fbpx

Jak żyć bez poczucia straty?

by Dorota Zalepa
6 komentarzy

Każdy wybór pociąga za sobą utratę jednej z opcji. Czasem zastanawiamy się, co by było, gdybyśmy wybrali inaczej. Jak potoczyłyby się nasze losy? Czy to by coś zmieniło, bylibyśmy szczęśliwsi?

 

Gdy sport był moim zawodem, zastanawiałam się, co by było, gdybym w ogóle nie zaczęła trenować. Być może wyjechałabym na studia do innego miasta, poświęciła się pracy naukowej, obrała inny kierunek studiów, skorzystała z jednego z programów uczelnianych, by studiować za granicą. Może pracowałabym w korporacji, zmieniła miejsce zamieszkania. Być może zostałabym jednak na miejscu i założyła działalność i bloga.

 

Sport nauczył mnie wiele. Wytrwałości, cierpliwości i systematycznego dążenia do celu. Nauczył mnie podnoszenia się po porażce i wyciągania z niej lekcji. Dzięki niemu zwiedziłam kawał świata i mam na koncie osiągnięcia, o których będę mogła z dumą opowiadać swoim wnukom.

Jestem tu gdzie jestem. Nie żałuję niczego, bo każda życiowa sytuacja mnie ukształtowała. Nie wszystkie były różowe, były też momenty, których nie mam ochoty wspominać, ale także one wpłynęły na moje postrzeganie świata. Czy gdybym mogła cofnąć czas bym coś zmieniła? Na pewno starałabym się nie popełnić niektórych błędów, ale z drugiej strony, może musiałam je popełnić, by teraz doceniać dobro, które mnie spotyka.

 

Jak żyć bez poczucia straty i wykorzystać potencjał, który mamy?

 

Zwróćmy uwagę na błogosławieństwa, które otrzymujemy

 

Jeśli spojrzymy obiektywnie na nasze życie, dostrzeżemy mnóstwo mniejszych i większych błogosławieństw. Otrzymujemy je każdego dnia. Moim błogosławieństwem jest rodzina, dom, praca, którą mogę wykonywać zdalnie. Błogosławieństwem jest wspólny posiłek, rozmowa z mamą, każdy pozytywny odzew na blogu, każdy nowy czytelnik. Te z pozoru małe rzeczy składają się na jedną większą całość. Dobrym ćwiczeniem dostrzegania naszych błogosławieństw, jest spisanie dobrych rzeczy, które nam się przydarzyły. Bądźmy skrupulatni. Niech to będzie każda błahostka, która sprawiła nam radość. W ten sposób nauczymy się pozytywnie patrzeć na nasze życie i coraz mniej dobrych rzeczy przejdzie niezauważonych.

 

Uciszmy głosy w naszej w głowie

 

Uciszmy głos wewnętrznego krytyka, który mówi nam, że nie jesteśmy dość dobrzy, mogliśmy zrobić coś lepiej, nie jesteśmy wystarczająco ładni, szczupli, mądrzy, fajni, nie zasługujemy na przyjaźń, miłość. To nie prawda! Jesteśmy wyjątkowi, jedyni w swoim rodzaju, z bagażem wyjątkowych cech i talentów. Nasze życie  jest wyjątkowe, a każdy dzień najcenniejszy. Nie bójmy się próbować, nie poddawajmy się stagnacji i marazmowi, idźmy do przodu, choćby drobnymi kroczkami. Gdy tylko pojawia się w mojej głowie głos zwątpienia, lęku, niedowartościowania i niedowierzania, natychmiast go uciszam. Zastępuję te myśli czymś pozytywnym, lub powierzam je Bogu w modlitwie.

 

Nie bójmy się, że coś utracimy

 

Dobrze byłoby wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję. Zwiększalibyśmy tym samym swoje szanse na osiągnięcie sukcesu, odnalezienie swojej drogi, talentu i pasji. Pisałam kiedyś, że po sporcie nie odnalazłam już tak wielkiej pasji, która by mnie pochłaniała bez reszty. I nie szukam jej na siłę. Nie uważam też, by moje życie było teraz gorsze. Jest mniej adrenaliny, mniej spektakularnych sukcesów, ale także mniej stresu. Mam za to więcej czasu na różne inne doświadczenia, na które wtedy nie mogłam sobie pozwolić. Odnalazłam mniejsze pasje jak fotografia, czy blogowanie. Lubie być być mamą i żoną. W moim życiu jest więcej miłości, niż kiedykolwiek wcześniej. Nie przypisuję pasji aż tak wielkiego znaczenia, albo inaczej, zmieniłam nieco jej definicję. Jestem za tym, by mówić życiu TAK, bo wtedy zwiększamy swoje szanse na odnalezienie swojej drogi i talentów, ale nie chcę, by utrata jakiejś szansy powodowała spadek nastroju i niskie poczucie własne wartości.

Czasem coś nie jest dla nas, czasem nie jesteśmy na tyle otwarci, by spróbować czegoś nowego, potrzebujemy czasu lub szukamy odpowiedniego momentu. Czasem po prostu ogarnia nas strach, lub nawet lenistwo. Coś minęło. Być może bezpowrotnie, choć ja wierzę, że te szanse pojawiają się nieustannie czekając na naszą gotowość. Nie poddawajmy się lękowi, że czegoś nie zdążyliśmy zrobić, albo nie mieliśmy na tyle odwagi, by tego dokonać. Wychodzenie ze strefy komfortu jest dobre, ale możemy to robić stopniowo, w swoim własnym tempie. Czasem musimy coś utracić, by zauważyć coś innego. Nie jesteśmy też w stanie przyjąć wszystkich okazji bez naginania naszych zasad lub czasu, który powinniśmy poświęcić na inne ważne sprawy. Bywa, że odmowa jest jedynym sposobem na zachowanie balansu między pracą a życiem osobistym. Nie żałujmy tego, co utraciliśmy, ale zwróćmy uwagę na to, co dzięki tej stracie otrzymaliśmy. Więcej czasu z rodziną, więcej spokoju i energii na inne zadania, nowe możliwości.

cytaty-wlasne

 

Bądźmy sobą

 

Ludzie dzielą się na introwertyków i ekstrawertyków. Kiedy introwertycy się wycofują i potrzebują pobyć sami ze sobą, ekstrawertycy odnajdują się w centrum wydarzeń. Wydawałoby się, że Ci drudzy szybciej osiągają sukcesy. Być może tak to wygląda z zewnątrz, bo o nich często się słyszy, potrafią sprzedać to, co osiągnęli, posiedli umiejętność „chwalenia się” w pozytywnym sensie tego słowa. Dobrze jest doceniać swoją pracę i pozwolić by inni także ją doceniali. Ale czy to znaczy, że introwertycy są na spalonej pozycji? Niekoniecznie, bo oni na świeczniku wcale nie czuliby się dobrze. Może nie potrzebują takiego splendoru i uwagi jak ich koledzy, a w zaciszu swojego domu osiągają swoje własne sukcesy. Najważniejsze jest to, by zaakceptować to kim jesteśmy. Często podziwiamy inne osoby za ich sukcesy, jednak gdybyśmy byli na ich miejscu wcale nie czulibyśmy się tak dobrze. Mierzmy sukcesy swoją własną miarą, nie innych. Zazwyczaj w odosobnieniu, bez porównywania się z innymi jesteśmy usatysfakcjonowani naszymi osiągnięciami, jeśli jednak zaczniemy konfrontować je z osiągnięciami innych osób, nagle tracą na wartości. Dlaczego? Nie próbujmy spełniać oczekiwań innych i stawiać sobie nie nasze cele. Odetnijmy się od zewnętrznych bodźców i oceniajmy nasze sukcesy wyłącznie z naszej perspektywy.

 

Poczucie straty może towarzyszyć nam przez całe życie. Możemy zastanawiać się, co by było gdybyśmy wybrali inną drogę, albo podjęli wyzwanie, na które wcześniej nie mieliśmy odwagi. Ale możemy także zaakceptować nasze wybory i wyciągnąć z nich pozytywną lekcję na przyszłość, dostrzec co takiego dzięki nim otrzymaliśmy. Może właśnie to jest dla nas najlepsze?

[fb_button]

 

Zapisz się na Kameralny Newsletter i zyskaj dostęp do dodatkowych materiałów i treści.

Zapraszam Cię także na mój Fan Page na Facebooku oraz Instagram, gdzie wrzucam różne anegdotki z życia i niepublikowane wcześniej zdjęcia :)

Jeśli podobał Ci się wpis, proszę udostępnij go dalej. Dziękuję! :)




Podobne wpisy

6 komentarzy

Iri Sunshine 22 listopada 2016 - 18:44

Dokładnie, nie ma co rozpamiętywać, w końcu zawsze znajdą się jakieś plusy. Zresztą, co było, to było… a ile przed nami:)

Odpowiedz
hann 23 listopada 2016 - 16:16

„Coś minęło. Być może bezpowrotnie, choć ja wierzę, że te szanse pojawiają się nieustannie czekając na naszą gotowość (… ) Nie jesteśmy też w stanie przyjąć wszystkich okazji bez naginania
naszych zasad lub czasu, który powinniśmy poświęcić na inne ważne
sprawy. Bywa, że odmowa jest jedynym sposobem na zachowanie balansu
między pracą a życiem osobistym. Nie żałujmy tego, co utraciliśmy, ale
zwróćmy uwagę na to, co dzięki tej stracie otrzymaliśmy.”

Dziękuję :)

Odpowiedz
Basia 23 listopada 2016 - 17:29

Dorotko dziękuję za ten tekst. Czytam go sobie partiami bo dotyczy wielu moich sfer. Też dokonywałam różnych wyborów życiowych a czasem to życie za mnie decydowało. Postawiłam w życiu na rodzinę ( mam troje dzieci). Wiele osób mówiło: taka wykształcona z ambicjami a siedzi w domu przy dzieciach i garach. Już nie zwracam uwagi, mam swoje cele i dobre życie. Wiem, że wszystko przede mną i to co inni uważają za porażkę ja widzę jako sukces! Swojej drogi zawodowej dopiero szukam ale się w niczym nie poddaję. Pozdrawiam! Basia.

Odpowiedz
Ania Kalemba 23 listopada 2016 - 18:29

Piękny, prawdziwy i inspirujący tekst! ;)

Odpowiedz
Namysłowska 3 24 listopada 2016 - 06:48

Ten wpis kazał mi spojrzeć wstecz. Wiem, że nie żałuję podjętych decyzji i wyborów, a wszystko co się zdarzyło – zdarzyło się „po coś”.

Odpowiedz
Iza 9 maja 2018 - 10:14

Ja po przeprowadzce do Warszawy całkowicie straciłam poczucie sensu w życiu. Wszystko zostawiłam za sobą – przyjaciół, rodzinę, pasję. Byłam załamana do tego stopnia, że siedziałam w domu, rzuciłam treningi i piłam wino oglądając każdy odcinek Gry o Tron po 5 razy. W końcu zauważyłam, że coś jest nie tak, ale nie potrafiłam się sama rozbujać. Może czasami skorzystanie z pomocy terapeuty jest po prostu konieczne? Wygooglowałam Psychologgię i zapytałam jak wygląda spotkanie. Polecono mi Pana Marka Gajewskiego – wspaniały człowiek, pokazał mi, że świat się nie skończył :) Wróciłam do tańca – chociaż początki były trudne i obecnie czuję, że wszystko idzie ku lepszemu.

Odpowiedz

Zostaw komentarz