Kiedyś wydawało mi się, że jeśli osiągnę lub zdobędę coś spektakularnego moja radość będzie ogromna i będzie trwała długo. Owszem duże sukcesy dają satysfakcję, ale nie jest ona proporcjonalna do wielkości osiągniętego celu. Powiedziałabym nawet, że małe przyjemności dają tyle samo radości co duże. Dlatego nie warto czekać na coś znaczącego, by cieszyć się życiem, tylko zacząć czerpać radość z tego co tu i teraz. Ale by to zrobić musimy zauważać drobne gesty, małe radości, których doświadczamy każdego dnia. Bo to małe kroki prowadzą do wielkich zmian. Nie czekajmy na spektakularne i wielkie osiągnięcia, ale cieszmy się z tego co spotyka nas każdego dnia.
Żeby pokazać Wam na czym skupiłam swoją uwagę w ostatnich tygodniach, co sprawiało mi radość i co odnotowałam w swojej głowie, wymieniam dziś listę moich małych radości. Niech stanie się swojego rodzaju treningiem uważności, do którego zapraszam Was w komentarzach.
Prezent w postaci książki
Uwielbiam książki, mają w sobie zapowiedź relaksu. Na mojej slow liście marzeń wymieniłam książkę Susan Sontag „O fotografii”, która jest obowiązkową pozycją dla fotografów. Czytam ją z zapartym tchem, bo mimo że nie zawiera zdjęć, można je dostrzec oczami autorki. Książka jest napisana pięknym, malowniczym językiem i jak żadna inna inspiruje mnie do łapania kadrów rzeczywistości.
Poznanie bowiem zaczyna się od nieprzyjmowania świata takim, na jaki wygląda.
Książkowe prezenty zawsze ogromnie mnie cieszą.
Świeże kwiaty
Gdy tylko wybieram się na olsztyńską starówkę od razu kupuję bukiet kwiatów w kwiaciarniach pod arkadami. Tutaj zawsze znajdę świeże kwiaty, które nie osypują się zaraz po włożeniu do wazonu. Jeśli szukacie sezonowych kwiatów takich jak piwonie, jaskry, lewkonie, różne odmiany róż, to znajdziecie je u kwiaciarek na rynkach.
Wawel – słodkości bez dodatku cukru
Uwielbiam słodycze, jednak staram się ograniczać cukier w mojej diecie. Dlatego chętnie sięgam po linię słodyczy Bez Dodatku Cukru Wawel, a moim ulubionym produktem z tej linii jest czekolada gorzka, która zawiera w sobie aż 70 % kakao i nie ma dodatku cukru – za słodką nutę odpowiada w niej maltitol. Kostka czekolady w towarzystwie dobrej kawy potrafi momentalnie poprawić mi humor. Nie wiem czy wiecie, ale czekolada zawiera w sobie tryptofan, który w naszym organizmie jest zamieniany w serotoninę, dlatego po zjedzeniu kilku kostek czekolady, czujemy się po prostu lepiej. Wzrasta poziom endorfin, hormonów szczęścia. Ponadto, kakao zawarte w czekoladzie, zawiera magnez, który pozytywnie wpływa na nasz układ nerwowy i serce, poprawia koncentrację, redukuje zmęczenie. Jeśli ktoś ma ochotę odkrywać inne smaki i połączenia, może wybrać wersję gorzkiej z cząstkami pomarańczowymi lub czekoladę mleczną (w której zamiast cukru również znajdziemy maltitol), a także sięgnąć po wafle o smaku kakaowym lub waniliowym, które idealnie smakują z kawą. Często jest tak, że słodycze słodzone innymi substancjami niż cukier są często po prostu niedobre, czegoś im brakuje, a gwarantuję Wam, że linia produktów Wawel Bez Dodatku Cukru, mimo że nie zawiera cukru, zachowuje 100% smaku. Po ciężkim dniu zjadam 2-3 kostki czekolady i czuję jak wraca mi energia do działania. Idę biegać, albo spędzam aktywnie czas wspólnie z rodziną.
Wypady do kina z synkiem
Kino to jedna z najszybszych i najskuteczniejszych form relaksu, z której chętnie korzystam. Teraz mój synek ma wakacje, więc wspólnie chodzimy do kina, często w godzinach rannych, kiedy sale kinowe są opustoszałe. Potem idziemy na lody lub świeżo wyciskany sok. Nawet jeśli oglądam bajkę, która nie jest dla mnie zbyt ciekawa, liczy się coś więcej – czas spędzony z dzieckiem, który będzie procentował w przyszłości. Ostatnio oglądaliśmy Auta 3, jeśli zamierzacie się wybrać z Waszymi pociechami, to śmiało, bo bajka jest super!
Rodzinny piknik
Kontakt z naturą powoduje, że od razu zapominam o wszelkich troskach i dystansuję się od pracy. Warunek jest jeden – muszę być off-line. Mogę leżeć na kocu i patrzeć w niebo, przechadzać się wzdłuż jeziora lub jeść pyszne jedzenie. Czas się wtedy zatrzymuje. Kontakt z naturą to świetny sposób na podładowanie baterii. W takich chwilach bardzo doceniam to, że mieszkam na Warmii, gdzie las i jeziora są na wyciągnięcie ręki. Korzystam z takich wypadów jak najczęściej. Tutaj można poczuć się naprawdę slow.
Kawa w olsztyńskiej kawiarni
Lato jest taką super porą roku, która pozwala nam rozkoszować się kawą czy herbatą w przykawiarnianych ogródkach. Uwielbiam wyskoczyć do miasta w środku dnia, kiedy starówka nie jest jeszcze zatłoczona, by usiąść w przykawiarnianym ogródku i rozkoszować się smakiem cappuccino, czy mrożonej kawy. Zabieram ze sobą książkę, czytam, obserwuję ludzi i czerpię radość z chwili wyciszenia i spokoju. Zrezygnowałam z picia kawy na co dzień, ale gdy wybieram się do kawiarni, nie potrafię jej sobie odmówić. Moją ulubioną ostatnio miejscówką jest Sisi Coffee w Olsztynie.
Przejażdżki rowerowe na działkę
Na Insta Stories pewnie widzieliście, że często bywam na działce. Uprawiamy tam warzywa i owoce, które zasilają potem naszą spiżarnię w postaci różnych przetworów. Jedziemy tam zazwyczaj rowerem. Mamy do pokonania około 10 kilometrów w obie strony. To nie jest dużo, ale zapewnia nam atrakcyjną formę ruchu. Warto korzystać z możliwości, które daje nam okolica. Benefity są dwa: praca na działce odstresowuje, a dodatkowo mamy własne, ekologiczne warzywa. Czego chcieć więcej?
Ogródek balkonowy
W sumie sadzę te wszystkie zioła i warzywa na balkonie dla samej frajdy patrzenia jak wszystko wyrasta. Wiele z tego nie będzie, ale zerwanie oregano, czy bazylii z własnych balkonowych upraw daje satysfakcję. Balkon wygląda pięknie i pachnie ziołami. W tym roku posadziłam pomidorki koktajlowe, papryczki chili, bazylię, oregano i rukolę. Samo dbanie o roślinki i obserwowanie jak rosną wpisuje się dla mnie w ideę życia slow. Za każdym razem, kiedy wychodzę rano na balkon i widzę że pomidorki i papryczki wypuściły kwiaty, cieszę się jak dziecko.
Takich małych radości było oczywiście więcej, ta lista to tylko kilku z nich. Jestem ciekawa, jakie małe przyjemności spotkały Was w czerwcu? Dajcie znać! Niech to będzie dla nas trening uważności.
Partnerem postu jest Wawel
13 komentarzy
Spacer z narzeczonym- zawsze poprawia mi humor. Nieważne gdzie, ważne, że razem:)
A poza tym cieszy mnie bardzo dobra książka (czyli mamy coś wspólnego;) i muzyka chillout.
Ooo ja też uwielbiam wspólne spacery, zawsze dodają mi energii, redukują zmęczenie i nastrajają pozytywnie do świata. Pozdrawiam ciepło! :-)
Hej!Moim odkryciem w czerwcu jest moj nowo powstaly,drewniany taras.Wiecie jaka to przyjemnosc usiasc w wiklinowym fotelu z filizanka herbaty i patrzec na otaczajaca mnie zielen?????Przeczytalam tez bardzo ciekawa ksiazke Macieja Wiszniewskiego;Zrodlo Wiedzy(o odkrywaniu siebie)To takie moje male przyjemnosci…..Pozdrawiam
Marzę o takich przyjemnościach! Własny taras w otoczeniu zieleni to jest mój cel na najbliższe lata. Dzięki za polecenie książki! :)
Moje małe i codzienne radości: zawsze o poranku z narzeczonym pijemy wspólnie herbatę/wodę z cytryną i miodem, potem czas na śniadanie, chwila rozmowy z przyjacielem – „10 minut” (które często przeradza się w godzinę) dodaje energii na resztę dnia, codzienna przejażdżka rowerem po zakupy… do ulubionego sklepu mam 3km w dwie strony… ale tak układam trasę aby zrobić przynajmniej 20km i na koniec zajechać po zakupy :), chwila z książką – uwielbiam rozłożyć się na balkonie i czytać gdy świeci słońce, dbanie o siebie… nic nie poprawia tak nastroju jak chwila relaksu z maseczką na twarzy :)
I naturalnie słodycze…. uwielbiam :) Choć teraz jem je tylko w niedzielę :D
To rzeczywiście kochasz rower, skoro z 3 km do sklepu robisz 20. :) Super że sprawia Ci to radość i przy okazji dbasz o swoją kondycję fizyczną i psychiczną (wysiłek fizyczny jest dla mnie najlepszy na wszelkie troski). U mnie maseczka w weekendy, a słodycze i kawa okazjonalnie dla relaksu. :)
Ale świetnie! :) Podobają mi się te Twoje przyjemności! Taka lekkość od nich bije! :)
Jeśli chodzi o książki to takie prezenty sama sobie sprawiam i to bardzo często, choć ostatnio obiecałam sobie, że się nieco ograniczę, bo za dużo na nie wydaję ;) ale te kwiaty i kawa w ogródku kawiarnianym to tego trochę Ci zazdroszczę, bo ja kawałek mam do większego miasta, a powodów żeby tam bywać w sumie żadnych, ale… obiecuję sobie taki mały spacer po mieście niebawem :)
Nie dziwię się, że masz słabość do książek, bo ja za każdym razem gdy jestem w księgarni mam ochotę na nową pozycję, ale podobnie jak Ty, staram się ograniczać. Marzy mi się biblioteczka z prawdziwego zdarzenia, ale to nie w moim niewielkim mieszkaniu. :) Życzę Ci takiej spokojnej kawy w kawiarni jak najszybciej. :)
Kocham czerwcowe pikniki, pachna latem i wakacjami. Jezeli chodzi o kwiaty, to bardzo lubie miec je w domu, niestety w Paryzu sa dramatycznie drogie, wiec najczesciej kupuje bukiety w Polsce. Tez mam ulubiona kwiaciarnie, kiedys lilie i roze staly mi ponad 2 tygodnie!
Narobiłaś mi takiej ochoty na czekoladę, że nie mogę teraz myśleć o niczym innym ;) Swoją drogą nie słyszałam o tych słodyczach bez cukru – muszę zerknąć, gdy będę na zakupach.
Zaciekawiłaś mnie tą czekoladą – pewnie kupię ją nam , gdy będziemy mieli dzień słodyczy (raz w tygodniu pozwalamy sobie na coś dobrego). Pielęgnowanie roślin rzeczywiście ma w sobie coś niesamowicie relaksującego. Ja z ogromną radością patrzę teraz na moje dojrzewające pomidorki, które zaczynają się czerwienić. Truskawki też już rosną z każdym dniem i z kwiatuszków przemieniły się w malutkie owoce.
Świeże kwiaty i kawa to coś, co uwielbiam! :) W ogóle uwielbiam chodzić po rynkach i starówkach, kupować owoce czy pachnące, kolorowe warzywa :)