Jest 8:00 rano. Piszę ten tekst na dworze, siedząc na rozkładanym turystycznym krześle i popijam kawę z mlekiem. Jest przyjemnie ciepło, na moje oko jakieś 25 stopni. Cisza, słychać jedynie podmuchy wiatru, szum fal i ptaki. Przede mną rozpościera się widok lekko falującego jeziora, który wycisza i sprzyja zadumie. Co jakiś czas odbiegam myślami, gdzieś daleko od mojego życia w mieście. Jeśli miałabym wybrać najlepszy moment w ciągu dnia, to wybrałabym właśnie ten o poranku, zanim pozostała część mojej ekipy wstanie domagając się jedzenia i pytając o plany na nadchodzący dzień.
A dzień wygląda tak.
8:00 – 9:00
Pobudka. Pomyślicie, że wolne a ja wstaję tak wcześnie rano. Jeśli przeczytacie wstęp do tego tekstu, to będziecie wiedzieli dlaczego. To jest mój czas, tylko dla mnie. Piję sobie spokojnie kawę, patrzę na horyzont jeziora i w ciszy staram się ukoić myśli.
9:00 – 10:00
Śniadanie. Na świeżym powietrzu. Wszystko smakuje inaczej niż w mieście. Czasem synek namówi mnie na naleśniki. Z tegorocznym dżemem truskawkowym smakują wyśmienicie. Generalnie apetyt nam dopisuje. Mam nadzieję, że jak wrócę i się zważę, to choć kilogram mi przybędzie :)
10:00 – 10:30
Poranna toaleta. Ponieważ prysznice są oddalone od miejsca biwakowania o ok. 400 metrów, dojeżdżamy tam na rowerach. Taki poranny rozruch dobrze robi człowiekowi.
Zupełnie zrezygnowałam z makijażu, mimo że wzięłam podstawowe kosmetyki kolorowe, to z nich nie korzystam. Daję skórze odpocząć.
10:30 – 11:00
Porządki. Zmywanie, ścielenie łóżek, sprzątanie i ogarnianie otoczenia. Na małej powierzchni przyczepy kempingowej trzeba pilnować porządku, inaczej po dwóch dniach zastaniemy w niej istny armagedon. A tak, jeśli pada (zdarzyło się to zaledwie raz w ciągu tego pobytu), możemy się w niej schować, zjeść, pograć w karty. Synek bierze czasem kredki i rysuje.
11:00 – 14:00
Plażowanie. Ten czas spędzamy nad jeziorem. Opalamy się, pływamy, czytamy, rozwiązujemy krzyżówki. Biwak nieodzownie kojarzy mi się z krzyżówkami. W ciągu roku nigdy do nich nie sięgam, za to tutaj są obowiązkowe.
14:00 – 15:00
Obiad. Mimo, że jest możliwość wykupienia obiadów w stołówce w ośrodku, my wszystko przygotowujemy sami. Mamy spory wachlarz możliwości obiadowych. Kiełbaski z grilla, makaron na różne sposoby, jajecznica z kurkami (będzie dziś na obiad), a nawet pierogi. Co prawda kupne, ale z cebulką i tak smakują rewelacyjnie. Polecam pierogi z Biedronki – Swojska Chata.
15:00 – 16:00
Zmywanie, poobiedni odpoczynek i kawa. W tym czasie zaglądam też na bloga, sprawdzam pocztę i odpowiadam na Wasze maile.
16:00 – 19:00
Czas wolny. Jeździmy rowerami, gramy w siatkę, nogę, pływamy, lub idziemy na spacer i lody, które tutaj można kupić. A jeśli nie chce mi się robić nic z wyżej wymienionych czynności, biorę książkę do ręki i czytam, lub zwyczajnie kładę się na materacu na trawie i delektuję ciszę.
19:00 – 20:00
Kolacja, przygotowanie łóżek do spania i wieczorna toaleta. Nie, nie, spać jeszcze nie idziemy. Bo czeka nas…
20:00 – …
Ognisko. Przy ognisku siedzimy czasem do 1:00 w nocy. A noce są naprawdę ciepłe. Rozmawiamy, patrzymy w gwiazdy, jeśli jesteśmy głodni pieczemy chleb i kiełbaski. Opowiadamy sobie różne historie z dzieciństwa, przeważnie te najbardziej krwawe. Próbujemy nawet coś zaśpiewać, ale jak się okazuje nie pamiętamy żadnej piosenki do końca.
Jak widzicie plan dnia wypełniony po brzegi, głównie relaksem i aktywnością na świeżym powietrzu. Odwiedzają nas znajomi i rodzina, więc nie możemy narzekać na brak towarzystwa. Jest cudownie i już wiem, że będę tęsknić. Ale przede mną jeszcze 4 dni.
Aha, możecie też śledzić moje biwakowe poczynania na moim Instagramie. Odkąd stworzyłam mini-cykl o tej formie publikacji zdjęć w interneciestaram się tworzyć telefonem komórkowym jak najlepsze kadry.
Jeśli chcielibyście zobaczyć jak wygląda Ośrodek Rybaki, w którym się zatrzymaliśmy, zajrzyjcie do zeszłorocznego wpisu.
PS. Napiszcie mi jak Wasze wakacyjne plany? Zachęciłam Was trochę do takiej formy wypoczynku, czy wolicie bardziej cywilizowane warunki?
39 komentarzy
Umarłam z zazdrości. O niczym teraz tak nie marzę, jak o takim urlopie. Świetne fotki, dobrze oddają klimat :)
Dzięki Agnieszka :) Urlop naprawdę nam się udał i podejrzewam, że w przyszłym roku też tutaj zawitamy, choć na parę dni. Jakby co, to zapraszam na grilla :)
biwakowe lenistwo jest najlepsze! życie ogranicza się do prostych czynności, i dzień za dniem powoli mijają, i człowiek może wreszcie zwolnić i pomyśleć…udanych ostatnich 4 dni biwakowania, świetnie, że pogoda się udała;) nie ma nic gorszego niż tygodnie spędzane w przyczepie, bądź namiocie, kiedy na okrągło leje:)
ahh ależ ja zazdroszczę-oczywiście pozytywnie:) urlop marzenie! ja właśnie dzisiaj zaczynam swój urlop ale u nas niestety pogoda się znacznie pogorszyła, mam nadzieję, że to chwilowe załamanie pogody. Myślałam w tym roku o Mazurach i kurcze po Twoim wpisie mam jeszcze większą ochotę na te tereny tym bardziej, że nigdy na Mazurach nie byłam. Miłego biwakowania:)
Dzięki :) Co prawda ten teren należy do Warmii, ale i tak “przyjęło się”, szczególnie przez przyjezdnych, że to Mazury. Jest pięknie, więc nie zastanawiaj się długo i jeśli masz urlop, przyjeżdżaj :)
Zawsze myślałam, że biwaki nie są dla mnie, ale po tym wpisie czuję, że właśnie tak najlepiej bym odpoczęła :)
Był czas, że bardzo nie lubiłam biwakowania. Po prostu opatrzyła mi się taka forma spędzania czasu. Ale z przyczepą kempingową jest zupełnie inaczej, wygodniej. Taki mały domek letniskowy. Co prawda bez łazienki, ale za to z lodówką i w miarę wygodnymi łóżkami :)
Chyba jednak taki biwak nie dla mnie:)) Może dzien bym wytrzymała lub dwa ;D
A czemuż to?
Dawno już nie byłam na takim wyjeździe. Widać, że urlop i relaks pełną piersią. Tak jak lubię z aktywnością i odrobiną błogiego lenistwa z książką na przykład. A co do śpiewania przy ognisku, to w naszym przypadku kończy się to w najlepszym przypadku na jednej zwrotce i refrenie. :D Tegoroczny urlop jeszcze przed nami, w planach relaks i porcja zwiedzania. :)
Jedna zwrotka i refren to i tak nieźle ;) My po dwóch wierszach już mamy problemy. Gdzie się wybierasz na urlop?
Cieszę sie, że pogoda dopisuje. Mam plan jeszcze Was odwiedzić. Zachwyciło mnie pierwsze zdj. z “Plażowania”. ;)
Czekamy w takim razie :)
Dorotka :D ale ci zazdroszczę :D oglądając zdjęcia, od razu wspominam moje biwaki, moje wakacje… moje leniuchowanie :D oj zazdroszczę :D
szalej kochana i napawaj sie każdą minutą :D
Łałałiła uwielbiam takie biwakowanie, tyle że ja zawsze śpię w namiocie. Nie ma nic lepszego nić spędzanie czasu na łonie natury, kąpiele, relaks przez duże “R”! Ja wyjeżdżam dopiero 5 sierpnia, ale już tym żyję. No i jak zawsze Twoje zdjęcia są piękne i oddają klimat. Poczułam jakbym też tam była :)
Dziękuję Zaciesz, niektóre zdjęcia robił mój mąż i muszę przyznać, że całkiem nieźle mu wyszły. Udanego wypoczynku, 5 sierpień już tuż tuż :)
O rany jak wspaniale! W dzieciństwie często z rodzicami jeździłam na takie wypady, przypomniało mi się jak było cudownie. Zatęskniłam za tymi chwilami beztroski :) Wypoczywaj i baw się dobrze :)
Fantastyczne wakacje, ja tez bardzo lubie tak spedzac czas, takie leniwe biwakowanie – super sprawa :)
Niestety ja juz urlop mam za soba, ale moze jakis weekendowy wypad, wlasnie pod namiot uda sie zorganizowac ;)
Aż nabrałam ochoty na biwak. Nie wiem czy w tym roku uda się coś zorganizować, jeśli nie to namiastką będzie tylko nocowanie w namiocie podczas festiwalu.
Takie wakacje to super sprawa. Jak byłam młodsza to byłam z rodzicami na takim biwaku i bardzo dobrze te wakacje wspominam :) Natomiast kiedy trenowałam w poprzednim klubie, to na początku wakacji jeździliśmy na tydzień pod namioty – trenowaliśmy, odpoczywaliśmy, siedzieliśmy do późna przy ognisku. I mimo, że warunki były straszne – pająki, do najbliższego sklepu 5 km, żadnej cywilizacji – to naprawdę miało to swój urok :)
Jeśli chodzi o obozy sportowe, to wiem o czym mówisz. Warunki przeważnie kiepskie, ale wspomnienia najlepsze :)
Super! Uwielbiam kempingować! Ja z moim mężczyzną i znajomymi jeździmy busem transitem przerobionym na kamperka. Co do ognisk polecam Wielki śpiewnik Polski – mnóstwo piosenek harcerskich, rockowych, poezji śpiewanej, wojskowych… i to wszystko z chwytami Gotowanie na kuchence polowej jest super – człowiek wykorzystuje pokłady kreatywności. Swoją drogą dorwałam kiedyś na kiermaszu używanej książki starą książeczkę, która ma tytuł Gotujemy w plenerze z 1985 roku. Ile dań z niej już przygotowałam! Polecam takie książki kucharskie, mają dużo fajnej zawartości jak z niczego zrobić coś dobrego.
Na następny wyjazd biorę śpiewnik ze sobą. Super sprawa taki bus-kamper. Nie trzeba rozkładać wszystkiego, możecie przemieszczać się z miejsca na miejsce. Mogłabym tak zwiedzić całą Europę.
No właśnie zwiedziliśmy nim prawie całą Europę. Została nam tylko Skandynawia. Wierzę, że nasz 20-letni busik da radę wycisnąć jeszcze więcej :) Nasz projekt nazywał się Melanżbus (ach, te studenckie wypady), ale tych grup busiarzy jest coraz więcej.
Mam nadzieję, że uraczysz nas jeszcze większą ilością zdjęć z urlopu :)
Mam zamiar wskoczyć do auta i przyjechać do Ciebie :)
Zawsze byłam zwolenniczką spędzania urlopu nad morzem. Pobyt nad jeziorem był dla mnie złem koniecznym. Bo co można robić?- myślałam.Opalać się kąpać i tak całe dnie.;/ Jednaka po wielu latach zmieniłam się ja i mój sposób na spędzenie wolnego czasu. Teraz wiem, że nad jeziorem można spędzić czas aktywnie i nie nudzić się.
Elwira zapraszam :) Zrobimy blogowy meeting przy ognisku :)
Ja również biwakuję w tym momencie tylko, że nad Adriatykiem. Nie jest ważne gdzie, ważne to wykorzystać czas do granic możliwości i naładować się pozytywna energią. Dla mnie każda forma spędzania urlopowego czasu jest dobra… może to być wypasiony hotel, może to być namiot nad rzeczką …
ps.
wyjątkowo późno wstajesz ;-) ja mam swój czas od 6.00 … spacerek i kawka i książka to tylko mój czas …tak do 8.00 …
Biwak nad Adriatykiem, brzmi cudownie. Mam w planach, jeszcze nie wiem kiedy, wyjazd na kemping do Chorwacji.
O 6:00 rano czasem udaje mi się wstać, ale potem czuję się niedospana w ciągu dnia.
Miłego wypoczynku :)
Ależ masz rewelacyjne wakacje ! Zazdroszcze ci. Sama chętnie bym tak powypoczywała :) Mam nadzieję że pogoda do pisze Wam do końca urlopu. Pozdrawiam
Narobiłaś mi chęci na biwak! I cóż teraz począć?! Pozostaje mi siedzieć i marzyć o takim biwaku, bo niestety nie ma szans na taką rozpustę w najbliższym czasie. Ale cieszę się, że Ty tak miło spędziłaś czas ;) Pozdrawiam serdecznie! :)
jaka szczupła! i jak tam ładnie!
ciekawa jestem jak się sprawy mają przy biwakowaniu z dziećmi? najbardziej niepokoją mnie toalety a raczej ich brak na wyłączność;)
ps. czy widzimy się w sobotę na śniadaniu?;)
Gdyby toalety były na wyłączność, a przynajmniej na pole namiotowe, byłoby już idealnie. Ale dajemy radę z synkiem :)
PS. Jak tylko będę w Olsztynie, na pewno zjawię się na śniadaniu blogerów i będziemy mogły w końcu się poznać :)
taki biwak świetna sprawa! w czasach liceum czy nawet studiów oddałabym za takie kilka dni wszystko :)
aktualnie jednak wolę hotele i opcję “ful wypas” :P
cudownie!
To jednak nie do końca biwak skoro w przyczepie kempingowej. My preferujemy jednak standardowo pod namiotem. Nasi synowie (mają 5 lat i 2,5 roku) uwielbiają wyjazdy pod namiot. Nie musimy im zabierac ani jednej zabawki bo sam namiot robi swoje :)
Zgadzam się z Tobą. Taki prawdziwy biwak to wyjazd pod namiot. Sama tak spędzałam wakacje będąc dzieckiem :-) Przyczepa to już odrobina luksusu. Ale cenię sobie tę wygodę. Plus jest też taki, że gdy noce są chłodne,w przyczepie jest cieplej.
No tak – my zawsze pod ten namiot jeździmy w ciepłe kraje więc nie ma problemu z chłodniejszymi nocami :)
kurcze jaki fajny post :) super się oglądało taką fotorelację, zwłaszcza w marcu :D
Dzięki Basia :-) Też chętnie wracam do tego postu i bardzo tęsknię za takim wypoczynkiem, ale już niedługo…:-)