Miliony razy zastanawiałam się nad moim życiem, nad moimi wyborami w przeszłości i nad niewykorzystanymi szansami. Zastanawiałam się nad tym, czy gdybym wybierała inaczej, to moje życie byłoby teraz inne. Wybrałabym inne studia, inną dyscyplinę sportu, skorzystałabym z wymiany międzynarodowej na studiach, wyjechałabym w wakacje do pracy do Stanów Zjednoczonych itd. Gdzie bym była dzisiaj? Czy byłabym tą samą osobą? Czy byłabym szczęśliwsza, bardziej spełniona, inna?
A może jestem w tym samym punkcie, w którym byłabym, bez względu na moje życiowe wybory. Może po prostu jest wiele dróg, które prowadzą do tego samego miejsca w życiu. Gdybym wybrała inne studia, pojechała do pracy za granicę, wybrała inną dyscyplinę sportu, byłabym tu i teraz. Pisałabym tę notkę dla Was. Życie to taki labirynt, jest wiele dróg, jest wiele ślepych zaułków, ale jest tylko jeden cel i jedno wyjście.
Nie chodzi o to, by spocząć na laurach, by sobie odpuścić, bo i tak skończymy jak zwykle. Ale jeśli pomyślimy, że pewne punkty w życiu są stałe, że i tak się wydarzą, i tak spotkamy na swojej drodze ludzi, których mamy spotkać, a zakochamy się w tej jednej osobie, w której mamy się zakochać. Jeśli podejdziemy do naszego życia w ten sposób, uświadomimy sobie, że jesteśmy dokładnie w tym miejscu, gdzie właśnie mamy być. Przestaniemy myśleć o niewykorzystanych szansach, przestaniemy żałować, przestaniemy gdybać.
Nie chcę przez to powiedzieć, że nie mamy wpływu na nasze życie, bo mamy, to my podejmujemy decyzje, nikt ich za nas nie podejmie, to my wybieramy to, co według nas jest dobre i to my podejmujemy ryzyko. Ale podejmujemy te decyzje i to ryzyko zgodnie z naszą naturą, lub wbrew naszej naturze. A ona pozostaje constans.
Czy mógłbyś być innym człowiekiem, gdyby Twoja przeszłość była inna? Byłbyś teraz optymistą, pełnym radości życia i inteligentnego humoru człowiekiem o aparycji hollywoodzkiej gwiazdy i inteligencji Einsteina? A może dalej byłbyś sobą, z tymi samymi kompleksami, z takim samym charakterem, ze średnim poczuciem humoru i z przeciętnym wyglądem. Nie byłbyś bardziej inteligentny, wygadany, oczytany. Nie byłbyś bardziej spełniony. Nie byłbyś, bo to by oznaczało, że jesteś kimś innym. Bądź sobą, jedyną w swoim rodzaju i wyjątkową osobą.
Jaka to ulga! Ja już ją czuję. A Ty?
17 komentarzy
To bardzo ważne żebyśmy potrafili zaakceptować samych siebie. Przestali ciągle sobie wyrzucać, ciągle się katować. To bardzo męczące i zarazem trudne do porzucenia. To chyba przez naszą egocentryczną naturę. Sam zawsze starałem się być we wszystkim najlepszy. Musiałem osiągnąć ten “doskonały” pułap, cokolwiek bym nie robił. Uważam, że to ma swoje plusy i minusy. Pracować nad sobą to dobra rzecz, ale chorobliwie się zamęczać to już kiepska droga. Od pewnego czasu staram się odpuszczać. Staram się, nie spoczywam na laurach, ale nie jestem robotem, ani żadnym guru. Jestem jednym z miliardów ludzi. Dlatego wypuśćmy trochę powietrza i wyluzujmy. To naprawdę pomaga :)
Wychodzę z założenia, że zawsze podejmujemy decyzje dobre na dany czas, potem, gdy mija czas inaczej oceniamy pewne decyzje, ale na dany czas ta decyzja była najwłaściwsza. To pomaga mi nie wpaść w błędne koło i myślenie “a gdybym wtedy..”.
Moim zdaniem nie warto jest ogladac za bardzo wstecz,trzeba isc do przodu,pisalas chyba cos na ten temat? Nie do konca tez wierze,ze wszystko nam jest zapisane. Szczesciu trzeba pomoc. Jezeli chodzi o meza, np twojego to laczymy sie z ludzmi na ktorych “wpadamy”. Gdybys np konczyla studja w prestizowej szkole jak np Oxford to najprawdopodobniej bys sie zwiazala z jednym z absolwentow. Tak to juz jest,bogaci z bogatymi,biedni z biednymi itd
hmmm….bogaci z bogatymi, biedni z biednymi?? mysle, ze to bardzo uproszczone myślenie
Życie to labirynt, w którym zaczynasz w zupełnie losowym miejscu. Niektórzy już za pierwszym rogiem mają bezwzględnego Minotaura (np. większość mieszkańców biednych krajów czy urodzeni z wadami genetycznymi). Niektórzy rodzą się z kompasem w kieszeni i nie mają problemów z trafianiem gdzie chcą. W niektórych przypadkach kompas się psuje i wtedy okazuje się, że nieprzyzwyczajony do jego braku dorosły człowiek nie jest w stanie sobie poradzić. Życie rzeczywiście można porównać do labiryntu, tak jak i do całej masy innych rzeczy. Zaproponuję jeszcze przeczytanie wpisu u mnie: http://blog.evanrinya.com/2012/12/18/o-kuciach-i-ukluciach/ o dość zbliżonej tematyce, acz podchodzącego do sprawy z zupełnie innej perspektywy.
Ja myślę, że nie zaczynamy “w zupełnie losowym miejscu”. Każdy człowiek, i ten urodzony z kompasem, i ten urodzony w biednym kraju ma swój labirynt życiowy do przejścia. A to czy pobłądzi i dłużej będzie szukał swojej drogi, zależy od niego.
Kiedy ktoś musi wybierać, czy dzisiaj zje kawałek liścia czy dziwnie wyglądające jagody, to naprawdę nie ma za dużo możliwości.
Ten tekst nie traktuje o biednych i bogatych, o trudnościach jednych i drugich. Ale o tym, że często zastanawiamy się nad straconymi szansami, myśląc, że nasze życie wyglądałoby teraz inaczej. Ale zupełnie się z Tobą nie zgadzam w kwestii, którą poruszasz. Bo ten, który zastanawia się co zjeść na śniadanie może być szczęśliwszy od tego, który pozornie ma wszystko. Czy Amy Winehouse, Whitney Houston lub Michel Jackson byli szczęśliwi jedząc na śniadanie kawior i krewetki? Życie to nie tylko materialny, otaczający nas kawałek świata. Poza tym trudności i cierpienie to jest bardzo subiektywna kwestia, dla jednego brak partnera (samotność) jest ogromnym ciężarem, nie do udźwignięcia, a drugi dzielnie znosi trudy poważnej choroby.
Zgadzam się z Dorotą. Tekst nie traktuje o biednych i bogatych i przepaści, jaka jest między nimi, a o wyborach, których dokonujemy, jak kształtujemy swoje życie.
Generalnie tak jest,ludzie z “wyzszych sfer” zostaja miedzy soba.
Aniu a czy ten tekst traktuje o tych “wyższych sferach” ??
Ja generalnie nie żałuję swoich wyborów, ale… zdarzają się momenty w życiu kiedy myślę że mogłoby być inaczej. Ludzie często myślą że nic już nie można poradzić a to błąd. Tylko trzeba odwagi. Kiedy podjęło się raz kiedyś błędną decyzję prawie zawsze można ją odwrócić. Jest to bardzo trudne, ale nie niemożliwe.
Bardzo ciekawy temat i tyle razy tez sobie tak myslalam co by bylo dzisiaj gdybym w przeszlosci wybrala inna droge? Wydaje mi sie i jestem przekonana, ze nasz los, nasze preznaczenie, jest juz z gory zapisane i pewnie, ze mamy wplyw na wlasne zycie, ale droga jest jedna i mimo wybranych decyzji na nia i tak wejdziemy…Spotykamy na tej drodze zycia te osoby, ktore mamy spotkac, nawiazujemy te przyjaznie, ktore mamy nawiazac itp…taki jest juz los i wielokrotnie sie przekonalam, ze w zyciu nic sie nie dzieje o tak sobie…potocznie…bez znacenia…cos tym naszym zyciem kieruje i to tez, ze jestesmy wlasnie w tym momencie na Ziemi i w tym miejscu, w tej wlasnie rodzinie, to nie przypadek!
W zupełności zgadzam się z “Anonimem”. Tak krążymy, tak skręcamy, cofamy się aż (mam taką nadzieję) dochodzimy do miejsca do którego mamy dotrzeć. Chodź zapewne mogłaby to być znacznie krótsza droga, którą my przez nasze złe wybory baaardzo wydłużamy. To jest brak zaufania…ja przecież wiem lepiej.
Jednak te ‘złe’ wybory (a może na dany moment jedynie właściwe wybory) uczą nasz czegoś, kładają się na nasz bagaż doświadczeń, tworzą nas, kształtują w jakiś sposób i gdy dochodzimy do ‘tego’ miejsca , może przez to cierpienie, błędy, potrafimy docenić, zrozumieć i poczuć, że dotarliśmy tam, gdzie mamy być….
[…] ale nie lubię planować, a i tak często nic z tego nie wychodzi. Czuję się jakbym błądziła w labiryncie i nie mogła z niego wyjść na prostą. Ciągle skręcam w jakieś ślepe uliczki. Po drodze […]
[…] że nie ma w życiu przypadków. Pisałam Wam o labiryncie życia, gdzie wszystkie drogi, choć te najbardziej pogmatwane, prowadzą nas do jednego wyjścia. […]