Emmanuelle Alt, redaktor naczelna paryskiego Vogue’a jest przykładem ikony stylu, która ma charakterystyczny i bardzo spójny styl ubierania się. Jej znakiem rozpoznawczym są spodnie odsłaniające kostki – czarne rurki, cygaretki, wywinięte boyfriendy, luźny T-shirt lub męska koszula wsunięta w spodnie, taliowana marynarka i szpilki. Jeśli zerkniecie na jej stylizacje na Pintereście, zauważycie, że jej styl jest bardzo jednorodny. Trudno zobaczyć ją w jakiejś zupełnie odmiennej stylizacji. Można śmiało stwierdzić, że Emmanuelle Alt odnalazła swój signature look, czyli zestaw, w którym wygląda i czuje się doskonale.
Zastanawiałam się co jest moim uniformem, czyli takim zestawem ubrań, które najchętniej noszę, moim znakiem rozpoznawczym. Co prawda moje upodobania zmieniają się w zależności od pory roku, ale stałym elementem moich codziennych wyborów są dżinsy, przeważnie rurki. Do tego luźny T-shirt, koszula lub wełniany oversizowy sweter. Na wierzch najchętniej narzucam skórzaną ramoneskę, która jest ze mną od paru lat i wciąż w nienagannym stanie. Dobrej jakości skóra plus bawełniana podszewka sprawiają, że jest to element garderoby na lata. Jesienią najchętniej wybieram sztyblety lub botki, wiosną i latem balerinki lub oksfordki.
Własny uniform tworzymy przede wszystkim ze względu na charakterystyczne formy, w których czujemy się najlepiej. Ja często wybieram dłuższe, luźne góry i wąskie jeansy, dla kogoś innego mogą to być spodnie dzwony lub boyfriendy, luźne swetry, pudełkowe żakiety a’la Chanel, sukienki podkreślające talię. Warto też zdefiniować elementy, których nie lubimy. Ja na przykład nie lubię krótkich bluzek, prostych nogawek spodni, bardzo wysokich obcasów, ciężkiej biżuterii. Stworzenie takiego ulubionego zestawu, jest bardzo pomocne w określaniu własnego stylu.
Jak stworzyć swój własny uniform?
- Wybieram to, w czym czuję się najlepiej. Nie mam na myśli dresów, w których lubię chodzić po domu, ale ubrania, w które najchętniej wskakuję gdy wychodzę do miasta, pracy, czy na imprezę. Warto poznać niektóre triki, które sprawiają, że nasza sylwetka wygląda lepiej, ale ja kieruję się przede wszystkim własnymi odczuciami. To mnie ma się podobać mój strój, jeśli ja czuję się dobrze w danym zestawie, zazwyczaj inni także to dostrzegają. Jeśli mam na sobie nawet najmodniejszy i super drogi zestaw, ale nie czuję się w nim dobrze, będę wyglądała niekorzystnie także dla otoczenia. Nasza pewność siebie rzutuje na to, jak postrzegają nas inni. Dlatego ubierajmy się przede wszystkim dla siebie, wtedy inni także to docenią.
- Dostosowuję zawartość swojej szafy do stylu życia. Pracuję w domu, robię zakupy, zawożę i odbieram dziecko ze szkoły, lubię czuć się wygodnie, a zarazem chcę wyglądać dobrze. Oczywiście zdarzają się spotkania bardziej formalne, które wymagają ode mnie eleganckiego stroju, dlatego mam też w szafie bardziej formalne elementy garderoby jak ołówkową spódnicę, żakiet, czy białą koszulę, ale występują one w znacznej mniejszości.
- Nie podążam za trendami. Tworząc swój uniform, nie staram się być na bieżąco z tym, co akurat jest modne. Wybieram fasony i kolory, które mi pasują. W tym sezonie modne są dzwony, ponieważ nie mam do nich przekonania, nie kupuję ich. Czasem coś z aktualnych trendów znajdzie się w mojej szafie, ale tylko wtedy, gdy wpisuje się w mój styl. Ubranie ma być spójne z moją osobowością, stylem życia, a nie być podyktowane modą.
- Trzymam się spójnej kolorystyki. Wybieram 2-3 kolory dominujące, stonowane – w moim przypadku jest to szary, beżowy, czarny – i kilka kolorów uzupełniających, na przykład zielony, granatowy, niebieski, morelowy. Nie eksperymentuję z kolorami, staram się stworzyć szafę, której zawartość mogę dowolnie ze sobą miksować. Dzięki temu z mniejszej ilości ubrań, mogę stworzyć znacznie więcej zestawów.
- Dopełniam strój dodatkami, ale jestem ostrożna z ich ilością. Idę za radą Coco Chanel i wolę odejmować, niż przesadzić. Nie noszę kolczyków, mimo że mam przekute uszy. Często wybieram zegarek, drobną bransoletkę, delikatny naszyjnik, nie noszę ciężkiej biżuterii, co nie oznacza, że nie podoba mi się ona u innych. Jeśli chodzi o biżuterię stosuję jedną zasadę, im bardziej krzykliwy strój, tym mniej biżuterii, przy stonowanej kreacji, pozwalam sobie na większe szaleństwo.
Mój jesienny uniform
Jesienią i zimą zdecydowanie stawiam na wełniane grube swetry. Ten, który mam na sobie kupiłam na dziale męskim, ma bardzo dobry skład i idealnie jesienny kolor. Czarne rurki zestawiłam z klasycznymi sztybletami. Pod sweter założyłam jeansową koszulę. Lubię ubierać się warstwowo, mogę wtedy pomyśleć o lżejszym okryciu wierzchnim, w tym wypadku skórzanej ramonesce i nadal jest mi ciepło, a jestem strasznym zmarzluchem.
Dzisiejsze zestawienie jest moim uniformem na jesień. Zdecydowanie częściej chodzę w takim luźnym wydaniu, ponieważ moje codzienne zajęcia nie wymagają ode mnie formalnego stroju.
Sweter TK Maxx – podobny tutaj i tutaj
Jeansowa koszula Wrangler – podobna tutaj i tutaj
Czarne jeansy Promod – podobne tutaj i tutaj
Sztyblety Venezia – podobne tutaj i tutaj
Zegarek Daniel Wellington
Naszyjnik Happiness Boutique
Torebka Modalu – podobna tutaj i tutaj
Okulary Ray Ban New Wayfarer – podobne tutaj
Wspomniana już Emmanuelle Alt konsekwentnie trzyma się swojej stylistyki, dzięki czemu stała się ikoną stylu dla wielu osób. Dla mnie także jest inspiracją, tym bardziej, że obie mamy zbliżone sylwetki i wzrost. Pokazuje, że kobieta w wieku 48 lat nadal może wyglądać świetnie. Inspirowanie się osobami, których styl nam się podoba, jest pomocnym ćwiczeniem pomagającym odnaleźć własny styl.
Jestem ciekawa czy potraficie zdefiniować swój uniform. Jaki jest Wasz ulubiony zestaw, w którym czujecie się nie tylko komfortowo, ale także wyglądacie świetnie?
33 komentarze
Mam nadzieję, że i mnie uda się kiedyś dojść do takiej perfekcji jak Tobie! Jeżeli miałabym wskazać elementy mojego uniformu to byłyby to chyba ciemne dżinsy, casualowe swetry czy koszule/bluzki. Czasem lubię wskoczyć też w adidasy i sportową bluzę, ale to bardzo sporadycznie. Najlepiej czuję się w stylizacjach kobiecych, ale nie jakoś mega eleganckich (na co dzień oczywiście), by było mi wygodnie :)
Ja absolutnie nie czuję się perfekcyjna jeśli chodzi o modę, nawet nie chciałabym być. Po prostu miałam dość wiecznego dylematu w co się ubrać, dlatego postanowiłam w końcu zrobić porządek i wdrożyć zasady slow fashion, które bardzo ułatwiają życie. Moja szafa nie jest idealna i chyba nigdy nie będzie, ale ja ją lubię. Najważniejsze jest, by czuć się dobrze w tym co się nosi.
PS Też lubię sportowe ubrania i właśnie szukam jakiejś fajnej bluzy z kapturem. :)
Ja cały czas jestem w trakcie tworzenia spójnej garderoby i muszę przyznać, że po kilku miesiącach pracy nad nią zaczyna być coraz bardziej spójna i zgodna ze mną. Dzięki bazowym ubraniom oraz określeniu potrzeb, preferencji i wymagań co do mojej idealnej szafy znacznie łatwiej jest mi podejmować decyzję na zakupach, nawet biorąc pod uwagę fakt, że w szafie poza bazową częścią garderoby znajdują się również klasyczne stylizacje odpowiednie na spotkania z klientami, jak i sportowe – uwielbiam wręcz mój rower górski :), zresztą zgodnie z maksymą „You can’t buy happiness but you can buy a bike and that’s pretty close.”.
I w tym miejscu należy Ci się Dorotko podziękowanie – to Ty mnie zainspirowałaś do pracy nad swoja szafą i od Ciebie głównie czerpię informacje z tego zakresu :)
Cieszę się Kasiu, że mogłam pomóc. :) Świetny jest ten cytat!
Cały czas staram się ujednolicić moją garderobę. Zdecydowanie brakuje w niej rzeczy na których mogłabym bazować. Poza tym jest w niej kilka rzeczy, które nie zawsze pasują do siebie. Twój jesienny uniform jest bardzo wygodny i zbliżony do tego jak lubię się ubierać właśnie o tej porze.
Ja ostatnio zaczęłam mocno zwracać uwagę na wygodę. No i nigdy nie podążam za trendami ponieważ dobrze wiem, że nie każda nowość jest dla mnie. Mój uniform to zwężane spodnie z materiału, luźniejszy, jasny T-shirt, plus dłuższy sweter niezapinany.
Fajne zestawienie, też takie lubię. :)
Nie wiem, czy można stworzyć dwa unifromy, ale mnie chyba ciężko byłoby określić tylko jeden. W zależności od nastroju byłyby to czarne rurki, t-shirt, marynarka i szpilki lub dopasowana sukienka i szpilki :) Czasem wolę siebie w sukienkach, czasem w spodniach, ale tym, co łączy oba te style są właśnie szpilki. To ona sprawiają, że czuję się naprawdę dobrze i kobieco. Gdyby tylko były tak wygodne, jak płaskie buty, nosiłabym je bez przerwy :)
Kinga
Pewnie, że można. :) Ja rzadziej sięgam po obcasy, właśnie ze względu na tę wygodę. Ale też jestem wysoka i nie mam bardzo wysokich szpilek. Klasyczne, czarne i cieliste szpilki na średnim obcasie są na mojej zakupowej liście.
No tak, jeśli jesteś wysoka, to szpilki są Ci zdecydowanie mniej potrzebne niż mnie :) A cieliste szpilki posiadam i bardzo polecam :) Zakochałam się w nich jeszcze bardziej niż w czarnych :)
Bardzo stylowo wyglada ten Twoj jesienny uniform. Na pewno wazne jest znalezienie (czy uswiadomienie sobie) swojego stylu. Bo gdy czujemy sie w czyms naturalnie, nieskrepowani, to pasuje do naszej natury, to i pewnie tez wygladamy w tym lepiej. Pozdrawiam serdecznie Beata.
Twój uniform bardzo mi się podoba. Masz podobny gust do mojego :)
Dziękuję! :)
Jeśli chodzi o mnie, wciąż szukam swojego stylu, moje upodobania zmieniają się każdego roku. W tym – stawiam na klasyczne koszule i dopasowane dżinsy. A gdybym miała postawić na jeden kolor byłaby to czerń :)
Prezentujesz się z ogromną klasą, bardzo lubię Twój styl ;)
Z chęcią ubrałybyśmy się tak, jak Ty. Przede wszystkim stawiamy na wygodę.
Dokładnie wyjęłyście mi to z ust. Ja też stawiam na wygodę :)
Myślę, że pasuje do Ciebie ten styl:) Ja jestem bardziej „barokowa” i zmienna to co ubieram zależy od nastroju danego dnia no i czasu. Kolczyki, naszyjniki nic drogiego raczej wytwory plastyków, w domu to pełen luz stawiam na wygodę..
Spójne, tak mi sie kojarzysz :-) u mnie niestety jeszcze nie jest tak, żebym równocześnie świetnie się czuła i świetnia wyglądała, bo na to nie wpływa tylko ubranie. A 99% czasu siedzę z dzieciakami w domu…
Ja bardzo dobrze czuję się w eleganckich ubraniach. Sukienki, marynarki, spódnice to jest mój styl. Często znajdując się w nowych sytuacjach np grzybobranie śmieje się ze nie mam się w co ubrać, bo praktycznie nie mam sportowych czy luźnych ubrań.
Ja nadal nie odnalazłam swojego stylu. Lubię ubierać się wygodnie i na pewno większość moich ubrań jest w kolorze czarnym. Zazwyczaj ubieram się w zależności od humoru. Czasem jest to bluza z kapturem i luźne dżinsy, a czasem rurki i dopasowania tunika :)
Mnie się nasuwa tu takie spostrzeżenie.
Mówisz, że jedyne co się powtarza w Twoim ubiorze to kolor czarny.
Zaryzykuje tu stwierdzenie- jesteś smutną osobą.
Wyjdź ze „swoich ograniczeń” i spróbuj zakładać na siebie ubrania w różnych kolorach. Zacznij małymi, nawet bardzo małymi, kroczkami. Zacznij od delikatnych stonowanych kolorów. Może nawet od jakiegoś drobiazgu- zwykłej apaszki. A Twój nastrój zacznie dorównywać Twojemu ubiorowi :)
Nie lubię kolorowych ubrań i się w nich źle czuję, więc taka zmiana nie wchodzi w grę. Poszukuję swojego stylu i chyba jednym z jego elementów jest właśnie taki, a nie inny kolor :)
Nie wiem dlaczego nasunął Ci się wniosek, że jak czarne ubrania to smutna osoba. U mnie na pewno tak nie jest, wręcz przeciwnie :) Pozdrawiam
Nasunęło mi się to dlatego, że kiedyś na ten temat czytałam trochę książek. Ale jak to w życiu.
Książki jedno, a życie to co innego :)
Racja! Najważniejsze by czuć się dobrze w swoich ciuchach. Kolor czarny jest bardzo elegancki i wcale nie musi wyglądać smutno. Można przełamywać go dodatkami. Blogerką modową, która często wybiera kolor czarny jest Sara z bloga http://harperandharley.com/, lubię podglądać jej stylizacje na Instagramie. W czerni wygląda świetnie! :)
To super, że masz takie pogodne podejście do życia.
I że masz swój ulubiony kolor :)
Wyglądasz świetnie! Z powodzeniem mogłabym czerpać z Ciebie inspiracje:) Ja niestety mam problem z zdefiniowaniem własnego stylu, który wciąż się zmienia…
Świetne rady!!! Z każdym nowym postem w tematyce slow fashion motywujesz mnie do utworzenia idealnej garderoby. Nie przestawaj :)
Bardzo podoba mi się styl Emmanuelle Alt, też lubię takie luźne koszule
Mój styl zawodowy też ewoluował w kierunku Emmanuelle Alt: rurki, luźniejsza góra, szpilki, żakiet lub skóra i chyba będę już temu wierna latami. Wiem, że to ja. Nawet jeśli tęsknie spoglądam za zwiewnymi spódnicami i swetrami, to na patrzeniu się kończy. Wreszcie wiem że mój styl jest inny i się cieszę, że wreszcie ten styl odnalazłam. Lepiej po trzydziestce niż wcale :)
Dokładnie! Po trzydziestce jakoś „rozjaśnia” się w głowie:) Też idę w kierunku E. Alt i również czuję się w tym stylu bardzo dobrze (czasami szpilki, czasami baleriny). Mam tylko jeszcze kłopot przed powstrzymaniem się… czasami coś kupię, a potem żałuję. Pozdrawiam serdecznie!
Super uniform…no i ten sweterek…cudo 😀 ale chciałbym dopytać jeszcze Doroto o sam zegarek. Tj ta większa koperta 40mm czy mniejsza 36mm, a i jaki jest kolor tego paska? Pytam bo link dołączony do opisu juz nie działa 😀
Dziękuję! :) Tarcza 36 mm, pasek ciemnobrązowy.