Od jakiegoś czasu staram się być wierna sobie. Nie konkretnym ideologiom i zasadom, ale przede wszystkim temu co czuję. Mój wewnętrzny kompas, doskonale mówi mi co powinnam, a czego nie, co uczyni mnie szczęśliwą. Pisałam Wam, że szukam szczęścia w prostocie, nie dlatego, że jest akurat na topie, ale dlatego, że to ona daje mi poczucie spełnienia. Proste, prawdziwe i szczere relacje z bliskimi ludźmi i prawda, w granicach której staram się poruszać, są dla mnie świetnym drogowskazem.
Priorytety, które sobie wyznaczam są moimi punktami odniesienia we wszystkim co robię. Dzięki nim w moim życiu panuje ład, harmonia, poczucie spełnienia, zdrowie i miłość.
WIARA
Dzięki niej podnoszę się z każdego upadku, buduję mój kręgosłup moralny i rozbudzam sumienie. Wiara uczy przebaczania, pokory, miłości do drugiego człowieka. Jest dla mnie najlepszym lekarstwem na wszystkie problemy tego świata, spadki nastroju, przygnębienie, na zimę i otaczającą szarość. Wiara pociesza, daje siłę i wyciszenie, którego tak bardzo potrzebujemy w dzisiejszym świecie. Nie zawodzi, jest stałym punktem w moim życiu, do którego sięgam nie tylko w chwilach kryzysowych, ale także w radościach. Zjednuje ludzi i sprawia, że patrzymy na siebie przychylniejszym okiem, uczy dostrzegać piękno w otaczającym świecie. Nie zawsze tak było, ale w pewnym momencie mojego życia, szukając swojej drogi, odnalazłam ją na nowo i od tamtej pory, trwam w wierze. Świadomość, że istnieje Ktoś, kto nad wszystkim czuwa, ma wobec nas swój doskonały plan, daje ogromne poczucie bezpieczeństwa i sensu istnienia.
RODZINA
Bycie matką jest najpiękniejszym doświadczeniem, które określa moją codzienność. Więzi matki i dziecka nie da się porównać z niczym innym. Jest nierozerwalna. To rodzaj miłości bezwarunkowej, która pokonuje wszystko. Odpowiedzialność za drugiego, młodego człowieka nadaje życiu głęboki sens.
Małżeństwo, do którego niewątpliwie zostałam powołana buduje moje poczucie istnienia i przynależności do drugiej osoby. Nie zrozumcie tego opacznie, ale bez mojego męża czuję się niekompletna. Dopełniamy się, jesteśmy dla siebie i wszystko co dzieje się w naszym życiu, jest nakreślone przez drugą osobę. To pełne zrozumienie i zjednoczenie jest dla mnie bardzo ważne i wiem, że bez względu na wszystko trwamy przy sobie, na dobre i złe.
ZDROWIE
Jest dla mnie bardzo ważne, bo wiem, że im bardziej zadbam o nie teraz, tym dłużej będę się nim cieszyć w przyszłości. Nie jest łatwo dbać o siebie spędzając długie godzinny w jednej pozycji, ale wypracowałam sobie pewne zasady, które pozwalają mi dbać o swój organizm. Przede wszystkim odżywiam się zdrowiej, sama przygotowuję posiłki dla siebie i mojej rodziny, spaceruję, uprawiam aktywność fizyczną, robię regularne badania. Zdrowy organizm to szczęśliwy organizm.
PASJA
Człowiek powinien posiadać pasję. To ona napędza nas do działania i pcha do przodu, dzięki niej się rozwijamy. Gdy zrezygnowałam z pracy na etacie na rzecz własnej działalności, wiedziałam, że jest to desperacki krok w kierunku poszukiwania nowej pasji, której wówczas nie miałam. Praca była dla mnie bardzo uciążliwa, hamowała moją kreatywność, oraz chęć rozwoju. Czułam wewnętrzną pustkę, której nie potrafiłam wypełnić. Nie miałam pojęcia co wyniknie z mojej decyzji, miałam pewne obawy, ale czułam, że nie mogę stać w miejscu. Teraz wiem, że jestem na właściwej drodze. Mam swoje cele i sukcesywnie, drobnymi krokami je realizuję. Czuję ogromną radość z tworzenia. Bez względu na to, czy jest to nowy tekst, zdjęcie, projekt, zawsze towarzyszy mi poczucie spełnienia. Niesamowicie przyjemnie pisze się dla Was te słowa. Spokój wewnętrzny towarzyszy mi w moich ostatnich działaniach nad blogiem. Nareszcie czuję, że jestem w miejscu, którego tak długo szukałam.
MARZENIA
Są cudowne, bez względu na to czy marzymy o rzeczach materialnych, podróżach, spełnieniu zawodowym. Nie ma powodu ograniczać się do jednego dużego marzenia. Marzenia nadają życiu sens i po coś zostały nam dane. Moja lista marzeń jest długa i wciąż ją uzupełniam. Niektóre są małe i szybko mogę je zrealizować, inne poważniejsze i nie wiem, czy kiedykolwiek się spełnią. Ale to nic, bo samo marzenie jest cudownie oczyszczające i wlewa ogromne pokłady dobrych emocji. Warto nazwać swoje marzenia, spisać je na kartce, wykreślać te, które udało nam się zrealizować. Na mojej liście jest podróż do USA, domek na wsi, rozwój bloga, stworzenie własnej marki/produktu, pisanie dla miesięcznika, marzenia osobiste związane z moją rodziną, ale także mniejsze, mniej istotne takie jak remont kuchni, czy wyjazd do SPA.
RADOŚCI
Staram się nie ulegać modom. Wiem, że co jakiś czas pojawiają się różne ideologie, które mają nam pomóc stać się szczęśliwymi ludźmi. Szukamy odpowiedzi w książkach, Internecie, radzimy się innych. Ale wiecie co, wszystkie odpowiedzi są w nas. Nie potrzebujemy konkretnych schematów działania. One mogą okazać się przydatne jeśli pokazują, że pewne obszary w naszym życiu są zaniedbywane. Takie jak chociażby radości, które powinniśmy sprawiać sobie sami. Relaksująca kąpiel w wannie, wieczór z książką, wyjście do kina, spędzanie wolnego czasu w taki sposób jaki lubimy najbardziej. Te drobne radości doładowują baterie, regenerują siły i sprawiają, że zwyczajnie chce się żyć! One są ważne, tak samo jak jedzenie i picie.
AKCEPTACJA
Gdy dbam o wszystkie obszary mojego życia, które są dla mnie ważne, czuję się szczęśliwa. Pamiętam jednak, że życie nie jest doskonałe, nie zawsze toczy się tak, jak byśmy tego chcieli. Zdarzenia, które są smutne, frustrujące, powodują przygnębienie są wpisane w naszą ludzką egzystencję. Podobnie jak porażki. Pisałam Wam już, że to one uczą najwięcej. Zaakceptujmy te niedoskonałości, spadki nastroju, kryzysy, a wtedy znacznie łatwiej jest je pokonywać. Coś co jest niezwykle trudnym zadaniem, i mnie również nie przychodzi łatwo, to szukanie wartości w zdarzeniach, które są trudne do zaakceptowania, ale gdy to się udaje, staję się silniejsza i kolejne trudne chwile pokonuję znacznie szybciej.
Powyższe punkty są dla mnie bardzo istotne. Dzięki nim, odnajduję w życiu równowagę i nabieram dystansu do przyziemnych, mało istotnych spraw, które próbują zniszczyć mój spokój. A zdarza się, że jakieś błahostki wiercą mi dziurę w brzuchu. Naprawdę! Wtedy szybko przypominam sobie co jest dla mnie tak naprawdę ważne. Co daje mi szczęście i poczucie spełnienia i szybko do tego wracam.
Jestem ciekawa, jakie są Wasze sposoby na szczęśliwe życie, na pokonywanie codziennych trudności, koniecznie dajcie znać.
Obserwuj bloga na Bloglovin i Facebooku, by być na bieżąco z wszelkimi blogowymi nowościami.
Dołącz do mnie na Instagramie, to tutaj dzielę się moją codziennością. :)
42 komentarze
Czyli nie tylko ja marzę o własnym domku na wsi ;)
Na nasze szczęście składają się wszystkie wypadkowe, które opisałaś. Wart sobie o tym przypomnieć, gdy jest nam źle i coś idzie nie po naszej myśli.
Chciałam tak poważniej, głębiej, ale… świetna fotka tytułowa ;).
Prawda?! Skąd się bierze takie ekstra światło!? :)
Ze statywu! Odkąd go mam robienie fotek w pochmurne dni to pikuś! No i Rawy też odgrywają dużą rolę.
Dzięki Kasia, akurat to zdjęcia bardzo lubię :)
Od dawna już szukałam takiego „miejsca” w sieci, które mnie zmotywuje, uspokoi, zrelaksuje, wleje pozytywnej energii, a przy okazji podzieli się sprawdzonymi radami i poplotkuje o babskich sprawach. Już je mam, kameralne i przytulne :).
Bardzo dziękuję <3
Gdy przestałam szukać nie wiadomo czego na siłę, zrozumiałam, że to największe szczęście i radość czerpię z tego, co mam najbliżej – z domowego ciepła, z mężowej troski i naszej górskiej pasji. :)
Właśnie o to chodzi! Często trudzimy się szukaniem szczęścia, a ono jest tak blisko, na wyciągnięcie ręki.
Pięknie napisane. Udało Ci się zamknąć w jednym poście to wszystko, co naprawdę się liczy! Ja wciąż dążę do takiego poczucia harmonii i spełniania, ale czuję, że jestem na dobrej drodze ::)
Piękny fragment o jedności w małżeństwie, mam nadzieję że i my z mężem osiągniemy kiedyś takie zrozumienie i dopełnienie.
Co nie znaczy oczywiście, że zawsze jest różowo ;)
Jak to w małżeństwie :)
Z twojej wypowiedzi bije ogromny spokój i nie mam wątpliwości, że to naprawdę daje ci szczęście. Chciałabym budować moje życie na takich samych wartościach i mam nadzieję, że mi się to uda:)
Posiadasz bardzo cenne priorytety, o których coraz więcej ludzi zapomina… Kolejny świetny post!
To piękne, co napisałaś o mężu. Na pewno jest z Ciebie bardzo dumny :) Lubię czytać Twoje posty, bo nie są naszpikowane motywacyjną papką, tylko życiowymi przemyśleniami, na które czasami kobieta nie ma czasu.
Dziękuję Agata <3 Staram się do każdego postu podchodzić życiowo, z serca!
to mój pierwszy komentarz na jakimkolwiek blogu…ale nie mogłam się powstrzymać :)…bardzo trafił do mnie ten tekst i skłonił do refleksji…podobnie czuję się niekompletna bez mojego męża…ale to cudowne uczucie przynależności do drugiej osoby i tylko tej żadnej innej, jest piękne !
Dziękuję Monika, to naprawdę olbrzymi komplement! Dla mnie małżeństwo jest czymś bardzo ważnym, mam to szczęście, że trafiłam na cudownego człowieka, nie wyobrażam sobie już życia w pojedynkę. Tak chyba miało być :) Wszystkiego dobrego!
Czytając Twój wpis nie mogłam się pozbyć wrażenia, że osiągnęłaś piękną równowagę w swoim życiu.
Staram się codziennie nad nią pracować, bo to ona nie jest stała, ale wracam właśnie do tych priorytetów w moim życiu i za każdym razem odzyskuję równowagę i spokój.
chyba tylko… pogratulować;)
Podpisuję się rękami i nogami. Teraz pozostaje mi jedynie popracować nad każdym aspektem u siebie. Gratulacje, że tak perfekcyjnie zapanowałaś nad swoim życiem! <3
Tez podpisuje sie pod tym, jestesmy takim samonapedzajacym sie perpetum mobile, gdy w cos sie angazujemy, cos nas pasjonuje, kochamy, zyjemy pelnia zycia, to mamy jeszcze wiecej pozytywnej energii. TO chyba nazywa sie szczescie. Slicznie zdjecie Doroto. Pozdrawiam serdecznie Beata
Dziękuję Beatko :)
Gratuluję odwagi, nie każdy przyznaje się dziś do wiary publicznie uważając to za wstydliwe albo głupie… podzielam Twoje wartości, wiara i rodzina są najważniejsze, a nie jak u innych- kariera, praca…..
pozdrawiam
Owszem, nie każdy porusza temat wiary na blogu, ale ja jestem na tyle otwarta, że nie obawiam się pisać o tym, co mi w duszy gra :)
Cieszę się, że są tacy ludzie którzy czują wiarę. Ja również nią jestem. Mam 22 lata i widzę, że ludzie w moim wieku niestety nie żyją wraz z tą wiarą. Nie dawno sama się zastanawiałam jak sobie radzą ludzie z problemami gdy jej nie mają. Kogo proszą o pomoc? Jest to bardzo szeroki temat, ale wiem jedno, że cieszę się, że tak zostałam wychowana i dobrze mi z tym :)
Akceptacja… chyba największym kluczem do znalezienia szczęście. Przyszła mi bardzo trudno, pasja tylko kiełkowała a ja bez zaakceptowania przeciwności losu nie potrafiłam sprawić aby urosła. Obecnie pomału zmierzam do swojego szczęścia i żałuję, że pod kilkoma z Twoich punktów nie mogę się jeszcze podpisać. Wiesz, to znowu tylko nasionka. :)
Nasionka to już bardzo dużo! A akceptacja jest kluczem do dalszego rozwoju. Pozdrawiam!
Proposy Dorota za słowa o wierze. To ważne, żebyśmy się jej nie wstydzili. Zwłaszcza w tych czasach. Pozdrawiam serdecznie :)
Jakie to wszystko poukładane i przemyślane, spokój przebija przez słowa:)
Pomimo tego że mam 20 lat , a w dzisiejszych czasach młodzi nie myślą o wierze, jako o czymś co daje szczęście całkiem niedawno odkryłam jak dużo siły i nadziei na lepsze jutro w ciężkich chwilach może dać modlitwa, tylko taka prawdziwa, z serca ;) To że jestem szczęśliwsza sprawiło to, że zaakceptowałam siebie taką jaka jestem. Wiem, że nie idealna, znam swoje wady i słabe strony, ale potrafię też dostrzec fajne rzeczy ;) Naprawdę to bardzo pomaga . Pozdrawiam
Kolejny wpis, który zmusza do zastanowienia się nad moim życiem i postępowaniem.Ja również jestem wierząca, ale trochę się pogubiłam. Chciałabym bardziej dbać o swoją wiarę i siebie, ale nie umiem.
Twój blog bardzo pomaga mi w szukaniu tej właściwej drogi. Może napiszesz co pomogło Ci w odszukaniu swojej drogi w wierze?
Ogromnie cieszę się, że to co pisze pomaga! To chyba największy komplement dla blogerki. Co mi pomogło odnaleźć wiarę na nowo? Nie będę wdawać się w szczegóły, wolałabym zachować je dla siebie, ale napiszę krótko, że byłam akurat w dosyć trudnym momencie mojego życia i to właśnie wiara pomogła mi się podźwignąć.
Dorota, chciałabym Ci podziękować. Tak po prostu. Dopiero niedawno przepadłam na Twoim blogu, ale od tamtej pory czekam na każdy nowy wpis. W każdym zdaniu rozbrzmiewa spokój, akceptacja i szczęście. Podczas czytania wszystkie negatywne emocje odpływają i zostaje tylko ten błogi spokój i refleksja. Dziękuję :)
Dziękuję Patrycjo :) Bardzo mi miło czytać te słowa.
Myślę, że sedno zawarłaś w pierwszych zdaniach posta. Aby być szczęśliwym, należy żyć w zgodzie ze sobą. Nigdy nie będziemy szczęśliwi, jeśli będą w nas rosły wątpliwości, albo będziemy postępować sobie wbrew. Ja w tym roku podjęłam wiele takich decyzji, które były bardzo trudne, które odsuwałam w czasie, uważając, że tak będzie lepiej, aż w końcu stało się… zrobiłam to co czułam, że powinnam (z małą pomocą św. Józefa mam wrażenie) i pierwszy raz od wielu miesięcy, mogę powiedzieć, że naprawdę jestem szczęśliwa.
Im dłużej czytam tym bardziej przepadam w Twoich wpisach. Rozpoczęłam coaching i pierwsza sesja polegała na ustaleniu wartości w życiu. Po 2 godzinach wypłynęły te uświadomione i te nieuświadomione. Prawie wypisz wymaluj jak te z Twojego posta. U mnie jeszcze prawość i uczciwość się znalazły. :)
Punkty, które wymieniłaś są bardzo uniwersalne, dlatego odnajduję siebie w tym co piszesz. Mam jednak wrażenie, że jeszcze długa droga przede mną, żeby powiedzieć sobie bez ogródek „Tak, jestem w pełni szczęśliwa.” Szczęście oznacza dla mnie pogodzenie tych wszystkich sfer i poczucie spełnienia w każdej z nich, a teraz wydaje mi się, że jestem trochę (bardzo) pogubiona. Mętlik goni mętlik. Jednak to co napisałaś, to ogromnie ważne sprawy i bardzo trafnie wszystko ujęłaś w słowa. Chyba nawet napiszę do Ciebie maila, bo czuję, że faktycznie mamy bardzo podobny światopogląd.
Pisz, koniecznie!
Ja myślę, że nie ma czegoś takiego jak bycie „w pełni szczęśliwym”, zawsze znajdziemy coś co szwankuje i bardzo ciężko odnaleźć spełnienie w każdej ze sfer naszego życia. Jakbym miała tak wymieniać, co chciałabym zmienić, ulepszyć w moim życiu, to chyba bloga by nie starczyło. Dlatego tak ważna jest akceptacja stanu rzeczy, który jest w danym momencie. Wtedy dopiero możemy czuć to szczęście z bycia tu i teraz, z tym co mamy! :) Czekam na maila!
<3