Będąc aktywnym sportowcem dużo podróżowałam, pisałam Wam już o moich sportowych wyjazdach. W tamtych czasach nie myślałam o mojej podróży marzeń, bo i tak ciągle nie było mnie w domu i jedyne o czym marzyłam to 2 tygodnie ciągiem na mojej kanapie, przed telewizorem. Wydawało mi się wtedy, że 1/3 życia spędzam w samochodach, autokarach czy samolotach. Podróże sportowe to jednak nie to samo, przyświeca im zupełnie inny cel, który z turystyką nie ma nic wspólnego. Teraz kiedy tych wyjazdów jest jak na lekarstwo, coraz częściej marzy mi się jakaś fajna zagraniczna wyprawa, taka na dłużej.
Nigdy nie byłam w Stanach Zjednoczonych Ameryki. W trakcie studiów wiele osób wyjeżdżało tam do pracy, mimo chęci, nie mogłam sobie pozwolić na 3 miesiące nieobecności na treningach, więc nie decydowałam się na wyjazd. Wybór był dla mnie oczywisty, sport był wtedy najważniejszy.
Teraz marzy mi się podróż do Stanów, chciałabym zwiedzić Los Angeles, Wielki Kanion, Las Vegas, ale szczególnie marzy mi się Nowy Jork. Właśnie to miasto, bohater wielu filmów i seriali. Chciałabym przejść się Piątą Aleją, sfotografować Brooklyn Bridge i usiąść w kafejce na Times Square, a potem pójść na spacer do Central Parku. Zasmakować „miasta, które nigdy nie śpi”, przesiąknąć jego klimatem i różnorodnością kultur. Słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat Nowego Jorku, znajomi, którzy tam byli, zachwycali się nim. Kiedyś tam będę i ja. Nowy Jork trafia na listę marzeń do zrealizowania.
A może ktoś z Was był już w Nowym Jorku i może się podzielić swoimi wrażeniami?
22 komentarze
Oj jak mi się marzy wybycie z tego nieszczęsnego kraju (Polski) gdziekolwiek, chociaż na chwilę.
Tylko tam gdzie jest ciepło!
E, zimniejszym a lepiej ogarniętym krajem nie pogardzę.
Ja kocham ciepłe klimaty. Lodowatość mnie odpycha zarówno temperaturowo jak i osobowo.
No o moich marzeniach właśnie piszesz! :)
Naprawdę Ameryka to miejsce, które zwiedziła byś najchętniej? ;) Mogąc wybrać wszystko, Tajlandię, Bali, Indie, czy cokolwiek zechcesz? ;) wybacz śmiałe pytanie, ale jestem ciekawa, bo to moim zdaniem dość nietypowe ;p
Tak, mając do wyboru wszystkie miejsca na świecie, wybrałabym właśnie Nowy Jork :) A Ty?
No ja bym właśnie celowała w jakieś egzotyczne miejsce… może Malediwy… <3 http://www.joemonster.org/art/22752/Hotel_Diva_na_Malediwach
taki hotel i nic tylko wypoczywać ;p
No nie pogardziłabym takim wypoczynkiem :)
Mówiąc szczerze, tez majac do wyboru Tajladnie, Bali i inne miejsca, wybralabym Nowy Jork. Kolezanka opowiadala mi jak o 3 nad ranem siedziala na krawężniku i sluchala grającego nieopodal saksofonisty..i własnie takie włoczenie sie po tym mieście, ktore nie spi…..Obowiązkowo podążyłabym śladami Hollly ze „Śniadania u Tiffany’ego”, obejrzala Nowy Jork oczami Woody’ego Allena i wybrala się na jakąś sztukę na Brodway’u ….Marzenie, by odwiedzić Nowy Jork towarzyszy mi od dzieciństwa:)))
Nie bez powodu Nowy Jork nazywany jest stolicą świata.
Też chciałbym polecieć do Stanów. Posmakować tamtejszego życia i klimatu. Sprawdzić czy rzeczywiście wszyscy są tam tak pozytywnie nastawieni i uśmiechnięci. Ale z takich marzeń-podróży, to chyba najbardziej chciałbym polecieć do Dubaju, w którym chmury na niebie pojawiają się 2 razy do roku :)
Te wieżowce… Kurde nie wiem co może do nich tak ciągnąć, ale zamiast na jakieś mongolskie stepy wolałbym pobyć chociaż parę tygodni w takiej metropolii. Zresztą pisałem kiedyś u siebie na blogu jak bardzo kocham wielkie miasta. I z wzajemnością rzecz jasna ;)
Dla mnie ten Nowy Jork trochę przereklamowany jest, te wszystkie obowiązkowe greenpointy do zobaczenia i pokazane kolorowe życie bez zmartwień Amerykanów. I jedna z największych kolonii szczurów żyjąca pod nowym jorkiem. :) Ale wyprawa by na pewno była udana, Nowy Jork by mógł mnie wciągnąć na trochę. Wycieczka z Żoną byłaby przednia, albo statkiem najpierw tydzień na luksusowym liniowcu hajlajf, a później dać się wchłonąć nuł jorkowi. :P
No teraz z tymi szczurami to mnie zaskoczyłeś.
Jednak tak naprawdę myślę, że mogłabym pojechać wszędzie, ale z ukochaną osoba, z którą patrzę podobnie na życie i z nia zachwycać się światem, poznawać świat i jego smaki, nieważne w jakim miejscu na Ziemi:)
Wlasnie wrocilam z Los Angeles,Uwielbiam USA,wracam tam czesto. New York bardzo rozni sie od reszty stanow,ma niesamowita energie!
Zazdroszczę :)
ja nie chciałabym do stanów. Wolałabym zobaczyć Australię, Indie czy Afrykę :) wolę ten busz, ale nie z betonu :))
Z chęcią wybrałabym się do Ameryki, ot tak zobaczyć jak tam jest na własne oczy. Tylko mogliby wizy znieść…
Z tymi wizami to już odrębna kwestia. To skutecznie człowieka zniechęca do wyjazdu i nie chodzi już nawet o całą urzędniczą procedurę, ale o traktowanie Polaków.
Nie chcą mnie tam, bo wizę muszę mieć, oni powinni też mieć wizy na wjazd do naszego kraju. Nasi politycy tylko włażą w tyłek Amerykanom, a oni nawet wiz nie potrafią znieść. Że niby wszyscy Polacy nagle by tam do pracy polecieli i po ich american dream, pff też mi coś. :P