmienić – czy nie chodzi też trochę o to, żeby odpuścić bycie idealnym? Popełniać błędy, wyciągać wnioski, ale ich nie rozpamiętywać? Na ile taka analiza jest autorefleksją, a na ile dążeniem do samodoskonalenia i zastanawianiem się „co zrobiłam źle” czy „co mogłabym poprawić”?
Podpiszę się pod pierwszym punktem :) Życie chwilą jest wg mnie sprzeczne z listą rzeczy do zrobiebia i realizowaniem jej.
Listy porządkują pewne sprawy. Ja potrzebuję ich choćby z bardzo pragmatycznych względów – nie chcę, by coś mi umknęło. Nie robię ich bardzo szczegółowo, ale wypisuję sobie najważniejsze rzeczy, które chcę lub muszę zrealizować w danym dniu/tygodniu/miesiącu. Lista motywuje mnie też do pracy, to pierwszy punkt na drodze urzeczywistniania własnych marzeń.
Nie ma nic złego w dążeniu do celu i realizowaniu własnych planów, ale dobrze jest też, gdy jesteśmy otwarci na to, co przynosi życie. Nie trzymam się sztywno swoich planów i też nie zastanawiam się kim będę za 5 lat, skupiam się raczej na tym co tu i teraz.
I masz rację, nie chodzi o to, by być idealnym, nikt nie jest, a dążenie do perfekcji pozbawia radości życia. Tak jak piszesz, warto wyciągać wnioski, zastanowić się, co moglibyśmy zrobić inaczej, nad czym warto byłoby popracować, ale nie ma co ich rozpamiętywać.